Byłam dzisiaj z córką na hali w Gdyni. Szukałyśmy sukienki dla córki na bal gimnazjalny oraz coś na przyjęcie komunijne. Jak to na hali stroje są powieszone na manekinach przed wejściem do sklepu. Już z daleka podobała mi się jedna sukienka. Podchodzę dotykam, sprawdzam materiał i słyszę “Proszę nie dotykać”. Zamurowało mnie. Moja reakcja dla mnie oczywista. Chociażby miałabym nic nie kupić ten sklep będę omijać z daleka. Jestem ciekawa jak Wy reagujecie na takie “miłe” traktowanie klienta. Rozumiem nie dotykać chleba, ciastek czy innych produktów spożywczych ale jak mam ocenić rzecz. Tylko wizualnie i kupować w ciemno?
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: Proszę nie dotykać
a który to sklep tak z ciekawości? 😉
lecę dziś do Wola Parku, nie wybierasz się?
ten mały koło bazarku? 😉
Trochę to rozumiem. Nie kupiłabym wybrudzonej czy zadeptanej białej sukienki.
Czasem w sklepach widzę cudną bluzkę, ale wybrudzoną podkładem do twarzy mojej poprzedniczki. W życiu takiej nie kupię, mimo że łatwiej to wyprać niż sukienkę komunijną.
W sklepie powinny być 2 egzemplarze danej sukienki. Jeden do macania i mierzenia a drugi nowiutki na sprzedaż.
Pewnie właścicielka sklepiku chciała “zaoszczędzić” i miała jeden.
Takiej “oszczędności” nie popieram.
Smoo przecież w większości sklepów tak jest, ile razy
widziałam zmazane do przymierzania i ile razy próbowano takie
coś sprzedać bo ostatnie, przecież tak jest…
O to to! ja też nie….i nie sądze by ktokolwiek taką kupił…
A z butami to też widziałam akcję. Mam niepełnosprawną kumpelę i w LO poszłam z nią Martensy kupić. Jej matka ma 5 sklepów więc raczej kaskę miała;)
A sprzedawczyni podeszła do niej i mówi ( do 19-sto latki wtedy)-dziecko ale te buty dużo kosztują, nie stać cie na nie!
Oczywiście tam nie kupiła butów.
No ja bym nie kupiła.
Suknie ślubną kupiłam w salonie gdzie był wzór do mierzenia (podfatygowany z lekka, właśnie od mierzenia) i suknie na sprzedaż. Jak już wybrałam wzór mierząc te próbne to krawcowa dopasowała nowiutka suknię na mnie.
Komunijną sukienkę też pewnie bym kupiła w ten sposób, bo nie chciałabym w domu odkryć przykładowo, że na nowiutkiej sukience jest przegapiona w sklepie plama od dziecięcej rączki z lizakiem.
Taki ze mnie typ klientki. Wybrednej. Nie kupię tam gdzie mi nie pozwolą obejrzeć, ale nie kupię też towaru sfatygowanego.
mimo obaw pani sprzedawaczyni, że ubranie może się ubrudzić, zniszczyć itp, nie powinna powiedzieć w ten sposób do Ciebie. Oczywiście omijałabym ten sklep z daleka.
sklep obuwniczy na Bemowie 😉
w Wola Parku będę w piątek 🙂
Dobre!!!
Chciałabym zobaczyć tą minę.
Naprzeciwko mojego sklepu byl obuwniczy. Asortyment masakra…jak tylko sie przeprowadzilam do mojej obecnej wsi, to weszlam z ciekawosci butki obejrzec. Jedyne co moje oko zaciekawilo – jakies pantofle na najwyzszej polce. prosze pania lamanym greckim, coby mi dala do obejrzenia. Na co slysze, ze te buty, to drogie….prawie 100 euro kosztuja, wiec nie mam po co ich ogladac….
Przez 6 lat nawet sie z ta pania nie witalam, mimo, ze pracowalysmy naprzeciwko. Teraz sie wyniosla gdzies dalej i nie mam juz przyjemnosci ogladania kolekcji obuwia z anno domini 74:D
W moim sklepie mozna macac i mierzyc wszystko. Sama dyskretnie sledze, coby nikt nic nie rozerwal lub nie uszkodzil.
Doritez tak nie na temat. W przepięknej miasteczku żyjesz – jeszcze kiedyś tam wrócę…(pokochałam Thessaloniki i Paralię)
jeśli mowisz o pani Lidii, to nie- ja tam nei chodzę, bo ona ma to co w maximusie kosztuje 4 razy mniej 🙂
ja pod Thessalonikami mieszkam. W Paralii bywam czesto.
Zapraszam koniecznie!! Chetnie spotkam foremke na greckiej ziemi:)
Znasz odpowiedź na pytanie: Proszę nie dotykać