przeprowadzka do innego miasta – zdecydowałybyście się?

Załóżmy hipotetyczną sytuację…
Wasz mąż dostaje propozycję pracy – lepiej płatnej, rozwijającej, spełniającej jego marzenia – tyle, że w innym mieście. Na dojazdy on nie chce się zgodzić, więc pozostawia Wam decyzję – albo wszyscy się przeprowadzamy, albo on rezygnuje z propozycji (z dużym żalem).

Byłybyście gotowe – na tym etapie życia, na jakim jesteście – przeprowadzić się do innego miasta – powiedzmy, że w obrębie tego samego województwa? Zaczynać wszystko od początku, szukać mieszkania (wynajem? zakup na kredyt?), pozbyć się dotychczasowego, szukać dzieciom przedszkoli, szkół, sobie nowej pracy, na nowo budować znajomości, szukać ulubionych produktów w sklepach i od nowa orientować się, gdzie sprzedają dobry chleb, a gdzie smaczne wędliny?…

Czy już nie miałybyście na to sił i ochoty i forsowałybyście jednak dojazdy lub weekendowe wizyty, z nadzieją, że za jakiś czas sprawa “jakoś” się rozwiąże?

Czy w ogóle namawiałybyście chłopa do odrzucenia propozycji i trwania w tym, co ma – byle był spokój? A może są takie czynniki, które powodują, że wyprowadzka z Waszego miasta dla Was byłaby nie do przyjęcia (typu: Wasza praca, dziadkowie na miejscu itp.)?

Z mojej strony rozważania czysto teoretyczne 😉

Ale bardzo ciekawa jestem Waszego zdania i tego, ile z Was byłoby gotowych z powodu zmiany pracy zmienić wizję życia i w ciągu kilku miesięcy przeprowadzić się do zupełnie nowego miejsca…

99 odpowiedzi na pytanie: przeprowadzka do innego miasta – zdecydowałybyście się?

  1. A co z pracą żony i na ile jest pewne, że praca męża będzie na tyle stabilna, że warto, by żona porzuciła swoją?

    Czy może chodzi o sytuację, w której żona nie ma pracy (rozwijającej, spełniającej marzenia lub jakiejkolwiek)?

    • Zamieszczone przez Lea
      A co z pracą żony i na ile jest pewne, że praca męża będzie na tyle stabilna, że warto, by żona porzuciła swoją?

      Czy może chodzi o sytuację, w której żona nie ma pracy (rozwijającej, spełniającej marzenia lub jakiejkolwiek)?

      powiedzmy, że ma taką sobie 😉
      ale zależy mi, żeby każdy odniósł to do swojej sytuacji. Chodzi po prostu o gotowość do takich zmian.
      A co do pracy męża – w dzisiejszych czasach to już niczego pewnym być nie można, a już na pewno nie stabilności pracy 😉 Ale zakladamy, że to dość pewna fucha 🙂

      • nie ma mowy 🙂

        na swoje ranczo czekałam całe życie, mam tu przyjaciólki,w miarę dobrą pracę, rodziców jednych i drugich.

        nie wiem co musiałby się stać żeby z tego zrezygnować

        • ja bym się przeprowadziła
          co prawda mam tu blisko tylko babcię, a dom rodzinny ponad 600 km dalej
          praca taka sobie, znajomości tez nie zbyt zażyłe…
          w sumie to chyba lubię zmiany

          • Ja sie moge przeprowadzic tu i teraz. Nie mam oporow przed zmianami, lubie je.

            • Trudna decyzja. Ale w obecnej sytuacji, gdzie właściwie jesteśmy tuż przed kluczowymi decyzjami- zdecydowałabym się. Mimo że tu mam “pod ręką” rodziców i teściów i fajne przedszkole. Na dodatek jestem na etapie zmiany prac więc nie ma problemu że miałabym tu coś porzucić 🙂
              Aczkolwiek nie wiem jak odpowiem za pól roku czy rok – nie będę gdybać.

              Reasumując – na chwilę obecną w odniesieniu do sytuacji w jakiej jesteśmy – TAK, przeprowadziłabym się.

              • Ja sie 2 razy decydowalam na zmiane miasta i raz panstwa Najpierw wyjechalam z Pl, ale jako mloda dziewczyna, a przed 3 laty wyprowadzilismy sie z naszej oazy wlasnie ze wzgledu na prace meza. POswiecilam swoja prace, jestem nadal zatrudniona, moj wychowawczy konczy sie w marcu, i musze wypowiedziec. Ciezkie chwile byly na poczatku, ale z dnia na dzien coraz bardziej sie przyzwyczajam do nowego otoczenia. A kolezanek mam chyba wiecej, niz w starym miescie

                • Zamieszczone przez Ewa
                  tu mam “pod ręką” rodziców i teściów

                  Pomagają Wam na codzień?
                  Ja przyznam szczerze, że brak rodziców na miejscu byłby dla mnie teraz… hmm… powiedzmy kłopotliwy.

                  • Zamieszczone przez agat79
                    Ciezkie chwile byly na poczatku, ale z dnia na dzien coraz bardziej sie przyzwyczajam do nowego otoczenia

                    oj, te ciężkie chwile to znam z autopsji 😉
                    dlatego jak się zastanawiam, czy miałabym siłę przechodzić to jeszcze raz… nie jestem wcale taka pewna – mimo, że lubię zmiany.
                    Byłabyś w stanie przeprowadzić się jeszcze raz – no w tym roku na przykład? 😉

                    • z pracą bywa różnie
                      jest okres próbny, co jak się w nowej pracy nie sprawdzi?

                      ja poczekałabym rok na przykład
                      mąż by wynajął mieszkanie/pokój, przyjeżdżał na weekendy
                      po roku bym się mogła przeprowadzać 😀

                      dopóki dzieci nie zaczęły szkoły, dla mnie żaden problem
                      nie czuję się jakoś specjalnie z moim miastem związana

                      a z siostrą częściej się widziałyśmy mieszkając w 2 różnych miastach, niż teraz mieszkając w tym samym

                      • Zamieszczone przez morena
                        A może są takie czynniki, które powodują, że wyprowadzka z Waszego miasta dla Was byłaby nie do przyjęcia (typu: Wasza praca, dziadkowie na miejscu itp.)?

                        Dla mnie jest to sytuacja nie do przyjęcia- powodem jest moja Córka (…)
                        Nie wyobrażam sobie opuścić mojego miasta z tego powodu. To taka pierwsza myśl.

                        Po zastanowieniu myślę, że rodzice są tez powodem- bardzo nam pomagają, mieszkają 5 minut drogi od nas (na piechotę) i zawsze chętni, żeby zająć się chłopakami. Mama wpada na kawkę lub żeby nas zobaczyć albo przysyła tatę ze słoikiem zupy dla chłopców, ciężko byłoby z tego zrezygnować 🙂

                        Jednak jeśli chodzi o sprawy finansowe to nie jest to łatwa decyzja.
                        Gdyby mąż stracił pracę, a utrzymuje rodzinę to nie wiem, czy nie podjęlibyśmy takiej decyzji. Dzieci trzeba nakarmić i jakoś żyć. Ale ta propozycja w innym mieście to musiałaby byc na prawdę bardzo dobra, a u nas pracy by musiało nie być (tfu tfu). Wierzę, że nigdy taki moment nie nastąpi, jeszcze trochę i młodszego damy do przedszkola, ja znajdę pracę i nawet gdyby się coś finansowo nie układało to damy radę.

                        W sumie podsumowując krótko-
                        NIE chcę wyprowadzki

                        ale życie różnie może rzucić.

                        • he, he
                          sytuacja dobrze mi znana,
                          jeszcze kilka miesięcy temu siedzieliśmy i główkowaliśmy,

                          propozycja była, dobra
                          przeprowadzka z Warszawy do Poznania…

                          Gdyby nie dzieciaki – nie ma problemu,
                          ja z moją pracą znalazłabym zajęcie i w Poznaniu,
                          myślałam o zawieszeniu działalności i np. zrobieniu doktoratu.

                          Ale przedszkole dzieciaków, szkoła – nie wiadomo było czy to na 2 – 3 lata czy na stałe, potem wszystko odkręcać.

                          Zostaliśmy,
                          ale głównie dlatego, że w Warszawie była propozycja konkurencyjna,
                          a że tu mamy swoje gniazdko zostaliśmy 🙂

                          ps.
                          mieszkanie nam chcieli zapłacić więc ten “problem” odpadał.

                          • Natychmiast bym sie przeprowadzila.
                            Cale zycie sie przeprowadzam i juz dosc dlugo siedze w jednym miejscu, czas na zmiany.

                            • Ja tak zrobiłam:)
                              Mieliśmy oboje niezłą pracę, ale związaną z częstymi wyjazdami. My się mijaliśmy, córka tęskniła. Gdy R. dostał świetną propozycję 650 km od domu nie zastanawialiśmy się długo. Złożyłam wypowiedzenie i pojechałyśmy z córą do niego (zaczynała I klasę). Sprzedaliśmy mieszkanie.
                              Dwa lata tam spędzone to był najfajniejszy okres w naszym małżeństwie. Odpoczęłam, złapałam świetny kontakt z córką. Urodziłam drugie dziecko:)
                              W tym roku w sierpniu wróciliśmy do rodzinnego miasta. Żeby dziewczynki miały kontakt z dziadkami, my z rodzicami. Tym bardziej, że czas tak szybko płynie.. 10-godzinne podróże z Julką to był koszmar.
                              Gdybym miała zdecydować raz jeszcze – zrobiłabym tak samo. Fajnie było zostawić wszystko i wszystkich, głównie toksycznych ‘pseudoznajomych’ z pracy i wyjechać, poznać siebie na nowo.
                              Ale my lubimy zmiany, córka też. No i wygraliśmy na tym, z której strony by nie spojrzeć

                              • Zamieszczone przez morena
                                oj, te ciężkie chwile to znam z autopsji 😉
                                dlatego jak się zastanawiam, czy miałabym siłę przechodzić to jeszcze raz… nie jestem wcale taka pewna – mimo, że lubię zmiany.
                                Byłabyś w stanie przeprowadzić się jeszcze raz – no w tym roku na przykład? 😉

                                Chyba za duzo mnie nerwow to wszystko kosztowalo, zeby sie tu “oswoic”. Jeszcze do niedawna odpowiedzialabym, ze wracam, skad przyjechalismy. I pewnie tak bym zrobila, bedac bezdzietna- bo tam bylo “wygodniej” zyc. Teraz dostrzegam zalety mieszkania tu, przede wszystkim przedszkole moich dzieci- takiego nie znalazlabym nigdzie indziej!! Mam juz oblukane szkoly, wmieszalam sie w tutejszy wir, jakze inny niz w landzie, w ktorym mieszkalismy dotychczas. Nie, chyba bym sie nie przenosla. Musialby byc baaardzo powazny powod, tylko jaki?? Hmmm…

                                • To wszystko zależy – gdzie bym się miała przeprowadzić.

                                  Do Wrocławia, Jeleniej Góry – mogę jutro. Wynajęłabym coś tam, potem zaczęła szukać kupca na nasz dom i jakiegoś domu tam – dwóch notariuszy i sprawa załatwiona.
                                  Wiele razy się w życiu przeoprowadzałam, z Wielkopolski na Dolny Śląsk, potem do Holandii, potem na Mazowsze – na którym mieszkam od prawie 6 lat, już w trzecim miejscu, za każdym razem inny powiat.
                                  Nie mam tu dziadków, ani rodzeństwa – więc właściwie wszystko mi jedno.
                                  Przyjaciół z Mazowsza bym na Śląsk zapraszała 🙂

                                  Jakieś inne miejsce w Polsce – podeszłabym baaaaaardzo sceptycznie (bo zwyczjanie wiem już gdzie mi dobrze), nie mówię tak, nie mówię nie – zależałoby gdzie. Musiałabym przekalkulować czy warto.

                                  W kilka innych miejsc (konkretnych) na świecie też bardzo chętnie – ale wtedy bez sprzedaży domu, bo jechałbym w ciemno i potrzebowałabym tu jakiejś przytani bezpiecznej. Wynajęłabym dom i zobaczyła potem co zrobić…

                                  • Myślę, ze to też zależy za ile i gdzie….

                                    Nie przeprowadziłabym sie do małego miasta. Mieszkam na Śląsku i wszystko mam blisko. Gdyby mnie wywieźli do Ustrzyków Dolnych…. miałabym wielkie problemy z przystosowaniem się.
                                    Do Warszawy pewnie bym się szybko przeprowadziła, bo ja lubie ruch i miasta pełne ludzi. Mając 12 lat przeprowadziłam sie z prowincji na Śląsk i bardzo pokochałam moje miasto. Natomiast jeżdząc na tę prowincje do rodziny… nie wyobrażam sobie siebie tam.

                                    Życie jest pełne wyzwań i nic co ci sie przytrafia nie dzieje sie bez powodu. Może właśnie jest ci pisane wyjechać, zmienić otoczenie środowisko. Moze tam wlaśnie czeka na twoje dzieci przyszłosć… szczęście….. MOże tak własnie ma być….
                                    Może kiedyś w przyszłosci powiesz…. nie wiem jak bym żyła gdyby nie ta przeprowadzka.

                                    A dla grubszego portfela pełnego świętego spokoju i kolorowych firanek w oknach ja jestem zrobić bardzo bardzo wiele… nie wiem jak ty.

                                    • Zamieszczone przez morena
                                      Sama nie wiem… czy to jest ważny argument na “nie” przeprowadzce? (mój mąż twierdzi, że nie, ale to nie on potem się martwi, co z dziećmi zrobic, bo zazwyczaj jest w pracy ;))

                                      Moim zdaniem ważny. Bardzo. Zwłaszcza jak masz rodziców/tesciów, których możesz mniej lub bardziej okazjonalnie poprosić o pomoc.
                                      Ja mam porównianie. Ja – do najbliższej (i jedynej) babci 200km.
                                      Moja siostra – teściowa (cudna babka) – w tym samym budynku.
                                      Obie mamy troje dzieci. Pewne rzeczy, które są dla mnie codziennością (zakupy z trójką dzieci), dla mojej siostry są trudne do wyobrażenia. Poza tym ona ma całą rodzinę męża na miejscu i zazdroszczę jej tego “wpadłam do babci po drodze z pracy”.

                                      • natychmiast, bez chwili wahania.

                                        glownym argumentem byloby malzenstwo moich rodzicow. a wlasciwie jego brak. bo mama moja blokowala swoj wyjazd do meza: bo dzieci, bo szkola (efekt byl taki, ze mialam 50% nieobecnosci i musialam zaliczac wszystko w tempie ekspresowym, bo i tak jezdzilam do ojca), zycie na walizkach, wieczne pranie i prasowanie sterty ciuchow, awantury, zazdrosc w trakcie rozłąki itd, itd.
                                        moglabym godzinami wymieniac.

                                        • Zamieszczone przez Gablysia

                                          A dla grubszego portfela pełnego świętego spokoju i kolorowych firanek w oknach ja jestem zrobić bardzo bardzo wiele… nie wiem jak ty.

                                          na razie u nas ani konkretnych propozycji, ani planów – raczej luźne dyskusje w temacie 😉

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: przeprowadzka do innego miasta – zdecydowałybyście się?

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general