z listopadowego “Twojego Stylu”
bardzo polecam 🙂
bo same powiedzcie, jaka u Was jest odpowiedź na te pytania:
Czyje urodziny w tym roku obchodzono w Twoim domu najhuczniej? Kto dostał najdroższy prezent? A wspólne kolacje — czyj smak dyktował menu? Na jakim filmie byłaś ostatnio w kinie i kto go wybrał z repertuaru?
czyżby… dziecko…?
Albo taki fragment:
Modne teorie często okazują się psychologicznymi niewypałami, jak idea bezstresowego wychowania albo tzw. naturalnego (zwanego też “matką na żądanie”), w których dziecko zamiast nauczyć się przystosowywać do otoczenia, doświadcza czegoś wręcz przeciwnego: dorośli i całe otoczenie dostosowuje się do jego potrzeb i zachcianek. Matka spełnia każdy kaprys, ojciec dostarcza rozrywki, obydwoje donoszą zabawki, usuwają przeszkody i boją się skarcić w obawie, że zniszczą dobre samopoczucie dziecka.
Jakoś po lekturze pozbyłam się wyrzutów sumienia (minimalnych, ale jednak), że zaganiam dzieci do łóżek o 19.30 i nie daję się przekonać, że “jeszcze tylko jedna bajka”, że nie odpuszczam w wielu kwestiach (np. wybór ubrania, sprzątanie) i zwykle nie mam zwyczaju się dziecku tłumaczyć, dlaczego ma być tak jak ja chcę…
Poczytajcie 🙂
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: Rodzina – Kto tu rządzi?
Polska Superniania twierdzi, że bezstresowe wychowanie to mit. Po prostu nie istnieje coś takiego. Zresztą wczorajszy odcinek pokazał do czego prowadzi “bezstresowe” wychowanie. Pięcioletni smark terror w chałupie zaprowadzał. Zero reguł, zasad. Czegokolwiek. Masakra. Porażka wychowawcza na całej linii.
Z przykrością muszę zburzyć ten mit.
Bardzo również prawdopodobne, że autor tego artykułu nigdy nie wychowywał żadnego dziecka, a wiedzę czerpie z obiegowych opinii, krążących wśród znajomych, prawdopodobnie równie bezdzietnych
Dodam jeszcze, że artykuły w TS są tak beznadziejnie odrealnione, że ojojoj 😉
Felietony prawdziwe są.
Taka jest moja wiedza sprzed roku i nie sądzę, żeby coś przez ten rok się zmieniło…
No i dlatego nie wychowuje wg poradników/art. etc;)
Ale były komentarze pod art. te wyglądały na dośc prawdziwe! czyli coś jednak w tym było…
NO i astma a “sfera ducha i obyczajów”- np tu jednak różni się tzw. pole do popisu;)
NIE MA recept jednoznacznych jeśli chodzi o naszą psyche! a na astmę już tak.
interesujace..
Ala, ale tu nie chodzi imho o gotowe recepty
(choć pewnie znajdzie się sporo osób, które ten art. potraktują jak czystą żywą wskazówkę),
tylko o ewidentne mieszanie pojęć i pisanie rzeczy dyskusyjnych.
I imho sfera psyche nie jest mniej ważna od zdrowia.
To inna działka, ale jednakowo ważna – w końcu te dwie sprawy są w życiu człowieka nierozerwalne.
A jeśli ktoś uwierzy takiemu poczytnemu pismu,
i uzna, że życzliwość wobec swego dziecka,
świętowanie jego urodzin to coś niehalo?
I że temu kto rządzi nalezy się najfajniejsza impreza?
Sporo tam takich uogólnień dziwnych :/
Artykuł w zamyśle miał nawoływać do zdroworozsądkowego wychowywania dzieci.
Ale jak może nawoływać do posługiwania się zdrowym rozsądkiem ktoś,
kto utożsamia fakt, że obiad gotuje się tak, żeby i dzieciom smakował,
z rządzeniem dziecka/dzieci w domu???
Napisałam, że art. jest kiepski i nadal takie jest moje zdanie 😉
Oglądałam z przerażeniem- matka ulegała tylko dlatego, że bił, niszczył i wyzywał, oczom nie wierzyłam.
Bezstresowe wychowanie to pójście na łatwiznę, bo czasem łatwiej jest pozwalać na wszystko niż uczyć, tłumaczyć i wymagać. A to pójście na łatwiznę jest tylko pozorne i potem się zbiera takie owoce, jak wczorajsza mama.
Nie przyszło mi do głowy by tak do odczytac, jak piszesz:)
Z drugiej str. wiadomo-m to ma byc poczytny art. więc musi byc czarno- biały. Trochę przejaskrawiony.
Jeszcze tych najhuczniejszych nie było, bo z grudnia, ale to będzie moja Babcia.
Nie mam zamiaru hucznie obchodzić urodzin dzieci – czemu ja, stara krowa, mam świętować urodziny kogoś, kto jak na razie osiągnął tyle, że się urodził, a często nawet jeszcze do nocnika trafić nie umie?
Dzieci prezenty na urodziny oczywiście dostały, Asia nawet koleżanki i torcik na urodzinach miała, ale żadnego przyjęcia z rodziną, obiadem itd itp… Jak zrobi przynajmniej magistra w wieku 10 lat, to jej się będzie należało ;).
Najdroższy prezent – nie wiem – wiem ile dałam za prezent dla męża, ale nie wiem ile on dał za prezent dla mnie. Na 100% takiego drogiego prezentu bym dziecku nie kupiła 😉
Co do kolacji – zdecydowanie nasz smak. Jak dzieciom nie smakuje – zawsze jakaś bułka z dżemem się znajdzie 😉
Filmy kinowe wybiera najczęściej mąż (wreszcie mu mogę otwarcie powiedzieć, że jest tyranem ;))
No i co z tego wszystkiego powyższego – i tak mam czasem wrażenie, że dzieci mną rządzą 😉
-najhuczniej pewnie były obchodzone urodziny Patricii- podczepione pod zlote wesele tesciow
-najdrozszy prezent… moj maz-kupil sobie komputer, wiec ma uwazac go za prezent urodzinowy
-kolacje- to Juliana dyktuje, bo jak tylko usunę z jadłospisu to czego ona nie lubi to zostaje tylko bułka z serem pleśniowym 😉
-kino… dziewczyny wybraly ostatnie dwa filmy, ale ja sie wybieraz z kolezankami do kina- moze to tez sie troche liczy 😉
Znasz odpowiedź na pytanie: Rodzina – Kto tu rządzi?