Przynoszenie do domu niezjedzonej części obiadu

edit

41 odpowiedzi na pytanie: Przynoszenie do domu niezjedzonej części obiadu

  1. raczej by sie nie popsuło… mój m. nosi obiad do pracy, nie wkłada do lodówki. czasem nie zdązy zjeść i przynosi do domu. nadaje sie

    • ja tam sie nie dziwie – zapłaciłeś to zwiedzaj 😉
      dla wielu rodzin to znaczny wydatek i nie dziwie sie ze nie chcą żeby sie marnowało.

      • Zamieszczone przez szpilki
        ja tam sie nie dziwie – zapłaciłeś to zwiedzaj 😉
        dla wielu rodzin to znaczny wydatek i nie dziwie sie ze nie chcą żeby sie marnowało.

        tez nie lubie jak sie marnuje. a do tego nie mam czasem fazy na gorowanie. a tak to by był gotowy obiadek dla M. :). u nas B ma wykupione tylko drugie, zup nie jada

        • Zamieszczone przez aborka
          raczej by sie nie popsuło… mój m. nosi obiad do pracy, nie wkłada do lodówki. czasem nie zdązy zjeść i przynosi do domu. nadaje sie

          U mnie bez lodówki jedzenie po 10 godzinach było do wyrzucenia. Może mam za ciepło w pracy.

          Zamieszczone przez szpilki
          ja tam sie nie dziwie – zapłaciłeś to zwiedzaj 😉
          dla wielu rodzin to znaczny wydatek i nie dziwie sie ze nie chcą żeby sie marnowało.

          W sumie też się temu nie dziwię – spora oszczędność dla domowego budżetu. No i zapłacone – to czemu nie zabrać.

          Dajecie swoim dzieciom pudełka? Czy ktoś z ich kolegów przynosi?
          Bo chyba jedyne co by mnie hamowało, to to że dziecko będzie “inne”, wyśmiewane z tego powodu.

          • dzieciom nie daje, ale sama z pracy przynosze
            czesto uda mi sie podskoczyc do domu w czasie przerwy (mieszkam na kampusie, wiec mam do pracy 250m), ale wielokrotnie bralam ze soba obiad w plastikowym pojemniku do klasy i czkeal ze mna do konca pracy (od. ok 11.30 do 16.30) i bylo w porzadku

            • Ale chyba nie wszystko da się do domu przynieść, prawda?
              Naleśniki może jeszcze tak, no i to chyba był gimnazjalista.
              Jakoś nie wyobrażam sobie mojej 7-latki niosącej ziemniaki z sosem, surówkę i kotleta do domu 😉
              Tym bardziej, że my-rodzice pierwszaków tak bardzo marszczymy się o to, ze dzieciaki muszą dźwigać tyle książek, ze nie zawsze w szkole można zostawić. A tu obiad do tego dokładać?
              Że nie wspomnę o tym, że książki po zetknięciu z sosem mogłyby wyglądać nieciekawie
              Jasne, ze skoro zapłacone to nasze ale… Czy warte tyle, żeby kupować kolejny tornister czy komplet książek? Poza tym jak znam życie to panie na stołówce musiałby pakować połowie dzieci jedzenie. A potem pytania od którego momentu pakować, czy w połowie zjedzone też? Czy może tylko to nietknięte? I kto miałby pakować? Dzieciaki same?
              Cały czas mam na myśli dzieciaki, które rozpoczynają naukę w szkole, nie mówię o starszych klasach.
              Wczoraj zgłaszałam nieobecność dziecka na dzisiejszym obiedzie (w ramach odpisu). U nas obiad 2,80zł kosztuje (oba dania razem)

              • Nie wyobrażam sobie dzieciaków targających obiad ze szkoły do domu
                I jak potem odgrzewać ziemniaki wymieszane z mięsem i surówką
                Mało to apetyczne mi się wydaje

                • Zamieszczone przez zuzelka83
                  Dajecie swoim dzieciom pudełka? Czy ktoś z ich kolegów przynosi?

                  Swojemu nie daję, a inni mnie nie interesują :).

                  • Zamieszczone przez Asik.
                    Nie wyobrażam sobie dzieciaków targających obiad ze szkoły do domu
                    I jak potem odgrzewać ziemniaki wymieszane z mięsem i surówką
                    Mało to apetyczne mi się wydaje

                    Moze brac samo mieso 🙂
                    ja mysle raczej o starszych, mądrzejszych dzieciach…. ale po chwili namyslu to stwierdzam ze moje takie nie będą. zresztą bieda mi do garnków nie zagląda. Wystarczy ze monsz czasem jakieś zarcie po “zarządzie” z cateringu przyniesie… kiedyś, zimą, wziął całą tace sushi. były 3 ale głupio mu było brac więcel. rano wszystko co zoastło w pracy wylądowało w smieciach. niestety od kryzysu katering oszczędny.. Teraz prezesi kanapki mają 🙂 a nie sushi…

                    • Zamieszczone przez majowamama
                      No dobra, przyznam sie […]

                      Ja też tak chcę!

                      • Zamieszczone przez Asik.
                        Nie wyobrażam sobie dzieciaków targających obiad ze szkoły do domu

                        ani ja
                        nauczyłam za to oddawać dziecku owoce, których nie zjada, kolegom (Krzyś nie tyka większości, z tych, które dostaje na stołówce je tylko jabłka, banany, gruszki i śliwki rozdaje, a mandarynki przynosi matce ;))

                        • Zamieszczone przez majowamama
                          No dobra, przyznam sie
                          W LO weszłysmy z kolezanką w przyjacielskie układy z chłopakami pracującymi w szkolnej stołówce i cała masa tego, co zostawało z danego dnia była nasza 😛
                          Słoiczki, pudełeczka i wyżerka byla jak trzeba, same oczywiscie do platnosci obiadowych nie nalezalysmy, ale babcia moja która mieszkala na przeciwko szkoły nie musiała gotowac przez 2 lata, bo jej gotowce znosiłam codziennie, jeszcze wnuków zapraszała na obiadki ;).
                          Koleżanki rodzinka podobnie.

                          Fajnie…

                          U mnie w LO stołówkę obsługiwała firma zewnętrzna i nie było tak, że coś zostawało i było wyrzucane. Szykowali dokładna ilość porcji (czasem za mało). Na początku obiadu był wybór 2 zup i kilku drugich dań, a na koniec mogło zabraknąć wszystkiego i były pierogi, naleśniki czy makaron z sosem.

                          W SP nr1 nie jadłam obiadów, w SP nr 2 można było dostać dokładkę (ile się było w stanie zjeść), w SP nr 3 tylko zupa stała w wiadrze i można było jeść ile się chce, drugie danie było skrupulatnie wydzielane. Z tego co wiem, to pozostałe resztki zabierały do domu w bańkach dzieci z ubogich rodzin (te dzieci które w szkole jadły też śniadanie, czyli drożdżówkę).

                          • Imo prawdopodobne jest,
                            że mama chciała przymusić syna do jedzenia obiadu
                            metodą zaoszczędzenia sobie “obciachu”.
                            Tak jakoś mi się wydaje, że w tym wieku może być “obciachem” zabieranie tego czego nie zjadł do domu.
                            Chociaż moim zdaniem równie prawdopodobne jest,
                            że młody zacznie po prostu kłamać, że zjadł wszystko.

                            • Zamieszczone przez Figa
                              Imo prawdopodobne jest,
                              że mama chciała przymusić syna do jedzenia obiadu
                              metodą zaoszczędzenia sobie “obciachu”.
                              Tak jakoś mi się wydaje, że w tym wieku może być “obciachem” zabieranie tego czego nie zjadł do domu.
                              Chociaż moim zdaniem równie prawdopodobne jest,
                              że młody zacznie po prostu kłamać, że zjadł wszystko.

                              Też mi się tak wydaje. Dlatego zaznaczyłam, że mówiła to normalnym tonem, nie robiła mu wyrzutów, że nie zjadł obiadu, nic nie wspomniała, że trzeba jeść ciepły posiłek czy że on nie zjadając obiadu marnuje pieniądze. Niby ton normalny, ale też sobie pomyślałam, że o to chodzi by sobie syn przemyślał czy chce sobie obciach pudełkiem robić, czy jednak zjeść obiad.

                              Jechałam z nimi ponad godzinę i z całej rozmowy odniosłam wrażenie, że matka nie rozmawia z synem jak matka, tylko jak rasowy psycholog (nawet nie domorosły psycholog). Zero emocji i jakiegokolwiek rzeczywistego zainteresowania sprawami syna. Raczej przepytywała go z kolejnych tematów związanych z życiem szkolnym.

                              • Sama tak straszyłam Dawida

                                Mój niejadek marudził na obiady w stołówce wiec oświadczyłam, że zapakuję i zje na kolację, a jak nie to na śniadanie. Musiałam zapakować tylko raz

                                • Zamieszczone przez zuzelka83

                                  Dajecie swoim dzieciom pudełka? Czy ktoś z ich kolegów przynosi?

                                  Nie dajecie
                                  czy ktoś przynosi nie mam pojęcia

                                  • Nie przyszło by mi do głowy dać pudełko…

                                    Ale moja i tak często coś przynosi – na deser z reguły dostają owoce i chyba większość dzieci bierze je “na później”. Potem przynosi do domu albo zjada jeszcze w szkole (obiady mają o 11:30, w szkole jest do 15-16, więc ma czas).
                                    Czasem też przynosi do domu “szkolne” mleko – w kartonikach dostają.

                                    • A ja bym chetnie dala mojej pudelko na resztki obiadu ale po to aby sprawdzic co oni tam dostaja Chodzi o to ze w przedszkolu jadla ladnie, nie bylo problemow, w domu je ladnie a ze szkoly wraca wiecznie glodna bo nie zjadla bo bylo niedobre Po przegadaniu tematu postanowilismy na grudziej jej nie zapisywac bo nie ma sensu szkoda tych pieniedzy jakieby one nie byly ale zastanawiam mnie to ze zgadalam sie najpierw z mama z innej 1klasy ze u nich wiekszosc dzieci na poczatku chodzilo na obiady a teraz na tych obiadach zostalo kilka sztuk i wczoraj na zebraniu okazuje sie ze z naszej klasy dzieci takze nie jedza tych obiadow i glodne wracaja wiec cos chyba jest nie tak

                                      • Zamieszczone przez Elza27
                                        A ja bym chetnie dala mojej pudelko na resztki obiadu ale po to aby sprawdzic co oni tam dostaja Chodzi o to ze w przedszkolu jadla ladnie, nie bylo problemow, w domu je ladnie a ze szkoly wraca wiecznie glodna bo nie zjadla bo bylo niedobre Po przegadaniu tematu postanowilismy na grudziej jej nie zapisywac bo nie ma sensu szkoda tych pieniedzy jakieby one nie byly ale zastanawiam mnie to ze zgadalam sie najpierw z mama z innej 1klasy ze u nich wiekszosc dzieci na poczatku chodzilo na obiady a teraz na tych obiadach zostalo kilka sztuk i wczoraj na zebraniu okazuje sie ze z naszej klasy dzieci takze nie jedza tych obiadow i glodne wracaja wiec cos chyba jest nie tak

                                        A nie masz możliwości wparować na stołówkę (pod jakimkolwiek pretekstem) któregoś dnia i na własne oczy przekonać się co dostają?

                                        Co córka mówi? Są takie potrawy jak w domu i przedszkolu czy jakiś inny rodzaj jedzenia?
                                        Raczej wątpię żeby jedzenie było nieświeże bo w szkołach często są kontrole.
                                        Może dosypują jakiś przypraw których dziecko nie zna?

                                        • Zamieszczone przez zuzelka83
                                          A nie masz możliwości wparować na stołówkę (pod jakimkolwiek pretekstem) któregoś dnia i na własne oczy przekonać się co dostają?

                                          Co córka mówi? Są takie potrawy jak w domu i przedszkolu czy jakiś inny rodzaj jedzenia?
                                          Raczej wątpię żeby jedzenie było nieświeże bo w szkołach często są kontrole.
                                          Może dosypują jakiś przypraw których dziecko nie zna?

                                          Z tego co mowi zup w ogole nie zjada bo sa niedobre. Drugie danie bardzo rzadko. nawet racuchy jej nie smakuja co dziwne bo w domu sie nimi opycha Nie wiem jak oni gotuja, moze nie doprawione albo sama nie wiem.. z tym wparowaniem to moze dobry pomyslby byl Tak sie zastanawiam ze moze dzieci sa zjete zabawa i wyglupami a panie maja to gdzies i nie przypilnuja aby jadly Najpeirw moze zadzwonie do szkoly i pogadam z kims odpowiedzialnym za stolowke, zapytam czy pilnuja dzieci

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: Przynoszenie do domu niezjedzonej części obiadu

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general