witam wszystkie zalamane ! opowiem Wam swoja historie.
w sierpniu 1999 wzielismy slub. zapragnelismy miec dziecko.w ciaze nie moglam zajsc przez kilkanascie miesiecy. zaszlam dopiero w marcu 2001r. moj aniolek mial urodzic sie 10 grudnia tego roku. na poczatku bylo wszystko ok, podczas kolejnych wizyt juz bylo nieciekawie na usg dziwny odczyt mojej dzidzi. lekarz nie postawill jasnej diagnozy, ale jakby bylo jakies plamienie to prosze dzwonic-powiedzial. caly czas myslalam o najgorszym chociaz nie powinnam ciagle sprawdzalam czy nie ma krwawienia. nie bylo. az pewnego dnia to byl maj wybralam sie na kolejna wizyte do tej pory wszystko bylo ok. lekarz badajac mnie stwierdzil ze ciaza jest zbyt mala jak na te tygodnie. usg wykazalo brak bijacego serduszka. to byl szok. skierowanie do szpitala. plakalam i pytalam dlaczego ja. zabieg. mialam dosc.caly czas byla przy mnie moja mama i moj ukochany bartek. zalamalam sie. najprawdopodobniej wada genetyczna.dostalam 21 dni zwolnienia z pracy. przez ten okres schudlam 10 kilo. nic mi sie nie chcialo, prawie nie jadlam. pierwsze o co po zabiegu spytalam mojego gina kiedy moge zajsc w ciaze. radzil jakis czas odczekac. w tym czasie zero znajomych. zal. rozdarte serce.. matki… odlioczalam dni kiedy znow bede mogla zajsc w ciaze. i tak jak wczesniej nie moglam zajsc, tak teraz tez probowalismy kilka razy w pewne dni i nic. porobilismy badania i wszystko dobrze. w styczniu 2002 zaszlam w ciaze. znow cos nie tak sie rozwijalo dostalam dufaston bardzo duza dawke i to chyba pomoglo. odetchnelam jak zobaczylam bicie malego serduszka. ale ciagle byl strach. dzieciatko rozwijalo sie juz prawidlowo. 26 maja w dzien matki poczulam pierwsze ruchy mojego dzidziusia. julia urodzila sie 28.10.2002 r przy narodzinach byl moj maz. mala miala 4 kg i 57 cm. ma juz 14 miesiecy. i nie choruje co najwazniejsze. moje zycie zmienilo sie. A tak sie balam i juz stracilam prawie nadzieje…
wspolczuje Wam, wiem co to znaczy, nie ma nic gorszego…
pozdrawiam cieplutko wszystkie, ktorym aniolki odeszly….
mam nadzieje ze doczekacie sie swoich pociech
monika
14 odpowiedzi na pytanie: przeczytaj moja historia
Re: przeczytaj moja historia
Hej Monika! To naprawdę wspaniała historia!!! Gratuluję Wam z całego serca, a zarazem cieszę się, bo obudziłaś we mnie nadzieję, że jednak może być dobrze. Ja moje cudo straciłam w zeszłym tygodniu, w dniu moich urodzin, zabieg miałam w sobotę. Snuję się teraz po tym świecie, bez celu, z ogromnym żalem w sercu. Tak jak Ty, pragnę zajść w ciąże jak najszybciej, wiem, że potrzebuje tego moje serce. Naprawdę bardzo się cieszę, że Tobie wszystko się powiodło, i bardzo Ci dziękuję za ten post. Nadzieja, to jest to czego teraz potrzebuję najbardziej. Życzę Wam wszystkiego co najlepsze, aby dzidzia rosła zdrowa i rozweselała każdy Wasz dzień.
luncia
Re: przeczytaj moja historia
Moniko, dziękuję Ci za Twoją historię…..daje nam tyle wiary.,
Kasia
Re: przeczytaj moja historia
więcej takich postów!!!! Gratulacje!! Mam nadzieję, że moje dziecko też będzie okazem zdrowia.
Marzenka i dzidzia(2.01.2004)
Re: przeczytaj moja historia
Moniko,
Dziękuję za przywrócenie mi wiary…..
Marti z aniołkiem i wielką nadzieją
Re: przeczytaj moja historia
Dziękuję Ci za to co napisałaś… To naprawdę podnosi na duchu.
Agnieszka
Re: przeczytaj moja historia
to jest wlasnie moje szczescie !!!!!
monika i julka 28.10.2002
Re: przeczytaj moja historia
Dzięki… śliczna Julcia…. Gratuluję!!!!!!!!!!!!!!!!
Dziewczyny, musimy wierzyć!!!!!!!!!
inka z wiesiołkiem i duphastonem 🙂
Re: przeczytaj moja historia
Poczytajcie. To da Wam nadzieję na lepsze jutro, w tej chwili planuję następnego maluszka chciałabym bardzo braciszka dla Julci ale czy to takie proste i czy tak łatwo sie da.Dużo optymizmu w 2005 r. Pozdrawiam.
monia i jula 28.10.2002
Re: przeczytaj moja historia
Dobrze ze opisałaś swoją historię… Daje nadzieję ! Pozdrowionka
AnetaiAmelia
Re: przeczytaj moja historia
po śmierci Danielka jedyne co mnie obchodziło to kiedy będę mogła próbować znowu – nawet nie chcialam słuchać kiedy ktoś zalecał rok, byłam w stanie zgodzić się na pół roku – ostatnio moja ginka stwierdziła że mogę skrócić ten czas do 4 miesięcy i o ile w tamtym momencie wyściskałabym ja za te slowa o tyle od paru dni coraz bardziej sie boję – jestem w trakcie robienia badań genetycznych chociaż wiem, że żadne badania nie dadzą mi gwarancji że moje dziecko urodzi się zdrowe – co najwyżej mogę mieć większą pewność że będzie chore :-((((
Twoja historia brzmi optymistycznie ale niestety we mnie coraz mniej tego optymizmu – mam nadzieję że to tylko chwilowy dołek (a raczej wielki czarny dół)
Pozdrawiam
masz prześliczną córeczkę 🙂
Miyu i Aniołek (6.11.2004 – 27 tc)
re powrót
Witajcie wtedy 7.05.2001r. aniołek
dziś 7.03.2008r. ponownie aniołek
Jestem załamana, brak mi słów. Nie wierzyłam, że mogę tu trafić ponownie (mając 1 zdrowe dziecko). Pierwsza ciąża – poronienie. Druga ciąża – zdrowa córeczka. Trzecia ciąża – poronienie. Zacznę od początku. W ciążę zaszłam 30 stycznia 2008r. 18 lutego zrobiłam bete- wynik 98, 28 lutego beta- 198. Od samego początku lekko plamiłam i bolał mnie brzuch, kłucie z prawej strony. Nie widoczny pęcherzyk na usg. 2 marca trafiłam do szpitala. Badanie usg 2.03 oraz 6.03 wykazało widoczny minimalny pęcherzyk (brak parametrów na ten tydzień ciąży) oraz prawidłowe endometrium. Miałam nadzieję, wierzyłam do końca. Beta 2.03 -220, 5.03 – 238. Dnia 7.03 – zabieg. Podczas usg widoczny płyn w macicy. Przy wypisie ze szpitala zapytałam lekarza, co mogło przyczynić się do nieprawidłowej, martwej ciąży.Usłyszałam odpowiedź -,,mogła się pani przeziębić”. Kurczę dwa razy czułam takie stany przedgrypowe, wtedy szybciutko piłam mleko z czosnkiem i miodem. Rano wstawałam zdrowa. Boję się o kolejną ciążę.
Mam też do Was pytanie czy bakterie mogą sie przyczynić do nieprawidłowego rozwoju płodu.
Bakterie mogą być przyczyną nieprawidłowego rozwoju płodu a także jego obumarcia.
Straciłam dziecko w 17tc. Dziecko nie żyło od 2 tygodniu, tak twierdzili lekarze. Tylko że dużo niezgodności było w tym bo mówili. Na wypisie 17 tc, na karcie zgonu 12tc, na usg lekarz powiedział że dziecko zatrzymało się na 13tc. Dziwne, nieprawdaż?
Zmieniłam lekarza, ale wiem że ciężko mi będzie jakiemukolwiek zaufać.
Wracając do bakterii to nowy lekarz zlecił badania na choroby odzwierzęce, a w celu wykluczenia bakterii posiew krwi miesiączkowej i posiew nasienia. Nic nie wykazało. Jeszcze czeka mnie badanie HSG.
Wiem, że nie ma pewności że się uda następnym razem, ale chce wykluczyć to co można.
Trzymaj się ciepło, Twoje Aniołki są z Tobą.
U mnie też bakterie były przyczyną pęknięcia pęcherza płodowego. Adaś żył jeszcze przez dwa dni bez wód. Na przemian modliłam się o cud i płakałam z besilności. Biedactwo na pewno czuło mój strach. I mnie też (jak i Misię) zadziwia brak podania przez lekarza konkretnego tyg. U jednego to był 16, kiedy indziej 17 tydzień. Książkowo dzidziuś 16 cm osiąga pod koniec 18 tygodnia. Tyle wzrostu miało moje ostanie Maleństwo.
Może u mnie podali w karcie zgonu 12tc do statystyk. Do 12tc jest poronienie wczesne, choć przecież nie poroniłam tylko ciąża obumarła. Miałam zaufanie do lekarza, a po tym wszystkim jak analizuję co mi powiedział to teraz wiem, że miał bałagan w papierach i że być może już wcześniej coś się działo, a on to przeoczył.
Zmieniłam lekarza, ale zaufania nie mam. Jakie macie doświadczenia z lekarzami?
Znasz odpowiedź na pytanie: przeczytaj moja historia