Byliśmy w sobotę w sali zabaw razem z bratem ciotecznym Antosia.
Chłopaki szaleli,bawili się świetnie.
Niestety do czasu:(
Weszłam z chłopakami do tunelu na górze bo Antek troche się bał i chciałam żeby się przełamał,było wszystko ok,fajnie wesoło,pełno wygłupów bo mama łazi w tunelach;)
Niestety brat Antosia biegł do nas i nagle go odrzuciło,widzę,że uderzył w coś głową,patrzę na niego a on na chwilę stracił kontakt z rzeczywistością. Szukam w co on tak mógł uderzyć,patrzę a tam wystaje takie metalowe kółko na którym wieszają różnego rodzaju miękkie pale,balony. Tylko cholera nie zabezpieczyli tego.
I w tym momencie patrzę na niego a jemu zaczyna lecieć krew.Rozciął głowę a ze stresu (tak mówił lekarz)ta krew wypłynęła z opóźnieneim.
Kuba ryczy,krew się leje Antek przerażony,a tu trzeba szukac wyjścia,nie było to łatwe.
Głowa zszyta. Na szczęście “tylko” dwa szwy na szczęście nie gorszego się nie stało.
Cay czas mam to przed oczami.
Sala nie została sprawdzona,nie dopilnowano tego żeby było bezpiecznie.
Właścicielka bardzo przejęta,mały ma dziś dostać jakąś paczuszkę od niej,ale to nie zmieni tego,że nie wywiązała się ze swojego obowiązku-doplnowania żeby wszystko było ok,żeby dzieci były bezpieczne.
Potem obsługa zabezpieczała inne jak się okazuje niedociągnięcia…
Przecież w takich salach nasze dzieci powinny być bezpieczne.
Jestem rozżalona może dlatego napisałam trochę chaotycznie.
Niedługo mamy Mikołajki w takiej sali organizowane przez męża firmę i myśli mam niestety różne:(
Ja wiem,że wszędzie może się coś przydażyć,ale czemu człowiek nie może dopilnowac tego czego dopilnowac powinien.
14 odpowiedzi na pytanie: sale zabaw a bezpieczeństwo dzieci
W salach zabaw NIE JEST BEZPIECZNIE. I nigdy nie będzie.
Może przywołąm mój post sprzed ponad roku,
w którym w sumie nie opisałam obrażeń Ptyśki jakoś wnikliwie.
Ale to nie była bułka z masłem :/
To był niezły koszmarek.
Dla przypomnienia…
No właśnie już wiem,że nie jest bezpiecznie:(
Wierzę,że to nie była bułka z masłem:(
Tu szyta głowa a co dopiero tak bardzo bolesne złamanie i związane z tym przeżycia.
Straszne.
Ja cały czas mam przed oczami to metalowe zawieszenie….
ooogromnie współczuję przeżyć:(
cały czas pamiętam Ptysiowy wypadek:(
i drżę okrutnie jak Meśka na taką salę idzie- rzadko to się zdarza, bo chodzi tylko i wyłącznie jak jest zaproszona na urodziny, ale jednak się zdarza
‘dla rozrywki’ nie pozwalam
No nie jest bezpiecznie, tak jak Figa pisała, nie ma żadnych norm.
Ale nie wpadam w paranoję. Korzystamy rzadko i wtedy gdy jest mało dzieci, nie biegam cały czas za nimi… Wiem, że o wypadek nietrudno… nawet w domu. Sama zresztą będąc dzieciakiem złamałam rękę przechodząc z pokoju do pokoju…
Ja też nie biegam za młodym,nawet nie ma jak za bardzo nawet jeśli bym chciała;) Tam akurat był po raz pierwszy a była możliwość mojego wejścia tam więc weszłam żeby mu było raźniej;)
W sumie i tak wyszło na plus,że tam byłam…
Też korzystamy od czasu do czasu.
Ja pamiętam bardziej szczegółowy opis…brrr.
a ja glupia wierzylam ze te wszytskie fikolandy musza spelniac jakies normy
ot ja durna mańka no…
ostatnio znajomych synek właśnie na placu zabaw zderzył sie z dziewczynką, on walną głową i miał szytą a ona zębami przebiła własną warge a raczej skóre pod wargą.
te place nie są bezpieczne ale nie dlatego ze jest zła konstrukcja ale dlatego ze lata tam banda rozszlałych dzieciaków.
A ja się będę upierać że z obu powodów.
Konstrukcje też pozostawiają wiele do życzenia, często niestety.
I TU RACJA
I TU RACJA
dzieci same tez potrafia sie mocno okaleczyc i to calkiem przypadkiem
mojej kolezanki synek zdrzyl sie z kolega w przedszkolu – kolega walna glowa a syn kolezanki skronia i lukiem brwiowym – luk pekl…
krew sie lala… i kto by momyslal… ze dzieci jedno drugiemu takie cos moze zrobic i to calkiem przypadkiem
zwykle nie chadzam po takich instytucjach, bo jedyna w naszym mieście to syf, kiła i mogiła… jak byłam pierwszy raz to wyszliśmy z katarem, temp arktyczna…za drugim razem jeden wielki smród 50 dzieciaków biegających po niewietrzonej sali
fuj
byłam kiedyś w jakimś figlolandzie na wakacjach, coś pięknego, bo bardziej przypominało to “pokoje” jak w przedszkoalch a tylko nieznaczną część zajmowały te konstrukcje tunelowo-gimanstyczne
całe mnóstwo koszy z zabawkami, stoliki do rysowania, szafy ze strojami do przebierania…..itd itd dzieciaki miały więcej “statycznych” zajęć, nie biegały rozszalałe…
no z tym też się zgodzę
zaobserwowałam tyle, że wielu rodziców przyprowadza do takich sal dzieci żeby się ich na chwilę pozbyć…siedzą na kanapie i piją kawkę, a dzieciakom w to graj…świrują i szaleją, niestety takie miejsce sprzyja nadmiarowi adrenaliny
Jak ja się na początku naszego przymierzania się do takiego miejsca zapytałam kobiety z obsługi, jaka jest ich odpowiedzialność, w razie, gdyby się coś stało, to usłyszałam, że……….. żadna. Oni nie odpowiadają za bezpieczeństwo dzieci. Rodzic, przyprowadzając dziecko, odpowiada za nie. Fajnie co nie?!
ja sie chyba dopisywalam w tamtym watku, ale nic to.
podpisuje sie raz jeszcze.
i jeszcze raz moja fobia:
baseny z pileczkami NIE SA bezpieczne.
Znasz odpowiedź na pytanie: sale zabaw a bezpieczeństwo dzieci