S…k…do domu…:(

Malutka 4 letnia dziewczynka, dziecko, które gdyby mogło “przykleiłoby się” się do każdego człowieka. Tzw. dziecko osiedlowe, blokowe, “wychowywane” przez ulicę, “ciocie”, “wujków” klatkowych.
O matce wiele można napisać, ale ogólnie brak słów, być może i własna rodzina się jej trochę boi.
Dzisiaj moja mama usłyszała:
Co Ci k…zimno??
Jak Ci k…zimno to s..dalaj do domu…
Przeszły mnie dreszcze. Nie raz miała zwracaną uwagę, ale wiadomo co w takiej sytuacji “nie Pani dziecko, nie wtrącać się, itd”
Wyć się chce 🙁
I dlatego jestem i będę za pigułką wczesnoporonną, może i kogoś tym urażę, pewnie nawet na pewno. Będę, bo takim….dzieci nie powinny się rodzić, takie coś nie powinno w ogóle zajść w ciążę, a jeśli z góry przesądzone, że będzie ona dla niej utrapieniem, po prostu ją usunąć.
Bo czym jest cierpienie kilku cm płodu, w porównaniu do cierpienia tego dziecka, psychicznego i fizycznego też 🙁

Być może ta dziewczynka wyrośnie na zupełne przeciwieństwo swojej “matki”, być może będzie dobrym człowiekiem, ale ile w ciągu tych kilkunastu lat będzie cierpiała?
nie mogę się z czymś takim pogodzić 🙁

Ania i

Strona 2 odpowiedzi na pytanie: S…k…do domu…:(

  1. Re: S…k…do domu…:(

    Nie pamiętam tej afery 🙂

    W odpowiedzi na:


    w każdym razie nie jedna z tu piszących mam mnie wyzwała także uważaj


    trudno, najwyżej zostanę wyzwana, jeśli ktoś uzna, że powinnam być…:)

    Ania i

    • Re: S…k…do domu…:(

      ech… zabierałam sie do pisania posta już kilka razy.
      Świat to nie utopia, a aborcje i pigułki wczesnoporoone tego nie zmienią, wiele rzeczy nie jesteśmy w stanie zmienić, możemy nad nimi ubolewać, płakać. Dziewczyny piszą aby to zgłosić…. tyle, że często to nic nie zmienia. Przyjedzia pani z opieki społecznej, pewnie z dzielnicowym, poogląda dom, dziecie i pojedzie w cholerę. Za przeklinianie na dziecko, znęcanie sie psychiczne jeszcze nikomu dziecka nie odebrali. Sama mam nieraz ochote krzyczec, mamy chore, bardzo liberalne pod tym wzgledem prawo. Musi sie wydarzyć jeszcze wiele tragedii aby ktos się tym zajął.
      Ja takie sytuacje zgłaszam, dla czystego, własnego sumienia.

      • Re: S…k…do domu…:(

        Fakt, masz rację, może i te pigułki nie zmienią sytuacji, ale i tak jestem za troszkę łatwiejszym do nich dostępem. Zresztą była już kiedyś na ten temat dyskusja, nie ma co się rozwodzić znowu nad tym tematem. W sumie chodziło mi o co innego, nie konkretnie o wywołanie tematu “pigułka”, bo to temat doprowadzający prędzej czy później do burzy na forum.
        Reakcje są, skoro ma częściowo odebrane prawa, ale nawet całkowite odebranie i np. danie praw dziadkowi, nie zmieni pewnie życia tej malutkiej, częściowo by pomogło, ale nie całkowicie, przecież “matka” jest na miejscu, nie pracuje…:(

        Ania i

        • Re: S…k…do domu…:(

          Nie przyczepiam się do pigułek 🙂 sama tez stoję na podobnym do Twojego stanowisku.
          Prawo mamy chore, sama znam dziesiatki sytuacji, w których np. rodzicom odebrano prawa (alkoholizm, znęcanie się), a jako rodzine zastepczą ustanowiono dziadków, a wszyscy nadal mieszkaja pod jednym dachem, a kase dostaja tylko większą i mają za co chlać. Moge podawac mnóstwo takich przykładów, bo jestem bezpośrednio zwiazana instytucjonalnie z podobnymi przypadkami.
          Brak miejsc w domach dziecka, bark miejsc w pogotowiach opiekuńczych, totalny brak organizacji, chaos w funkcjonowaniu i ustanawianiu rodzin zastępczych i rodzinnych domów dziecka – wszystko jest na papierze. PCPR nie mają kasy, personelu, zajmują sie milionem spraw, podobnie opieka społeczna – na którą zrzucono niedawno wszelkie zasiłki – te instytucje po prostu nie wyrabiają.

          • Re: S…k…do domu…:(

            Własnie o to chodzi, co z tego, że odebrane, skoro pod jednym dachem…łapę i tak może podnieść w każdej chwili 🙁
            Najgorsze jest to ze tysiące lat pewnie upłyną zanim się u nas cokolwiek zmieni. A my będziemy raz na jakiś czas słyszeli o tragicznych przypadkach jak Oskarka, tylko wtedy się najbardziej nagłaśnia, a o ilu tysiącach się nawet nie usłyszy 🙁
            Smutne to, bardzo 🙁
            Wiesz, ta malutka była kiedys u mojej mamy w mieszkaniu, pobawiła się trochę zabawkami Olusia. I w sumie nie wiem czy to było dobre, niby się chciało “dać” jej odrobinę radości, spokoju, ale nie wiem czy mama dobrze zrobiła, że na to pozwoliła… A jeśli to dziecko potem oberwało, że poszło do teoretycznie obcych, chociaż z klatki obok?:( Nie wiadomo jak postępować, naprawdę 🙁

            Aha i wcale nie uważam, byś się przyczepiła do pigułki 🙂
            Tak tylko wyjaśniłam, akurat pod Tobą 🙂

            Ania i

            • Re: S…k…do domu…:(

              jaki trzeba mieć tupet, żeby te dwa posty (nuchy i Twój) porównywać do siebie?

              marcowe szpileczki

              • Re: S…k…do domu…:(

                W 80% zgadzam sie z Caipą, a w 100% z Kotuś.
                Tabletki sprawy nie załatwią.
                Potrzeba nam rządu, który zająłby sie prawem, prawdziwie służył społeczeństwu. Co z tego, że są przepisy kiedy są one martwe. Co z tego, że są paragrafy ale nikt ich tak naprawdę nie wprowadza w zycie.
                To co pisze Kotuś ma dla mnie ogromną wagę.
                Człowiek, który juz zyje ma prawo do zycia.
                Oczywiscie godnego itd
                Całe miliony ludzi zyją niegodnie.
                Potrafia być jednak szczęsliwi, tworzyć szczęsliwe rodziny ot choćby jak Kotuś.
                Kiedy czytam o tym jak dziewczynki (Kotusia) wyrażaja swoja miłosć do niej to wiem, ze to prawda (poznałam je osobiscie) najpiękniejsza na świecie.
                Dlaczego odmawiasz takim Kotusiom szczęscia i zapłaty za ból jaki znosiły (znosili) w dzieciństwie?

                nucho wiem o co Ci chodzi, wiem jak cieżko jest patrzeć na ludzkie cierpienie. Pomyśl co mogłabyś zrobić by pokazać małej, że świat to nie tylko wyzwiska, bicie itp. Moze czasami przytul, porozmawiaj daj jej poczucie, ze jest wazna i wyjatkowa.
                Moze bedziesz miałą sposobnosć lub moze ja sama znajdziesz :o))))

                Jonatan (20.04.2005)

                • Re: S…k…do domu…:(

                  Madziu :o))))))))))))))))))) buuuziaki

                  zastanawiałam sie która nie wytrzyma i coś napisze hehehe
                  ja juz miałam posta ale… stwierdziłam, ze nie bede sie wtracać :o)

                  Jonatan (20.04.2005)

                  • Re: S…k…do domu…:(

                    I pomyśleć, że takie dzieci są na każdym osiedlu, w każdym mieści, wiosce…
                    Dlatego ja jestem za aborcją!

                    Bzdurą są dla mnie tłumaczenia, że można oddać do domu dziecka. Znam osoby, które tam były, słyszałam co przeszły i wiem, że one same wolały by być usunięte!
                    Adopcja? Nielicznym trafia się dobry dom, inne są oddawane lub wymieniane na lepszy/ładniejszy/grzeczniejszy model.

                    Kinga – 11 lat i Igor – 21 m-cy.

                    • Re: S…k…do domu…:(

                      Kochana, nie mieszkam już tam, to jest mój dom rodzinny, więc nie jestem dzień w dzień. Wiadomo też, że nie wszystko człowiek widzi, wiele może się domyślać z tego co widział.
                      A co do innych form… Napisałam pod postem [Zobacz stronę]…ciężko jest wybrać co dobre

                      “Potrafia być jednak szczęsliwi, tworzyć szczęsliwe rodziny ot choćby jak Kotuś. ”

                      Tak, często potrafią, ale jeśli mówimy o Kotuś, to z tego co czytam, kiedyś życie Kotuś chyba nie było tak szczęśliwe jak teraz i to jest smutne, że dzieci często bardzo cierpią, nie mają szczęśliwego dzieciństwa, takiego jak powinny.
                      Kotuś jest szczęśliwa, pięknie wychowuje dzieci, ale czy ma piękne wspomnienia ze swojego życia? :((

                      Ania i

                      • Re: S…k…do domu…:(

                        W odpowiedzi na:


                        Kotuś jest szczęśliwa, pięknie wychowuje dzieci, ale czy ma piękne wspomnienia ze swojego życia? :((


                        Myślę (najlepiej gdyby sama napisała), ze jak kazde dziecko tworzyła sobie swój świat, w którym była szczęśliwa jako dziecko.
                        Nie wiem jakie wspomnienia ma Kotuś i w sumie nie o wspomnieniach chciałam pisac. Chodziło mi o to, ze w ogóle je ma, ze żyje i moze dawać swoim dzieciom miłosć i szczęście.

                        Jonatan (20.04.2005)

                        • Re: S…k…do domu…:(

                          Już tu nie mam nic do dodania…dlatego tylko się do Ciebie uśmiechnę

                          Ania i

                          • Re: S…k…do domu…:(

                            W odpowiedzi na:


                            ale zobacz przez co Ty przechodziłaś, ile lat musiałaś cierpieć by być w tej chwili szczęśliwą.


                            Rzeczywiście przykre było moje dzieciństwo i nigdy nie chciałabym do niego powrócić,ale kazdy powinien mieć tę szansę,aby wykorzystać życie dla dobra. Może i to jest dziwne,ale już jako 11 letnia dziewczynka mówiłam sama do siebie,że moje dzieci będę wychowywać inaczej.W tej chwili nie załuję tych cierpień,bo moze bez nich nie miałabym tego co mam. Na pewno sztuką jest wykorzystać cierpienie dla dobra sprawy,ale przecież każdy ma tę szansę i nie można nikogo spisywać na straty

                            • Re: S…k…do domu…:(

                              Widzisz, ano nie zgłosilam bo uważałam, że jednorazowy incydent nie może stać się przyczynkiem do tego właśnie by instytucje opiekuńcze podjęły jakieś działania. Być może pochopnie… Tak jak pisałam zanim się wyprowadziliśmy taka sytuacja zarejestrowana przez nas miała miejsce raz – oni natomist wprowadzili się dopiero – incydent potraktowaliśmy jak zbyt huczne “wchodziny” do nowego mieszkania. Nie miałam pewności czy to ostra awantura (co i ja z mężem mamy na kącie) czy już rękoczyny ()…

                              Natomiast widzę Twój post gdzie piszesz:

                              W odpowiedzi na:


                              Nie raz miała zwracaną uwagę, ale wiadomo co w takiej sytuacji “nie Pani dziecko, nie wtrącać się, itd”


                              Dopiero w odpowiedzi na to co napisałam, o biadoleniu, wyjaśniłaś dokładniej sytuację dot. tego, że instytucje prawdopodobnie są poinformowane… Tylko, że czasem wszystkim się wydaje, że “wszyscy o tym wiedzieli i nic nie zrobili, więc co ja mogłam zrobić”…

                              Powiedz mi kto ma prawo decydować za to dziecko… Na temat życia… Ty? Gdybyś miała na to wpływ to byś wolała, żeby dziewczynki nie było na tym świecie??? Czasem tak lekko przychodzą ludziom słowa “jestem za aborcją”, “jestem za pigułką” (niby lżejszy kaliber? dla mnie – nie…), a gdy przychodzi do odpowiedzi na pytanie czy odebraliby komuś życie (dziecku, na dodatek), to ich pewność się łamie…

                              W odpowiedzi na:


                              Bo czym jest cierpienie kilku cm płodu, w porównaniu do cierpienia tego dziecka, psychicznego i fizycznego też 🙁


                              Być może… niemierzalne… Jednak czy Ty, własnymi rękami uśmiercilabyś taki płód?

                              Kamelia z Michałkiem (ponad 3 lata) i chyba-Mają (29 tc)

                              • Re: S…k…do domu…:(

                                W odpowiedzi na:


                                Tylko, że czasem wszystkim się wydaje, że “wszyscy o tym wiedzieli i nic nie zrobili, więc co ja mogłam zrobić”…


                                Mogłabyś mi troszeczkę jaśniej to wytłumaczyć?

                                Do reszty wypowiedzi nie będę się odnosić, to temat rzeka, była już kiedyś burza na forum dotycząca i aborcji i pigułki, a ja nie jestem w nastroju do burz, więc nie będę odpowiadać na dalszą część Twojego postu….
                                🙂

                                Ania i

                                • Re: S…k…do domu…:(

                                  Tazmanko, z tego co pisze wynika to, że jedna ostra awantura była… że miałam wrażenie, że mąż bił wtedy żonę… Tylko tyle wynika… Albo aż tyle… Potem się stamtąd wynieśliśmy – trudno wyrokować po jednym incydencie…
                                  Człowiek, który kupił od nas mieszkanie powiedział nam, że miał problemy z sąsiadami, że było pobicie tej kobiety (karetka) i że (prawdopodobnie) odebrano im dzieci… Tyle wiem – za mało, żeby wyrokować kto był winien i czego był winien…
                                  Od decydowania na temat takich spraw są instytucje – sądy rodzinne. Nie idealne, ale takie mamy… Gdybym chciała rozstrzygać takie kwestie, gdybym się czuła na siłach decydować o losach takich biedych dzieci to zostałabym albo sędzią, albo… ginekologiem od aborcji…
                                  Nie chcem.
                                  Uważam jedynie, że warto być czujnym i poczuwać się do tego by nie stać obojętnie.

                                  Kamelia z Michałkiem (ponad 3 lata) i chyba-Mają (29 tc)

                                  • Re: S…k…do domu…:(

                                    Lea, tak jak pisałam, gdybym się czuła na siłach decydować w takich sprawach gdzie szwankuje dobro dziecka, to zostałabym sędzią w sądzie rodzinnym lub osobą, która wykonuje aborcje ([gorzki cynizm])…
                                    Nie czuję się – od tego są instytucje… Nie mam wyjścia, musze im zaufać jako członek społeczeństwa… Do nich się zwrócić o pomoc…
                                    Dlatego, nie oceniam czy trzeba dziecko zabrać gdy problemem jest “tylko” słownictwo. Jednak skoro sytuacja nie jest incydentalna, należy to sprawdzić (zgłosić).
                                    Mnie bulwersuje tak swobodne podejście do życia cudzego – “lepiej było usunąć”… Jak TO się ma do moralności?

                                    Kamelia z Michałkiem (ponad 3 lata) i chyba-Mają (29 tc)

                                    • Re: S…k…do domu…:(

                                      A czy trzeba jaśniej?
                                      Chodzi mi o to, że zbyt wiele osób uważa, że ich ingerencja i tak nic nie zmieni… Tak naprawdę póki nie spróbujesz, to nie wiesz, że może mogłaś komuś pomóc (np. temu dziecku)…

                                      Kamelia z Michałkiem (ponad 3 lata) i chyba-Mają (29 tc)

                                      • Re: S…k…do domu…:(

                                        “Tak naprawdę póki nie spróbujesz, to nie wiesz, że może mogłaś komuś pomóc (np. temu dziecku)”

                                        nie odbiorę tego zdania jako odnoszącego się konkretnie do mnie…być może miałaś na myśli ogól ludzi, nie wiem
                                        gdybym była świadkiem jakiejkolwiek przemocy wobec tego dziecka, na pewno nie przeszłabym obojętnie.
                                        nie mieszkam tam od kilku lat, więc nie widzę tego co się dzieje na codzień, wiem ze słyszenia, nie byłam bezpośrednim świadkiem np. uderzenia.
                                        ale widać, że jednak ktoś spróbował, skoro te prawa są choć częściowo ograniczone

                                        Ania i

                                        • Re: S…k…do domu…:(

                                          W odpowiedzi na:


                                          I dlatego jestem i będę za pigułką wczesnoporonną, może i kogoś tym urażę, pewnie nawet na pewno. Będę, bo takim….dzieci nie powinny się rodzić, takie coś nie powinno w ogóle zajść w ciążę, a jeśli z góry przesądzone, że będzie ona dla niej utrapieniem, po prostu ją usunąć.
                                          Bo czym jest cierpienie kilku cm płodu, w porównaniu do cierpienia tego dziecka, psychicznego i fizycznego też 🙁


                                          Zgodziłabym się ( niestety), gdyby nie przyszło mi w tym samym momencie do głowy, że może momo wszystko to dziecko chciałoby żyć… Że skoro już poczęte, powinno się urodzić i… miec szanse na życie. Wiem, że okropne w takim przypadku, ale… jednak. Nie umiem tego wyjaśnić, tak czuję :/
                                          A ta dziewczynka… bardzo, bardzo mi przykro, że musi tak cierpieć, że od własnej matki… Trudno mi to sobie nawet wyobrazić…

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: S…k…do domu…:(

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general