problem z sąsiadką :(

w moim bloku, konkretnie w naszej klatce, na pietrze są 2 mieszkania, ja mieszkam niestety na ostatnim 4 ale nie tu problem

Naprzeciw mieszka kobieta (mieszkała tu już zanim my się wprowadzilismy czyli jakieś 7 lat temu)- mieszka sama, ma synów ale ci mieszkają z jej rodzicami, mąż odszedł do innej. Jest ładna, elegancka, super zadbana, lat ok40-45, jak otwiera drzwi to widać że w mieszkaniu ślicznie, własciwie nikt jej nie odwiedza tylko………….jest chora psychicznie. Ci co ją znają, mówią, że kiedyś zmarło jej dziecko przy porodzie i po tym sfiksowała, chodziła z pustym wózkiem po mieście, mówiła do tego wóźka itd itp – to z chorobą to nie jest łatak, raz w roku zabierają ją do szpitala na leczenie, nie ma jej tak 2-3 mies po czym wraca. Rozmawiałam kiedyś z policjantem jak przyjechali ją zabrać to mówił, że ona byc po prostu niebezpieczna jak choroba się nasila. W tym roku nie była na leczenieu a zwykle bywało to wiosną.

Do tej pory żyliśmy na zasadzie jedynie dzień dobry z uśmieszkiem i tyle, nigdy zdania ze sobą nie zamieniłyśmy. Był czas, że po sądach nas ciągali bo jakiś facet co u niej bywał, podał nas za świadka -awantury były, było picie i bicie na klatce ale póki nas to nie tyczyło było mi to lotto- nikt nic nie widział, nie będę z wariatem wojować.

Nasze stosunki zupełnie nautralne. Z sąsiadem z 3 piętra ma jakieś większe porachunki, kiedyś groziła, że go zabije to po policję zadzwonił (g…. jej zrobili, toć ona niepoczytalna) ostatnio sama słyszłam jak sądem mu groziła, bo pies nie chodzi po prawej stronie schodów
Problem zaczął się niedawno- zaczepia moje dzieci i coś do nich przemawia. Niby nie złośliwie, ale zwykle pod moją nieobecność tzn np ostatnio maciek chciał koniecznie do kibelka a byliśmy pod blokiem – dałam mu klucze i mówię dziecko leć, ja z Olką wstawimy wózek i przyjdziemy. On pobiegł, ja wchodzę na klatkę i słyszę, że z kimś rozmawia (po głosie ją poznałam)- normalnie zimne poty mnie zalały, z nami nie rozmawia a z dzieckiem tak -pytała go gdzie tak się spieszy i czy sam drzwi otworzy

Już sie nacieszyłam samodzilnością syna

Strona 7 odpowiedzi na pytanie: problem z sąsiadką :(

  1. Zamieszczone przez bruni
    sole, gev jesteście dla siebie takie w dupę uprzejme, że aż żal czytać, bo obie Was lubię.
    weźcie się skupcie i przestańcie!
    przepychacie się jak Figa normalnie;)

    już się skupiłam:) kochana to dla Ciebie:)

    • Zamieszczone przez alokazja

      Moja mama ma depresję teraz.
      Kobieta bała się z domu wychodzić. Wizyta kogokolwiek dla niej
      to koszmar. A jakby się ktoś dowiedział, że jakieś leki bierze i leczy
      u psychiatry
      to chyba by się ze wstydu spaliła. nie pomagają tłumaczenia że to tylko choroba i nie ma się co wstydzić. i czytając wypowiedzi tutaj to się jej
      w sumie nie dziwię 🙁

      Co innego miec depresje lekowa (moja mama tez ja ma), a co innego byc agresywnym z powodu choroby psychicznej. Mialam ciotke, ktora pare razy lanie roznym osobom spuscila, z jakichs tam glupich powodow – ktos sie gdzies z niej posmial, ktos rzucil komentarz… Intrygi to bylo cale zycie, a i zielone papiery rowniez miala. Balam sie jej i dzieci od niej trzymalam z daleka.
      Dziwi mnie, ze niektore z Was dziwi, iz ludzie sie takich osob boja. Zwlaszcza jesli na arenie pojawiaja sie dzieci. Wiem, ze trzeba im wspolczuc, ale poniewaz nie kazdy ma kwalifikacje, by takiej osobie pomoc, to lepiej sie trzymac z daleka. Usmiechnac na klatce i mile “dzien dobry” tez mozna zamienic. Wszystko zalezy od osoby…

      • Jest w tematach wątek nadyjki, która pyta o radę w sprawie zaniedbanych dzieci…. Szkoda, że tam tak mało jest Waszych rad o niesieniu pomocy…

        Czasami wiele osób marnuje swoją energię nie tam, gdzie potrzeba 🙂

        • Zamieszczone przez Figa
          EDIT:
          A na dodatek nie zrozumiałaś nic z tego co napisałam.
          Kompletnie wszystko przeinaczyłaś.

          To wlasnie chcialam napisac…

          Czytam watek i oczy mi sie ze zdumienia otwieraja. Powialo agresja i to nie od tej pani sasiadki tym razem…
          Strach cokolwiek napisac 🙁

          • Zamieszczone przez ulaluki
            Figa, podobnie myślę, tak generalnie, w tym wątku i nie tylko.

            Pisała kiedys smoki, że przychodządo niej priv, ze dziewczyny boją się co kolwiek pisać, bobędzie zaraz awantura.
            Nie można w necie tworzyć świata oderwanego od rzeczywistości, ideału, któego nie ma.
            Przeczytajcie posty w wielu wątkach miesięcznych, tam dziewczyny piszą, swobodnie, np że daje klapsa, że ktoś tam taki owaki, świat konczy się idealny.
            W życiu codziennym też jest “normalnie”.
            Może zamiast agresji, złości, moralizowania, drwin lepiej na spokojnie wyjasnić, co nas boli.
            To lepiej skutkuje, bo naskakiwanie spowoduje, że osobapo prostu nie będzie pisać na forum swoich prawdziwych przemyśleń.

            Kiedyś bardzo przejmowałam się taką krytką i naskakiwaniem, teraz nie, ale uważam, ze dyskusja dużo wniesie, a docinki i złośliwość powoduje, że albo całkiem się ktoś wycofuje, albo tak samo docina.

            Po prsto myślę, że można wyjaśnić na spokojnie, że z czymś się zgadzamy lub też nie, bardziej poskutkuje. Ja wiem, ze różne osoby mają różne temperamenty ale czasem po prostu bolą ironia, wyzwiska, żarty.

            Aj tam to nie kółko różańcowe…
            Jestem na 2 innych forach i wierz mi tu jest naprawdę łagodne podejście do tematu
            Ktoś kto pisze musi się liczyć z reakcją innych, niekoniecznie pozytywną
            Wiesz… ja rzadko się udzielam, a wiesz dlaczego – bo w większości przypadków ludzie nie chcą słuchać/czytać rad innych, nie chcą dostawać informacji zwrotnych, które nie potwierdzają ich toku myślenia – chcą uzyskać potwierdzenie słuszności swoich racji – nie mówię, ze zawsze, ale w większości przypadków

            Nie łudzę się, ze przez ten wątek ktoś inaczej spojrzy na chorych psychicznie, to utopia:)

            • Zamieszczone przez Jane
              To wlasnie chcialam napisac…

              Czytam watek i oczy mi sie ze zdumienia otwieraja. Powialo agresja i to nie od tej pani sasiadki tym razem…
              Strach cokolwiek napisac 🙁

              Czy agresją – pewnie tak – przynajmniej z mojej strony
              Wzbudziło to u mnie złość i zauważ, że największą złość i smutek wzbudziło u osób, które mają do czynienia z ludźmi chorymi
              Ale mam prawo do swoich reakcji
              Staram się je wyrażać w jak najbardziej dyplomatycznej formie i tyle:)

              • Zamieszczone przez korin
                edit: a jak się zastanowi to może jednak tak go nie nazwie, oby

                Moze nie, ale to nie znaczy, ze problem sie rozwiaze i przestanie sie bac…

                • Zamieszczone przez ciapa

                  Ktoś kto pisze musi się liczyć z reakcją innych, niekoniecznie pozytywną
                  Wiesz… ja rzadko się udzielam, a wiesz dlaczego – bo w większości przypadków ludzie nie chcą słuchać/czytać rad innych, nie chcą dostawać informacji zwrotnych, które nie potwierdzają ich toku myślenia – chcą uzyskać potwierdzenie słuszności swoich racji – nie mówię, ze zawsze, ale w większości przypadków

                  amen

                  • Zamieszczone przez ciapa
                    Czy agresją – pewnie tak – przynajmniej z mojej strony
                    Wzbudziło to u mnie złość i zauważ, że największą złość i smutek wzbudziło u osób, które mają do czynienia z ludźmi chorymi
                    Ale mam prawo do swoich reakcji
                    Staram się je wyrażać w jak najbardziej dyplomatycznej formie i tyle:)

                    Kazdy ma prawo do swoich reakcji oraz odczuc. Ale wydaje mi sie nie w porzadku tak otwarty atak na dziewczyne, ktora w sumie poprosila o pomoc. Bo te posty, mam wrazenie, wcale jej nie pomogly… W kazdym razie ja, na jej miejscu nie zmienilabym tak z miejsca opinii o ludziach chorych psychicznie. Wlasnie dlatego, ze tak agresywnie byloby mi to narzucone. Mozna przeciez kulturalnie zwrocic uwage, czy wyjasnic pewne kwestie.

                    • Zamieszczone przez Jane
                      Kazdy ma prawo do swoich reakcji oraz odczuc. Ale wydaje mi sie nie w porzadku tak otwarty atak na dziewczyne, ktora w sumie poprosila o pomoc. Bo te posty, mam wrazenie, wcale jej nie pomogly… W kazdym razie ja, na jej miejscu nie zmienilabym tak z miejsca opinii o ludziach chorych psychicznie. Wlasnie dlatego, ze tak agresywnie byloby mi to narzucone. Mozna przeciez kulturalnie zwrocic uwage, czy wyjasnic pewne kwestie.

                      Jane ja kultury nikogo nie będę uczyć
                      A brak kultury spotyka się z podobną reakcją i z tym się trzeba liczyć
                      Słowo wariat jest obraźliwe
                      Podobnie jakby ktoś o upośledzonym dziecku napisał debil (tudzież przytaczam synonimy:bałwan, baran, bęcwał, błazen, cep, ciećwierz, ciołek, cymbał, idiota, kapuściana głowa, matoł, półgłówek, tępak, tłuk, jełop, osioł )

                      Podobnie jak ktoś do mnie puszcza niekulturalną wiązankę na ulicy, to nie będę w jego stronę dawać słów miłości tylko rzucę spier…. i tyle

                      Akcja-reakcja

                      Jakby post miał wydźwięk: jest taka a taka sytuacja – boję się po prostu, myślicie, że mam się czego bać – myślę, ze dyskusja potoczyła by się zupełnie inaczej

                      🙂 dobra milknę już

                      • Zamieszczone przez Jane
                        Moze nie, ale to nie znaczy, ze problem sie rozwiaze i przestanie sie bac…

                        ale od tego można zacząć…
                        boimy się nieznanego i tu jest pies pogrzebany

                        • Zamieszczone przez ciapa
                          zauważ, że największą złość i smutek wzbudziło u osób, które mają do czynienia z ludźmi chorymi

                          Mogę spytać jak to zmierzyłaś?
                          Liczbą wyrzykników, ostrością ataku czy użytymi emotami?

                          Imo cytowany to niekoniecznie słuszny wniosek.
                          A nawet zupełnie nieuprawniony moim zdaniem.

                          Z chorymi mają do czynienia na pewno setki (a przynajmniej dziesiątki) osób,
                          które przeczytały ten wątek i nawet się nie odezwały.
                          Jak sprawdzić czy i jaki to wzbudziło w nich złość i smutek, a mimo to nie zachowały sie napastliwie?
                          i czy te atakujące czuły większą złość i smutek niż te, które nie atakowały mimo swoich uczuć?

                          Oburzyło się kilka osób, które przemawiały w cudzym imieniu,
                          a tu pełno ludzi z doświadczeniami różnistymi, także własnymi (!),
                          które na Renę nie naskoczyły…

                          • Zamieszczone przez Jane
                            Co innego miec depresje lekowa (moja mama tez ja ma), a co innego byc agresywnym z powodu choroby psychicznej. Mialam ciotke, ktora pare razy lanie roznym osobom spuscila, z jakichs tam glupich powodow – ktos sie gdzies z niej posmial, ktos rzucil komentarz… Intrygi to bylo cale zycie, a i zielone papiery rowniez miala. Balam sie jej i dzieci od niej trzymalam z daleka.
                            Dziwi mnie, ze niektore z Was dziwi, iz ludzie sie takich osob boja. Zwlaszcza jesli na arenie pojawiaja sie dzieci. Wiem, ze trzeba im wspolczuc, ale poniewaz nie kazdy ma kwalifikacje, by takiej osobie pomoc, to lepiej sie trzymac z daleka. Usmiechnac na klatce i mile “dzien dobry” tez mozna zamienic. Wszystko zalezy od osoby…

                            Pewnie masz rację, że to co innego. Niemniej bardziej mi chodzi o
                            stygmatyzację ludzi chorych psychicznie. Dlatego u nas taka choroba to
                            nieopisany wstyd i mówi się o niej po kątach.

                            Rozumiem też strach. Pewnie że się można bać nawet sąsiadki
                            jak nie wiadomo co może zrobić. Niestety Rena bardzo niefortunnie
                            rozpoczęła wątek i muszę powiedzieć że bardzo mnie ukłuł w oczy.

                            Ale tak samo bardzo kłują mnie w oczy wypowiedzi co poniektóre skierowane do Reny.

                            • Zamieszczone przez banzi07
                              Wiecie, przeczytałam wątek i Wasze wypowiedzi i poprostu załamać ręce można…

                              Czy w nerwach nigdy w życiu nie zdażyło Wam się nazwać nikogo wariatem? Ja bardzo często mowię tak na siostrę jak mnie kwu. Podejrzewam, że autorka też w ten sposób napisała z nerwów. Ja jej nie potępiam, mój ojciec leczył się w psychiatryku i jak go odwiedzaliśmy to był koszmar, to co Ci ludzie wyprawiali, jak się zachowywali strasznie się bałam, wiem co czuje Rena…
                              Fakt, że doputy, dopuki się z problemem nie zetkniesz, to nie zwracasz na to uwagi, czy jak w bloku mieszka ktoś z porażeniem mózgowym, to też mam czytać książki na ten temat, albo ktoś choruje na raka to mam czytać na temat raka itd? nie, doputy problem nie dotyczy mnie bezpośrednio, to nie zabieramy się za zbawienie świata, nie mamy takiej możliwości, a krytykując Renę i zjeb** to każdy potrafi…
                              Sztuką nie jest kogoś zrąbać, tylko delikatnie zwrócić uwagę, że osoba chora psychicznie nie jest wariatką i podsunąć jakieś rozwiązanie. Osoby, które stykają się z tym problemem powinny pomóc a nie dokopywać i linczować.
                              To są niepotrzebne przepychanki słowne, krytykujecie innych a sami zachowujecie się jak przedszkolaki, kłucąc się kto ma rację i bardziej dokopie.
                              Przepraszam ale ja tak to rozumiem.

                              Dla tych, którzy uważają, że osoba chora psychicznie nie jest niebezpieczna…
                              Parę ładnych lat temu niedaleko mnie był przypadek, że chłopak (chory psychicznie) podbiegł na pasach do kobiety z dzieckiem w głębokim wózku, na oczach matki zadźgał dziecko nożem, dziecko poniosło śmierć na miejscu a chłopak więcej czasu spędzał w domu niż w zakładzie dla chorych.

                              Moje zdanie jest takie, że trzeba najpierw poznać przyczynę i poziom tej choroby, a także opinię lekarza na temat atakow, na czym polegają, zanim się zacznie wypowiadać na temat bezpieczeństwa i wogóle na jakikolwiek temat.

                              podpiszę się, zwłaszcza pod tym pogrubionym

                              Zamieszczone przez Jane
                              Dziwi mnie, ze niektore z Was dziwi, iz ludzie sie takich osob boja. Zwlaszcza jesli na arenie pojawiaja sie dzieci. Wiem, ze trzeba im wspolczuc, ale poniewaz nie kazdy ma kwalifikacje, by takiej osobie pomoc, to lepiej sie trzymac z daleka. Usmiechnac na klatce i mile “dzien dobry” tez mozna zamienic. Wszystko zalezy od osoby…

                              amen!

                              w dzieciństwie miałam sąsiada alkoholika, rozchwianego życiowo, emocjonalnie i psychicznie na pewno też, chociaż to ostatnie akurat nie było potwierdzone medycznie. Mieszkał piętro wyżej, nienawidził mojego taty bo mu się kiedyś naraził jak w środku nocy poszedł go uspokajać i odciągać od bicia żony i dzieci… Potrafił co jakiś czas skopać nam drzwi wracając z nocnej libacji a raz nawet wbił nam w te drzwi nóż. Mieszkaliśmy tam, do kiedy miałam niecałe 5 lat i jedną z głównych zasad jakie mi wtedy wpojono, to trzymać się od niego z daleka, w razie jakiejkolwiek próby rozmowy itp uciekać do domu/do sąsiadki X/do znajomej ekspedientki w osiedlowym sklepie w zależności od tego, co było bliżej. Nic poważniejszego od tego wbitego noża się nie zdarzyło ale jak się stamtąd wyprowadziliśmy to cała rodzina odetchnęła z nieopisaną ulgą. Po latach mama i babcia opowiadały jak często miały duszę na ramieniu jak gdzieś znikałam a ich pierwsza myśl była czy czasem “ten wariat” mi czegoś nie zrobił…

                              Rena, uważam, że masz święte prawo się bać o swoje dzieci. Najlepszym wyjściem z tej sytuacji jest poznać “nieprzyjaciela”, że użyję takiego militarnego porównania 😉 Dowiedz się więcej o jej chorobie, o tym, czego można się spodziewać, jak reagować. Uświadom dzieci jak mają się zachowywać. Chyba nic więcej nie możesz zrobić…

                              • Zamieszczone przez Figa
                                Mogę spytać jak to zmierzyłaś?
                                .

                                Zupełnie subiektywną intuicją

                                • Autorka niezbyt elegancko napisala swój pierwszy post co nie oznacza ze teraz w takim samym tonie trzeba jej odpisywać. Rozumiem sens tej wypowiedzi i do tego moge sie odnieść. Wszystko rozbija sie o strach przed nieznanym i o lęk przed nieobliczalnością danej osoby. Nikt tu o tym nie napisał wprost że najbardziej boimy sie tego że np na zykłe “dzien dobry” osoba taka moze zareagować np agresja, wyzwiskami albo także zwykłym “dzień dobry”,że nie wiemy czego sie spodziewać. Poza tym mysle ze gdyby mieszkał kolo mnie jakis bandyta “zdrowy” takze bałabym się i unikała kontaktu ze wzg na tą nieobliczalność. I nie chodzi wcale o to czy osoba jest chora czy nie.
                                  Moim zdaniem Rea powinna zachowywać sie normalnie, uczulić dzieci ze sasiadka choruje i czasem moze zachowywać się dziwnie żeby nie wdawały się z nią w dykusje itd. Dobrym pomysłem jest też podpytanie np syna tej Pani czego sie mozna po niej spodziewac jak reagowac itd lecz tu nalezy sie też spodziewać róznych reakcji ze strony tego syna jak również tej sasiadki.

                                  • Nie żyjemy w kraju, w którym można spać spokojnie.
                                    W biały dzień gnojek katuje kobietę prawie na śmierć i co?
                                    On dziś ma ciepłą celę, cieszy się zdrowiem, a Poszkodowana – zapraszam do wątku Lettki.
                                    Moja sąsiadka pije na umór, odwala takie cuda, że ludzie boją się tu mieszkać, bo ona stwarza zagrożenie (gaz, fekalia, pożary, menele na klatce, ćpuny, strzykawki, krew) i co? NIC nie można zrobić, jesteśmy skazani na Nią, nie możemy jej też pomóc, bo ona tej pomocy nie przyjmuje.
                                    Nie ma miejsc w więzieniach, nie ma odpowiednich kar, więc oprawcy, mordercy, pedofile po krótkich i bardzo ‘resocjalizujących’ pobytach w więzieniu wychodzą na wolność, duża część dalej robi swoje.
                                    Podobnie z ludźmi chorymi psychicznie. Zalecza się ich i wypuszcza, ceduje ‘problem’ na rodzinę, bo szpital nie ma miejsca, pieniędzy, etc…
                                    Ja się nie czuję bezpiecznie w tym kraju.
                                    W każdej chwili ktoś może wejść i mnie okraść. Ja nie bardzo mogę się bronić nawet gdybym była w domu. Jeden pan się bronił i co? W więzieniu skończył, bo niechcący tak ubódł napastnika w tetnice udową, że ten się wykrwawił i zmarł.
                                    Ludzie włażą na Twoje mienie, zdrowie, życie, bo często myślą, że korzyść z odebrania Ci tego jest większa niż to co ich potem spotka… I mają rację, niestety!
                                    Praktycznie nie ryzykują niczym.

                                    Osobiście bym nie demonizowała przypadku tej konkretnej sąsiadki, ale z drugiej strony pomijając slownictwo Reny, to trudno się dziwić tej reakcji…
                                    Rena nie wie na ile ta Pani tylko gada, że pozabija, a kiedy coś jej wpadnie do głowy i faktycznie kogoś skrzywdzi… Obawia się o swoje dzieci, dziwicie się Jej?
                                    Może wyraziła to w sposób ‘na szybko’ po prostu niegrzeczny, urażający, ale ja w sumie jej obawy rozumiem.
                                    Są ludzie chorzy psychicznie, którzy nie ukrzywdzą muchy i tacy, którzy krzywdzą samych siebie i również osoby trzecie…
                                    Takiej sąsiadce jak Rena, która nie wie o chorobie sąsiadki nic, trudno się dziwić, że się boi, bo w naszym kraju wszystko jest możliwe, nawet wypuszczenie ze szpitala chorego, który jest zagrożeniem dla otoczenia…
                                    I dopiero jak dojdzie do tragedii, to zacznie się lament, szukanie winnych, nagonka medialna… No przecież wszystkie wiemy jak to działa.

                                    • Zamieszczone przez bruni
                                      Nie żyjemy w kraju, w którym można spać spokojnie.
                                      W biały dzień gnojek katuje kobietę prawie na śmierć i co?
                                      On dziś ma ciepłą celę, cieszy się zdrowiem, a Poszkodowana – zapraszam do wątku Lettki.
                                      Moja sąsiadka pije na umór, odwala takie cuda, że ludzie boją się tu mieszkać, bo ona stwarza zagrożenie (gaz, fekalia, pożary, menele na klatce, ćpuny, strzykawki, krew) i co? NIC nie można zrobić, jesteśmy skazani na Nią, nie możemy jej też pomóc, bo ona tej pomocy nie przyjmuje.
                                      Nie ma miejsc w więzieniach, nie ma odpowiednich kar, więc oprawcy, mordercy, pedofile po krótkich i bardzo ‘resocjalizujących’ pobytach w więzieniu wychodzą na wolność, duża część dalej robi swoje.
                                      Podobnie z ludźmi chorymi psychicznie. Zalecza się ich i wypuszcza, ceduje ‘problem’ na rodzinę, bo szpital nie ma miejsca, pieniędzy, etc…
                                      Ja się nie czuję bezpiecznie w tym kraju.
                                      W każdej chwili ktoś może wejść i mnie okraść. Ja nie bardzo mogę się bronić nawet gdybym była w domu. Jeden pan się bronił i co? W więzieniu skończył, bo niechcący tak ubódł napastnika w tetnice udową, że ten się wykrwawił i zmarł.
                                      Ludzie włażą na Twoje mienie, zdrowie, życie, bo często myślą, że korzyść z odebrania Ci tego jest większa niż to co ich potem spotka… I mają rację, niestety!
                                      Praktycznie nie ryzykują niczym.

                                      Osobiście bym nie demonizowała przypadku tej konkretnej sąsiadki, ale z drugiej strony pomijając slownictwo Reny, to trudno się dziwić tej reakcji…
                                      Rena nie wie na ile ta Pani tylko gada, że pozabija, a kiedy coś jej wpadnie do głowy i faktycznie kogoś skrzywdzi… Obawia się o swoje dzieci, dziwicie się Jej?
                                      Może wyraziła to w sposób ‘na szybko’ po prostu niegrzeczny, urażający, ale ja w sumie jej obawy rozumiem.
                                      Są ludzie chorzy psychicznie, którzy nie ukrzywdzą muchy i tacy, którzy krzywdzą samych siebie i również osoby trzecie…
                                      Takiej sąsiadce jak Rena, która nie wie o chorobie sąsiadki nic, trudno się dziwić, że się boi, bo w naszym kraju wszystko jest możliwe, nawet wypuszczenie ze szpitala chorego, który jest zagrożeniem dla otoczenia…
                                      I dopiero jak dojdzie do tragedii, to zacznie się lament, szukanie winnych, nagonka medialna… No przecież wszystkie wiemy jak to działa.

                                      nic dodac, nic ujac

                                      Znasz odpowiedź na pytanie: problem z sąsiadką :(

                                      Dodaj komentarz

                                      Angina u dwulatka

                                      Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                      Czytaj dalej →

                                      Mozarella w ciąży

                                      Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                      Czytaj dalej →

                                      Ile kosztuje żłobek?

                                      Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                      Czytaj dalej →

                                      Dziewczyny po cc – dreny

                                      Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                      Czytaj dalej →

                                      Meskie imie miedzynarodowe.

                                      Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                      Czytaj dalej →

                                      Wielotorbielowatość nerek

                                      W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                      Czytaj dalej →

                                      Ruchome kolano

                                      Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                      Czytaj dalej →
                                      Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                      Logo
                                      Enable registration in settings - general