Być może moje pytanie zabrzmi banalnie, ale ja już od dłuższego czasu zastanawiam się czy takowa istnieje… Ostatnio niestety dość często zachowuję się jak ostatnia zołza, jestem zła i naburmuszona, strofuję wszystkich, a mój mąż widzę, dostaje już szału ze mną, a wszystko to jakby działo się gdzieś obok mnie, ja niby to widzę i niby chcę, zeby było inaczej, ale to jakoś samo z siebie… zawsze wszystko kończy się tak samo: nerwy, kłótnie, narzekania. Wcale nie mamy jakiś poważynych problemów, to wszystko zazwyczaj dotyczy bzdur i drobnostek, ale często kończy się niezłą kłótnią.
Z zazdrością patrzę na takie kobiety, które zawsze całymi dniami są uśmiechnięte i zadowolone i zawsze mają dobry nastrój… Jak to się robi?? Jaką Wy macie receptę na szczęście??
Pozdrawiam Annka
15 odpowiedzi na pytanie: recepta na szczęście
Re: recepta na szczęście
Piękny temat ale to temat-rzeka.
Wydaje mi się że taka recepta zależy od Twoich życiowych priorytetów. Ustalasz sobie cele i to co jest naprawdę ważne i dążysz do tego. Jeśli to osiągasz to czujesz szczęście.
Dla mnie receptą na szczęście jest spokój wewnętrzny, pewność,że postępuję właściwie. Szczęście czuję kiedy patrzę na moje dziecko, kiedy pamiętają o mnie przyjaciele, kiedy mam oparcie w rodzinie, kiedy kocham i kiedy wszyscy bliscy są zdrowi.
Doceniam to co jest mi dane przez życie – to moja recepta.
Aga i Ania 2,4 latka
Re: recepta na szczęście
Ja niestety nie mam przed każdym okresem mam ochote pojsc do sądu i złożyć wniosek rozwodowy. Na szczescie to przechodzi i znów cały miesiąc jest ok, a moj maż chyba już sie przyzwyczaił.
pozdrawiam,
Beata i Filip 19,07,2003
Re: recepta na szczęście
mam podobnie ;)))
Ewa i 2-letni Jaś
Re: recepta na szczęście
Nie da się byc cały czas szczęśliwym, nosimy w sobie mnóstwo enrgii negatywnej, stąd nasza złośc, humorki, i cięzkie chwile i często bywa tak, że to one biara w nas górę, mimo naszych dobrych chęci… A te uśmiechnite cały dzień osoby, to chyba takie które sa świadome takiej sytuacji i pogodzone z tym, że istnieje również ciemna strona miłości (polecam ksiązkę o tym tytule). Może takim jest łatwiej z nią walczyć i ją przezwycięzać???…
No i jeszcze wiara, ze po deszczu będzie słońce…
Monika, Julka 7 lat i Antoś 20 m-cy
Re: recepta na szczęście
jestem szczęśliwsza od kiedy zaczęłam akceptować siebie taką jaka jestem. znam swoje dobre i złe strony. wiem, że nie ma ludzi, którym wszystko w życiu wychodzi. staram się wyciągać wnioski ze swoich potknięć i cieszyć się z sukcesów. wiem, jakie są moje życiowe priorytety i wszystko poza nimi jest mało istotne. a na dokładkę udało mi się znaleźć mężczyznę, przy którym nie mogę doczekać się każdego następnego dnia. kogoś, kogo wady udało mi się zaakceptować, a zalety ciągle mnie zadziwiają i cieszą.
Re: recepta na szczęście
Mam bardzo podobnie a mąż mówi na mnie “maruda”.
To chyba przez tą pogodę! Gdzie podziało się lato?
pzdr
Aga i Martynka 18.12.2003
Re: recepta na szczęście
Być może trudno mi bedzie wytłumaczyć bo komuś kto nie znalazł się w trudnej sytuacji trudno będzie to sobie wyobrazić. Powiem tak, 3 lata temu przejmowałam się pierdołami, goniłam nie wiadomo za czym, często byłam niezadowolona – ze wszystkiego. Długo by było pisać.
Aż pewnego dnia mój mąż zachorował na raka. Uwierz mi – w takiej chwili życie człowieka ulega całkowitemu przewartościowaniu. Gotowa byłam oddać wszystko, gdyby to było możliwe, żeby tylko mąż wyzdrowiał. Dostrzegłam jak nieistotnymi pierdami zawracałam sobie głowę, zamiast cieszyć się życiem, każdym dniem. Nie wspomnę już o tym, ile ludzkich tragedii mogłam zobaczyć w szpitalu onkologicznym. Ale tak jak mówię, ciężko jest to wszystko zrozumieć osobie, która sama nie doświadczyła czegoś takiego. Wiem to po sobie. Dlatego uwierz mi na słowo – szkoda życia na to żeby być wiecznym malkontentem. Uśmiechnij się 🙂
Pozdrawiam serdecznie
Ewa
Re: recepta na szczęście
Hej,
Ja mam taką receptę – rozmawiam. Nauczyłam się w końcu dogadywać (głównie z mężem ) i bardzo mi sie to podoba. Ostatnio pokłóciłam się z mężem; położyliśmy się spać, odwróciłam się do niego tyłkiem i… i poczułam się jak kretynka. I zaczęłam rozmawiać i doszliśmy do porozumienia.
A poza tym kiedyś było też tak, że przejmowałam się pierdołami. Potem przytrafiło mi się nieszczęście, mało brakowało i mogłam umrzeć. Od tego czasu mocno zmądrzałam – serio. Zmieniły mi się priorytety. Przestałam zwracać uwagę na pierdoły i staram się zajmować czymś naprawdę ważnym.
Poza tym nauczułam się od nowa mówić, pisać, chodzić, jeść; to wszystko zmieniło zupełnie moje spojrzenie na życie. Mój mąż też się zmienił – musiał opiekować się małym Michałem i mną. Jemu też zmieniły się prorytety.
Nikomu nie polecam takiej recepty, ale to działa. Kiedy przytrafia się coś naprawdę złego, wtedy zaczyna się myśleć o czymś innym.
Nie jestem zawsze uśmiechnięta, ale jestem zadowolona, spokojna i szczęśliwa.
Pozdrawiam,
Elzi i po prostu Michał 25.02.2003
Re: recepta na szczęście
No to jest nas już dwie – osoby, którym zmieniły się priorytety.
Pozdrawiam Cię i życzę zdrówka 🙂
Ewa
Re: recepta na szczęście
ja nie spotkałam jeszcze takich kobiet, które jak napisałaś “zawsze całymi dniami są uśmiechnięte i zadowolone i zawsze mają dobry nastrój…”
ja uznaję taką maksymę, że za szczęściem nie trzeba gonić.bo jak pomyślę, kiedy byłam w życiu najszczęśliwsza, to okazuje sie, że to były ulotne chwile.
miły gest, który mnie wzruszy czasem do łez
dobre słowo powiedziane, gdy potrzebuję je usłyszeć
akecptacja
przyjemny zapach, wprawiający w miły nastrój
kwiaty na łące
szum morza
oparcie w męzczyźnie
radość rodząca się z samego patrzenia na dziecko
uczucie spokoju, gdy patrzę w przyszłość.
i jeszcze mogę długo wymieniać.
ja mogę o sobie napisać, że jestem szcześliwa osobą.
co nie oznacza, że nie mam trosk i problemów i nie oznacza też braku kłótni z najbliższymi. też przed okresem jestem jak czynny wulkan:)
ideałów osobiście nie spotkałam w życiu.
ważne jest, jak z trudnych chwil się wychodzi. czy czegoś się nauczymy. bo szkoda tak zmoknąć na deszczu i zapomnieć przy kolejnym pochmurnym dniu o parasolu…
juz więcej nic nie piszę, bo mi się sentymentalne klimaty włączyły:)
Beata&Patryk(03.03.03)
Re: recepta na szczęście
Prawda jak w takich sytuacjach zmienia sie spojrzenie na wszystko? I jak szybko człowiek mądrzeje?
Dużo szczęścia dla was plus dużo zdrowia dla męża,
Elzi i po prostu Michał 25.02.2003
Re: recepta na szczęście
kurcze mam to samo…tyle ze moj jeszcze nie przyzwyczajony chyba;))
2 dni temu juz lecialam do sadu sie rozwodzic, wczoraj dostalam okres i znowu sielanka….
Re: recepta na szczęście
Witam,
A moją receptą na szczęście, było odstawienie tabletek anty…. Uwierzcie, całymi miesiącami chodziłam jak bomba, która nigdy się nie psuła, mimo wybuchów co pięć minut. Byłam smutna, zła, nieszczęśliwa, agresywna i też chciałam, aby tak się nie działo, ale to jakoś samo z siebie wychodziło. Ciągle mnie coś drażniło, denerwowało i ciągle byłam obrażona – głównie na męża. Teraz takie stany mam tylko jeden tydzień w miesiącu i jest dużo lepiej.
Kasia i Kamil – ur.29.04.03r
Re: recepta na szczęście
chyba muszę pomyśleć o odstawieniu moich….
Monika & Nina ( 20 m-cy )
Re: recepta na szczęście
Oj prawda, prawda.
Dzięki, pozdrawiam Cię 🙂
Ewa
Znasz odpowiedź na pytanie: recepta na szczęście