Siedzimy sobie wczoraj ze znajomymi w restauracji, jesteśmy juz po obiedzie, czekamy na deserek w postaci szarlotki z lodami.
Mniej więcej po zjedzeniu połowy porcji szarlotki przez moją córkę stwierdziła, że musi iść do toalety.
Wracamy i okazało się, że jak nas nie było podszedł jakiś dzieciak i włożył palec w pozostawioną szarlotkę.
Ok. Przymknęliśmy na to oko.
Jemy sobie dalej a ja w jednej chwili widzę jak to samo dziecko ( chłopiec około 6-7 lat) w ogromnym skupieniu, ze wzrokiem rasowego psychola patrzy na szarlotkę znajomej.
Nagle podbiega, odpycha ją i wkłada całą łapę w jej deser
W tym momencie mój M. nie wytrzymał i krzyknął z zapytaniem- “Czyje to dziecko???”
Zgłosiła się wypindrzona mamuśka, która ze śmiechem podeszła do synka i zapytała się ” A paluszki chociaż oblizałeś??? Hahaha” – Ręce, szczęka i wszystko co możliwe nam poopadało, a PRZEPRASZAM się nie doczekaliśmy…
Nawet nie wiem jak to skomentować.
Strona 3 odpowiedzi na pytanie: Przygody w restauracji- szok!
Ale to była, jak rozumiem, droga dla rowerów, a nie dla rowerów i pieszych.
mÓj brat kiedys dostał talerzykiem z bita smietaną(nosi okulary) zawsze chciałam to zrobic i sie napatoczył -chwila bezcenna
Byli my w restauracji a już park rowery……
Trzeba było jej na czole przykleić gumę do żucia i powiedzieć,że też zostałaś bezstresowo wychowana;)
jakbym miala napięcie przedmiesiaczkowe, to bym pewnie niechcacy wylala wode na tę matke.
heh, musze sie leczyć 😀
w sytuacji takiej jak wasza w restauracji pomijając fakt szoku zrobiłabym cichą awanturke i zażądałabym nowego deseru za który płaciłaby mamusia bezstresowo wychowująca dziecko a i samam mamusia usłyszałaby szeptem – bo w sytuacji gdy jestem wsciekła krzyczę szeptem – co myślę o jej podejściu do innych klientów restauracji
nic dodać nic ująć..w temacie
Znasz odpowiedź na pytanie: Przygody w restauracji- szok!