Nina zaczęła chodzić do przedszkola i to z taką ochotą, tak jej się podobało, że musiałam ją przepisać na więcej godzin: do podwieczorku, czyli gdzieś do godz. 2giej. Po 2 tyg. zachorowała i 2 tyg była w domu. Potem wróciła do przedszkola i znów było OK. Do piątku. Niestety w piątek przyjechaliśmy później o 30 minut niż zwykle. Nie tłumaczę tu dlaczego, bo to nie o to chodzi. Na nieszczęście przyszła inna pani i połączyły się grupy. Nina troszkę się zmartwiła, ale w sumie było OK. A w poniedziałek jak ją odebrałam to okazało się, że nic nie jadła i cały dzień płakała. Tęskniła i chyba się bała, że się spóźnię. Jestem zła na męża, bo to przez niego wynikło to spóźnienie. Dzisiaj nie poszła wcale, jutro ma iść ale już mówi, że będzie płakać. Co robić? Bardzo jest mi teraz potrzebne to przedszkole, urządzamy się i jest mi ciężko z dziećmi jeździć, a często babcia nie może zostać z dziewczynkami. Sorki, że takie długie, ale już nie mam argumentów, żeby ją przekonać 🙁 Co robić??
Ola i
Strona 3 odpowiedzi na pytanie: Przedszkolny problem
Imho założenie nowej sukienki nie zmnienia charakteru – to tak odnośnie do starego/nowego DI
(nie rozumiem podziału, bo zmienił się tylko layout, no i fourm szybciej smiga)
i niezmienialności obyczajów (w domyśle brzydkich :D)
Przeczytałąm jeszcze raz ten wątek i “na pewno”, “nie możesz”, “musisz” nie znalazłam… ale nieważne 😉
Nie przekonałaś mnie do zmiany zdania, więc nadal uważam, że decyzja chodzić do przedszkola czy nie nie powinna być NEGOCJOWANA z dzieckiem. Takie decyzje powinni podejmować rodzice.
Ale skoro zaczynamy się obrażać na innych uczestników dyskusji i przypisywać im jakieś przerażające 😉 intencje to czas kończyć, bo i tak nic odkrywczego już nie wydyskutujemy 😉
Pozdrawiam
Figa, mi nie chodzi o to byś mi przytaknęła – wręcz przeciwnie. Inna z Ciebie babka, w innych realiach żyjesz i dziecko zapewne masz całkiem inne niż ja – ja Ci nie mówię, że robisz/myślisz źle. A Ty mi to sugerujesz.
Jeśli ta dyskusja ma zmierzać w tym kierunku, że nadal będzie mi wmawiane że robię źle – to rzeczywiście sensu nie ma. Bo mam swoje przekonania i pewną filozofię podejścia do dziecka i mi z tym na co dzień dobrze i wygodnie.
Nowa sukienka zwykle niewiele zmienia (choć mi samopoczucie na pewno tak) – ale rozłąki często dają nam do myślenia….
Eeee, ja tak tego nie odebrałam. Ale Magda, jeśli nam zarzucasz napastliwość, to postaraj się przyjrzeć swoim postom. Nadal atakujesz. Wiesz, to działa w dwie strony 😉 Nie unoś się. Po co. Dyskutujemy. Ja akurat jestem ten typ co nie jest fanatykiem przedszkola. Zawsze uważałam, że dziecko nawet świetnie przeżyje w ogóle bez przedszkola. Ja jestem dzieckiem bez przedszkolnym i zawsze świetnie i przebojowo sobie radziłam z rówieśnikami 🙂 Nie ma reguły. Jak pisałam w pierwszym swoim zupełnie poście, że jeśli coś z tym przedszkolem rzeczywiście bardzo nie wychodzi, kryzys przeciąga się kilka miesięcy, a rodzice mają inne wyjście, to właśnie może by z przedszkola zrezygnować. Bo każdy przypadek jest indywidualny. Jedak, jak już się posłało dziecko do przedszkola, to wolę przeczekać kryzys. A Ty od razu zarzuciłaś dyktatorskie zapędy.
Stąd dyskusja 😉
Czym się różni stare DI od nowego?
Przecież Ci sami ludzie jej tworzą.
Chyba nie liczysz na to, że szata graficzna zmienia ludzi 😀
Figa, pokłon 😉
To się nazywa kompromis. Negocjacje mogą się przecież zakończyć całkowitą kapitulacją jednej ze stron – to tak w kwestii formalnej :p.
No tak właśnie mówiłam 😉
Doczytalam, jak juz odpisalam…
Znasz odpowiedź na pytanie: Przedszkolny problem