Rodzeństwo

no własnie wyszło, że ja mam problem z traktowaniem dzieci, znaczy nie wyszło, ja to wiem, tylko jakoś tak ostatnio więcej o tym myślę… Staś ten malutki bezbronny, a Antoni ten dorosły… 🙁

jak to okiełznać? Ja nie pamiętam jakie miałam wymagania w stosunku do starszego jak miał 4 lata… a teraz się boję, że tego starszego krzywdzę, bo traktuję go ‘na wyrost’ i małego też, bo bardziej mu odpuszczam…
buuuuu
tak sobie sprzątam i myślę

Wyciągnęłam dyskusję z pogaduch bo myślę, że dyskusja jest ciekawa i zasługuje na nowy watek i szkoda by było, żeby utonęła na pogaduchach.
marchewkowa

Strona 5 odpowiedzi na pytanie: Rodzeństwo

  1. Zamieszczone przez awkaminska

    zaś co do krzyku i rad “nie krzyczeć”.. różne są temperamenty ludzkie, trudno np cholerykowi zabronić krzyku bo się go udusi…. (a dziecko mając rodzica choleryka przejdzie do porzą?ku dziennego z krzykiem i ten krzyk nie zrobi mu krzywdy)

    Nie chciałabym aby mój mąz twierdził – jestem cholerykiem i muszę krzyczeć po czym obdarzał mnie i dzieci jakimiś pokrzykiwaniami w stylu:
    Szybciej buty!
    Juz wychodzimy!
    Kapcie zaloz!
    Do łóżka!
    Czapka!

    Reasumując: jeśli ja nie życzę sobie żeby mój mąż się na mnie wydzierał – bo wiem jakie to niemiłe, to nie będę tego świadomie robić swoim dzieciom.

    ps. może i ten krzyk krzywdy mu nie zrobi bo skoro dziecko od małego nauczone ze się na nie ciągle o wszystko pokrzykuje…. za to jaką radość będzie miał z odkrycia u swojej zony/męża, że można mówić inaczej i innym tonem wymagać tego samego.

    • Zamieszczone przez Mamrotka
      Nie chciałabym aby mój mąz twierdził – jestem cholerykiem i muszę krzyczeć po czym obdarzał mnie i dzieci jakimiś pokrzykiwaniami w stylu:
      Szybciej buty!
      Juz wychodzimy!
      Kapcie zaloz!
      Do łóżka!
      Czapka!

      Reasumując: jeśli ja nie życzę sobie żeby mój mąż się na mnie wydzierał – bo wiem jakie to niemiłe, to nie będę tego świadomie robić swoim dzieciom.

      ps. może i ten krzyk krzywdy mu nie zrobi bo skoro dziecko od małego nauczone ze się na nie ciągle o wszystko pokrzykuje…. za to jaką radość będzie miał z odkrycia u swojej zony/męża, że można mówić inaczej i innym tonem wymagać tego samego.

      Między relacją mąż- żona a rodzice-dzieci są znaczne róznice i nie zawsze da się odnieść to.

      Ja nie jestem za tym, aby non stop krzyczeć, czy bez powodu, ale czasem trzeba, po to mamy emocje i donośniejszy głos:)

      • A ja chyba robię krzywdę dzieciom, bo teraz mój młodszy syn reaguje łzami autentycznymi w przedszkolu kiedy pani głos podnosi-chcąc np. zawołać dzieci do stołu…

        Spina sie za każdym razem na taki krzyk i niestety często się potrafi popłakać.
        Wkurza mnie to- bo na niego nikt nigdy nie krzyczał, on to odbiera w pl jako agresję. mimo, że nie na niego się krzyczy…

        • Zamieszczone przez ulaluki
          Między relacją mąż- żona a rodzice-dzieci są znaczne róznice i nie zawsze da się odnieść to.

          Ja nie jestem za tym, aby non stop krzyczeć, czy bez powodu, ale czasem trzeba, po to mamy emocje i donośniejszy głos:)

          Nie wiem….darłam japę na dzieci czasem z sensem,czasem bez sensu – bo mi nerw puścił jak 5 raz prosilam buty zaloz, to 6 raz wydzierałam jape.

          Może moje dzieci są dziwne, bo im częsciej się na nie wydzierałam tym bardziej miały mnie w nosie i ignorowały mnie zupełnie a ja tylko szargałam sobie nerwy nic nie zyskując.

          Przestałam krzyczeć – przestałam mieć problemy z niesłuchaniem i puszczaniem mimo uszu. Mówię raz i jest zrobione.

          Jeśli o mnie chodzi…możecie pisać co chcecie – swojego zdania nie zmienię bo wypróbowałam obie metody i odrzuciłam tę która u nas nie działała.
          Cokolwiek by ktokolwiek nie pisał – ja sobie pozostanę przy moim niekrzyczeniu.

          Oczywiście nie odnoszę się tutaj do sytuacji zagrożenia życia gdy dziecko startuje biegiem na ulicę – wtedy wiadomo, ze trzeba ostrzegawczo krzyknąć STÓJ!

          • Zamieszczone przez Mamrotka
            Nie chciałabym aby mój mąz twierdził – jestem cholerykiem i muszę krzyczeć po czym obdarzał mnie i dzieci jakimiś pokrzykiwaniami w stylu:
            Szybciej buty!
            Juz wychodzimy!
            Kapcie zaloz!
            Do łóżka!
            Czapka!

            Reasumując: jeśli ja nie życzę sobie żeby mój mąż się na mnie wydzierał – bo wiem jakie to niemiłe, to nie będę tego świadomie robić swoim dzieciom.

            ps. może i ten krzyk krzywdy mu nie zrobi bo skoro dziecko od małego nauczone ze się na nie ciągle o wszystko pokrzykuje…. za to jaką radość będzie miał z odkrycia u swojej zony/męża, że można mówić inaczej i innym tonem wymagać tego samego.

            Mamro, a powiedz, udało Wam się wcielić faktycznie w życie to postanowienie o nie krzyczeniu? ja przyznaję, staram się jak mogę, ale są dni, że takie pokrzykiwanie właśnie jest non stop.. i dopiero pod wieczór np. zdaję sobie sprawę z tego.. 🙁 mi bardzo trudno z tym walczyć

            • Zamieszczone przez Aneta.
              Mamro, a powiedz, udało Wam się wcielić faktycznie w życie to postanowienie o nie krzyczeniu? ja przyznaję, staram się jak mogę, ale są dni, że takie pokrzykiwanie właśnie jest non stop.. i dopiero pod wieczór np. zdaję sobie sprawę z tego.. 🙁 mi bardzo trudno z tym walczyć

              Na Pogaduszkach się żaliłam, że czasem mam ochotę walić łbem w ścianę bo w ostatniej chwili się łapałam na tym, że już…już a bym się wydarła.
              Wcale nie było łatwo na początku bo dzieci były zdezorientowane. Jak to mama nagle nie wkurza się jak się grzebię przy ubieraniu? To może jeszcze się pogrzebię?
              Czasem Krzyś przeciągał strunę testując jakby kiedy mi pęknie żyłka i wydrę jape.
              Czasem wydzierałam sięna nich tam, że maz wracajc z pracy mowil ze 2 klatki dalej było mnie słychać jak się darłam ze mają w koncu siasc do kolacji.
              A jak mi para w gwizdek szła….to sobie myslalam to co pisalam na pogaduchach od lekkiego kalibru typu: kochamy te dzieci, zrobilismy sobie je z milosci a traktujemy jak psy…. po najgrubszy kaliber – co by było gdyby moje dzieci ciezko mi zachorowaly, gdybym je straciła?
              Od razu przechodzila mi ochota na darcie sie na nie za np. ociąganie się przy sprzątaniu zabawek.

              • Zamieszczone przez Mamrotka
                Nie wiem….darłam japę na dzieci czasem z sensem,czasem bez sensu – bo mi nerw puścił jak 5 raz prosilam buty zaloz, to 6 raz wydzierałam jape.

                Może moje dzieci są dziwne, bo im częsciej się na nie wydzierałam tym bardziej miały mnie w nosie i ignorowały mnie zupełnie a ja tylko szargałam sobie nerwy nic nie zyskując.

                Przestałam krzyczeć – przestałam mieć problemy z niesłuchaniem i puszczaniem mimo uszu. Mówię raz i jest zrobione.

                Jeśli o mnie chodzi…możecie pisać co chcecie – swojego zdania nie zmienię bo wypróbowałam obie metody i odrzuciłam tę która u nas nie działała.
                Cokolwiek by ktokolwiek nie pisał – ja sobie pozostanę przy moim niekrzyczeniu.

                Oczywiście nie odnoszę się tutaj do sytuacji zagrożenia życia gdy dziecko startuje biegiem na ulicę – wtedy wiadomo, ze trzeba ostrzegawczo krzyknąć STÓJ!

                Częsty krzyk traci na wartości, nie ma już zupełnie żadnych sił wychowawczych.
                Natomiast jak się krzyknie w silnym wzburzeniu(tyle, że dla każdego to co innego silne wzburzenie;)) dziecko wie, że przegięło.
                Tak jak w szkole,sporadycznie krzyknę, ale zdarza się, uciszają sią zazwyczaj momentalnie. Wiedzą, że granica została przekroczona.

                U mnie sprawdza się (przy bliźniakach)stanowczo, podniesionym głosem polecenie, a jak nie to konsekwencja jakaś.

                Jeszcze odniosę się do wcześniejszej wypowiedzi, jakby tak porównywać to czasem i dorosłego trzeba zdrowo opierniczyć, bo inaczej nie zrozumie.
                Niemniej uważam, że dzieci to osobna działka:)

                • Zamieszczone przez ulaluki
                  Częsty krzyk traci na wartości, nie ma już zupełnie żadnych sił wychowawczych.
                  Natomiast jak się krzyknie w silnym wzburzeniu(tyle, że dla każdego to co innego silne wzburzenie;)) dziecko wie, że przegięło.


                  Jeszcze odniosę się do wcześniejszej wypowiedzi, jakby tak porównywać to czasem i dorosłego trzeba zdrowo opierniczyć, bo inaczej nie zrozumie.
                  Niemniej uważam, że dzieci to osobna działka:)

                  o to to

                  • Zamieszczone przez Mamrotka
                    Na Pogaduszkach się żaliłam, że czasem mam ochotę walić łbem w ścianę bo w ostatniej chwili się łapałam na tym, że już…już a bym się wydarła.
                    Wcale nie było łatwo na początku bo dzieci były zdezorientowane. Jak to mama nagle nie wkurza się jak się grzebię przy ubieraniu? To może jeszcze się pogrzebię?
                    Czasem Krzyś przeciągał strunę testując jakby kiedy mi pęknie żyłka i wydrę jape.
                    Czasem wydzierałam sięna nich tam, że maz wracajc z pracy mowil ze 2 klatki dalej było mnie słychać jak się darłam ze mają w koncu siasc do kolacji.
                    A jak mi para w gwizdek szła….to sobie myslalam to co pisalam na pogaduchach od lekkiego kalibru typu: kochamy te dzieci, zrobilismy sobie je z milosci a traktujemy jak psy…. po najgrubszy kaliber – co by było gdyby moje dzieci ciezko mi zachorowaly, gdybym je straciła?
                    Od razu przechodzila mi ochota na darcie sie na nie za np. ociąganie się przy sprzątaniu zabawek.

                    ja moim czasem mówie ze zarak krzykne bo trace cierpliwośc i pytam czy są na to gotowi…. to pomaga…

                    • U mnie wiadomo dzieci jedne prawie 16 drugie 4
                      porównać się nie da młodsze to anioł w porównaniu z nastolatkiem
                      i co ciekawe młodsze robi więcej niż starsze

                      • Zamieszczone przez Aneta.
                        wlewasz nadzieję w moje serce 🙂

                        mówisz? powinnam przestać walczyć z moją naturą? ja straszny wrzaskun jestem.. co gorsza moje dziecko najstarsze też, co mnie doprowadza do szału.. koło się zamyka

                        ja też jestem głośna, taka moja natura. Myślę że nie można za mocno naginać sowjego temperamentu, jeśli jest się żywiołem trzeba z siebie wyrzucić emocje (choćby krzykiem) gdy się tego niezrobi można zrobić krzywdę sobie i otoczeniu, można mieć ze sobą więcej problemów niż robimy tym krzykiem… móżna oczywiście zmaknąć się ws obie, dusić i nie krzyczeć ale to (moim zdaniem) może być najprostrza droga do choroby.

                        • Zamieszczone przez Mamrotka
                          Nie chciałabym aby mój mąz twierdził – jestem cholerykiem i muszę krzyczeć po czym obdarzał mnie i dzieci jakimiś pokrzykiwaniami w stylu:
                          Szybciej buty!
                          Juz wychodzimy!
                          Kapcie zaloz!
                          Do łóżka!
                          Czapka!

                          Reasumując: jeśli ja nie życzę sobie żeby mój mąż się na mnie wydzierał – bo wiem jakie to niemiłe, to nie będę tego świadomie robić swoim dzieciom.

                          ps. może i ten krzyk krzywdy mu nie zrobi bo skoro dziecko od małego nauczone ze się na nie ciągle o wszystko pokrzykuje…. za to jaką radość będzie miał z odkrycia u swojej zony/męża, że można mówić inaczej i innym tonem wymagać tego samego.

                          ok mas rację można sbie nie życzyć by np. mąż zachowywał się tak a nie inaczej ale to czy ktoś jest np. cholerykiem jest w nim i jeśli nam taki temperament nie odpowiada nie łączymy się z nim na całe życie, parwda??? owczem może i milsze spokojne mówienie ale jeśli się jest przyzwyczajonym krzyk nie robi wrażenia…. i czy aż o radości należy pisać z tej zmiany glośności wypowiedzi, mi radość inne rzeczy by sparwiły 😉

                          • Zamieszczone przez Mamrotka

                            Może moje dzieci są dziwne, bo im częsciej się na nie wydzierałam tym bardziej miały mnie w nosie i ignorowały mnie zupełnie a ja tylko szargałam sobie nerwy nic nie zyskując.

                            Przestałam krzyczeć – przestałam mieć problemy z niesłuchaniem i puszczaniem mimo uszu. Mówię raz i jest zrobione.

                            Jeśli o mnie chodzi…możecie pisać co chcecie – swojego zdania nie zmienię bo wypróbowałam obie metody i odrzuciłam tę która u nas nie działała.
                            Cokolwiek by ktokolwiek nie pisał – ja sobie pozostanę przy moim niekrzyczeniu.

                            różne są dzieci i anwet w jednej rodzinie przy jednym stylu wychowywania potrafią być jak ogień i woda… niestety doświadczenie (w przypadku mojej 3-jki) mówi tak: ”mów ile chcesz, powtarzaj 10 razy ale póki głosu niepodniesiesz mają Cię w nosie” 🙁 ale tak jest z moimi (generalnie mąż głośniejszy i wdzię jak ma większą siłę przebicia, powie, 3 razy za 4-tym się wydrze 1 x i zrobione a ja muszę powiedzieć 5x, i 3 x krzyknąć by odnieść skutek…

                            • Zamieszczone przez ahimsa
                              A ja chyba robię krzywdę dzieciom, bo teraz mój młodszy syn reaguje łzami autentycznymi w przedszkolu kiedy pani głos podnosi-chcąc np. zawołać dzieci do stołu…

                              Spina sie za każdym razem na taki krzyk i niestety często się potrafi popłakać.
                              Wkurza mnie to- bo na niego nikt nigdy nie krzyczał, on to odbiera w pl jako agresję. mimo, że nie na niego się krzyczy…

                              czyli może gdyby był przyzwyczajony do krzyku to by tak nie przeżywał???? Z krzykiem dziecko prędzej czy później się spotka jak nie w domu to w przedszkolu, szkole na ulicy… jeśli spotka się w domu to będzie przyzwyczajone…. każdy kij ma 2 końce…

                              • Zamieszczone przez aborka
                                ja moim czasem mówie ze zarak krzykne bo trace cierpliwośc i pytam czy są na to gotowi…. to pomaga…

                                Podepne sie w tym miejscu i opisze jedna sytuację u nas…

                                Iza ma 7,5 roku.
                                Ja generalnie nie podnosze głosu, nie wydzieram sie ani na nia nie krzyczę… No tak akurat mam że raczej “lodowacieje” mi głos niż wydobede krzyk. Z mężem mi lepiej wychodzi;)
                                Iza nie znosi przegrywać w gry (o dziwo tylko z nami ma ten problem) i jak gramy to lubi naginać zasady pod swoją wygraną. No i oczywiscie spotyka na opór. Kiedyś to zrobiła i przy naszym sprzeciwie dostała histerii. Darcie, płacz, krzyk był niemiłosierny i ja miałam jak zwykle olac sprawę i wyjść ale cos mnie tknęło i zupełnie na zimno, świadomie wydarłam sie na nią nieziemsko (krzyczałam zreszta jakies bzdury bo nie chodziło o to co mówię tylko zeby było głosno;) I młoda zaniemówiła z szeroko otwartymi oczami i buzią. jak sobie to przypominam to leje ze smiechu. Ona po prostu nie mogła uwierzyc w to co widzi. Wtedy na spokojnie jej powiedziałam, że zrobiłam dokładnie to co ona i zapytałam jak się z tym czuje. Na co wyleciała z pokoju… A po 10 minutach po raz pierwszy z własnej woli przyszła i mnie przeprosiła… Na razie nie zdażyło jej sie histeryzowac przy grze wiecej więc uznaję że był to krzyk wybitnie terapeutyczny:)

                                • Zamieszczone przez awkaminska
                                  czyli może gdyby był przyzwyczajony do krzyku to by tak nie przeżywał???? Z krzykiem dziecko prędzej czy później się spotka jak nie w domu to w przedszkolu, szkole na ulicy… jeśli spotka się w domu to będzie przyzwyczajone…. każdy kij ma 2 końce…

                                  No już tak sobie pomyślałam;) że wydelikacony w domu- reaguje na każde podniesienie głosu w takim pl ( wiadomo, czasem pani coś tam krzyknie by dzieci ją usłyszały) bardzo źle….po prostu łzami i od razu czuje się “ukarany” choć to nie jego ta sytuacja dotyczy…

                                  Może powinnam się trochę powydzierać?;)

                                  • Zamieszczone przez wyki
                                    Podepne sie w tym miejscu i opisze jedna sytuację u nas…

                                    Iza ma 7,5 roku.
                                    Ja generalnie nie podnosze głosu, nie wydzieram sie ani na nia nie krzyczę… No tak akurat mam że raczej “lodowacieje” mi głos niż wydobede krzyk. Z mężem mi lepiej wychodzi;)
                                    Iza nie znosi przegrywać w gry (o dziwo tylko z nami ma ten problem) i jak gramy to lubi naginać zasady pod swoją wygraną. No i oczywiscie spotyka na opór. Kiedyś to zrobiła i przy naszym sprzeciwie dostała histerii. Darcie, płacz, krzyk był niemiłosierny i ja miałam jak zwykle olac sprawę i wyjść ale cos mnie tknęło i zupełnie na zimno, świadomie wydarłam sie na nią nieziemsko (krzyczałam zreszta jakies bzdury bo nie chodziło o to co mówię tylko zeby było głosno;) I młoda zaniemówiła z szeroko otwartymi oczami i buzią. jak sobie to przypominam to leje ze smiechu. Ona po prostu nie mogła uwierzyc w to co widzi. Wtedy na spokojnie jej powiedziałam, że zrobiłam dokładnie to co ona i zapytałam jak się z tym czuje. Na co wyleciała z pokoju… A po 10 minutach po raz pierwszy z własnej woli przyszła i mnie przeprosiła… Na razie nie zdażyło jej sie histeryzowac przy grze wiecej więc uznaję że był to krzyk wybitnie terapeutyczny:)

                                    Nieźle! hehe…..

                                    • Zamieszczone przez ewkam
                                      co to to nie
                                      żadna nabzdyczona lafirynda nie będzie mi synusia opier * :Nie nie:

                                      😉

                                      oplulam sie….

                                      bo podejscie zupełnie jak moje…

                                      • U mnie F ( prawie 6 lat )

                                        -sam sie myje… głowe ja mu.. bo on ” mam cyyyystą..”
                                        -sam myje zeby
                                        -sam sie ubiera ( czasami mu pomagam.. bo szybciej ).. zimowe tez..
                                        – odkurza
                                        – myje kubki talezyki ( plastikowe..)
                                        -sprząta zabawki ( protesty są i ociąganie.. ale grozba wywalenia na smieci dziala.)
                                        -wyciera kurze jak poprosze
                                        – brudy codzienne do prania odnosi
                                        – pomaga rozwieszac pranie

                                        Oskar ( prawie 2 lata )
                                        -sam myje ząbki ( ja poprawiam )
                                        -sam sie ubiera ( ja pomagam.. Ale jest wrzask bo on MUSI sam )
                                        -naklada sobie buty, czapke kurtke.. ( nie zawiąze, nie zapnie.. Ale naklada )
                                        -odkurza ( nawet dobrze mu to wychodzi ) odnosi brudy do prania
                                        – czasami sprzata zabawki ale bardziej pomaga dla F
                                        -sam je, pije
                                        – talezyki,kubeczki odnosi do zlewu
                                        -pomaga rozwieszac pranie
                                        we wszystkich “dorosłych” sprawach nasladuje F

                                        i tak jak wyzej czytalam… razem są nie do zniesienia… osobno.. aniołki… a bez mamy na horyzoncie ponoć cudowne aniołki…

                                        • Zamieszczone przez gobin
                                          teraz zostanę zlinczowana pewnie, ale ja z obserwacji po rodzinie i znajomych doszłam do wniosku ze nie chce mieć dziecka pierdoły i to nie tylko dlatego że to przyszły mężczyzna. Ja wychodzę z domu gdzie wszystko trzeba było zrobić, nic pod nos nie było podstawiane, całkiem inaczej niż moja siostra.
                                          Mój M też z takiego domu pochodzi, zarówno upierze, ugotuje, nie tyka tylko żelazka. I chciała bym by taki był nasz syn ewentualnie reszta dzieci.

                                          Dziecko robi wszystko jeśli rodzic mu pozwoli. Mam taką kalekę w rodzinie lat 20 i taaaki dorosły, a obiadu sam nie zrobi – może pójść do mag donalda ewentualnie, kolacji sam nie zrobi – babcia pod nos mu podstawia. Dla mnie żenada

                                          spotkalam sie z takim przypadkiem… i w rodzinie i wsrod znajomych.. porazka normalnie. Ja sie ciesze ze mnie rodzice nauczyli zycia wczesnie…

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: Rodzeństwo

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general