rozmowy o dzieciach

.

Strona 4 odpowiedzi na pytanie: rozmowy o dzieciach

  1. Zamieszczone przez paszula
    Wiecie co mnie najbardziej wkurza w rozmowach o dzieciach? Stwierdzenia typu “oj przestań, uda się!!”, ale nie na zasadzie dodawania otuchy (bo takie też bywają), ale takie gdzie część dalsza wypowiedzi świadczy o tym, że druga osoba traktuje Cię jak czuba czy hipochondryka. Jakbym sobie wymyślała problem… no bo co to za filozofia przecież jest tyle wpadek. wrrr

    Właśnie tego niecierpię najbardziej – oj przestań, uda się! Kurcze może i uda ale teraz jest mi źle bo narazie rok i nic… Taką wypowiedź traktuję jako zbycie spławienie umniejszenie problemu do minimalnych rozmiarów, a to jest gigantyczny problem dla każdej pary pragnącej dziecka teraz a nie kiedyś tam jak się wpadnie… albo i nie wpadnie, bo we wpadke w naszym przypadku nie wierzę!

    • Paszula, póki człowiek walczy to znaczy że ma nadzieję i myśli pozytywnie. Czasami tylko jest w tym trochę goryczy. Czasem jesteśmy pełne energii i optymizmu, a czasem dopada nas smutek, bo diagnoza czy leczenie nie napawa optymizmem albo po prostu mamy gorszy dzień, miesiąc. Ale cóż… tak to już jest.

      • Co do udanych tekstów na pocieszenie to czasami naprawdę niektórzy swoim podejściem rozbrajają sytuację, pewnie w większości nie wiedzą jak się zachować.
        przykładowe teksty które usłyszałam od przyszłych mam:
        (bingo w pierwszym cyklu więc tylko gratulować) pada tekst: ” JESTEM W CIĄŻY nie martw się CZUJĘ że i ty za chwilę będziesz”
        inne źródło ale kierunek ten sam 😉 : “wpadnij do mnie weźmiesz małą na ręce, ponosisz i zobaczysz jak szybciutko zajdziesz”
        albo jeszcze inny też od dziewczyny która jest w ciąży “no pospieszcie się z tym robieniem to będziemy razem chodziły na spacery z wózkami”

        teraz mnie to śmieszy jak to piszę, ale nie było mi do śmiechu jak ktoś do mnie te glupoty klepał wiedząc że staramy się już ponad dwa lata, dzięki Bogu od pół roku cisza 🙂

        buziaki Moje kochane
        Basia

        P. S Paszula ! dałaś córci piękne imię 🙂

        • Własnie przeczytałam cały ten wątek i tak sobie myślę teraz o tym wszystkim..
          jeszcze nie tak dawno kolejne informacje o ciązach wzbudzały we mnie wielką radosć, ale i ból w środku i ze 2 łezki poszły po policzku.. a przeciez nasze starania trwały dobre 1,5 roku – tylko.. tylko gdy patrzę na to co niektóre z Was przezywają.. choć dla mnie to było tak strasznie długo..

          dziś sama jestem w na razie wczesnej ciazy, co traktuje jak cud.. ale tych uczuć gdy spotykałam kolezanki-mamy, gdy byłam jedyną osobą bez dzieci w gronie samych mam maluchów – chyba nigdy nie zapomnę..
          obok radości, szczerej i prawdziwej, miałam w sobie tyle złosci na świat ze dlaczego nam nie jest to dane.. ze przecież tak tego chcemy z mezem, ze maż tak kocha dzieci.. itd itp..

          sama teraz boję się o tej ciazy powiedzieć tym osobom z mojego otoczenia, które mają z tym problem.. głupio mi? jakoś tak.. głupio mi, ze mi się udalo.. nie chce zeby poczuły się gorzej, źle, zeby zapłakały ze mi się udało a im nie..

          trudne to wszystko i bardzo delikatne..

          niestety pytań i zyczeń przy każdej okazji od wszystkich też miałam już serdecznie dosyć.. a z drugiej strony większość z tych osób nie robiła tego zeby nas zranic.. ja akurat nie chciałam mówic o tym ze mamy z tym problem, maz zawsze odpowiadał ze przyjdzie czas bedą dzieci..
          rad i pocieszeń też miałam sporo i chyba najlepsze było to co u którejś z Was – kumpel meza jak jego zona zaszła (za pierwszym staraniem) zaczął zachowywac sie jak byczek rozpłodowy i oferował pomoc 😡
          masakra.. hmmm
          żona ww byczka też co rusz chciała zebym ją po brzuchu macała, to się zarazę albo teksty ze najlepiej robić dzieci po pijaczku bo jej się tak własnie udalo (po imprezie gdzie była wypita na maxa nagle przyszla mysl ze moze sobie zrobią bobaska..)..
          chyba nie musze mówić, ze to tylko nasi juz teraz dalecy znajomi.. hmmm

          pozdrawiam Was wszystkich

          • Zamieszczone przez Gablysia
            leczenie to nie oczekiwanie na pewnik który przyjdzie…. to ciężka bezowocna próba wyobrażenia sobie swojego życia BEZ…..

            Miałam sie nie wypowiadać w tym wątku, bo jak ktoś powiedział-jako że starania moje ograniczyły sie do 10mcy- mało wiem w temacie. Jednak mam w sobie na tyle empatii, ze slowa Gabrysi wstrząsnęly mną bardzo…

            • Zamieszczone przez lotos
              Miałam sie nie wypowiadać w tym wątku, bo jak ktoś powiedział-jako że starania moje ograniczyły sie do 10mcy- mało wiem w temacie. Jednak mam w sobie na tyle empatii, ze slowa Gabrysi wstrząsnęly mną bardzo…

              no wlasnie… mi coraz czesciej przychodzi mysl i wyobrazanie sobie zycia BEZ… na szczescie jeszcze jest nadzieja i lapie sie jej jak tylko moge….

              • bambamku uda się, UDA!

                • Zamieszczone przez bambamek
                  no wlasnie… mi coraz czesciej przychodzi mysl i wyobrazanie sobie zycia BEZ… na szczescie jeszcze jest nadzieja i lapie sie jej jak tylko moge….

                  bambamku, jeszcze nie koniec mozliwosci, ja wierze ze sie uda. buziaczek

                  • Bambamku, brakuje mi tu takiej emotki z młotkiem jaka jest na boćku bo ci się należy. Przecież jesteś przed pierwszym ICSI, więc jeszcze to nie jest koniec możliwości. I bądźmy szczerzy: szanse dużo większe jak przy IUI.

                    • A ja prawdę powiedziawszy coraz mniej wierzę i zaczynam układać sobie życie z myślą, że nie będziemy mieli dzieci. Ostatnia nadzieja czyli IVF jest (jak ostatnio zrozumiałam) nie dla mnie, bo u mnie problemem jest “coś” we mnie. M ma rewelacyjne nasienie, a mimo to nie zachodzę w ciążę i ciągle szukamy po omacku… Ale to nawet chyba nie jest do końca gorzkie doświadczenie. Tak już spokojnie z cyklu na cykl przyzwyczajam się do tej myśli. Tylko dlaczego płaczę, jak to piszę?…

                      • Zamieszczone przez Ginginek
                        A ja prawdę powiedziawszy coraz mniej wierzę i zaczynam układać sobie życie z myślą, że nie będziemy mieli dzieci. Ostatnia nadzieja czyli IVF jest (jak ostatnio zrozumiałam) nie dla mnie, bo u mnie problemem jest “coś” we mnie. M ma rewelacyjne nasienie, a mimo to nie zachodzę w ciążę i ciągle szukamy po omacku… Ale to nawet chyba nie jest do końca gorzkie doświadczenie. Tak już spokojnie z cyklu na cykl przyzwyczajam się do tej myśli. Tylko dlaczego płaczę, jak to piszę?…

                        Ginginek, nie wolno Ci tak nawet myśleć! Obie startujemy do drugiej IUI! U WAS nasionka ok ale jak sama twierdzisz coś jest mimo wszystko nie tak u Ciebie, a u NAS nasionka koszmarne a i ja nie wiem czy wszystko ok, bo po zapłodnieniu maleństwo i tak nie zostało… A mimo dołków i rozpaczy czasem, wiem, że nam się uda! Nie takie są przypadki i nie takie cuda się zdarzają!

                        • Zamieszczone przez Ginginek
                          A ja prawdę powiedziawszy coraz mniej wierzę i zaczynam układać sobie życie z myślą, że nie będziemy mieli dzieci. Ostatnia nadzieja czyli IVF jest (jak ostatnio zrozumiałam) nie dla mnie, bo u mnie problemem jest “coś” we mnie. M ma rewelacyjne nasienie, a mimo to nie zachodzę w ciążę i ciągle szukamy po omacku… Ale to nawet chyba nie jest do końca gorzkie doświadczenie. Tak już spokojnie z cyklu na cykl przyzwyczajam się do tej myśli. Tylko dlaczego płaczę, jak to piszę?…

                          Ooooo,widzę,że potrzebny jest tu młotek !!!
                          Nie wolno Ci tak pisać -jeśli Ty nie uwierzysz w swoje szczęście,to kto?? Co powiedziałabyś swojemu dziecku za kilkanaście lat? Że się poddałaś?? Kochana w tej walce wiara jest podstawą,Twoja wiara bo to jest Twoja walka !!!
                          Wypłacz się,wykrzycz swój żal,ale potem trzeba będzie się otrząsnąć i znowu iść do przodu -za dużo masz do stracenia. Wierzę,że kiedyś Ty,ja,inne dziewczyny -że wszystkie przytulimy do serca nasze małe CUDA…
                          Co do przyczyn -u nas jest podobna sytuacja i wiesz co powedział mi szef Novum w trakcie pierwszej wizyty?- w bardzo wielu przypadkach tzw niepłodności idiopatycznej można określić przyczynę niepowodzeń. U mnie jest to szyjka macicy wygięta pod zbyt dużym kątem.Dowiedziałam się o tym po pięciu latach leczenia…

                          • Pamiętam naszą rozmowę z mężem… kiedy spytałam sie go, czy patrzył kiedyś w tę czarną stronę naszego być-może-życia…..czy umie ją sobie wyobrazić…. czy widział ją kiedyś w wyobraźni…..
                            Nie macie pojęcia, jak strasznie sie wkurzył…. jak mnie zjechał… dlaczego to robię… dlaczego się poddaje… powiedział mi wtedy, ze nigdy tam nie patrzył i nie zamierza…. a mi zabrania….i zakończył rozmowę.

                            Zabraniam wam i ja…… dajcie z siebie wszystko… wszystko co macie… WSZYSTKO absolutnie!!!!! Dopiero wtedy można powiedzieć, ze się nie da…
                            Walczyć to trzeba do ostatniej kropli krwi….

                            • Mój M też się denerwuje jak zaczynam “gadkę” o tym, że mamy tylko siebie i tak pewnie zostanie! Ostatni raz usłyszał to po wyniku bety – tej drugiej – jego odpowiedź – jak możesz sama sobie wmawiać że nie zostaniemy rodzicami skoro nikt nam tego nie powiedział, wręcz przeciwnie – prof też uważa że się uda! Tylko trzeba czasu… Że jesli tak podchodzę do starań to może od razu zaprzestańmy robić cokolwiek… Ale mną wstrząsnęło.. Moje Kochanie ma rację, Gabi ma rację, nie wolno absolutnie się poddawać!!!

                              • Zamieszczone przez Siaba79
                                P. S Paszula ! dałaś córci piękne imię 🙂

                                😀 W sumie po Babci – mojej Mamie, ale może też być po Tobie…. nasza pani sąsiadka uważa, że po niej!! hi hi hi

                                • Tak czytam i widzę, że chyba w większości związków to my dziewczęta mamy chwile załamań a nasze chłopaki nie pozwalają nam się poddawać i dają w nos jak próbujemy. To dobrze, bo to kolejny argument za tym, że w związku dobrze się układa, że mamy wsparcie i jest w takim związku miejsce na bobo.

                                  GInginku i ja dokładam młotek. A może trzeba donieść Twojemu małżowi, aby zrobił z Tobą porządek!!!

                                  Wiele jest tutaj dziewczyn, którym się udało po weterankowych staraniach, ale jakoś Gablysia najbardziej utkwiła w mojej świadomości…. popatrzcie na zdjęcie Gablysi… czyż nie piękne dwa cudy tam są??!! Widzicie cuda się zdarzają, nadzieja i walka popłaca!! 🙂

                                  • Wiecie co, tak się teraz zastanawiam i powiem Wam że nie miałam chyba przez te 3 lata takich chwil zadumy że “zostaniemy sami”, ja chyba jestem zaprogramowana w kolejności: własne dziecko-adopcja-wielka niewiadoma, przy czym ciągle stoję na etapie pierwszym a znając kolejny etap “awarynjy” jestem spokojna. Nie umiem powiedzieć czy po 6 latach też tak będę do tego podchodziła ale narazie pod tym względem jest dobrze.
                                    Nie wspomnę już o tym że jak tu zaglądam i widzę ile jesteście w stanie pokonać przeciwnosci losu i jak swoją wytrwałością i wiarą docieracie do upragnionego celu, to umacniam się w przekonaniu że z każdym dniem i ja jestem o krok bliżej 🙂
                                    Co do męża to myślę ze zareagowałby tak samo jak Gablysi czyli “pojechałby” po mnie równo za czarnowidztwo. W gorszych chwilach pytam go tylko czasami czy damy radę i jak słyszę “kochanie, oczywiście że damy radę, my mamy nie dać rady? my zawsze dajemy radę” to puszcza wszystko i wiem że trzeba iść dalej.
                                    buziaki
                                    Basia

                                    • Jak w naszym związku to ja jestem optymistką tak miałam chwile, gdy myślałam o tym, że pozostanie nam tylko adopcja. Ale gdy tylko próbowałam rozmawiać o tym z M. to natychmiast sprowadzał mnie do pionu swoim “na martwienie się co dalej zawsze jeszcze będzie czas”. I uważam, że to w gruncie rzeczy mądre, bo najpierw trzeba wyczerpać wszystkie możliwości, bez skazywania ich z góry na porażkę, a dopiero potem sięgać po ostateczność.

                                      • Dziewczyny nie wolno wam nawet przez chwile zwątpić w swój sukces!!Wiem że przeżywacie bardzo Ciężkie chwile i zadajecie sobie pytanie ”dlaczego to właśnie ja?,dlaczego mnie to spotkało?Ja też w kółko to powtarzałam ale podświadomie sobie mówiłam że musi się udać,że bóg niemoże o nas zapomieć”dlaczego niektórym daje po 5 dzieci a nam wcale??Ja jestem tu po to żeby wam pokazać ze wiara i najnowsza medycyna czyni cuda tylko niewolno się poddawać,ja jestem na to żywym przykładem że trzeba walczyć do końca mimo przeciwnościom losu!!!Pozdrawiam

                                        Znasz odpowiedź na pytanie: rozmowy o dzieciach

                                        Dodaj komentarz

                                        Angina u dwulatka

                                        Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                        Czytaj dalej →

                                        Mozarella w ciąży

                                        Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                        Czytaj dalej →

                                        Ile kosztuje żłobek?

                                        Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                        Czytaj dalej →

                                        Dziewczyny po cc – dreny

                                        Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                        Czytaj dalej →

                                        Meskie imie miedzynarodowe.

                                        Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                        Czytaj dalej →

                                        Wielotorbielowatość nerek

                                        W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                        Czytaj dalej →

                                        Ruchome kolano

                                        Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                        Czytaj dalej →
                                        Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                        Logo
                                        Enable registration in settings - general