Opowiem Wam pewna sytuację, któta mi się dziś przytrafiła może ktoś miał podobną czego nie życzę:(
Mój szescioletni syn Marcel pokłócił się wczoraj z kolegą o zajmowane miejsce w samochodzie. Mianowicie jechaliśmy autem mojej przyjaciółki do parku(obie byłyśmy swiadkami zajścia). sprawa zupełnie dla mnie niewinna ale….chłopcy nie bawili się razem przez cały pobyt w parku. Dziś rano Marlena zaprosiła nas na herbatkę (mieszkamy dom w dom, dzieciaki razem się wychowują ciągle się odwiedzamy itd) Marcel kategorycznie oświadczył że on zostaje w domu. Nie pomogły pytania, przekonywania więc zostaliśmy wszyscy. Parę godzin później wyszliśmy na spacer. Mój synek szedł przodem ja z maluchami z tyłu. nagle z zza zakrętu wyłonił się drugi sprawca zajścia – Bartek z rodzicami. Uśmiechniety Bartuś podbiegł do Marcela chcąc się, jak mniemam przywitać, a ten odwrócił się na pięcie, przybiegł do mnie i oświadczył że On nie będzie z Nim rozmawiał!!!!
Wieczorem zabrałam syna na zakupy. Rozmawiając z Nim na osobności chciałam wyjaśnić jak niewłaściwie postapił. Siedział cicho a ja gadałam gadałam gadałam,,,,Po paru chwilach wrzasnął do mnie rozwścieczony “a co ty jak się z babcią pokłóciłaś to też się do niej nie oddzywałaś” – zmroziło mnie…
W tamtym roku byliśmy u mojej teściowej w Kanadzie podczas Świąt B. N.
Spędziliśmy tam 2 tygodnie. Ona Kanadyjka ma swoje przyzwyczajenia, nawyki itp…”Znosiła mnie cierpliwie” aż tu pewnego dnia skrytykowała mnie stwierdzajac że u nich się tak nie gotuje… Nieważne jakaś bzdura…Ja w ciąży hormony buzują, choć myślę że nawet jakby nie buzowały to sam ton by mnie wyprowadził z równowagi, po kilku jej zdaniach wyszłam z kuchni trzaskając drzwiami “swojego” pokoju. Świadkiem tego był Marcel:( potem doszło do rozmowy ale to bardziej było przemawianie się argumentami niż dyskusja… W każdym razie ja dojrzała kobieta oswiadczyłam że nie bedę się do niej oddzywać a najlepiej jak na te 3 ostatnie dni do wylotu zamieszkam z małym w hotelu ( tesciowa powiedziała że dobrze jak mi tak tu źle:)) Tak oczywiście nie zrobiłam ale faktycznie nie rozmawiałyśmy ze soba i nawet sie z Nią nie pożegnałam…..teraz obie się z tego smiejemy…… ale dziecko zapamiętało i właśnie udowodniło mi moją głupotę.
Miałyscie podobne sytuacje?
8 odpowiedzi na pytanie: Przykład idzie z góry :(
Nie przypominam sobie takiej konkretnej sytuacji, żeby w negatywnym zachowaniu Błażeja przejrzeć się jak w lustrze. Chciaż kto wie, może on dopiero zaczyna się rozkręcać, albo wolę tego nie zauważać…?
Marcel Ci pokazał, że to co mówimy, tłumaczymy i uczymy teorii jest niczym w porównaniu do nauki w praktyce 😉
mniejszy kaliber, ale na co dzień faktycznie widzę, że mały wiernie odtwarza zachowania dorosłych…
jest też juz w takim wieku, ze jesli zwracam mu uwagę by czegos nie robił, a przyłapał mnie że np ja tak robiłam, to od razu mi wytknie.
skąd ja to znam,
potrafi wyciagnąc takie rzeczy o których ja juz dawno zapomnialam
i jeszcze negocjacje mi urządza.
Dokładnie.
A jacy dobrzy sa w tych negocjacjach.
Sprytne bestie.
dokładnie to samo jest u nas…..
” a ty tak mówisz, czy robisz….”
i boję się że to się dopiero zaczyna….
tylko moge sie podpisać….
Wstyd się przyznać, ale masz rację co do tytułu.
Ja osobiście nie panuję nad moją trójką. Często krzyczę. I widzę, że im to wchodzi w krew. Jak zaczynają podnosić głos, to tłumaczę, że nie można, ża lepiej porozmawiać. A w myślach widzę siebie. Jednak gdy zaczynają szaleć to koło się zamyka, gdyż zaczynam znowu krzyczeć. Sama nie wiem jak temu zaradzić.
Moze az tak ostro nie bylo, ale od jakiegos czasu obserwuje, ze dziewczynki kopiuja jakies moje zachowania i powiedzenia. Oczywiscie staram sie kontrolowac, ale nie zawsze i w kazdej sytuacji sie da. Niemniej jednak takie sygnaly daja do myslenia, a moze tez mobilizuja do pracy nad soba. Bo przeciez jesli nie chce, zeby moje dzieci byly nerwowe jak ja i problemy gryzly od innej strony to ja sama musze to w sobie zmienic. Niestety…
Znasz odpowiedź na pytanie: Przykład idzie z góry :(