Dziewczyny… Byłam wczoraj z klasą w kinie (szły z nami też 2 inne klasy). Cała banda zachowywała się delikatnie mówiąc nieodpowiednio. Z tej okazji chcemy zorganizować jutro spotkanie z dyrekcją i przekazać co było złe i jak należało się zachować. Moje pytanie brzmi: Czy możemy wywołać na środek tych uczniów, którzy zasłużyli na burę czy (tak jak słyszałam) jest jakaś ustawa, która nam tego zakazuje? Ew. gdzie takiej szukac? Pomocy!
Strona 3 odpowiedzi na pytanie: Pytanie do nauczycielek
Po tym co piszecie jedno jest pewne zawod n-la moze byc bardzo trudny.
Ja moge stwierdzic, ze mam złote dzieci, choc aniolkami nie sa…;)
Widać mi też się do tej pory janioły trafiały, bo takie historie znam tylko z opowieści i telewizji.
A Ty Zuzelka tez nauczyciel???
Taki oszukany 🙂 Znaczy nie wiem.
Znaczy mam kurs pedagogiczny na uczelni czy jak to się nazywa (może przygotowanie pedagogiczne) ukończony.
Uczyłam kiedyś w gimnazjum matematyki ale tak “na lewo”. No i miałam praktyki w technikum budowlanym i uczyłam przedmiotów zawodowych.
Tak się czasem zastanawiam czy ja bym mogła matematyki normalnie w szkole uczyć czy tylko w technikum tych przedmiotów zawodowych (skończyłam inżynierię lądową). Meva – orientujesz się może?
Ja tez nie skonczylam typowej chemii tylko inzynierie procesow chemicznych, wiec moze i Ty moglabys uczyc tej matematyki…
W większości przypadków wszystko zależy od tego, w jakiej szkole się pracuje. Jak kilkanaście lat temu pracowałam w renomowanym liceum, gdzie przychodziła młodzież zdolna, wyselekcjonowana, to nie było żadnych problemów wychowawczych. Pewnie, że zdarzały się jednostki słabsze, ale chamstwa nie było. Niestety już o prywatnym liceum, publicznym gimnazjum, czy liceum przeciętnym już tego powiedzieć nie można.
Parę lat temu, licealiści z jednej z klas zorganizowali np. napad na jedną z nauczycielek. Rano, gdy kobieta szła do szkoły, jakieś dresy napadły na nią i połamali jej obie ręce. Kobieta była w tragicznej sytuacji. Jako osoba samotna nawet sobie herbaty nie była w stanie zrobić. Do tej pory pozostał jej jeszcze pewien niedowład.
Ja już miałam zniszczony samochód i grożono mi.
Jak tak patrzę na ludzi pracujących w różnych zawodach, to zawód nauczyciela zaczyna dołączać do tych o wysokim ryzyku 🙁
O kurcze, to super. Ale myślisz że normalnie jak znajdę wakat to mogę się o taką pracę ubiegać? Czy ja jakieś staże jeszcze muszę robić? Jak to wygląda?
Bo technika budowlane są mocno obstawione i nie mam szans żeby się tam dostać.
Doświadczeniem w pracy w gimnazjum też nie mogę się pochwalić, bo to była cicha umowa między dyrektorem, mną i nauczycielką którą zastępowałam.
Przeczytałam ten wątek i jestem szczerze przerażona!!!!!!!
Boję o moje dziecko-poważnie, bo właśnie niektórych “akcji”-dla mnie niedopuszczalnych ( typu-pokaże dzieciakom kto tu rządzi) się obawiam!
I jednocześnie BARDZO chylę czoła przed mądrymi nauczycielami!!!!!
Będę się o takich modlić. Poważnie.
Ja miło wspominam nauczycieli, ktorzy wlasnie pokazywali kto tu rządzi;)
Na lekcji byla cisza, kazdy wiedzial po co na te lekcje przyszedl.
Nauczyciel, ktory nie potrafi byc szefem na swojej lekcji wiele sie jeszcze musi nauczyc.
Wbrew pozorom pokazywanie uczniom kto tu rzadzi niesie ze soba szereg korzysci, tylko trzeba to robic w sposob umiejetny bo inaczej bedzie sie tylko posmiewiskiem… Nietety…
Zgadzam się w 100%.
To jest tak. Jak dziecko będzie mądre i dobrze wychowane, to nawet jak nabroi (bo to przecież tylko dziecko), to żaden nauczyciel nie będzie musiał względem niego stosować żadnych nieprzyjemnych form wychowawczo-pedagogicznych.
Powiem Wam, że to nie jest tak, że teraz to już tylko sama łobuzeria do szkół chodzi. Wszystko zależy od tego, jak dzieci są wychowane. Mam w swoich klasach wspaniałe dzieciaki, z którymi pracuje się baaardzo przyjemnie. Pewnie, że rozrabiają, ale znają granice i idąc do nich na lekcje idę z uśmiechem na ustach.
Niestety, obok takich dzieci są i takie, które wszystkich mają gdzieś, z własnymi rodzicami na czele. A skoro rodzic nie może nic, dziecko ma kuratora i to nawet nic nie daje, to co tu się dziwić, że nauczyciel musi się nakombinować, by ucznia zmotywować do najmniejszego chociażby wysiłku.
Mało to rodziców przychodzi i płacze dyrekcji w mankiet z bezsilności? Nawet sobie nie zdajecie sprawy, jak duży odsetek młodzieży jest po poprawczakach, z kuratorami, z wyrokami. Ile dziewczyn żyje z żonatymi, jest utrzymankami, albo ma własne, nieślubne dzieci. A to wszystko rzutuje na naukę, zachowanie i inne aspekty życia. Kiedyś tak nie było, a przynajmniej na taką skalę. W dzisiejszych czasach tak naprawdę nauczyciel ma niewiele narzędzi do pracy. Kiedyś one w zupełności wystarczały, a teraz……….. rzeczywistość jest inna 🙁
Zależy jak rozumiemy kto tu rządzi.
Dla mnie nauczyciel jest sterem, podejmuje decyzje, zarządza ale nie nadużywa władzy.
Dyscyplinę na lekcji można również mieć nie ukazując ciągle, że jest się górą.
Oczywiście jest się dowódcą, ale szacunek do uczniów powienien obowiązywać i dowódcę.
Dla mnie zawsze na pierwszym miejscu-dla wszystkich bez wyjatku!!!
w ten sposób “rządzić” to musi każdy nauczyciel. co innego umieć utrzymać dyscyplinę w klasie i być wymagającym nauczycielem, a co innego złośliwie odpytywać uczniów, bo źle się zachowują.
Jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się złośliwie kogoś odpytywać. Zawsze wybieram dla każdego zagadnienia o takim samym stopniu trudności. Pytam wszystkich, tych co ładnie pracują i tych, co “żyją w swoim świecie”. Różnica jedynie polega na tym, że uczeń, który uważa na lekcji wie, czego się od niego oczekuje, wie, np. które ćwiczenie ma czytać i od którego miejsca, a ten, co przeszkadza nie. Jednym, pojedyncza wpadka wystarczy by dalej już uważali, inni nigdy nie potrafią wyciągnąć wniosków. Nawet, jak się z nimi przeprowadza na ten temat indywidualną rozmowę.
Jeszcze nigdy nie miałam tak, bym miała problem z utrzymaniem dyscypliny w jakiejś klasie. Z tą opisywaną przeze mnie wcześniej problem mają jednak wszyscy nauczyciele. Do tego stopnia, że co roku zmieniają się im wszyscy nauczyciele, z wychowawcą włącznie. Dla mnie to głupota, bo młodzież musi się przecież dotrzeć, spasować z nauczycielami, a przy co rocznych zmianach nie ma na to szans. Ale ucząc w tej klasie doskonale rozumiem moich kolegów i koleżanki. Jak ktoś ma pracę z tą klasą przypłacić zdrowiem, to nie dziwię się, że błaga dyrekcję o zmianę przydziału. Dyrekcja zmienia kadrę co roku, by się nauczyciele nie wykończyli 😉 Czy tak być powinno? Chyba nikt z Was nie ma wątpliwości.
Wiesz co zalezy w jaki sposob sie te “złosliwosc” okazuje;)
Mi zdarza sie ostatnio bardzo rzadko ( w tym roku 1 raz) abym musiala uczniowi np. zadac dodatkowa prace do domu bo jego zachowanie na lekcji nie bylo takie jakie byc powinno.
Ostatnio uczen po takiej “akcji” przyszedl do mnie pokazal zrobione zadanie i bardzo mnie przeprosil za zle zachowanie.
Bardzo szanuje wlasnie taka postawe, uczniowie to wiedza i staraja sie byc fair wobec mnie.
W pierwszym roku mojej pracy mialam taka TRUDNA klase.
Żaluje, ze wtedy na nich trafilam, gduy bylam niedoswiadczonym nauczycielem, a nie teraz- wydaje mi sie ze bym sobie z ta klasa teraz poradzila
ps. W podpisie mam wlasnie jedego z trudniejszych uczniów w szkole;)
Mysle ze metody mamy takie same (co juz pisalam) tylko inaczej je nazywamy, ale ok.
Nigdy nie zadaje uczniom slabszym innych zadan – jest to niezgodne z przepisami i nie mozna tak robic – jak czuje sie uczen ktory jest dobry i dostaje 3 za zadania trudne jak widzi jakie dostal zadania ten kolega, ktory tez dostal 3? Ja uwazam ze to dopiero niesprawiedliwe wobec tych slabszych uczniow, ale starajacych sie. (Zreszta mielismy kiedys nawet jakas konferencje na ten temat – nie mozna roznicowac ani klas, ani poszczegolnych uczniow nawet jak np jedna klasa jest genialna a druga slaba- maja pisac te same sprawdziany-znaczy sie o takim stopniu trudnosci i tyle)
Nigdy nie dopuscilabym do sytuacji aby uczen olal to co do niego mowie – jak mowie ze ma schowac kanapke to ma to zrobic teraz – czasem bylo drastycznie, np takiemu poprostu wyrzucalam ta kanapke do kosza i tyle. Ba nawet wzywala potem rodzicow by wyjasnic dlaczego miala miejsce taka sytuacja i nigdy nie mieli pretensji wrecz zgadzali sie ze musze tak robic, bo wlasnie co jak polowa klasy zacznie mi jesc na lekcji?? Uwazam ze akurat po przerwie uczniowie musza sie stosowac do polecen nauczyciela – nigdy nie mialam sytuacji, aby uczen sie ze mna klocil (tzn uczen ktorego juz troche ucze, wiadomo ze “nowi” probuja i ja na klotnie nie pozwalam, nie dyskutuje ale wyciagam konsekwencje – rozne.
I ja znow nie krzycze- naprawde rzadko mi sie to zdaza – przez te kilka lat pracy krzyklam moze kilka razy – oj wtedy wiedzieli ze juz przegieli na maksa…. Ale raczej staram sie nie krzyczec – uwazam ze to nie pomaga, wrecz wywoluje odrotny skutek.
I tak – konsekwentnosc to wlasnie to co ja stosuje – jak juz cos powiem, to chocby to bylo jednak nie po mojej mysli, to zawsze sie wywiazuje, ale tego samego uczekuje od nich – mamy byc wszyscy w stosunku do siebie fer.
Nigdy nie bylam u Pani dyrektor z jakims uczniem – nie bylo sytuacji abym sobie z jakims uczniem nie poradzila – owszem czasem to trwalo roznie, ale dalam rade i dodam wlasnie, ze w pierwszym roku mojej pracy trafilam wlasnie na najciezsza klase jaka byla w karierze tej szkoly… Do tej pory uczniowie sami do mnie podchodza na ulicy, pytaja co slychac i sami opowiadaja jak im sie toczy 😉
To zapraszam do szkoly – mialam klase ktora nie byla w stanie nauczyc sie nic – z ani jednego przedmiotu, ponad polowa klasy byla tak kiepska – po co tyle jedynek – po to, by na koniec roku nikt nie zarzucil Ci ze uczniowi nie dalas szansy – ze nie bylo wszystkich mozliwych form wypowiedzenia sie (bo jeden jest kiepski z prac pisemnych ale genialny przy odpowiedzi ustnej – musisz to wszystko udokumetowac jak chcesz postawic jedynke na koniec roku) Takze w tej slabej klasie ja mialam naprawde – rekord 16 jedynek (tak mi sie cos kojarzy) i jedna ocena dostateczna z jakiegos projektu. Ale inni uczniowie takze mieli po conajmniej 10 ocen, to nie tak ze ten jeden mial tak duzo. I niektorych naprawde sie nie da- na powtorzeniu przed sparwdzianem robilam zadania ze sprawdzianu (raz tak zrobilam na probe) identyczne nawet liczny te same – jedynki sie posypaly, na sprawdzianie poprawkowym wyraznie powiedzialam, by zajrzeli do powtorzenia – efekt, dokladnie te same osoby dostaly oceny ndst – sorki ale to juz swiadczy o tym, jak za przeproszeniem tepe sa te dzieciaki….. No i wyszlo na sprawdzianie 6-klasisty gdzie nie da sie ukryc ze wiekszosc zadan polega na logicznym rozumowaniu – byly osoby ktore nie napisaly nawet na 10 % ( i bylo ich kilka)
No ja wlasnie takich uczniow mialam -tzn nigdy nauczyciela nie udezyli, ale na lekcjach szleli, mieli gleboko w nosie co sie do nich mowilo, wybijali szyby, rozwalali i dewastowali lawki, sciany -koszmar – bili ludzi na ulicy – pili alkohol za co siedzieli w izbie itd mozna by dlugo wymieniac- jeden z najgorszych uczniow z tej klasy przychodzil tylko na matme – o czym juz pisalam – takze na kazdego mozna znalesc sposob, nawet na takich…
Jezeli ja moge odpowiedziec- wg wiedzy ktora jest mi dostepna nie mozesz uczyc matematyki – teraz musisz miec ukonczony studia podyplomowe lub kurs ale typowo do nauczania konkretnego przedmiotu, ja pomimo ze konczylam matme specjalnosc informatyczna i mialam zrobiony blok do nauczania matmy i ifnormatyki to okazalo sie ze matmy uczyc moge, bo to odpowiedziednio sie nazywalo,a el informatyki juz nie (pomimo ze godzinowo wszystko sie zgadzalo) -musialam konczyc dodatkowe podyplomowe do nauczania informatyki, osobne do chemii (aha pisalam wtedy do kuratorium aby wypowiedzieli sie w tej sprawie, wiec to nie interpretacja dyrekcji tylko wlasnie gory)
I podpisze sie
No wlasnie a ja boje sie takich rodzicow – ktorzy uwazaja ze nauczycielowi juz naprawde nic nie wolno a sami w domu jakos musza utrzymac dyscypline i porzedek i robia to na rozne sposoby – krzykiem, karami itd a nauczyciel ma cala klase i jemu nei wolno nic…. Przez wlasnie takich rodzicow mamy tak jak mamy, czy slyszeliscie by 10 lat temu (ok moze 15) uczen podniosl reke na nauczyciela – NIE, by uczen wyszedl sobei z klasy – NIE, takie zachowania byly niedopuszczalne, a teraz…
I tu tez sie zgodze – konsekwencja ale takze szacunek w obie strony – ja szanuje moich uczniow oni szanuja mnie 😉
A kto mowi o zlosliwym odpytywaniu, ale owszem “zlosliwie ” jak to nazywacie zadaje duza prace domowa jezeli klasa jest “niegrzeczna”, “zlosliwie” wymagam aby byla ona odrobiona i “zlosliwie” wymagam aby na lekcji panowal lad i porzadek, ech…. Naprawde to co powyzej – powiedz co ma zrobic nauczyciel jezeli nei moze nic??
A ja zadaje czesto duze prace domowe na poczatku roku szkolnego – wyglada to dokladnie tak:
zaczynaja uczniowie gadac i powtarzam spokojnie by sie uspokoili – nie przynosi to efektu, wiec wstaje, otwieram ksiazke i zaczynam pisac na tablicy zadania ktore maja do zrobienia do konca lekcji a potem na prace domowa jezeli nie zdaza – zazwyczaj na poczatku mysla ze robie sobie zarty (klasa ktora zaczynam uczyc) – na tablicy zapisanych jest powiedzmy 15 zadan – werysfikuje to oczywiscie zawsze pod koniec lekcji z osobami dobrymi – patrze ile zrobily zadan i pozostwiam na prace domowa powiedzmy 3 – ale osoby ktore przez cala lekcje nei zrobily nic maja zadane zadan 10 – czy to jest zlosliwosc – a kto cala lekcje gadal i nic nie robil? Ci co pracowali sumiennie maja zwykla prace domowa jak codziennie, czasem mi sie zdaza ze np mowie ze ma byc zrobione tyle zadan ile zrobili Ci co pracowali i oni “w nagrode” za prace na lekcji nei maja nic zadane. Zazwyczaj z nowa klasa robie tak maks dwa razy – dzieki temu nei musze krzyczec by sie uspokoili – w momencie gdy jest za glosno i moje upomnienia nie skutkuja, wstaje – momentalnie robi sie aksolutna cisza – moze ktos uzna do za drastyczna metode – uwierzcie dziala co rok i ja jestem z tego dumna, bo udalo mi sie znalesc taka metode ktora dziala na wszystkie klasy, bez wyjatku – nawet te najgorsze. (Oczywiscie praca domowa jest potem przezemnie sprawdzona i oceniona)
Znasz odpowiedź na pytanie: Pytanie do nauczycielek