Czy sprzątacie same swoje mieszkania/domy czy macie kogoś do pomocy? Nasuneło mi się to pytanie na myśl kiedy po kolejnym weekendzie nie byłam w stanie doprowadzić mieszkania do porządku. Pranie (suche) wisi na suszarce od tygodnia, nie ma kto go poskładać i poprasować.
Jak sobie z porządkami radzą mamy które pracują? Wiem, że to kwestia organizacji, ale widocznie ja zorganizowana nie jestem. Z raczkującym dzieckiem w domu podłogi muszą być ścierane kilka razy w tygodniu a ja robię to raz. Brakuje mi czasu, po prostu… Głupie wytłumaczenie, ale taka jest prawda. Weekend to zazwyczaj spedzanie wolnego czasu z mężem i dzieckiem: spacery, odwiedziny znajomych itd. Nie latam wtedy ze ścierą, bo zawsze sobie powtarzam, że znajdę na to czas w tygodniu. A w tygodniu wychodzę z pracy o 18:00, jazda w korkach do teściów po Tomka i jesteśmy w domu o 20:00. Po powrocie do domu moje dziecko ma ochotę tylko na zabawę. Potem kąpiel i spanie ok. 22:00. A kiedy Tomek zasypia ja razem z nim (czasami usnę nie wyjnując wcześniej soczewek i budzę się w środku nocy z soczewkami przylepionymi do oczu).
Nie wiem może macie jakiś złoty sposób na pracę, rodzinę i jeszcze utrzymanie porządku w domu. A może wyjściem jest po prostu osoba która będzie to za mnie robić a ja przyjdę “na gotowe”? Ja sobie z tym radzicie?
Wioletta i Tomek 24.11.03
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: Pytanie z cyklu “ciekawskie”…SPRZĄTANIE
Re: ale wstyd….
Ja jestem na dobrej drodze, żeby tak się stało…W tej chwili jeszcze zmywanie cotygodniowe podłóg mam zakodowane tak jak poranne i wieczorne mycie zębów. Taki odruch… Ale nie daj Boże żeby coś wypadło w sobotę, jakiś wyjazd czy coś innego wtedy cały plan bierze w łeb.
Zaczyna strasznie mnie drażnić, że czasami znajduje (po tygodniu) jakieś “koty” na podłodze, że w lodówce serek stoi od września (a mamy listopad) i dziwnie napęczniał a w zmywarce stoją zapomniane naczynia (bo ktoś zapomniał ją włączyć i je umyć).
Nie należę do pedantek, ale lubię porządek.
Kiedy mieszkałam sama w mężem uprzedził mnie, że nigdy nie chciałby mieć kogoś do sprzątania, bo to wyrzucanie pieniędzy a poza tym nie chce, żeby obca osoba kręciła mu się po mieszkaniu. Jednocześnie obiecał mi, że będzie mi pomagał. W tej chwili pomaga, ale Tomkowi w robieniu bałaganu…
I dlaczego ja się tym przejmuję? może powinnam przyjąć postawę mojego męża: dopóki nie przewracamy się o własne skarpetki to nie jest żle…
Wioletta i Tomek 24.11.03
Re: Pytanie z cyklu “ciekawskie”… SPRZĄTANIE
Ja sprzątać nienawidzę! Zmywać tak samo. Jak wychodziłam za mąż, to mój ukochany został lojalnie uświadomiony, że na gosposię i kucharkę się nie nadaję. To znaczy ugotować to nawet lubię, ale nie żeby tak codziennie… Za to ze sprzątaniem już gorzej. Dlatego raz na tydzień przychodzi do nas pani i sprząta całe mieszkanie oraz prasuje nasze ubrania. Ubranka Oli prasuje opiekunka, zmywa też podłogi co drugi dzień, czasem ugotuje zupę, obierze ziemniaki lub usmaży kotlety (dostaje za to dodatkowe pieniążki), nawet wyjmie ze zmywarki (to z własnej woli). Tak że nie mam tak źle, chociaż ze sprzątaczki nie jestem super zadowolona… Ale nie muszę tego robić sama, a to najważniejsze. Bo najważniejsze jest to, że mam czas dla córeczki!!! A jeśli chodzi o finanse, to wolę zacisnąć pasa niż sprzątać sama, no ale może to nie jest do końca normalne .
Planetka, Ola (05.10.2003) i Ktoś (25.05.2005)
Re: Pytanie z cyklu “ciekawskie”… SPRZĄTANIE
właściwie nie sprzątam. trochę mi szkoda zycia i czasu nato. także kurze wycieram okazjonalnie “jak goscie przyjdą”. pdołogi myje niania z raz w tygodniu, czasem częściej, odkurza niania albo mąż raz w tygodniu zazwyczaj. Kuchnię sprząta niania, prasuje też niania (ale tylko Tomka koszule). piorę często, wieszam i składam razem z Julką, w szafach układam z Julką, swoje rzeczy prasuję rano, łazienkę sprząta Tomek(raz na dwa tyg mniej wiecej).
no, wiec sie nie przemęczam. do większych prac zapraszamy nianię albo jakąś jej biedną kolezankę do okien, podłog, lamp itp
czasem mam straszne wyrzuty sumienia, ze tak mało robię w domu. ale co? mam posadzić Julkę przed tv? czy zarywać noce(bo ona idzie spać po 21.30 a ja wstaję ok 6.00).
podsumowując – gdyby nie niania, która robi mnóstwo rzeczy i to w ramach!! pensji, raczej byłaby pani do pomocy, chociaż raz w tygodniu
Re: ale wstyd….
Ja się przyznaję!:):)
Monika i Iza 16 miesięcy
Re: Pytanie z cyklu “ciekawskie”… SPRZĄTANIE
Ja sprzątam sama… Lubię sprzatać, chociaż są takie dni, że bałagan w całym domu mi nie przeszkadza, zostawiam to na potem. Ale najbardziej denerwuje mnie to, że chociaż bym scierała podłogi codziennie to i tak wszędzie są moje włosy!! Juz nie mogę tego znieść. Gdzie się nie obejrzę tam je widzę. A od tego co jakis czas zatkana umywalka, czy wanna… Dziecko co chwilkę ma w swojej małej rączce skarby-czyli włosy mamusi. Czy wy też tak walczycie z kudełkami??
Okna myję jak już są napraaawde brudne, no bo po co tracić czas na cotygodniowe ich mycie (jak robi to moja teściowa) skoro moge ten czas spędzić z moją Kropeczką? Wprawdzie ja nie pracuję… ale co tam, ważne że ogólny porządek prawie zawsze jest zachowany :)) Jeszcze tylko męża zmusić żeby sprzątał swoje ubrania, wynosił śmieci i wszystko będzie ok:)
Ewa i Agatka
Re: ale wstyd….
hi, hi…
Kinga! Witaj w klubie… U mnie tak samo. Kurze wycieramy, jak znajdziemy czas, co tydzień staramy się odkurzyć odkurzaczem mieszkanie, co do mycia podłóg, to lepiej nie mówić… Na pewno nie co tydzień… No i raz w tyg. staram się posprzątać łazienkę, bo ona jakoś najszybciej zarasta brudem. Z prasowaniem jeszcze nie jest tak źle, bo prasuję wyłacznie ubranka Ani, Mąz sobie sam prasuje przed ubraniem… A swoich ciuchów właściwie nie prasuję….
z praniem też jak u Ciebie, non stop coś wisi na suszarce, bo piorę conajmniej 5 razy w tyg.
Dodam jeszcze tylko, ze nie pracuję, ale Ania wymaga ciągłego zajmowania się…
A tak nie na temat jeszcze- Łucyjka slicznie wyrosła, alez jej włoski urosły, śledzę jej zdjęcia w podpisie i naprawde bardzo się zmnieniła.
Pozdrowionka!
Basia i Anulka
Re: ale wstyd….
Dziękujemy za komplement. Rumianki!
Kinga i Łucyjka (8 m-cy)
Re: Pytanie z cyklu “ciekawskie”… SPRZĄTANIE
Ale ciekawy wątek! Przeczytałam wszystkie posty. U mnie to wygląda tak: Sprzatam sama, jakoś nie wyobrażam sobie obcej osoby, ktora to robi za mnie, moze dlatego, że większość porzadków to poukładanie rzeczy na swoje miejsca. Odkurzam raz w tygodniu, podłoge myję tez tylko raz – w kuchni, bo w pozostałej części podłoga jest przykryta dywanami lub chodnikami. Codzinnie myje naczynia, ale zdarza się, ze zalegaja 2-3 dni. Łazienke tez względnie ogarniam (lub mąż) raz w tygodniu, rzadziej robię wielkie porządki z myciem wszystkich chemikaliów i kosmetyków, praniem dywaników i nałożeniem sidoluxu. Piorę kilka razy w tygodniu (pralka, nie oszukujmy się) i jak zwykle nazbiera mi sie wielka torba z ikei prasowania przez kilka dni prasuję. Obiady gotuję codziennie, choc nie zawsze ambitne dwudaniowe, bo wolę pobawić się z Ola w tym czasie. A tak poza tym nie przepadam za sprzątaniem, ale bardzo lubię, jak jest czyściutko i wszystko na swoim miejscu. Sama w końcu kiedys zarabiałam na sprzataniu u ludzi na studiach…
kordelia i Ola (10.04.04)
Znasz odpowiedź na pytanie: Pytanie z cyklu “ciekawskie”…SPRZĄTANIE