Siedzimy sobie wczoraj ze znajomymi w restauracji, jesteśmy juz po obiedzie, czekamy na deserek w postaci szarlotki z lodami.
Mniej więcej po zjedzeniu połowy porcji szarlotki przez moją córkę stwierdziła, że musi iść do toalety.
Wracamy i okazało się, że jak nas nie było podszedł jakiś dzieciak i włożył palec w pozostawioną szarlotkę.
Ok. Przymknęliśmy na to oko.
Jemy sobie dalej a ja w jednej chwili widzę jak to samo dziecko ( chłopiec około 6-7 lat) w ogromnym skupieniu, ze wzrokiem rasowego psychola patrzy na szarlotkę znajomej.
Nagle podbiega, odpycha ją i wkłada całą łapę w jej deser
W tym momencie mój M. nie wytrzymał i krzyknął z zapytaniem- “Czyje to dziecko???”
Zgłosiła się wypindrzona mamuśka, która ze śmiechem podeszła do synka i zapytała się ” A paluszki chociaż oblizałeś??? Hahaha” – Ręce, szczęka i wszystko co możliwe nam poopadało, a PRZEPRASZAM się nie doczekaliśmy…
Nawet nie wiem jak to skomentować.
46 odpowiedzi na pytanie: Przygody w restauracji- szok!
Nawet nie wiem jak to skomentować – pozwolę sobie powtórzyć po Tobie
Szok
to się nazywa bezstresowe wychowanie – ostatnio bardzo modne;)
Kazałabym zapłacić jej za nowy deser. Zawołała obsługę.
Mieliśmy akurat baardzo dobry humor i nie chcąc go sobie psuć po prostu wyszliśmy:)
Zrobilabym dokładnie tak samo. Zreszta zdziwiona jestem, ze obsługa nie zareagowała.
Ja też jestem zdziwiona, tym bardziej że sama pracuję w restauracji i niestety dość często muszę interweniować w sprawie bezstresowo wychowywanych dzieci 🙁 przerabiałam już rozsypywanie soli i cukru na wszystkich stolikach dla zabawy, zamykanie drzwi przed nosem kelnera niosącego całą tacę gorących rosołów, niszczenie dekoracji itp. rąk w deserach innych Gości jeszcze nie ale jak widać powinnam się przygotować
Jak dla mnie to jakaś masakra a już zdziwienie rozanielonych rodziców jak podchodzę i zwracam uwagę burzy mi krew w żyłach dokumentnie. Aż się prosi skakać obok nich jak jedzą, mieszać łapą w talerzu albo podkładać nogę jak idą
też bym tak zrobiła
wiesz z jednej strony rozumiem Cię, bo nie chcieliście psuć sobie humorów ale z drugiej strony… niech się kobieta uczy odpowiedzialności za swoje dziecko!
wiem, wiem, nie jesteś po to by ją wychowywać tylko po co pisać na forum o tym? przecież ona tego nie przeczyta pewnie;)
pfff
ja też
Kultura wymaga by samemu sie zadeklarować, że się pokryje straty jakie wyrządziło nasze niedopilnowane dziecko….( jeśli coś takiego by się mi zdarzyło)
Albo pilnować dzieci po prostu ( zakładam, że roczniak mógłby coś takiego zrobić…strasze- to już brak wychowania!!!)
osobiście kazała bym zapłacić za nowy deser i poprosiła bym obsługę, aby również zareagowała na zachowanie chłopca ! nie darowała bym takiego zachowania i matce też by się oberwało !
ja nie wyobrażam sobie pozwolić by nawet roczniak tak zrobił…
podpiszę się
ale czego wymagać od dzieci, skoro ostatnio pani której zwróciłam uwagę, że jej mały chłopczyk ( około 1,5 – 2 lat ) bawi się samochodzikiem na dość uczęszczanej drodze rowerowej, że może go ktoś uderzyć – baba wydarła japę, że droga rowerowa jest dla wszystkich i będzie sobie korzystać z niej ile chce.
no comments….
Generalnie też nie- bo roczniak by nie łaził sam po resteuracji;)
ale gdyby jakimś cudem itd…..
Eee..generalnie żenada i tyle! masakara:((((
ludzie są bez wyobraźni i nie odpowiedzialni ! chamscy !
wg niej to ja byłam chamska, bo zwróciłam uwagę
a byłąm kurczę wtedy naprawde miła
wiem z jaką prędkością tam się jedzie, nie ma szans wyhamować
a, jak by ktoś potrącił to dopiero by miała ! ciekawe, czy wtedy by też tak uważała że droga dla wszystkich ! jak by oskarżyli ją o narażenie życia czy zdrowia dziecka, bo nie dopilnowała !
co za bezmózgowa ameba (nie chcę krów itp bydła obrażać), nie pojmuję jak można być takim debilem
to się nazywa odpowiedzialność
ciekawe jak by dziecko 2-letnie wyszło jej nagle na ulicę pełną samochodów, czy też tak by mówiła? ulica dla wszystkich ! wszędzie trzeba uważać na dzieci nawet na ścieżce rowerowej, na chodniku również ! wszędzie może coś się wydarzyć. Przy dzieciach trzeba mieć oczy do okola głowy i przewidzieć pewne sytuacje
Jak widać, niektóre mamy i babcie nie dorosły do swojej roli.
Ja bym się nie przejmowała zabawą dziecka na drodze rowerowej.
Jak by dziecku coś się stało, to może wtedy babcia by się opamiętała.
Co do restauracji,widać tutaj totalne chamstwo mamy. Kazałabym zapłacić, za deser, a na drugi raz,proponuję wysłać dziecko samo do toalety, a samemu zostać przy stoliku.
Miałam kilka lat temu podobną sytuację na Jasnej Górze, gdzie jakiś facet wykorzystał fakt, że poszłam po deser, i wyjadł mi resztki drugiego dania.
Wtedy miałam humor, i po prostu sobie odpuściłam, ale pewnie drugi raz bym nie podarowała i zrobiła awanturę…
Znasz odpowiedź na pytanie: Przygody w restauracji- szok!