rozmowy o dzieciach

.

Strona 2 odpowiedzi na pytanie: rozmowy o dzieciach

  1. Zamieszczone przez eliz
    Żona brata mojego męża to ten sam typ. Powiedziałam jej, że nie mogę zajść w ciążę, a ona mimo to cały czas pytała, kiedy wreszcie się postaramy i jej córka będzie miała kuzyna/kę. Wiem, że za moimi plecami plotkowała na ten temat z teściową. A wiecie jak jest teraz? Jak zaszłam w ciążę, to zaczęła swojej córce mówić, że rośnie jej konkurencja (do tej pory była jedyną wnuczką). Do dzisiaj traktuje Malwi jak powietrze, nigdy nie wzięła jej na ręce, nawet nie próbuje swojej córki zachęcić do zabawy z Malwiną (mała jest nieśmiała). Jest tak zazdrosna o Malwiśkę, że wykrzyczała teściom, że już nie kochają jej córeczki, bo mają nową wnuczkę 😮
    Ja olewam ją totalnie, nie ma lekarstwa na taką głupotę:D Na szczęście rzadko się widujemy.

    Ja odliczam miesiące do jej wyprowadzki… niestety dom obok… ale będzie mi już łatwiej… może to właśnie przez ten wieczny stres i zmartwienie nie zaszłam… a teraz się nie zagnieździło nasze maleństwo… pewnie tylko szukam winnego ale tak mi lżej… choć troszkę odrobinkę…
    Też ciekawa ta żona brata Twego męża – jakie baby potrafią być podłe… tylko dlatego że jej łatwo przyszła ciąża…

    • Zamieszczone przez Ginginek
      Prawdę powiedziawszy ja myślę, że ona cholernie Ci zadrości. Czego? Nie wiem, ale prawdopodobnie JEDYNĄ “przewagą” w tej chwili jest jej ciąża. Ja bym jej powiedziała coś i pewnie nie byłaby to miła rozmowa… Ale chciałabym zobaczyć jej minę jak zajdziesz w ciążę (co na pewno następi). Takie zachowanie to miecz obosieczny, bo takie osoby nie wiedzą, że te problemy się leczy. A ja wierzę, że oliwa sprawiedliwa i za zło, które Ci wyrządza w jakiś sposób odpokutuje, hehehe…
      A, no i z mężem porozmawiaj. Z tego co pamiętam to jest super gość. Może on powie swojej siostrze, że nie życzy sobie, by raniła jego żonę w taki sposób.
      W każdym razie jak słucham takich historii to mi krew się burzy…

      Owszem po kolejnej mojej burzy łez i rozpaczy z wiadomego powodu spotęgowanej jego siostrą, poszedł do niej i powiedział jej że skoro tak ma się do mnie odzywać to niech nie robi tego wcale, że traktując mnie tak podle traci jedynego brata bo to ja jestem dla niego najważniejsza a jesli to nie pomoże to obiecał sprawę wyjaśnić w większym gronie tj. z moimi teściami (a teścia mam super fajnego) i jej mężem…

      • Zamieszczone przez mala5_mi
        Owszem po kolejnej mojej burzy łez i rozpaczy z wiadomego powodu spotęgowanej jego siostrą, poszedł do niej i powiedział jej że skoro tak ma się do mnie odzywać to niech nie robi tego wcale, że traktując mnie tak podle traci jedynego brata bo to ja jestem dla niego najważniejsza a jesli to nie pomoże to obiecał sprawę wyjaśnić w większym gronie tj. z moimi teściami (a teścia mam super fajnego) i jej mężem…

        mała5 mi dobrze że mąż stoi za Tobą murem i że wtedy mu powiedziałaś i że zachowal się tak jak powinien. Kilka razy zbeszta wredną krowę i moze dotrze do niej że sprawia przykrość zwłaszcza jemu. Rady nie ma na taki typ ale faktycznie trzeba się zastanowić czy ona czegoś Ci nie zazdrości? Bo dziwne to jej zachowanie.

        A rozmowy w większym gronie nic nie dadzą. Przerabiałam podobną sytuację. Mianowicie żona brata mojego męża czyli moja szwagierka strasznie nas obgadywała przed naszym ślubem. W odewcie za rzekomy brak zaintersowania jej wspaniałym ślubem, bo jak ja mogłam się nie podniecać wymarzonym dniem? Plotkowała o nas a zwłaszcza o mnie po całej swojej wsi. Wygadaywała takie bzdury że naprawdę. W końcu wieści dotarły do nas. Powiedzieliśmy o wszystkim rodzicom męża. Pogorszyło to tylko relacje bo zaczęli jeszcze bardziej. Matka z ojcem oczywiście wzięli naszą stronę a ci udawali że to nie oni plotkują. Do niczego sie nie przyznali. Doszło do tego że nie rozmawialiśmy ze sobą. Ale tym sprawiliśmy przykrość matce która to na głowie stawała żeby nas pogodzić. Dla świetęgo spokoju wyciągnęlismy do nich rękę. Oczywiście nie przeprosili nas za obgadywanie. Teraz sytuacja wygląda tak: oni pojechali za kasą zaganicę a my zyjemy sobie po swojemu u siebie. Jak czasem wpadną to oczywiście sie spotykamy ale te relacje są takie drętwe. Sami sobie winni. A na dodatek teraz sie okazało że oni maja problem z zajściem w ciążę!!! Czy los nie bywa przewrotny? Szwagierka myśłała że wszelkie rozumy pozjadała a tu masz taki obciach na całą wieś bo nie może zajść!!!
        Życie bywa przewrotne.

        • Zamieszczone przez Nerina
          A rozmowy w większym gronie nic nie dadzą.

          też tak uważam, ona już tak podle zachowywała się przed ślubem i swoim i naszym… pobraliśmy się w jednym roku w odstępie kilku miesięcy… ona wczesniej i od razu po pierwszym miesiącu zaszła w ciążę a my do tej pory nic…

          • Widzisz mała5mi ja wiem że kiedy moja szwagierka zajdzie w ciążę to będzie nam tak samo dosrywała jak ta Twoja. Ludzie tego pokroju raczej się nie zmianiają. Nie ma co się łudzić że relacje się poprawią i będzie sielanka panowała. Natomiast kuzynce powiedz że jeszcze się dziecko nie urodziło więc niech sie tak nie obnosi bo różne rzeczy się przydarzają. Skąd ma pewność czy będzie zdrowe? Albo że donosi szczęśliwie? Różnie bywa i nie koniecznie sielsko anielsko.

            • Zamieszczone przez Nerina
              Widzisz mała5mi ja wiem że kiedy moja szwagierka zajdzie w ciążę to będzie nam tak samo dosrywała jak ta Twoja. Ludzie tego pokroju raczej się nie zmianiają. Nie ma co się łudzić że relacje się poprawią i będzie sielanka panowała. Natomiast kuzynce powiedz że jeszcze się dziecko nie urodziło więc niech sie tak nie obnosi bo różne rzeczy się przydarzają. Skąd ma pewność czy będzie zdrowe? Albo że donosi szczęśliwie? Różnie bywa i nie koniecznie sielsko anielsko.

              A jak nawet będzie OK to pewnie niestety będzie takie głupie jak mama :D:D:D:D

              Od razu człowiekowi lżej jak komuś dokopie 😀

              • to i ja dopisze cos od siebie

                w naszym przypadku znajomi wiedza ze mamy problemy i rozmawiam z nimi o naszym leczeniu o inseminacjach, teraz wiedza ze zdecydowalismy sie na invitro.
                Rodzina z mojej strony tez o wszystkim wie i wspiera nas w kazdym ciezkim momencie…. ale…. no wlasnie zawsze znajdzie sie jakies ale i w moim przypadku jest rodzina mojego meza 😡

                wiele razy prosilam M. zeby im powiedzial jak u nas to wyglada, bo bylam zmeczona ciglymi zyczeniami na urodziny Boze Narodzenie abysmy szybko doczekali sie potomka… M. nie powiedzial wiec kiedy wrocilam ze szpitala po laparoskopii powiedzialam ze mamy problemy i ze M. ma slabe nasienie… powiedzialam ale co z tego, zero wsparcia, zero rozmow w tym temacie i co najgorsze to nadal zyczenia aby zostali dziadkami A mnie szlak trafia, bo mogli by nam pomoc finansowo, kase maja… no ale coz… nie to nie!

                A propo spotkan rodzinnych to wczoraj bylam na imieninach u szwagierki i wiecie co chyba jestem czarownica bo po prostu jak tylko weszlam to czulam ze zaraz oswiadcza ze beda rodzicami. Siedzialam i serce walilo mi jak przed klasowka i oczywiscie sie doczekalam. Najpierw nalali szampana dla wszystkich, potem przyniesli taka patere z przykryciem i powiedzieli ze chca nam cos powiedziec i odkryli malutkie biale buciki. Oczywiscie okrzyki radosci i szczescia i wielkie gratulacje i ok, ale jak uslyszalam a Wy kiedy, to myslalam ze rozerwe kilka osob… niestety tylko w myslach bo M. obrocil to w zart i sie skonczylo…

                a potem poszlismy na spacer i podpytalam szwagirke jak jej sie udalo nie mowic o tej nowinie przez 3 miesiace, a ona ze dopiero tydzien temu poszla do lekarza, nawet testu nie zrobila i tylko ginekolog po ogledzinach powiedziala jej ze jest w ciazy, czyli zadnej bety, zadnych testow zadnych usg… zadnego entuzjazmu, po prostu taka kolej rzeczy ze jest sie w ciazy i juz…

                i wiecie co… ja stara weteranka zdziwilam sie ze mozna okreslic ciaze bez tych wszystkich testow badan… normalnie jest to dla mnie niepojetne…

                oj ciezko mi bylo wczoraj, ale juz jestem po, po kolejnym oznajmieniu ciazy, niestety znowu nie mojej 🙁

                • Zamieszczone przez Ginginek
                  A jak nawet będzie OK to pewnie niestety będzie takie głupie jak mama :D:D:D:D

                  mówi się że inteligencja po matce a uroda po ojcu…można zawsze maleństwu życzyć, żeby było na odwrót 🙂

                  co do rozmów o dzieciach…może ja się nie starałam aż tak długo i z takimi problemami… Na pewno urwało mi się dużo kontaktów ze znajomymi, ale znajomi dopiero teraz mają dzieci, więc Bartek się urodził na równi z innymi dzieciakami znajomych, przez co było mi łatwiej. Zresztą ja straciłam kontakty ze wszystkimi prawie znajomymi, nie tylko dzieciatymi…
                  Najciężej było mi słyszeć o ciążach, zwłaszcza tych natychmiastowych. A historie o dzieciach – nie pamiętam, żeby mi przeszkadzały. Ciąże tak, dzieci nie – chyba nawet lubiłam zawsze słuchać o maluchach, jak się rozwijają, jak śpią, jakie są śliczne, i marzyć sobie na jawie, że też tak będę kiedyś…
                  A teraz, będąc po stronie mamusiek, staram się ograniczać, ale czasem nie ma o czym porozmawiać. Co nie najlepiej świadczy o towarzystwie, zgadzam się 😀 szczególnie czasem jałowe wydają mi się spotkania mamusiek, które nie mówią sobie nic, poza tym jak to “moje dziecko zrobiło to” a “moje za to wcześniej zrobiło coś innego”…
                  Ja do dzisiaj wierzę, że pomimo starań i marzeń o dziecku, uwielbienia dla swoich dzieci, stawiania najwyżej rodziny, każda z nas jest wielowymiarowym i wieloaspektowym człowiekiem, i przyjaźniąc się z innymi dzieli się całą sobą.
                  A z kolejnej strony – no chciałoby się pochwalić całemu światu swoim dzieckiem, tym, jakie jest absolutnie najfantastyczniejsze, zdolne, genialne wręcz, piękne, kochane itp. Rozumiem to też 🙂 ale jak ktoś z bezdzietnych nie zapyta, to sama nie zaczynam rozmowy o Bartku.
                  A mam bardzo dużo bezdzietnych znajomych jeszcze.
                  I nie jestem taka dzielna, o problemach z zajściem w ciążę wiedziała tylko rodzina… nie przełamałam się jeszcze na tyle, żeby znajomym o tym mówić. Kilkoro przyjaciół wiedziało i tyle.
                  strasznie to chaotyczne, przepraszam.

                  • mowienie znajomym

                    moim jedynym komentarzem do znajomych na temat tego kiedy my jest: gdyby to bylo takie łatwe… niestety nie jest… wiecej nic. niektorzy wiedzą ze jestem po ciazy pozamacicznej, niektorzy tylko, ze to nie jest łatwe. ale pomaga. oczywiscie nie zawsze, bo gdy rozmawiam z tymi najbardzie bez taktu pytającymi się, trudno obrocic mi w zart…. raczej wpadam w furie i milcze. kiedys niezwykle rodzinna ciocia męża zaczela mi radzic, ze powinnam miec drugie dziecko bo nasz syn juz sie duzy robi a z dwojką to weselej… mialam ochote odpalic –wiec dlaczego ona miala jedno…

                    • Zamieszczone przez Ginginek
                      A jak nawet będzie OK to pewnie niestety będzie takie głupie jak mama :D:D:D:D

                      Ginginek jesteś wielka!!! 😀 A jest głupia jak nieszczęście, warzywko, nic sama nie załatwi, nic nie robi i tylko leży i duma jak tu ciśnienie mi podnieść!!! Oj z taką rozkoszą nie powiem jej nic a nic aż będzie widać po mnie (bo wierzę w ciążę już wkrótce) i skwituję że “a co Ty myślałaś ciąże masz na wyłączność?” 😀

                      • Zamieszczone przez bambamek
                        to i ja dopisze cos od siebie

                        w naszym przypadku znajomi wiedza ze mamy problemy i rozmawiam z nimi o naszym leczeniu o inseminacjach, teraz wiedza ze zdecydowalismy sie na invitro.
                        Rodzina z mojej strony tez o wszystkim wie i wspiera nas w kazdym ciezkim momencie…. ale…. no wlasnie zawsze znajdzie sie jakies ale i w moim przypadku jest rodzina mojego meza 😡

                        wiele razy prosilam M. zeby im powiedzial jak u nas to wyglada, bo bylam zmeczona ciglymi zyczeniami na urodziny Boze Narodzenie abysmy szybko doczekali sie potomka… M. nie powiedzial wiec kiedy wrocilam ze szpitala po laparoskopii powiedzialam ze mamy problemy i ze M. ma slabe nasienie… powiedzialam ale co z tego, zero wsparcia, zero rozmow w tym temacie i co najgorsze to nadal zyczenia aby zostali dziadkami A mnie szlak trafia, bo mogli by nam pomoc finansowo, kase maja… no ale coz… nie to nie!

                        A propo spotkan rodzinnych to wczoraj bylam na imieninach u szwagierki i wiecie co chyba jestem czarownica bo po prostu jak tylko weszlam to czulam ze zaraz oswiadcza ze beda rodzicami. Siedzialam i serce walilo mi jak przed klasowka i oczywiscie sie doczekalam. Najpierw nalali szampana dla wszystkich, potem przyniesli taka patere z przykryciem i powiedzieli ze chca nam cos powiedziec i odkryli malutkie biale buciki. Oczywiscie okrzyki radosci i szczescia i wielkie gratulacje i ok, ale jak uslyszalam a Wy kiedy, to myslalam ze rozerwe kilka osob… niestety tylko w myslach bo M. obrocil to w zart i sie skonczylo…

                        a potem poszlismy na spacer i podpytalam szwagirke jak jej sie udalo nie mowic o tej nowinie przez 3 miesiace, a ona ze dopiero tydzien temu poszla do lekarza, nawet testu nie zrobila i tylko ginekolog po ogledzinach powiedziala jej ze jest w ciazy, czyli zadnej bety, zadnych testow zadnych usg… zadnego entuzjazmu, po prostu taka kolej rzeczy ze jest sie w ciazy i juz…

                        i wiecie co… ja stara weteranka zdziwilam sie ze mozna okreslic ciaze bez tych wszystkich testow badan… normalnie jest to dla mnie niepojetne…

                        oj ciezko mi bylo wczoraj, ale juz jestem po, po kolejnym oznajmieniu ciazy, niestety znowu nie mojej 🙁

                        Tulę mocno Bambamku 😉 Strona mojego M też jak dowiedzieli się że to oje Kochanie, ich jedyny syn jest chory – to usłyszałam że jak to możliwe nikt w rodzinie nie ma z tym problemów a On (mój Mąż) to przecież okaz zdrowia i to od urodzenia…. dlatego teraz mam ich gdzieś i napewno jako ostatni o czymkolwiek się dowiedzą (jaka pewna że zajdę co?)..

                        • bambamku ja też czułam takie rzeczy….jakbym czytała o sobie, siedzisz i wiesz że za chwilę powiedzą i wszyscy będą gratulować i boisz sie że zauważa coś po Tobie….

                          • Zamieszczone przez kaja26
                            bambamku ja też czułam takie rzeczy….jakbym czytała o sobie, siedzisz i wiesz że za chwilę powiedzą i wszyscy będą gratulować i boisz sie że zauważa coś po Tobie….

                            dokladnie tak Kaja sie czulam —- koszmar Na szczescie juz za mna 😉

                            • Ja tez zawsze wiem kiedy dowiem sie o następnej ciąży, czy jestem czarownicą? Chyba nie wyczuwam tylko kolejność pewnych wydarzeń. Np. moja kuzynka w tamtym roku w wakacje wychodziła za mąż a zaraz po wakacjach zaciażyła i to bliźniaczo o czym powiedziała po 1 listopada. Wiecie co ja wiedziałam jadąc do niej że właśnie to powie. Wiedziałam i byłam na to przygotowana. Poprostu cieszyłam się bo to fajna dziewczyna i dobrze jej życzę. Z niektórych ciąż się cieszymy co nie laski?

                              • ja ogolnie ciesze sie z wszystkich ciaz, ale fakt z niektorych bardziej 🙂

                                • Zamieszczone przez Nerina
                                  Ja tez zawsze wiem kiedy dowiem sie o następnej ciąży, czy jestem czarownicą? Chyba nie wyczuwam tylko kolejność pewnych wydarzeń. Np. moja kuzynka w tamtym roku w wakacje wychodziła za mąż a zaraz po wakacjach zaciażyła i to bliźniaczo o czym powiedziała po 1 listopada. Wiecie co ja wiedziałam jadąc do niej że właśnie to powie. Wiedziałam i byłam na to przygotowana. Poprostu cieszyłam się bo to fajna dziewczyna i dobrze jej życzę. Z niektórych ciąż się cieszymy co nie laski?

                                  Jasne, że się cieszymy! Tylko żal, że my jeszcze nie… Ale polecę filozoficznie cytatem, który wczoraj znalazłam:

                                  “Cierpienie odczuwamy jak kamień,
                                  który spada na nas i przygniata.
                                  Tak trudno uświadomić sobie,
                                  że jest zadaniem do wykonania,
                                  próbą wierności Bogu, stopniem,
                                  po którym idzie się w górę, bramą,
                                  przez którą przechodzimy DOJRZEWAJĄC”

                                  • Kiedyś jak dowiadywałam się o bezproblemowych ciążach znajomych to wyłam godzinami w poduszkę że ja tak nie mogę a bardzo przeciez pragnę. Do czasu… rok temu moja właśnie znajoma wyliczyła sobie kiedy ma dni płodne i rach ciach pierwsza próba i ciąża. Wyłam chyba ze 3 dni. Nie umiałam się cieszyć że jej tak to łatwo poszło. Koleżanka szalała z radości a ja umierałam ze smutku. I wiecie co jej dziecko urodziło się chore. Walczyło o życie ponad miesiąc i się nie udało. Umarło… Wiecie jakie ja mam wyrzuty sumienia? Że może to przez to moje wycie tak wyszło. Strasznie się z tym czułam a jednocześnie zdałam sprawę że ciąża niekoniecznie oznacza wielka radość. Że może być czasem tragiczna. Od tamtej pory inaczej podchodzę do tych spraw i już nie płaczę bo komuś się udało. Chyba troszkę dorosłam w tej kwestii.

                                    • probowalam juz kilka razy tu napisac ale za kazdym razem wychodzilo mi takie dlugie, ze pewnie nikt by tego nie przeczytal;)
                                      w skrocie sprobuje napisac:
                                      – ja mowilam otwarcie o tym, ze walcze o dziecko, co ucinalo pytania, niejeden raz rozladowalo sytuacje, i pozwalalo mi nie udawac. spotykalam sie z bagatelizowaniem (oj tam, uda sie wam), ale nigdy ze smiechem (malami, twoja szwagierka to glupia k.. i tyle. szkoda, ze sie nia przejmujesz, bo ona nie zasluguje na to…). spowodowalo to takze, ze innym parom rozwiazywaly sie jezyki, a jak mi sie udalo, kilku osobom dalo nadzieje na cud, kilka kolezanek namowilam na leczenie (i namawiam do dzis, zeby nie tracily czasu na zwyklych lekarzy, tylko od razu do specjalisty i na badania i meza tez).
                                      – w ciazy bylo i do dzis jest mi strasznie glupio obnosic sie z brzuchem i z dzieckiem, i zawsze zaznaczam, ze jest wyrwane losowi
                                      – w duszy chyba ciagle czuje sie nieplodna, bo nadal czuje uklucie zazdrosci, kiedy slysze o latwej ciazy albo o kolejnej ciazy… choc ciesze sie oczywiscie i teraz jest latwiej oczywiscie. nie wiem czy to trauma czy podly charakter;)

                                      nie udalo mi sie krotko;)

                                      • Moim zdaniem obecnie najbardziej uczę się cierpliwości… i pokory… To ciężkie lekcje, ale bardzo ważne… Jedno wiem napewno – jestem na takim etapie bezsilności i bezradności, że pozostaje mi tylko czekać i mieć nadzieję, że moje czekanie w spokoju ( pełne schizy to chyba nie całkiem spokojne czekanie 😀 ) zostanie nagrodzone!

                                        • Zamieszczone przez Natusia
                                          probowalam juz kilka razy tu napisac ale za kazdym razem wychodzilo mi takie dlugie, ze pewnie nikt by tego nie przeczytal;)
                                          w skrocie sprobuje napisac:
                                          – ja mowilam otwarcie o tym, ze walcze o dziecko, co ucinalo pytania, niejeden raz rozladowalo sytuacje, i pozwalalo mi nie udawac. spotykalam sie z bagatelizowaniem (oj tam, uda sie wam), ale nigdy ze smiechem (malami, twoja szwagierka to glupia k.. i tyle. szkoda, ze sie nia przejmujesz, bo ona nie zasluguje na to…). spowodowalo to takze, ze innym parom rozwiazywaly sie jezyki, a jak mi sie udalo, kilku osobom dalo nadzieje na cud, kilka kolezanek namowilam na leczenie (i namawiam do dzis, zeby nie tracily czasu na zwyklych lekarzy, tylko od razu do specjalisty i na badania i meza tez).
                                          – w ciazy bylo i do dzis jest mi strasznie glupio obnosic sie z brzuchem i z dzieckiem, i zawsze zaznaczam, ze jest wyrwane losowi
                                          – w duszy chyba ciagle czuje sie nieplodna, bo nadal czuje uklucie zazdrosci, kiedy slysze o latwej ciazy albo o kolejnej ciazy… choc ciesze sie oczywiscie i teraz jest latwiej oczywiscie. nie wiem czy to trauma czy podly charakter;)

                                          nie udalo mi sie krotko;)

                                          Napewno nie masz podłego charakteru – też namówiłam moją koleżankę na zbadanie jej męża i wrrr miałam rację – oj tam jest strasznie kiepściutko ale namiary dostała i wizytę mają już w czwartek!

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: rozmowy o dzieciach

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general