Wyobraźmy sobie sytuacje następującą:
w grupie waszego dziecka jest zwyczaj,
że rodzice organizują dzieciakom urodziny w salach zabaw.
Nie wszyscy, bo nie każdego stać, nie zawsze jest kasa, itd.
Ale zawsze zaprasza się wszystkie dzieci.
Zwyczajowo też umieszcza się zaproszenia dla dzieciaków
w szafeczkach w szatni.
Dzieciaki je znajdują, pokazują sobie, cieszą się, że będzie imprezka 😉
I pewnego dnia w szafeczkach pojawiają się zaproszenia na urodziny jednego z dzieci.
Ale tylko w niektórych szafeczkach.
Podejrzewam, ze tylko w szafkach tych dzieci, które organizowały urodziny,
bo innego klucza doboru wymyślić nie umiem. no ale to spekulacja jedynie.
Skutek – rozpacz, łzy i niedowierzanie grupki dzieci niezaproszonych,
zaskoczenie i zażenowanie rodziców, który nie potrafią wytaśnić dzieciom,
dlaczego właśnie one nie dostały zaproszenia.
Co byście zrobiły w sytuacji rodzica dziecka zaproszonego
i co w sytuacji rodzica dziecka niezaproszonego?
Będę wdzięczna za odpowiedzi, również obszerne 😉
282 odpowiedzi na pytanie: rafy towarzyskie przedszkolaków ;)
Jakiegoś czasu myślałam, że to normalka Często się właśnie słyszy o takich sytuacjach.
Ale może tak jest, że dziecko zaprasza tych z którymi się najbardziej lubi.
Martyna też miała takie zaproszenie w szafce, dziewczynka zaprosiła tylko kilka dziewczynek z przedszkola, to były urodziny w domu.
Ja stoję właśnie przed dylematem urodzin Martyny
Dzięki za odpowiedzi 🙂
Podkreślę może jednak, na czym szczególnie mi zależy.
Zależy mi na tym, żeby dowiedzieć się, jak tłumaczyłybyście dzieciom sytuację,
która ewidentnie odbiega od utartego przez 2 lata zwyczaju.
Sprawa dotyczy 5latków, więc nieźle już kumatych dzieci.
Dodam, że pomimo mojej nadziei, że P. przegapiła sytuację,
okazało się, że nie przegapiła, doskonale połapała się o co jest płacz i zaczęła dociekać.
No i trudno było wyjaśnić mi, dlaczego jej ulubione koleżanki nie są zaproszone a ona tak.
Ale jeszcze trudniej było mamie jej kumpelki wyjasnic, dlaczego P. dostała zaproszenie a ona nie.
Stąd moje pytanie.
Myślę, że panie powinny w jakiś sposób “zarządzać” takimi imprezami…. Pomijając fakt, że dzieciakom przykro, to jak logistycznie rozwiązują problem tych nie zaproszonych dzieci? Zostają same w swoich salach, a śmietanka udaje się na imprezę do sali zabaw? Ogólnie niefajnie bardzo….
Co innego, gdy dziecko zaprasza na imprezę do domu, chociaż też pewnie nie obywa się bez przykrości…
Ja, nie zależnie w której grupie byłoby moje dziecko, prosiłabym panie, żeby zajęły się sprawą, sama nie dykutowałabym z rodzicami małego jubilata.
Doczytałam i szczerze, nie mam pojęcia jak tłumaczyć dziecku taką sytuację…..
Chętnie poczytam.
Ps. Panie niech tłumaczą.
No, ciekawy problem.
U nas, tak jak i u Was, zapraszana jest cała grupa.
(Jestem nawet na bieżąco, bo w zeszły weekend organizowaliśmy my – z tym, że w domu. Zaprosiłam oczywiście całą zerówkę.)
Nie jestem pewna, jak wytlumaczyłabym dziecku taką sytuację, jak opisujesz. Byłoby ciężko. Chyba tylko coś w stylu, że jubilat mógł zaprosić tylko gastkę dzieci ze wzgl. na mały lokal, czy orgraniczoną liczbę osób. Pewnie to nie złagodziłoby żalu, ale może choć trochę…
Zresztą podejrzewam, że dzieci same dociekałyby u jubilata, o co chodzi, dlaczego nie dostały zaproszeń, a ten/ta prawdopodobnie musiałby powiedzieć prawdę.
Figa, o jakich salach zabaw Ty piszesz? Przedszkolnych?
Nie, to chodzi o takie specjalne sale na zabawy urodzinowe, albo jakieś centra zabaw, których można zorganizować imprezę dziecku.
Dobrze zrozumiałaś.
To nie ma nic wspólnego z przedszkolem.
Ok, to trochę inaczej sprawa wygląda 😉
Myślałam, że urodziny w przedszkolu 😉
No cóż, dzieci zawsze mówią (moje mówi ;)) że kogoś tam najbardziej lubią w grupie, powiedziałabym, że jak będzie miał swoje urodziny, to też nie zaprosi wszystkich, tylko tych, których najbardziej lubi. Normalnie wytłumaczyłabym, że za każde dziecko mamusia musi płacić bilet i nie może kupić aż tyle biletów, staram się tłumaczyć zawsze bez ściemy, o ile się da 😉
Nie 🙂
Cat dobrze pisze, to takie duże sale zabaw, z basenami z piłeczkami, zjeżdżalniami itd.
I panie nie maja nic do powiedzenia.
A i z rodzicami jubilatki nikt nie dyskutował,
ale raczej oczywiste jest, że rodzice dziecka powinni te zaproszenia wręczyć jakos dyskretniej… albo zaprosić wszystkie dzieci.
Dodam jeszcze, że impreza odbęzie się w duuużej sali zabaw,
gdzie niestety wyjaśnienie o małej ilości miejsca odpada 🙁
bo dzieciaki doskonale to miejsce znają i wiedzą,
że przestrzeni to tam nie brakuje.
To wyjaśnienie nie przyszło mi do głowy,
bo P. miała urodziny w klubie dziecięcym,
gdzie koszt jest jeden – niezależnie od ilości dzieci.
Jak jest tam, gdzie będzie jutrzejsza impreza – nie wiem, ale się dowiem 😉
Nie wiem jak jest tam, gdzie jutro ma być impreza.
Ale to koszt kilkuset pln w sumie.
W mojej okolicy to jest jakieś 30 dychy od dziecka plus chyba kaucja za salę…?
Dodam jeszcze, że grupa mojego dziecka jest mała (kilkanaście osób), więc pewnie łatwo mi było zaprosić wszystkich do domu (zwłaszcza, że nie wszyscy mogli przyjść), przy większej grupie miałabym chyba pewien problem…
Zastanawiam się, jak załatwić sprawę z prośbą do rodziców o dyskretniejsze rozdawanie zaproszeń? Właściwie to niby dyskretnie, do szafki….
Może pani dawałaby rodzicom odbierającym dzieci?
Myślę, że jest to temat do poruszenia na zebraniu 🙂
Sprawdziłam – 80 pln za wynajęcie sali
plus
jeśli ktoś chce to zamawia poczęstunek dodatkowo płatny od osoby
lub
przynosi poczęstunek z domu (tak robili chyba wszyscy rodzice jak dotąd).
Noooo, to nieźle by wyszło razy 25 osobowa grupa 😉
wiec pewnie nie jest to kwestia pieniedzy?
sprawa nie do pozazdroszczenia…..
80zł za salę za jaki czas?
I bez opłat już za każde dziecko?
No to grosze…..
Raczej nie,
raczej zdecydowanie nie.
Z tego, co czytam np. tu to min. liczba dzieci – 12, ale od 15 jest 50% zniżki. Tak czy siak kilkaset złotych wyjdzie.
Znasz odpowiedź na pytanie: rafy towarzyskie przedszkolaków ;)