Wiem że było już parę podobnych postów na temat żywienia dzieci ale po prostu muszę napisać parę słów od siebie.
Jak większości wiadomo są opracowane tabele żywnościowe dla dzieci. Tych tabel nie wymyślono bo się komuś nudziło czy przyśniło. Sporządzone są na podstawie badań i doświadczeń nie z jednego dnia czy tygodnia tylko były prowadzone na przestrzeni lat. Przez lekarzy, naukowców, ludzi którzy znają się na żywieniu.
Wiadomo, każda matka powinna kierować się również intuicją. Ale intuicja powinna iść w parze ze zdrowym rozsądkiem. Skoro pediatrzy przestrzegają aby nie podawać mleka krowiego wcześniej niż przed ukończeniem 10 miesiąca życia przez dziecko tzn. że jest jakiś powód. Tłumaczenie że kiedyś się dawało mleko krowie od początku życia dziecko i jakoś te dzieci żyją to żadne wytłumaczenie. Przecież nie żyjemy w tamtych latach tylko teraz, w XXI wieku. Minęło tyle lat, rozwinęła się technika, medycyna. Skoro jest udowodnione że szkodzi to dlaczego niektóre mamy uparcie je podają wcześniej? Twierdzenie że dziecku nic nie jest po serku jest trochę nie na miejscu. To że nie ma wysypki, biegunki to nie oznacza że w jego organizmie nie zachodzą jakieś nieodwracalne zmiany. To że dziecku smakuje to nie znaczy że może od razu jeść. Dziecko nie jest królikiem doświadczalnym. Sprawdzanie czy mu nic nie będzie jeśli się poda jakiś składnik wcześniej jest dla mnie niepoważne. Jak już w jakimś poście napisałam: skoro dziecku smakowało piwo to znaczy że można już mu dawać do picia? Może trochę przesadziłam z tym przykładem ale tak to widzę.
Wiemy już tyle, czemu tego nie wykorzystujemy?
Jestem żywym przykładem niewiedzy sprzed dwudziestu kilku lat. Do siódmego roku życia miałam ciemieniuchę, ciągłe kłopoty ze skórą, wysypki, wypryski i inne naprawdę przykre schorzenia dermatologiczne. Mleko piłam litrami, jadłam wszystko co mi mama podawała i takie były efekty. Ale było to spowodowane niewiedzą. Nikt wcześniej nie kojarzył moim dolegliwości z mlekiem. Teraz to wiem, mleko omijam, omijam inne produkty które wiem że powodują moje uczulenia. Uczulenie nie zawsze objawia się widoczną wysypką. Czasami swędzi mnie gardło, czasami mam kolkę, czasami gorączkę i inne objawy. Jako dorosły człowiek powiem: kurcze, zjadałam to i tamto a teraz czuję że mój przełyk płonie, muszę pamiętać na przyszłość i nie jeść tego. Dziecko tego nie powie. Cierpi na głos bądź w milczeniu. Płacz, niezadowolenie, apatia. Nie kojarzy nam się z alergią, prawda? Ale często właśnie to jest objawem uczulenia.
Nie chcę aby niektóre mamy pomyślały że na nie napadam. Nie pouczam, nie ganię. To są Wasze dzieci, Wy je wychowujecie, Wy karmicie. Zwracam Wam tylko uwagę na pewne rzeczy, przestrzegam.
Pewne zakazy są podawane profilaktycznie. I to chroni nasze dzieci – profilaktyka. Pamiętajcie o tym.
Kaszanna i Gabrysia (13.01.04)
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: Rzecz o żywieniu dzieci
Re: Rzecz o żywieniu dzieci
Ależ sie z Tobą zgadzam – sama to samo napisałam w poście do Niki23.
I nie rozumiem dlaczego prośbę o uszczegółowienie wypowiedzi nazywasz napastliwością? Przeczytałam bardzo uważnie co piszesz i po prostu poprosiłam o sprecyzowanie niejasnych dla mnie rzeczy. Jestem tak samo alergikiem ale całe życie odczulano mnie podając alergen, tylko przy nietolerancji mam zakaz spożywania nietolerowanych składników.
www
Re: Rzecz o żywieniu dzieci
Taki jakiś ciężki mam dzień 🙂 Niewyspana…
Mnie również odczulano w ten sposób. Ale jak czuję kiedy wypiję mleko że mam kolkę czy biegunkę to go nie piję. Jak swędzi mnie gardło jak zjem orzechy to ich nie jem.
Może uda mi się odpowiedzieć na Twoje pytania szczegółowo gdy humor mi wróci.
Dość ciekawe:
Kaszanna i Gabrysia (13.01.04)
Re: Rzecz o żywieniu dzieci
O Matko! Szpilki, dla Twojej wiadomosci: fruktoza jest cukrem prostym… tak jak glukoza. A sacharoza to dwucukier – polaczenie glukozy i fruktozy.
To nie pierwszy raz kiedy wypisujesz te cukrowe madrosci, tym razem nie wytrzymalam…
Re: Rzecz o żywieniu dzieci
Koleżanka Kaszanna jak znajdzie czas przygotuje specjalny elaborat z materiałami źródłowymi
Koleżanka Kaszanna nie wspominała nic o mleku modyfikowanym a tym bardziej nie ma nikogo w poważaniu. Tym bardziej matki które nie mogły karmić piersią.
Koleżance Kaszannie nic się nie wydaje, nic sobie nie wyśniła. Jest od lat pacjentką poradni alergologicznej.
A koleżanka Szpilki powinna jednak trochę ton złagodzić bo te jej wnioski i niby czytanie między wierszami źle wyjdzie na zdrowie 😉
Kaszanna i Gabrysia (13.01.04)
Re: Rzecz o żywieniu dzieci
Pisz! Nikt na tym forum nie ma patentu na “wszystko wiem”. Dla mnie osobiscie to szalenie cenne, ze spotykam sie tu z roznymi (czasem skrajnie roznymi) pogladami, pomyslami, opiniami. Fakt – poziom niektorym warkow pozostawia wiele do zyczenia, ale to nie oznacza ze trzeba zamilknac! Na pewno sa osoby, ktorym przydadza sie Twoje rady!
Magda & Marcia
Re: Rzecz o żywieniu dzieci
zainteresowałam sie tematem.
sama jestem alergikiem. żle reaguje na jabłko, czuje jakby fermentowało. tzn. odgłosy dziwne z żołądka, bąble itp
może znasz jakies strony w sieci, gdzie jasno i rzetelnie wytłumaczyli o tych nietolerancjach.
jak wykryłaś u siebie nietolerancje?
a jak u dziecka?
może pisałaś tu na forum i poszukam sobie w archiwum.
chodzi mi głównie o objawy.
znajomej dziecko ma trzy miesiące, pije jakieś specjalne mleko plus raz dziennie pierś. przybrało tylko pół kilograma od narodzin:( takie ma podejrzenia, ze może w tym kierunku powinni uderzyć.
Beata&Patryk(03.03.03)
Re: Rzecz o żywieniu dzieci
wiedziałam że coś pomieszłam. Dzieki za sprostowanie.
Moja ignorancja z zakresu chemii i bilogii jest udokumentowana na świadectwie maturalnym :/
Przepraszam za zamieszanie i dziękuję za sprostowanie.
www
Re: Rzecz o żywieniu dzieci
Wiesz, co spróbuj posłodzić jabłko i zobacz – a nuż pomoże :-)))
W internecioe przeczytałam nieskończoną ilość opracowań dortyczącą nietolerancji laktozy jak WIćka miała 3-7 tygodni, bo wtedy walczyłam z brakiem przybierania (80g-100g/tydz) i straszliwymi strzelającymi, śmierdzącymi, zielonymi kupami. Na dodatek okraszone to było potweornymi kolkami – jak Wićka przesżła na Nutramifgen przeszło jak ręką odjął.
Nietolerancje zasugerowała pediatra, jak ją Wićka upstrzyła mlekiem ale nie tym które właśnie wyciągneła z piersi tylko takim ściętym, niestrawionym.
U nmnie nietolerancja laktozy jest obecna od zawsze – raz sie bardziej nasila raz mniej ale ZAWSZE powoduje dyskomfort do wymiotów po spożyciu mleka takiego zwykłego. Używam wiec niskolaktozowego do kawy i jest ok. Nawet moge wypić szklanke kakao.
A objawy miałam dokładnie takie o jakich pisze Kaszanna- tylko ona nazywa to alergią, ja bym była skłonna zbadać sie u gastrologa w kierunku nietolerancji laktozy.
NIetolerancja glutenu – tu sprawa była/jest nieco bardziej skomplikowana – nasiliła mi sie po ciąży – ciało mi obsypało jakimiś parchami, miałam non-stop wdęcia, bóle brzucha, anemie, mdłości itd. I dopiero na wywiadzie gastrologa (baaaardzo dokładnym) orzekł, że to siedzi od zawsze w formie niejawnej a dopiero teraz nasiliło objawy.
Tyle.
www
Re: Rzecz o żywieniu dzieci
A mi chodzilo o to żeby z tym czekaniem na wszystko tez nie ZA długo zwlekać bo dziecko wiecznie nie może byc tylko na cycu albo mleku modyfik. W pewnym wieku zaczyna potrzebować innych rzeczy i zbyt dlugie czekanie może jednak zaszkodzić.
Re: Rzecz o żywieniu dzieci
popieram w pełnej rozciągłości
aczkolwiek zaczełam własnie dawać małemu bakusie – za kilka dni zacznie 10ty miesiąc
mój kudłaty skarbek
Znasz odpowiedź na pytanie: Rzecz o żywieniu dzieci