..taką oto otrzymało moje dziecię:
“Piątek – obowiązkowo Droga Krzyżowa, kościół…. godz. 16.00”
No to bedzie chyba pierwsza jedynka. Chyba, ze ksiądz zwolni mnie z pracy, ufunduje meżowi bilet ze Stanów, wyciągnie babcię z rehabilitacji i odbierze Basiulca ze swietlicy!!!!
Szlag mnie trafia!
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: Praca domowa z religii
a jakby jeden rodzic zgłosił ze jest newierzący to odpust dostanie… no bo w sumie co mi do komunii mojego dziecka
Dorotka, sami sobie ludzie pozwalają włazić na głowę, ot co
Czasem warto księdzu przypomnieć, że posługę spełnia wśród ludzi, a nie dyktaturę odwala.
ja tez zaczelabym od rozmowy, chyba ze nic by z niej nie wyniknelo, wowczas zrobila co rozsadek podpowiada
bea dokladnie to samo chcialam napisac
ksieza stawiaja sie tam gdzie moga
w szkole do ktorej chcialabym za rok majuta zapisac jest taka katechetka, normalnie terror, tez jakies listy czary mary, obowiazkowe msze, dokladnie jak dorotka 1 opisala – niewykonalne dla pracujacych osob, wszysycy z jezorem do kolan bo siostra tak powiedziala. dla mnie meksyk.
z tego co mi wiadomo u nas też od drugiej klasy co niedzielę msza św. obowiązkowa + jakieś spotkania raz na tydzień czy dwa
reszty pewnie się dowiem jak się zacznie
Widzę, że łatwiej ślub wziąć niż dziecko do komunii doprowadzić 😉
A tak serio to o czym piszecie, to przegięcie jakieś,
kiedyś jak szłam do komunii to chyba księża wiedzieli, że rodzice już u komunii byli
i to dzieci naginały na te wszystkie nauki…
ale nawet wtedy tacy co przytomniejsi księża mówili,
że za bardzo obciąza (i straszy ) się dzieciaki przed komunią…
Myślałam, że przez te lata księża juz ogarnęli ten temat…
Katechetka mojego syna nie przyjęłaby do wiadomości takiego usprawiedliwienia.
My w piątek też odrabiamy zadanie domowe z religii 😉
A może w innym kościele droga krzyżowa jest później?
Jak dobrze, że należę do dużej parafii. Uff
Samo “przeskanowanie” wiernych przed mszą zajęłoby księdzu godzinę albo i więcej.
W szoku jestem
tak se watek czytam
sie zastanawiam, na jakie jeszcze pomysly kosciol wpadnie, zeby ludzi odstraszyc od samego siebie?
bo jakby mi dzieciak przyszedl do domu z zadaniem: stawic sie w kosciele o 16, pewnie bym po prostu to zlala
bo przecietny zjadacz chleba o 16 to jest w pracy
alebo, jak szczesliwie zatrudniony, w drodze do domu
kosciol juz zrobil jeden wielki kardynalny blad: wprowadzil religie do szkol i ma to, co ma
bo przeciez kiedys to sie chodzilo na te religie do nieszczesnych salek katechetycznych z jakas ciekawoscia wielka, cos innego to bylo
a i po drodze czlowiek do kosciola wdepnal i jakas tajemnica w tym wszystkim byla
a teraz? kolejna nudna lekcja do odpykania w szkole
szkoda, ze katecheci nie potrafia wyciagac wnioskow z bledow
i dalej, zamaist zachecic, strasza strasza i strasza do potegi
chyba jednak moje potomstwo nie dostapi przyjemnosci religijnej edukacji
im wiecej sprawe zglebiam, tym mniej na religie w ich zyciu mam ochote
Jeśli u nas by było tak jak u Doroty, to byśmy parafię zmienili, bo o 16 to przy dobrych lotach stoimy w korku w drodze do domu… a gdzie tu jeszcze miejsce na drugie dziecko – skoro rodzice razem muszą być [choć ja menda jestem i brała bym ciekawą świata Werę ze sobą i patrzyła jak włazi księdzu na ołtarz i nie tylko]
Odgoniłoby rodziców,
a to dzieci do komunii idą.
Słaba wiara rodzica nie jest tożsama z brakiem możliwości i chęci dzieciaka do rozwijania wiary.
Dla mnie to bez sensu tak czy tak.
tylko wiekszosc dzieci chodzi na religie, bo rodzice kaza a do komuni chca przystapic, bo sukienka, prezenty itd.
Naprawde w to wierzysz Nelly? Pierwsze słysze zeby to było powodem posyłania dzieci na religie. Moje dziecko chodzi na religie bo jesteśmy wierzący i dlatego są ochrzczone i idą do komuni a potem do bierzmowania. Ale ksiądz, który mówi mi zeby wybrac co jets ważniejsze czy praca czy wiara bo akurat są drogi krzyzowe to przegięcie. Który wymaga chodzenia do koscioła niemal w każdy dzien i chce zeby parafianie stali sie świętymi w aureolach a sam rozbija sie po pijaku i ma kochanki to chyba cos jest nie tak. I dlatego z wiarą jest krucho u dorosłych bo ksiądz jest przedstawicielem koscioła a grzeszy bardziej niz zwykli ludzie. Dlatego ksiądz u mnie poszanowania nie ma. Wierze w boga i dlatego chodze do kościoła i dzieci podchodzą do sakramentów a nie dlatego ze ksiądz tak chce albo ze tak wypada. A takim zachowaniem księża odstraszają od koscioła jak ktoś juz tu mądrze napisał.
No i co z tego?
Czy chciałybyście, żeby dostęp do sakramentu miały tylko dzieci wierzących rodziców? Bo do tego sprawa sie sprowadza.
A jaką własną wiarę może mieć 9-latek?
No zdarzają sie przypadki bardzo wierzących dzieci,
ale zwykle dzieciaki dopiero w miarę dorastania mogą tę wiarę rozwinąć lub nie.
A niedopuszczanie do sakramentu z powodu niewiary/słabej wiary rodzica to conieco niechrześcijańskie 😉
W końcu tu powinno chodzić o wiarę dzieci a nie rodziców,
to one przecież idą do komunii, nie rodzice.
osobiscie w moich oczcach zniechecaja tych, ktorym instyutucja kosciola nie do konca odpowiada
slabo wierzacy to ten ktory nie chodzi do kosciola? chyba nie
slabo wierzacy to ten, ktoremu zwisa dekalog i to, co soba reprezentuje
zastanawiam sie, czy wobec kryzysu wiary kosciol katolicki moze sobie pozwolic na takie zabiegi – tak logicznie myslac – prosty rachunek zyskow i strat
ale moze ja zyje w jakims wyimaginowanym swiecie, bo dla mnie czestotliwosc pojawiania sie na mszy nie jest swiadectwem jakosci mojej wiary – moje zycie za to jak najbardziej
i uwazam, ze nawet jako osoba pojawiajaca sie w kosciele sporadycznie, jestem o wiele lepszym katolikiem niz niejeden z bywajacych codziennie
moje dzieci wiedza o istnieniu boga jako nieskonczonego dobra
wiedza tez, ze dobro przynosi dobro, zlo namnaza zlo
wiedza, ze innych trzeba szanowac
mysle, ze pewnie na tym poprzestaniemy, jesli kk zdecyduje sie rzucac nam klody pod nogi (nie pisze dla zasady, juz mialam problemy z chrztem, bo jestem osoba po rozwodzie, a moj maz jest innego wyznania)
ale nie wplynie to na moja wiare w boga – dalej bedzie dla mnie nieskonczonym dobrem
a ze bez kk w tle? chyba powiem, ze trudno i juz
czyli nie wiele się zmienilo od czasów jak ja szłam do komunii
przykre to bardzo
kuba idzie do komunii w tym roku
tu w irl kościele
i to jak oi przygotowują dzieciaki – normalnie mnie tak pozytywnie szokuje że az uwierzyc nie mogłam
a pierwsza spowiedz – która mielismy tydzień temu – była wzruszająca – miła i naprawde ciepłym przezyciem
nie to co ja pamietam z dziecianstwa
szkoda mi tych dzieciaków kujących na pamiec niezrozumiałe modliwty
takim którym sie sprawdza obecnosc i wytyka nieobecnosci w kosciele
bo jak one zapamietaja swoją komunię?
czy dzieci muszą odpracowac i zapracowac na to żeby dostac możwliosć przyjecia 1 komunii?
przykre to – bo to powinno byc miłe uroczyste wspomnienie
a nie takie za ktorym stoi lęk i wspomnienie”bata nad glową”
Że się napracowali i w nagrodę quada dostali i / lub komputer i / lub…
no własnie
czyli że odpracowują PREZENT
a nie ze wazna jest komunia sama w sobie
ehhh
badz tu mądry i przekaż dziecku odpowiednie wartości
Chyba nie ma złotego środka ja swoją komunię pamiętam tak: jeździło się szmat drogi zdawać te wszystkie rzeczy u starego proboszcza – nerwy na miarę obrony magisterki nie zaliczyło się – poprawka. Sama komunia – też stres, pełno dzieci, niektóre mdlały Po wszystkim – ulga, chyba na białym tygodniu bardziej odczułam podniosłość wydarzenia;)
Znasz odpowiedź na pytanie: Praca domowa z religii