przeprowadzka do innego miasta – zdecydowałybyście się?

Załóżmy hipotetyczną sytuację…
Wasz mąż dostaje propozycję pracy – lepiej płatnej, rozwijającej, spełniającej jego marzenia – tyle, że w innym mieście. Na dojazdy on nie chce się zgodzić, więc pozostawia Wam decyzję – albo wszyscy się przeprowadzamy, albo on rezygnuje z propozycji (z dużym żalem).

Byłybyście gotowe – na tym etapie życia, na jakim jesteście – przeprowadzić się do innego miasta – powiedzmy, że w obrębie tego samego województwa? Zaczynać wszystko od początku, szukać mieszkania (wynajem? zakup na kredyt?), pozbyć się dotychczasowego, szukać dzieciom przedszkoli, szkół, sobie nowej pracy, na nowo budować znajomości, szukać ulubionych produktów w sklepach i od nowa orientować się, gdzie sprzedają dobry chleb, a gdzie smaczne wędliny?…

Czy już nie miałybyście na to sił i ochoty i forsowałybyście jednak dojazdy lub weekendowe wizyty, z nadzieją, że za jakiś czas sprawa “jakoś” się rozwiąże?

Czy w ogóle namawiałybyście chłopa do odrzucenia propozycji i trwania w tym, co ma – byle był spokój? A może są takie czynniki, które powodują, że wyprowadzka z Waszego miasta dla Was byłaby nie do przyjęcia (typu: Wasza praca, dziadkowie na miejscu itp.)?

Z mojej strony rozważania czysto teoretyczne 😉

Ale bardzo ciekawa jestem Waszego zdania i tego, ile z Was byłoby gotowych z powodu zmiany pracy zmienić wizję życia i w ciągu kilku miesięcy przeprowadzić się do zupełnie nowego miejsca…

Strona 2 odpowiedzi na pytanie: przeprowadzka do innego miasta – zdecydowałybyście się?

  1. Zamieszczone przez morena
    powiedzmy, że ma taką sobie 😉
    ale zależy mi, żeby każdy odniósł to do swojej sytuacji. Chodzi po prostu o gotowość do takich zmian.
    A co do pracy męża – w dzisiejszych czasach to już niczego pewnym być nie można, a już na pewno nie stabilności pracy 😉 Ale zakladamy, że to dość pewna fucha 🙂

    Wg mnie odniesienie do swojej sytuacji to jedno, a zapytanie o gotowość na zmiany to drugie – i tak postawione uprościłoby sprawę. Bo czasami cóż po tej gotowości, kiedy sytuacja jest dość skomplikowana przez różne osobiste odniesienia. Moje pytania są takimi właśnie spowodowane 😉
    Niby niczego pewnym być nie można, jednak uważam, że stabilność pracy można jakoś określić, przynajmniej w niektórych zawodach 😉
    A czasami pewne fuchy rozpływają się z dnia na dzień. Niedawno odczułam na własnej skórze. Coś bardzo pewnego rozpadło się z zaskoczenia z dnia na dzień, dlatego właśnie dziś dla czegoś “niby dość stabilnego” nie postawiłabym wszystkiego na jedną kartę. Ja, sama, osobiście. Ale w związku są dwie osoby i decyzja powinna uwzględnić ich zdanie, nie tylko jednej z nich (np. to o czym wspomniała szpilki).

    • kilkanascie lat temu przeprowadzilam sie z rodzinnego wroclawia do malej pipidowki – gorzowa. z dnia na dzien. bylo mi jednak latwiej, bo nie mailam wowczas dzieci. poczatkowo do malego miasteczk atrudno bylo sie przyzwyczaic, byl etap, ze z powrotem przyjechalam do wroclawia… za kazdym jedank razem bylam w momencie zmiany pracy i nowej szukalam juz w nowym miescie, wiec jakos wiele nie tracilam…
      gdyby zas taka propozycja padla dzis, to kto wie
      jestem na wychowawczym, moi rodzice i tak mieszkaja daleko stad, tesciowie nigdy w zyciu mi nie pomagali, wiec nie wiem, co to pomoc dziadkow i niczego nie trace. a dom, mieszkanie – rzecz nabyta. jedno mozna sprzedac, drugie kupic – zaden problem.

      ale w takiej sytuacji, w jakiej ty teraz jestes, to pewnie chwile bym sie zastanowila i dala sobie czas – np. maz na 3-4 miesiace /lub na czas trwania pierwszej umowy w nowej pracy/ sam wyjezdza, przygotowuje nowe mieszkanie, szuka szkoly/przedszkola dla dziecka, etc. bo co zrobisz, jesli np. za kilka miesiecy maz jednak prace straci/zrezygnuje z niej?

      • ja wyznaje zasade ze moje miejsce jest obok mojego męża… wiec wyjechalam z samej północy na samo południe…mialam 22lata, zostawilam tam rodzicow,kolezanki,studia… przyjechalam tu i nie znalam nikogo,nie mialam pracy… Ale bylam z mezem. Teraz budujemy tu dom wiec wszyscy zakladaja ze zostaniemy na zawsze,ale ja powtarzam ze nic nie jest na zawsze i biore pod uwage wyprowadzke w kazdej chwili.
        Co raz wiecej ludzi decyduje sie na taki ruch…moja siostra tez jest w trakcie zmiany miejsca z pn na mazowsze…
        a druga kwestia jest taka ze jak widze malzenstwo tesciow ktorzy sie nie zdecydowali na wyjazd razem… brak slow… A wlasciwie brak malzenstwa… ja tak bym nie chciala…

        • nie.
          chyba że do wyprowadzka do Włoch, Hiszpanii, i tym podobnego miejsca;)
          służbowe mieszkanie nad brzegiem morza i voila:)

          • Zamieszczone przez bruni
            nie.
            chyba że do wyprowadzka do Włoch, Hiszpanii, i tym podobnego miejsca;)
            służbowe mieszkanie nad brzegiem morza i voila:)

            ale NIE przeprowadziłabyś sie z mężem czy NIE wyjechalibyście i ty i on??

            • Zamieszczone przez zadziorka
              ale NIE przeprowadziłabyś sie z mężem czy NIE wyjechalibyście i ty i on??

              gdyby podjał decyzje, ze zmienia prace, nie mialabym wyjscia – przeprowadzilibysmy sie.

              • fajnie, że zadałas takie pytanie 😉

                widzę, że w większości są tu odważne kobiety 😉
                chciałam dopytac dzieczyny, które zdecydowały/by się na taką przeprowadzkę w nieznane co z:
                pracą kobiety, jesli na miejscu ma bardzo dobrą
                i
                dziećmi, jeśli są małe i w dotychczasowym miejscu ma dużą pomoc, a w nowym miejscu chciałaby pracować (np. co kiedy dzieć choruje, kiedy przedszkole jest do 17, a praca do 22?) (na męża nie można liczyć w tej kwestii, właśnie z powodu pracy)

                • Zamieszczone przez kama28
                  fajnie, że zadałas takie pytanie 😉

                  widzę, że w większości są tu odważne kobiety 😉
                  chciałam dopytac dzieczyny, które zdecydowały/by się na taką przeprowadzkę w nieznane co z:
                  pracą kobiety, jesli na miejscu ma bardzo dobrą
                  i
                  dziećmi, jeśli są małe i w dotychczasowym miejscu ma dużą pomoc, a w nowym miejscu chciałaby pracować (np. co kiedy dzieć choruje, kiedy przedszkole jest do 17, a praca do 22?) (na męża nie można liczyć w tej kwestii, właśnie z powodu pracy)

                  Ja sie wynioslam, jak moja Olivka miala 2,5 roku, a ja bylam w 4. miesiacu ciazy. Nie mamy tu zadnej rodziny, a znajomi tylko poznani wirtualnie, z ktorymi “dotarlismy” sie z czasem dopiero.

                  • Zamieszczone przez agat79
                    Ja sie wynioslam, jak moja Olivka miala 2,5 roku, a ja bylam w 4. miesiacu ciazy. Nie mamy tu zadnej rodziny, a znajomi tylko poznani wirtualnie, z ktorymi “dotarlismy” sie z czasem dopiero.

                    rozumiem, że nie musiałaś w tym momencie poświęcac swojej pracy, swojego rozwoju zawodowego. bo to jednak argument potężny jak dla mnie 😉

                    • Zamieszczone przez szpilki
                      natychmiast, bez chwili wahania.

                      glownym argumentem byloby malzenstwo moich rodzicow. a wlasciwie jego brak. bo mama moja blokowala swoj wyjazd do meza: bo dzieci, bo szkola (efekt byl taki, ze mialam 50% nieobecnosci i musialam zaliczac wszystko w tempie ekspresowym, bo i tak jezdzilam do ojca), zycie na walizkach, wieczne pranie i prasowanie sterty ciuchow, awantury, zazdrosc w trakcie rozłąki itd, itd.
                      moglabym godzinami wymieniac.

                      czyli co by się nie działo, dobro dzieci należy stawiać najwyżej?

                      • W moim przypadku przeprowadzka miała miejsce pół roku temu z Kielc do Bytomia, czyli rodzinnego miasta mojego męża. Decyzję podjęliśmy szybko, bo nasza sytuacja finansowa była katastrofalna, a tu na Śląsku pojawiły się nowe perspektywy dobrego zarobku.

                        Ułatwieniem w przeprowadzce było to, że dopiero co skończyłam studia i jeszcze nie podjęłam pracy. Mam tu teraz nowych, fajnych znajomych i tylko czasami dopadnie mnie tęsknota za rodziną i starymi znajomymi. Wiem też, że moi rodzice strasznie tęsknią za wnukiem, dlatego staramy się najczęściej jak to możliwe jeździć do nich. Mimo wszystko nie żałuję tego, że się przeprowadziliśmy. Poza tym, tak jak w tym wątku było już wspomniane, gdzie mąż tam i ja 😀

                        • przenioslabym sie bez mrugniecia okiem
                          lubie poczatki i szybko sie nudze rutyna
                          tak juz mam:)

                          • Zamieszczone przez kama28
                            czyli co by się nie działo, dobro dzieci należy stawiać najwyżej?

                            a gdzie ty wyczytalas o dzieciach?

                            ja stawiam nasze zycie
                            juz raz rzucilam kariere (zdecydowanie w najgorszym momencie do porzucenia) w cholere – dokonalam wyboru – kariera – rodzina
                            dzieci sie latwiej aklimatyzuja w nowym miejscu i szybciej zapuszczaja korzenie
                            nie wierze w dlugotrminowa rozlake bez wplywu na relacje rodzinne

                            • Jeśli miejscem docelowym byłoby inne miasto Polski – z mety, na obecną chwilę. Swoją pracę “biorę” ze sobą 🙂
                              Jeśli inny kraj, to też inna bajka…

                              • gdy dzieci bedą starsze – a co za tym idzie, gdy będziemy mieli większą swobodę w wyborze pracy, bez ogladania się na niańki, godziny pracy przedszkola – kto wie, kto wie

                                w naszym herbatkowie właściwie niewiele mnie trzyma – praca taka sobie (dobrze, że jest na chleb do pierwszego), przyjaciół niewielu, do rodziny właściwie daleko (tzn nie moge liczyc, że ktos mi dziecko z przedszkola odbierze czy naczynia pozmywa) i w tej chwili tylko w miare stabilna sytuacja finansowa i moje ulubione mieszkanko mnie tu trzyma – no i te małe dzieci

                                • Przeprowadziłam się 3,5 roku temu, z Krakowa do Bielska.
                                  I choć u nas było inaczej, bo decyzja niby nasza, ale wymuszona kolejami losu, wtedy – z bólem serca, teraz – nie żałuję 🙂 Ale ja nie lubię zmian, jestem jak kot 😉
                                  Swoją drogą to u nas (w Polsce) takie przeprowadzki to wciąż wielkie halo, a na Zachodzie czy w Stanach na porządku dziennym…

                                  • Zamieszczone przez kama28
                                    rozumiem, że nie musiałaś w tym momencie poświęcac swojej pracy, swojego rozwoju zawodowego. bo to jednak argument potężny jak dla mnie 😉

                                    Tak i nie. Ale teraz wlasnie nadszedl ten moment jak juz pisalam w poscie wczesniej. Musze zrezygnowac z mojej pracy, i stanowiska, ktore bardzo lubialam i awansowalam na nie moja ciezka praca, nawet kosztem domu, wtedy jeszcze bez dzieci. Dzis juz wiem, ze ta posada w aktualnym stanie rodziny bylaby niemozliwa do pogodzenia, dyspozycyjnosc juz nie ta. Niestety duzo w prawie pracy sie zmienilo, jedyne, czego mi zal, to tego, ze tam ciepla posadka, umowa na czas nieograniczony, z wieloma bonusami, w dzisiajszych czasach takich umow sie juz nie podpisuje. Ale ja jestem wlasnie ta z tych, co przyszlosc dzieci jest wazniejsza, nawet moze od swojej, wiec mysle, ze tu sobie cos poszukam tez, i napewno cos, z czym bede mogla pogodzic odebranie dzieci z przedszkola punktualnie, czas na zgotowanie obiadu itd. Finansowo napewno czlowiek to odczuwa, ale mam inne priorytety.

                                    • Zamieszczone przez szpilki
                                      a gdzie ty wyczytalas o dzieciach?

                                      nie wierze w dlugotrminowa rozlake bez wplywu na relacje rodzinne

                                      Ja tez nie, dlatego rzucilam wszystko i zjechalismy wszyscy razem, a nie, jak mialo byc planowo, najpierw malz, a my potem.

                                      • Zamieszczone przez rena12
                                        gdy dzieci bedą starsze – a co za tym idzie, gdy będziemy mieli większą swobodę w wyborze pracy, bez ogladania się na niańki, godziny pracy przedszkola – kto wie, kto wie

                                        w naszym herbatkowie właściwie niewiele mnie trzyma – praca taka sobie (dobrze, że jest na chleb do pierwszego), przyjaciół niewielu, do rodziny właściwie daleko (tzn nie moge liczyc, że ktos mi dziecko z przedszkola odbierze czy naczynia pozmywa) i w tej chwili tylko w miare stabilna sytuacja finansowa i moje ulubione mieszkanko mnie tu trzyma – no i te małe dzieci

                                        To tylko teoretycznie, bo jak dzieci beda starsze, to tez jakos w srodowisko sie wdraza i ciezko im bedzie zmieniac otoczenie.

                                        • ja nie lubie zmian
                                          to dla mnie ogromny stres

                                          więc jeśli po racjonalnych przemyśleniach wyprowadzka miałaby rzeczywiście sens to może bym sie zdecydowała
                                          ale byłaby to dla mnie ogromna trauma
                                          przyzwyczajam się do ludzi, do otoczenia, do domu – nawet do “ścian”
                                          a po za tym – to o czym pisze Kama:
                                          mam tutaj całą rodzinę: rodziców, teściową, brata z rodziną, mąż ma siostrę z rodziną…. nie wyobrażam sobie przeprowadzki
                                          czuję że to właśnie TU jest moje miejsce na ziemi
                                          i do wewnętrznego spokoju potrzebna mi jest stabilizacja i niestety przewidywalność w sprawach zasadniczych (w mniej zasadniczych lubię zaszaleć – aż tak drętwa to nie jestem;) )

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: przeprowadzka do innego miasta – zdecydowałybyście się?

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general