ostatnio wyciągając z szafki ryż zauważyłam w nim coś czarnego ruszającego się – były to robaki. Nie wiem skąd się wzięły ale do ryżu nabrałam strasznego wstrętu. Przejrzałam resztę produktów i odkryłam je jeszcze (tylko jednego) w makaronie. Czy ktoś wie co to mogło być, skąd się wzięło? Możliwe żeby było ze sklepu? Paczka z ryżem nie była jeszcze przeze mnie otwarta więc jak tam się dostały? Jak temu zapobiec w przyszłości?
Bedę wdzięczna za rady.
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: robaki w ryżu i makaronie ?
w herbacie mialam
one jedza prawie wszystko
nie wszyscy polecaja szklane sloje, niektorzy mowia, ze mole i tak przejda
ale u mnie pomoglo
oj tak tak :/
jak sie naczytalam o tym, ze mole wchodza za tapete, zyja za boazeria, w telewizorze, w odkurzaczu… etc….
No cholerka….ja się chyba załamię…sprawszałalam szafki, przyprawy itd, nic nie znalazłam, żadnego kokona, larwy, pajęczynek, nici. Ale te czarne ćmy fruwają, nie dużo bo z 1-2 dziennie, czasami jest przestój… No nie wiem…załamałam się…
ja sie lamalam przez rok
i pewnie teraz, jak sie pochwalilam, to sie zacznie znowu 😉
mam spokoj od kilku miesiecy
masz te lepy na mole? moga przyciagac mole zza okna
u mnie jajeczka byly za polkami (polke trzeba bylo wyjac przy sprzataniu, zeby to zauwazyc) oraz w przepisach kulinarnych w kuchni
balam sie, czy nie sa w odkurzaczu (naczytalam sie i potem sobie wyobrazalam, ze faktycznie latwo wciagnac te jajeczka)
O LOSIE!!!! a ja nie wiedziałam że to sie zlatuje z okolicy!!!!!
co radzisz – wywalić te plastry w cholere? wiszą profilaktycznie ale jest przylepionych kilkanascie sztuk w ok 2 miesiące? w ostatnim czasie niczego w szafce i w produktach nie znalazłam, żadnych larw ani kokonów nie miałam i nawet sie zastanawiałam skąd to znów fruwa?
U nas też się znalazły jakiś rok temu. Pewnie z makaronu:/ W każdym razie do śmietnika poszło wszystko: produkty mączne, przyprawy, kawa, herbata i… sól!!! Nawet w nieorganicznej substancji się świństwo rozwijało. Larwy moli lubią wyłazić na sufit. Parę sztuk znaleźliśmy w korku do zlewu… W solniczce i pieprzniczce pod zakrętką… Masakra!
Pomaga Globol – taka płytka owadobójcza, stawia się w pomieszczeniu. Tylko ostrożnie przy dzieciach!! Generalnie nasza walka polegała na wywalniu WSZYSTKICH produktów spożywczych z szafek, generalne porządki w kuchni (szafki z wszelkimi naczyniami, okolice zlewozmywaka i kosza na śmieci)+ dezynekcja (szafki traktowaliśmy domestosem, naczynia wróciły dopiero po dobie) i globol. Całkowita eradykacja okazała się skuteczna
Ja sie na Globol nie zdecydowalam po przeczytaniu napisu na opakowaniu 🙁
Jakos sie przestraszylam – albo mialam nieco inna plytke… pisalo na niej, ze nie mozna nocowac w tym pomieszczeniu, wiec to chyba bylo cos innego.
Efiku, kiedy sie przekonalam, ze to zlatuje sie z okolicy – wyrzucilam te plastry. Potem zlapalam jeszcze ze 4 sztuki.
jesli mialabym to latem, to nalozylabym moskitiery na okna/drzwi balkonowe i dalej dzialalabym z tymi plastrami.
A latem jest najgorzej, bo one lubia ciepelko.
no nie przesadzajmy – tzn niech ci coniektorzy nie przesadzaja
mol przez szczelny sloj nie przejdzie
chyba ze sie tam wpakuje zawartosc z jajeczkami – lub larwami w bardzo wczesnym stadium rozwoju ktorych nie zauwazymy
no to sobie zyja
wlasnie tez tak mysle – ze wpakowali jajeczka i nie zauwazyli
a mozna oj mozna 🙁
To polecacie te plastry? Globol? Doradzcie coś bo oszaleję, w nocy spać nie mogłam bo miałam wrażenie że po mnie coś łazi…:( A jak mi się zleci te świństwo do mieszkania jak te lastry tak przyciągają?
plastry są dobre do wytępienia już latających – nie namnożą się nowe, jednak za radą Lei nie powinno się za długo ich używać bo ściągają potwory z zewnątrz.
ja bym poleciła te plasty – bayer – u mnie się sprawdziło, mam teraz już spokój od dłuższego czasu
Ja kupowalam plastry na allegro, nie pamietam z jakiej firmy, na pewno mialam co najmniej dwa rodzaje – w sumie firma obojetna.
ano wlasnie, jak nie byla wczesniej zamieszkana 🙁 Juz mi sie kilka razy zdarzylo w zakreconym sloiku lub szczelnym plastikowym opakowniu cos wyhodowac. Ale to dobry sposob, takie przekladanie. Przynajmniej nic nie przelazi do innych produktow.
W Polsce to i tak tzw pikus. W krajach bardziej “dzikich” to w sklepie na polkach sie juz torebki ruszaly i zyly wlasnym zyciem
wszystko staram się przesypywac do słoików czy plastikowych pojemników
po tym jak z torebki z mąką rozlazło mi się dziadostwo po kuchni
teraz jak przyniosę to ze sklepu to zostaje w pojemniku
można nawet podziwiać je przez szkiełko 😉
dziewczyny, jak tak poczytałam to jestem przerażona i produkty “półkowe” zaczynają we mnie wzbudzać wstręt. Będę teraz chorobliwie wszystjo przeglądać. Generalnie straszie się brzydzę takim robactwem:(
Ochanecik, mysle ze po takim pierwszym “szoku” przyjdzie unormowanie sytuacji. Bedziesz po prostu sie przygladac, ale sie oswoisz.
Czasami pomaga pogadanie o tym i posmianie sie 🙂
Bedzie dobrze 🙂
Ja juz bylam na etapie” “sprzedaje mieszkanie i uciekam stad” 😉
ale nie ma to jak cukierki z robakami 🙂
Ja tam wole zaparzona herbatke 😉
mniam 😉
albo czekolada z orzechami i wkładką z pajączkiem:) mhmmmm
niestety i ja męczyłam się z tym cholerstwem w poprzednim mieszkaniu…
Walczyłam z 2 lata, różnymi środkami i sposobami.
Niestety ćmy nadal latały.
Nie było ich np. całą zimę, a na wiosnę zaczynały latać znowu. Poczytałam w necie porady i zaczęłam walczyć.
Przede wszystkim wywaliłam wszystkie herbaty, kawy, przyprawy, mąki, kasze, ryże, makarony itp.
Wszystkie meble kuchenne w środku zlałam Domestosem, potem wymyłam gorącą wodą.
Ściany za szafkami i meble na zewnątrz też myłam gąbką z Domestosem. Garnki, szklanki i inne przybory kuchenne zalewałam wrzątkiem.
Wszystkie nowo zakupione sypkie artykuły od razu wrzucałam na dobę do zamrażalnika.
Poskutkowało.:)
Znasz odpowiedź na pytanie: robaki w ryżu i makaronie ?