cisnie mi sie pytanie czy lepiej zeby uczniowie pakietowi byli razem czy przemieszani? wyklucza sie efkt zazdrosic z drugiej strony klasowosc i jej skutki..
podzialu klas jakos sie dokonuje (losowanie?)
u mnie w liceum bylo wg. ilosci punktow na egzaminach wstepnych co automatycznie spowodowalo ze w klasie A byli laureaci olimpiad i najlepsi (no byly rodzynki)
a jak jest klasa “bogatych” to jak sie komus noga powinie i wypadnie z zestawien forbesa to ucznia sie przenosi do biedniejszej klasy?
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: segregacja w szkolach
Pamiętam, jak w mojej podstawowce utworzono klasę dla dzieci z dysleksją, dysgrafią itp – ogólnie “mających kłopoty z nauką”. Nauczyciele inaczej do nich podchodzili, program był inaczej prowadzony. Wtedy mówiło się, że to super pomysł, bo dzieci wreszcie nie będą dyskryminowane w klasie, poradzą sobie z nauką, a co za tym idzie – nie będą czuć się gorsze od reszty klasy. Klasa istnieje do dziś. Czy to świadczy o dyskryminacji, czy o dbałości o te dzieciaki? Ja swoje zdanie mam, ciekawa jestem Waszaego.
Jeżeli dzieci z tej klasy mają obowiązkowe dodatkowe warsztaty dla dyslektyków to ma sens, jeśli opieramy się tylko na innym podejściu do tych uczniów to tylko sztuka dla sztuki
Tego akurat nie wiem, musiałabym którąś z nauczycielek podpytać. Ale klasa działa już ponad 20 lat, wiec pewnie jakieś metody mają wypracowane.
Tez tak podejrzewam, niestety na podstawie własnych obserwacji stwierdzam, że dla wielu problem dysleksji kończy się = zostaje rozwiązany w momencie załatwienia stosownego zaświadczenia.
Zastanawia mnie jeszcze jedno jak u takiego smyka 7 letniego przypadłość ta jest diagnozowana? Wiem, że przesłanki mogą pojawiać się sporo szybciej ale pełna diagnostyka najszybciej chyba w wieku 10-12 lat, no chyba, że ja za murzynami i żyję wiedzą sprzed lat 20
Ma sens.
U nas są tzw klasy wyrównawcze. Dla dzieci mających kłopoty z uczeniem i wiecznych repetentów.
U nas stworzono taką klasę kilka lat temu. Miałam przyjemność być wychowawczynią takiej klasy 🙂
13 osób = 11 chłopaków + 2 dziewczynki.
3/4 klasy z kuratorami z czego połowa miała wyroki w zawieszeniu.
Wszyscy starsi rok lub 2 rocznikowo. Jak kończyli gimnazjum większa część klasy miała już dowód.
Eksperyment się powiódł. Szkołę ukończyli wszyscy 🙂 W normalnych klasach nie mieliby szans.
co do dyslektyków to u nas chodzą do normalnych klas.
O! O! O!
I tu jest pies begraben!
😀
W mojej podstawówce tak już było. Do klasy A chodziły dzieci miejscowych notabli, zawsze lekcje na 8, najlepsi nauczyciele. Ja chodziłam do C, bo moi rodzice nie należeli do elit 😉 Za to miałam lekcje na popołudnie i czasami nauczycieli drugiej kategorii.
Wyszłam na ludzi.
Skończyłam studia.
Dzięki sobie i swojej pracy.
Z moje klasy podstawówkowej studia skończyło może z siedem osób. Reszta to rzemieślnicy i robotnicy. Niektórzy cudowni ludzie, oczywiście, ale fakty mówią za siebie.
W liceum były już klasy profilowane, humanistyczna, biol-chem, mat-fiz, ogólna, pedag.
Niepokoi mnie taki wątek, bo nie należymy do osób zamożnych i jak będa Kubka klasyfikowac ze względu na metraż, to do E pójdzie.
A nie każdy ma w sobie chęć nauki i pokonywania takich życiowych wzniesień. jaki będzie Kuba w szkole? Nie wiem, jest inteligentny, bystry, ale ma problemy manualne np.
Jestem w szoku, że istnieje coś takiego, jak A – to lepsza kllasa itd.!!!!
U mnie chyba nigdy tak nie było…pierwszy raz o czymś takim słyszę! no, chyba że nauczyciele zdradzają nam tu pewne niuanse.
proszę sprawdzić w statucie szkoły, w punkcie rekrutacja :):p;)
a tak serio napiszę później, bo z dzieciem jęczącym o nury sie nie da
? hmmm;)
segregacja wg ankiet o zarobkach?
w kazdym niemal miescie, w wiekszosci szkol?
powiem tak – jest to dzialanie zakazane
i nawet jesli kuleje gdzies mierzenie jakosci pracy szkoly, to mysle, ze nie w calym kraju, “w niemal kazdym miescie”
to sa akurat sprawy, ktore dosc latwo sprawdzic i latwo naglasniac, interweniowac – taki lakomy kąsek dla wizytatora, ktoremu latwo odniesc sukces 😉
walka z segregacja jest zreszta w tym roku jednym z priorytetow kuratoryjnych
dobor klas pod wzgledem poziomu nauczania to co innego, czasami czesciowo zachodzi automatycznie (troche jak z doborem szkol) – np. uczennica bedaca w dosc slabej klasie poprosila o przeniesienie do lepszej i wszystkim to wyszlo na dobre
jak ktos wspominal – eksperymenty z tworzeniem klas na roznych poziomach bywaja bardzo udane
juz na samym wstepie – uczen, ktory w klasie z wiekszymi aspiracjami – czulby, ze nie ma szans, zamykalby sie na wszystko, skupialby sie na popisywaniu – zaczyna wierzyc w siebie, co jest polowa sukcesu
bo w szkole malo jest naprawde niewyuczalnych dzieci…
mowi sie o indywidualizacji podejscia, o dostosowuwaniu wymagan
i to robic nalezy
w klasach troche dobieranych pod tym kątem naprawde latwiej dotrzec do dziecka
pod warunkiem, ze nie jest ono zmuszane do bycia w takiej klasie
no i pod warunkiem, ze nie ma wielkiej dysproporcji miedzy poziomami klas, a zjawisko doboru nie wystepuje nagminnie, bo wtedy to juz male getta…
Mysle, ze nie jest to zjawisko powszechne, znam “od srodka” kilka szkol i nie wystepuje w zadnej z nich… to zadna gwarancja, ale…
generalnie taka segregacja jest nielegalna.
W mojej szkole dyrekcja nie wie, ile zarabiaja rodzice (no jasne, ze najbogatsze nazwiska sie kojarzy, ale nikt nie zbiera danych na samym wstepie, zreszta to znowu byloby nielegalne imho).
Z doswiadczenia… te klasy, gdzie jest duzo dzieci z bogatych rodzin, wcale nie musza byc ani najzdolniejsze, ani najbardziej przyjazne dla samego ucznia i jego wychowania, samopoczucia, moze nawet edukacji.
Bo to czesto osoby, ktore stac na 5 i 6 🙂
😉
Uczniowie przed wolnym czasem i po wolnym czasie jak kazdy zreszta czlowiek sa tak rozproszeni samym faktem, ze bylo wolne lub bedzie wolne… 😀
najgorsze dla mnie sa wlasnie takie czestsze ale krotsze okresy nauki. Od wolnego do wolnego, bez rytmu.
No i wolne jesienia dla polskich uczniow z przecietnych rodzin… czy ja wiem?
No wlasnie. A u nas to by nazwano segregacja. Bo nie do pomyslenia jest, ze uczen 15 – letni moglby sam sobie wybrac, co go interesuje i na jakim poziomie. Kazdy musi to samo i obowiazkowo, mimo ze czuje, ze to nie jest to. Naturalnie rodzi sie bunt i poczucie bezsensu —> niepowodzenia szkolne. 🙁
tam też większość przedmiotów jest obowiązkowych, ale mają różne poziomy trudności. Dzięki temu uczeń z umysłem ścisłym może się skoncentrować*na przedmiotach ścisłych, a inne wybrać na niższym poziomie. Wybór fakultetów jest dostosowany do wieku – można wybrać między różnymi rodzajami zajęć muzycznych czy plastycznych itp. Skończyłam w stanach 7 klasę – przez pół roku miałam codziennie te same przedmioty. W drugim półroczu przedmioty obowiązkowe zostały bez zmian, ale wybrałam inne fakultety. Nie wiele pamiętam z polskiego programu nauczania, ale tego co przerabiałam w Stanach chyba nigdy nie zapomną. Program nie był imponujący, ale praktyczny i świetnie wpojony :p
O to mi w sumie chodzi, ze przedmioty obowiazkowe, ale wlasnie zeby kazdy nie mial obowiazkowo tego samego (nie przedmiotu, tylko materialu). Np. kazdy powinien cos czytac – ale niekoniecznie kazdy Ziele na kraterze Wankowicza 😉
ja w podstawówce jak zespadochroniałam to z klasy D trafiłam do A…. wcale nie byli tacy najlepsi…..
Pozdrówki 🙂
Ubiegloroczna nasza klasa A byla najgorsza w szkole.
Jak byli, rzecz jasna 😉
Nurkuj Olly nurkuj!
M. ma bzika na punkcie tej bajki
A męża to ostatnio zastałam jak parafrazował piosenkę i śpiewał daj sznura daj
Znasz odpowiedź na pytanie: segregacja w szkolach