Skowyt pracującej matki – BARDZO DŁUGIE!

Musiałam to w końcu powiedzieć – przepraszam że tu, no ale gdzie indziej? 😉
PROSZĘ NIE CZYTAĆ JEŚLI KTOŚ NIE MA OCHOTY 🙂

Nie wiem od czego zacząć.
Może od tego ze wiem, że za chwilę zobaczę garść wypowiedzi w stylu “nie mogę już wytrzymać w domu, siedzenie z dzieckiem mnie dobija, marzę o powrocie do pracy, nie wiem dlaczego narzekasz – ja Ci zazdroszczę…”:
Wiem, wiem, wiem…
Tylko że ja nie wiem co to znaczy “nudzić się z dzieckiem w domu” – i dlatego nigdy nie zrozumiem Was które mają tego powyżej uszu. I pewnie Wy nie zrozumiecie mnie – która marzę o siedzeniu w domu.
Codziennie, z dnia na dzień mocniej.
Myślałam, że zostawienie 2 tygodniowego dziecka i powrót do pracy będzie trudny. Nie było AŻ tak źle. Dało się przeżyć. Myślę że takiemu malutkiemu dziecku tak naprawdę nie zależy żeby zajmowała się nim akurat mama – ważne żeby jeść dali i pieluchę zmienili… a że mamy parę godzinek nie ma to co tam – nieważne – tata jest.
I tak odchorowałam depresją.
Myślałam, że skoro tak łatwo poszło to już problemów nie będzie.
Myliłam się bardzo.
Z dnia na dzień jest mi trudniej. Właśnie teraz – kiedy moje dziecko za chwilę skończy 11 miesięcy – właśnie teraz mnie bardzo potrzebuje, a ja potrzebuję jej!
Nikt tego nie widzi ale ryczę codziennie kiedy wychodzę z domu, co tam wychodzę – uciekam – bo dziecko biegnie za mną na czterech łapkach krzycząc rozpaczliwie, kiedy wracam przyklejamy się do siebie. Ania nadrabia utracony czas w nocy – potrafi bite 4 godzinny ssać moje piersi – tak jak było to dziś – i żadne smoczki czy inne zastępstwa nic nie pomagają. No więc leżę bez zmiany pozycji – rano jestem połamana i nieprzytomna. Wszystko co w domu robię w biegu – bo do pracy muszę zdążyć. Cierpi więc dom – bo nie ma szans żeby zrobione było wszystko i jak należy.
W pracy nie potrafię się skupić. Od miesięcy nie przeczytałam ani jednego czasopisma fachowego. Nie byłam na żadnym sympozjum, szkoleniu. Nie interesują mnie nowości. Nie dokształcam się. TAK BYĆ NIE może – w moim zawodzie – WIEM że jest to nieuczciwe wobec moich klientów. Mam wyrzuty sumienia. Pracę “odbębniam” – nie tak jak kiedyś – kiedy potrafiłam się zaangażować. To wbrew mnie. Wiem że powinnam przestać wykonywać tą pracę jeśli mam ją wykonywać w ten sposób. Moje ambicje całkowicie zmieniły punkt zaczepienia. I wcale się tego nie wstydzę.
Dodatkowo wykańcza mnie psychicznie prowadzenie własnej firmy. Mam nerwicę. Mam długi. Mam dosyć.
Marzę o tym żeby być matką – TYLKO MATKĄ. Myślę o kolejnym dziecku. Wiem że drugi raz do takiej sytuacji nie mogę dopuścić żeby wrócić tak wcześnie do pracy. Moja psychika tego nie wytrzyma.
Nie wiem co zrobić.
Z czego żyć?
Może jest na świecie kraj w którym płaca za bycie matką?Wyemigruję!
🙂
Myślę o zaczepieniu się w instytucji państwowej po to żeby z premedytacją zajść w ciążę i pójść na zwolnienie. Dodam że w ciąży z Anią przepracowałam całe 9 m-cy – pani w szpitalu “od papierków” nie mogła uwierzyć że jako 9-miesięczna ciężarówka nie przyszłam rodzić będąc na zwolnieniu. Powiedziała zę jeszcze takiego przypadku nie miała. Nie – pojechałam do szpitala prosto z pracy. Śmiałam się i wszyscy dookoła też że jestem pracocholiczką. Ale to nieprawda. Tak naprawdę to była tylko obawa o nasz byt, o firmę, o klientów (walczyłam o nich długo) – te które mają własny biznes wiedzą jak to jest. Macierzyński? Kasa z ZUSu nie wystarczyłaby nawet na czynsz za lokal który mimo że zamknięty trzeba by było opłacać…poza tym płacę składki nieterminowo – płacę jak mam z czego – więc nie przysługują mi ŻADNE świadczenia. Z ZUSu nie dostałam jeszcze ani złotówki…jestem już zdecydowana zamknąć firmę, bo i tak dochód mam z niej prawie żaden – ale co dalej.
Ale znowu mam dylemat że takie zatrudnienie się tylko po to żeby iść na zwolnienie to nieuczciwe wobec pracodawcy (instytucja państwowa). Nie chciałabym świnią być. Tym bardziej że potencjalny pracodawca którego mam na oku ma pecha bo ciągle mu jakieś babki w ciążę zachodzą albo odchodzą. A ja tylko bym statystyki w jego opinii na temat młodych matek podniosła…
Jeśli przestanę całkowicie pracować – nie starczy nam nawet na podstawowe opłaty. Mąż zarabia za mało. Poza tym nie jest zatrudniony – zarabia jako wolny strzelec. Więc co – on bez pracy i ja bez pracy? To już chyba w ogóle obgryzłabym wszystkie paznokcie – nawet te u nóg 🙂
Nie wiem co zrobić nie wiem – wiem jedno – odliczam minuty do powrotu do domu, w domu mam wyrzuty sumienia że muszę dzielić czas między porządki/gotowanie a zajmowanie się Anią. Poza tym często nie mam już na wszystko siły.
Tęsknię za moim dzieckiem!
JA CHCĘ Z NIĄ BYĆ CAŁĄ DOBĘ!
To niesprawiedliwe, że w naszym chorym kraju kobieta nie może decydować czy w danym momencie życia chce być matką czy spełniać się zawodowo. I zmuszona jest do jakichś chorych wyborów kompletnie niezgodnych z naturą.
No dobra – wiem że mam za duże wymagania od życia, wiem że sytuacja nie do rozwiązania, ale co się wypłaczę to się wypłaczę, na waszym dziewczyny ramieniu.
A marzy mi się mały domek, przed domkiem koza i osiołek pasące się na trawce, a w domku ja + CONAJMNIEJ 3 dzieci…
AMEN.

Agata i Ania (7.09.2004)

Strona 3 odpowiedzi na pytanie: Skowyt pracującej matki – BARDZO DŁUGIE!

  1. Re: Skowyt pracującej matki – BARDZO DŁUGIE!

    Kurczem, nie mialam ochoty tego czytać, tytuł wskazywał, że nie będzie wesoło i optymistycznie.
    Ale sama chcialam…. Ta ciekawość kiedyś mnie zgubi…

    Od września wracam do pracy, bo dłużej nie mogę już tak żyć, że ledwo wiążemy koniec z końcem, a kiedy zabraknie (zawsze tak jest), żerować na rodzicach…
    Nie chcę wracać, ale czuję, że muszę, że dzięki pracy (tzn. pieniądzom) będziemy spokojniejsi, mniej zestresowani. Nie jest mi łatwo pogodzić się z tą myślą, że do pracy wracam, cały czas to analizuję, martwię się, że dzieci będą miały za mało mamy. Do tego dochodzą studia, które też w końcu muszę dokończyć…
    zostały mi 3 tygodnie do powrotu do pracy, coraz bardziej jestem przerażona. Staram się jak mogę, żeby dojść do jakichś optymistycznych wniosków. Teraz, po Twoim poście dół kompletny 🙁

    Agata, ale Tobie życzę, żeby poszło po Twojej myśli – włącznie z tą kozą 🙂 Z pracy nie masz właściwie nic (może poza satysfakcją, ale to chyba za mało), tylko siwe włosy, stres, tęsknotę za dzieckiem i poczucie niespełnienia.

    Jestem przekonana, że znasz się świetnie na tym co robisz, jesteś osobą inteligentną i mądrą 🙂 – na pewno dasz sobie radę. Jeśli będziesz musiała, pracę na państwowym na pewno znajdziesz. A to, że jakiś facet dzięki Tobie będzie miał nienajlepsze zdanie o kobietach, to już najmniejszy pikuś. Pozwól sobie na trochę egoizmu, idź za głosem serca. I Ani 🙂

    Trzymaj się i napisz, jeśli podejmiesz jakieś konkretne działania.

    • Re: Skowyt pracującej matki – BARDZO DŁUGIE!

      Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę Ci jak najlepszego rozwiązania tego “problemu”…

      • Re: Skowyt pracującej matki – BARDZO DŁUGIE!

        Ja Ci nie bede pisac, czy moje zdanie jest takie, czy inne, ale napisze Ci co mi przyszlo do glowy wzgledem rozwiazania problemu, a Ty mi napisz czy jest to mozliwe….

        Z tego co wiem, to jestes weterynarzem (dobrze pamietam?). Moze realnym byloby bys miala otwarta firme, dzialalnosc dwa, trzy razy w tygodniu, abys przyjezla tyle pacjentow ile rady dasz w tym czasie. Zawsze bedzie to dodatkowy grosz do budzetu domowego, a wiecej czasu bedziesz mogla poswiecic Ani…

        Ja w tej chwili pracuje trzy razy w tygodniu od 9 do 17 i jest to swietne rozwiazanie. Zaczynalam od pracy na pol eteatu, pozniej co drugi dzien wiec wypadalo w pracy 2 lub 3 dni w tygodniu. A teraz spelniam sie w obu dziedzinach, cztery dni w tygodniu jestem do dyspozycji Olinka, poswiecam mu czas wieczorem i rano w dni pracujace. I taki uklad mi odpowiada.

        PS: Dziekuje Ci za to co napisalas, bo…. od wrzesnia maz ma zaczac dodatkowa prace i oboje mamy wrocic do pracy na cale etaty (teraz zmieniamy sie przy Olinku). Oli idzie do zlobka, ale robie to aby zaspokoic jego potrzebe kontaktu z dziecmi. A Twoja wiadomosc uswiadomila mnie w tym, ze jesli nie bedzie szczesliwy, a ja bede sie czula niespelniona w roli matki, to po prostu wrocimy do takiego ukladu jaki jest teraz. Stac nas bedzie na to co teraz i naprawde damy sobie rade – nie warto dazyc do pieniedzy i lepszego poziomu zyca za wszelka cene.

        Asia i

        • Re: Skowyt pracującej matki – BARDZO DŁUGIE!

          podzielam Twoj bol….. zostawilam 5 miesiecznego Jasia i wrocilam do pracy z powodow finansowych, i o ile w tygodniu jakos wytrzymuje to po weekendach, dniach wolnych czy urlopie okrutnie mi jest wroicic do pracy…. tak bymm chciala zostac z Jasiem. Pracuje w instytucji samorzadowej ale jakbym poszla na wychowawczy nie mialabym juz powrotu, taka jest prawda wiec nawet tu nie jest wcale kolorowo

          Ewa i 2-letni Jaś

          • Re: Skowyt pracującej matki – BARDZO DŁUGIE!

            Agatko, chciałabym Cię pocieszyć… Nie wiem, jak… :((
            Podjęłam decyzję, że przez trochę ponad rok jestem z Szymkiem. Właśnie się to kończy :(( Był to dla mnie niezwykły czas. Starałam się go przeżyć najlepiej, jak tylko potrafiłam. Chciałabym to jeszcze przedłużyć, ale już nie mogę. Nie w tym kraju…
            Pod względem finansowym u nas katastrofa, jeszcze nigdy nie było tak ciężko. Nie wiem, kiedy i jak z tego wyjdziemy. Jestem jednak optymistką – nie będzie to przecież trwało wiecznie.
            Było warto. Niczego nie żałuję.

            PS. Nigdy nie nudziłam się z dzieckiem w domu.

            Życzę Ci spełnienia marzeń o domu z gromadką dzieci i podjęcia najlepszej dla Was decyzji.

            Ania + Szymek (lipiec 2004)

            • Re: Skowyt pracującej matki – BARDZO DŁUGIE!

              Ja Cię niestety nie pocieszę ale chcę chociaż napisać, że doskonale Cię rozumiem….
              21 września kończy mi się macierzyński…Zaraz po nim biorę cały przysługujący mi urlop wypoczynkowy i w drugiej połowie października wracam do pracy…:-((
              Już teraz mam ciarki na plecach i chce mi się ryczeć gdy pomyślę o zostawieniu Ali…Koszmar 🙁 Niestety moja praca wymaga ode mnie sporej dyspozycyjności i wiem, że jak wyjdę z domu o 8 to wrócę o 18..i tego najbardziej nie mogę znieść 🙁 Może gdybym pracowała na pół etatu- zostawić Alę na 4-5 godzin byłoby łatwiej a w tej sytuacji…. To dla mnie niewyobrażalne….
              Mam to szczęście, że Małą zajmie się moja Mama bo zostawić z kimś obcym lub oddać do żłobka byłoby jeszcze ciężej…Ale i tak – NIE CHCĘ :-((((((((((((((((((((((
              Nie wiem jak będzie ale boję się, potwornie się boję października………..

              Pozdrawiam wszystkie pracujące mamuśki
              Ola + Ala :-)))

              • Re: Skowyt pracującej matki – BARDZO DŁUGIE!

                Kochana,jesli to Cie pocieszy to nie tylko Ty masz takie dylematy.
                Moja sytuacja była podobna do Twojej z ta róznicą, ze pracuje w budzetówce i na zwolnieniu w czasie ciazy byłam 8 miesięcy, a do pracy wróciłam później.
                Oprócz pracy w szkole państwowej, pracuje też w szkole prywatnej i tam właśnie musiałam wrócic gdy Sonia miała 3 miesiace, a jak skończyła pół roku doszła praca na pełen etat w państwowej i zrobienie magisterki. Jechałam na studia ( 350 km ) i wymiotowałam z nerwów, strachu, tesknoty i NIKT nie był w stanie zrozumieć mojego bólu.Gdy wróciłam do pracy, wszyscy dookoła mówili, zobaczysz jeszcze miesiac i sie przyzwyczaisz a ja coraz bardziej teskniłam do mojego dziecka i podobnie jak Ty nie chciałam sie z nim rozstawać ani na chwilę…i tak leciał miesiac za miesiącem a mi wcale a wcale nie było lepiej. Na szczescie skonczyłam studia ( z 5 na dyplomie 😉 i przyszły upragnione wakacje. A potem znowu musiałam iśc do pracy…
                Przez cały rok szkolny nie pojechałam na ani jedna konferencje metodyczną, nie zorganizowałam ani jednego konkursu, nie pojechałam z młodzieżą na żadną wycieczke…jak mozesz sie domyslic nie podobało sie to ani mojej dyrekcji ani koleżankom z pracy. Nie raz słyszałam,nieprzyjemne uwagi jak to wpadam do pracy i z niej wypadam. Nawet nie starałam sie tłumaczyc, bo zawsze słyszałam tą sama odpowiedź, ze one tez mają dzieci… Ale widocznie mniejszą potrzebę bycia z nimi- nie wiem.
                W sumie to dziekuje Ci za twojego posta, dobrze wiedzieć, ze nie jest sie samą na tym brutalnym świecie.
                A na dzieci dostaje sie po 1000 koron na głowę w Szwecji :)Przy trójce miałabys 3000 koron ( ok.1500 zł ). A w szkole i w przedszkolu wszystkie dzieci bez wyjatku dostaja wyzywienie, ksiazki, zeszyty, przybory do pisania…takze tylko do Szwecji 🙂
                Pzdr

                rita25 i Sonia 03.07.03

                • Re: Skowyt pracującej matki – BARDZO DŁUGIE!

                  Ech…ja jestem w domu. Choć nie do końca zajmuje się tylko Matim, bo robię doktorat, i niestety teraz już narzucono mi tempo… Moja koleżanka, która też ma odpowiedzialną pracę,tyra jak osioł…choć jest na kierowniczym stanowisku, wraca do domu o 21.oo i pada zmęczona. Córką zajmuje się niania.
                  Dlatego uważam za dar od losu, to, że mogę być do roku z moim dzieckiem. Na razie jedna pensja nam wystarcza, choć wynajmujemy mieszkanie, co jest b.drogie…. Ale wolałam mieć trochę mniej, niż iść do pracy. To już się kończy, bo za 2 mies. idę do pracy. Bardzo boję się go zostawić! Ale młody będzie miał wtedy rok. i wiem, że właśnie teraz ONE są już na tyle kumate, że nie jest im obojętne, kto się nimi zajmuje.
                  Nasze panstwo w ogóle nie pomaga matkom! Ani rodzinom z dziećmi:(
                  Promuje się konkubinaty, bo samotna matka z dochodami Y dostanie kasę, a małżeństwo z takimi samymi dochodami nie dostanie już nic!
                  Pozdrawiam i…może urlop?:)

                  • Dziękuję 🙂

                    Dziękuję bo Twój post pozwolił mi coś zrozumieć i pomógł mi rozwiązać mój dylemat. Skończył mi się juz macierzyński i teraz jestem na wypoczynkowym. Do pracy nie wróce bo firmę likwidują we wrześniu. Myślałam bardzo poważnie żeby poszukać czegoś nowego bo mimo że nie wiedzie nam się źle to chciałam odmienności, chciałam byc znów pożyteczna a nie tylko takim małym ‘pasożytem’ siedzącym w kieszeni męża. Moja mama nie pracuje i mogłaby zając się małą a jedyny problem stanowiło dla mnie to że karmię wciąż piesią. Po przeczytaniu Twojego posta przemyślałam to wszystko jeszcze raz i już wiem że NIE MOGĘ ZOSTAWIĆ MOJEJ KRUSZYNKI! Przeciez ja nie mogę jej zostawić nawet na godzinę bo od razu dzwonię itp. To jak bym wytrzymała 8 godzin? W ogóle to czytając odpowiedzi innych dziewczyn zdałam sobie sprawę ile bym mogła stracić. Przecież pieniądze i jakieś chora potrzeba zaspokojenia moich zawodowych ambicji są niczym przy pierwszym kroczku mojej córci.
                    Rób więc co Ci serce podpowiada mając na względzie że te chwile spędzone z córcią są przecież bezcenne i niepowtarzalne. Wiem że nie jest łatwo gdy nie ma kaski ale może czasem warto ograniczyć wydatki by być z dzieckiem. I nie martw się że po dłuższym okresie niepracowania pozostaniesz ‘w tyle’ czy stracisz klientów. Mój mąz mi zawsze powtarza ‘nie martw się na zapas’ więc i ja Ci mówię: nie martw się – wszystko się ułoży 🙂
                    A co do państwowej pracy to nie miej żadnych wyrzutów sumienia by iść i zajśc w ciążę. Tyle podatków i składek na ZUS płacimy że czasem ONI moga też nam coś wypłacić. Moja mam pracowała prawie 25 lat i nie dostaje teraz NIC bo nie ma wieku więc ja nigdy nie mam wyrzutów sumienia że okradam czy oszukuję państwo!
                    Pozdrawiam i życzę dobrej decyzji 🙂

                    Bea i Julcia (10.04.2005)

                    • Re: Skowyt pracującej matki – BARDZO DŁUGIE!

                      Zgadzam się z dziewczynami- nie miej ŻADNYCH wątpliości natury etycznej odnosnie zaczepienia się w firmire państwowej i zajścia w ciążę. To nasze (kobiet) naturalne prawo! A przez chory kapitalizm, bezrobocie i sytuacje na rynku pracy uważamy ciążę za “zrobienie na złóść” pracodawcy! Ja właśnie zaszłam w ciążę zaraz po zatrudnieniu na ” państwowym”. I co? NIC! Wróciłam do pracy po 5 miesiącach po porodzie, wszyscy długo akceptowali moje wcześniejsze wyjścia do domu – wiadomo karmienie. A teraz dużo pracuję, Sylwia ma prawie 2 lata i jest SUPER! I nikt mi nie miał za złe ciąży, wręcz przeciwnie, wszyscy mi pomagali dobrym słowem!
                      Jeżeli tylko masz możliwość zatrudnienia na etacie, gdzie będziesz mogła np. wziąć normalny macierzyński czy brać ZLA na chore dziecko, nie zastanawiaj się! To co napisałaś o pozostawieniu 2 tygodniowego dziecka w domu i powrtocie do pracy zmroziło mnie………

                      Kasia i Sylwia Margareta 25.10.03

                      • Re: Skowyt pracującej matki – BARDZO DŁUGIE!

                        Ja mam podobną sytuację jak kzaremba. Po studiach zostałam zatrudniona w państwowej firmie. Po roku zaszłam w ciążę. Pracowałam dopóki nie znalazłam się w szpitalu z powodu skurczy porodowych w 28 tygodniu ciąży. Poszłam na zwolnienie. W pracy było ogólne zrozumienie. Gdy szef widział, że źle się czuję, wymiotuję, jestem blada to zwalniał mnie do domu już z samego rana. Nie pozwalał siedzieć przed komputerem dłużej niż 4 godziny. Po zwolnieniu miałam pół roku macierzyńskiego, potem urlop i mała miała 8 miesięcy gdy wróciłam. Nikt mnie nie denerwował telefonami, nie nękał mową o zwolnieniu. Teraz, po kilku latach wciąż jestem w tej firmie, awansowałam, dostałam podwyżkę, zaszłam w drugą ciążę, którą przeleżałam od 10 tc. Współpracownicy dzwonili tylko po to aby zapytać o samopoczucie, nigdy w sprawach zawodowych, aby mnie nie denerwować. Teraz, gdy przydarzy się zwolnienie nikt mi nie robi wyrzutów. Droga do pracy to 10 minut jazdy samochodem. Pracuję od 7 do 14 (bo godzina na karmienie, więc już nie do 15). Malutki siedzi z nianią. W międzyczasie śpi dwa razy. Więc nie jest tak źle. A PISZĘ TO DLATEGO ABY CIĘ NAMÓWIĆ NA PODJĘCIE PRACY W FIRMIE PAŃSTWOWEJ!!!!!!!! Nie czuj się jak złodziej myśląc o drugim dziecku. Popracujesz tam trochę i zobaczysz, że tam jest inne nastawienie do ciąż, dzieci i rodziny. Odreagujesz trochę. NAdal przysługuje Ci przerwa na karmienie. Skrócisz sobie godziny pracy. A może będize możliwość przejścia na pół etetu? Zobaczysz…. Jakoś to się wszystko ułoży. TRzymam za Ciebie kciuki. I życzę Ci wszystkiego co najlepsze.
                        Pozdrawiam
                        Ania

                        Oliwia 14.01.01 Kuba 23.10.04

                        • Re: Skowyt pracującej matki – BARDZO DŁUGIE!

                          Hmm… jak widzisz wiele z nas doskonale Cię rozumie. Mi też wbrew pozorom jest coraz trudniej zostawiać mała – chociaż pracuję tylko 5 godzin przez 4 dni. Ale teraz tyle się dzieje, pierwsze kroki, słowa, coraz więcej postępów. Na szczęcie na razie nic mnie nie omija i „pierwsze razy” zawsze odbywają się prze mnie. Ale nie wyobrażam sobie dnia, gdy mała stanie rano przy drzwiach i będzie mieć smutną minę, że rodzice wychodzą. To będzie koszmar!
                          Jeśli chodzi o Ciebie – to uważam, że ogromnym plusem jest to, że Ania jest z tatą – wyobraź sobie że spędza parenaście godzin w żłobku!!! Nie miałabym najmniejszych skrupułów z naciąganiem państwa na zasiłki, bezrobocie czy zatrudnienie w jakieś firmie i zajście w ciąże. Co państwo robi dla Ciebie? Płacisz podatki, co dostajesz w zamian?? Co my matki z tego mamy? Nawet jeśli któreś z nas dostają jakieś zasiłki to kwoty są śmieszne, a ciągle tylko słychać że rodzi się mało dzieci… Wrrrrrrrrrrrrrrrrr…….
                          Życzę trafnego wyboru, jak najwięcej cudownych chwil z Anią i żebyś szybko znalazła się znowu na oczekujących… A i oby ten domek miał ładny ogród,żeby dzieci miały gdzie biegać ;))

                          Trzymaj się ciepło!!!

                          Ps. A to że tutaj jesteś to też ważne, bo na podstawie Twojej listy w zeszłym roku zrobiłam dla małej wyprawkę hehe 😉

                          • Re: Skowyt pracującej matki – BARDZO DŁUGIE!

                            W odpowiedzi na:


                            wyobraź sobie że spędza parenaście godzin w żłobku!!!


                            wyobrażam sobie i co? BA! nawet codziennie rano zaprowadzam swoje dziecko do żłobka – jak dzisiaj rano patrzyłam na nią, to nie wyglądała na załamaną – po założeniu kapci pognała na sale do dzieci nawet nie oglądając sie za mna. Kolejny podział na lepsze i gorsze tym razem dzieci? Bo jedno jest z tata/babcią a drugie w żłobku?

                            • 🙂 😉 🙂

                              Dziewczyny – bardzo Wam wszystkim dziękuję za te naprawdę ciepłe słowa.
                              Bardzo mi pomogłyście – wiem że po pierwsze nie jestem sama z takimi odczuciami i pragnieniami a po drugie ze wcale nie są one jakieś dziwne….
                              Bedę miała teraz więcej odwagi by do nich dążyć – trochę się boję bardzo radykalnych posunięć – choć wchodzi w grę nawet zmiana miejsca zamieszkania o 500 km stąd bo mamy działkę pod ten mój wymarzony domek – ale to może w drugim etapie – narazie intensywnie pomyślę nad zmianą pracy na ta państwową.
                              Przynajmniej jeden kłopot – nerwów finansowo – papierkowych – będzie mniej. I jakaś stabilizacja wstępna.

                              Czy na dziecko roczne nadal przysługuje przerwa na karmienie? Lub ew. krótszy czas pracy? Bo może tak od razu w ciążę nie zajdę 🙂 ale nie mam zamiaru rezygnować z żadnego przysługującego mi przywileju 🙂 A faktycznie bez żadnego naciągania karmię i to nadal intensywnie.

                              Pozdrawiam wszystkie mamy – szczególnie te pracujące!

                              Agata i Ania (7.09.2004)

                              • Re: 🙂 😉 🙂

                                Przysluge przerwa na karmienie lub pracujesz godzine krócej. Pracodawcy wymagaja zaswiadczenia od ginekologa. U mnie w pracy po skonczeniu przez dziecko 1 roku, zadaja ponownego zaswiadczenia. Czytalam jednak, ze zgodnie z kodeksem pracy wystarczy oswiadczenie pracownicy i ze lakarz ginekolog nie ma obowiazku wystawiac takiego zaswiaczenia. Nie wiem jak podchodza do tego w “Twoim” zakladzie.
                                A jesli chodzi o biezace rozwiazanie, to moze jakas pomoc domowa? Nie bedziesz sie musiala martwic porzadkami i bedziesz mogla zajac sie tylka Ania. Pamietam, ze Twoj maz byl temu niechetny, ale przeciez to Ty sprzatasz a nie on i Ty rowniez zarabiasz.
                                A myslalas moze o tym, ze np. gdy zawrzesz z kims umowe zlecenie, niezaleznie od kwoty do ZUS placisz od tej umowy a nie od dzialalnosci (o ile juz czegos nie zmienili). Inne rozwiazania tez “chodza” mi po glowie, ale nie wiem, czy ten panstwowy to ten znajomy i czy chcielibyscie pokombinowac. Jak cos daj znac.
                                Pozdr.

                                Dorota, Konradek i Karolinka

                                • Re: Skowyt pracującej matki – BARDZO DŁUGIE!

                                  Ach jakbym czytałła siebie, tyle, że u mnie sytuacja rozwiązała się sama. Druga ciąża sprawiła, że plany całej niemal rodziny poszły w łeb !!! Bardzo się cieszę, że dzięki temu z czystym sumieniem mogę BYĆ z moją córeczką. Wyobrażam sobie jak bardzo musisz cierpieć. Co ja mówię – wiem jak bardzo cierpisz bo wiem jak ja cierpiałabym gdybym musiała zostawić Miśkę w domu po to by iść do pracy. Jedyne co wciąż mnie nęka to właśnie FINANSE, a co będzie jak na świat przyjdzie drugi szkrab. Mój mąż zarabia w chwili obecnej tak mało, że dosłownie wegetujemy. Zapożyczamy się dosłownie w każdym miesiącu i oddajemy później całą jego wypłatę. I tak na okrągło Jednak jakoś dajemy sobie radę. Staramy się obydwoje podtrzymywać się na duchu. Wiemy jednak, że to właśnie że w chwili obecnej jestem z Miśką w domu zaprocentuje jej poczuciem bezpieczeństwa czy własnej wartości itd. Także cieszę się każdą sekundą z moim dzieckiem i wiem, że każda ta chwila jest jedną jedyną. Rozumiem cię więc doskonale i nawet gdybyś z premedytacją zatrudniła się na państwowy etacik po to by później zajś w ciążę i iść na macierzyński nigdy w życiu NIE POTĘPIŁABYM cię. Poprostu nasza chora rzeczywistość zmusza nas do takich kombinacji. A życie sobie płynie….więc zróbmy wszystko aby żyć jak chcemy… Aby żyć szczęśliwie.
                                  Buziaki i TRZYMAJ się

                                  • Re: Skowyt pracującej matki – BARDZO DŁUGIE!

                                    powiem jakie jest moje zdanie na ten tamat. Myslę, że Twój aktualny stan uczuciowy, ta przeogromna tęsknota do dziecka, chęc bycia z nim w domu, ma swoje żródła w charakterze twoje pracy. Powrót do pracy po 2 tyg. jest przyznam się dla mnie szokujący, nie chcę absolutnie cię krytykowac, wierzę że sytuacja zawpdowa cię po prostu do tego zmusiła. Ale instynktu macierzyńskiego nie da się oszukać i to właśnie teraz wyszło. Z pewnością te 3-4 m-ca macierzyńskiego to i tak mało, ale 2 tyugodnie… Nawet chyba nie zdążyłyście się ze sobą oswoić. Pamiętam jak leżałam po porodzie Antosia na sali z dziewczyna, która prowadziła własne biuro rachunkowe. Ona nie rozstawała się z telefonem, jak nie klienci, to pracownicy, albo dla odmiany Urząd Skarbowy z zapowiedzią kontroli … A córeczkę miała dystroficzna z jakimiś podejrzeniami problemów z sercem, ciągle na obserwacji pod aparatami… Dziewczyna w przerwach między jednym tel. a drugim płakała nad maluchem. Niepojete, wspólczułam jej niesamowicie… Tak po prostu sie nie da !!! Depresja murowana.
                                    No i jest jeszcze druga strona… dziecko. Ono baaardzo mocno potrzebuje opieki MATKi, nie innej osoby a właśnie MATKI. Nie zgodze się z tym że taki noworodek poptrzebuje tylko zjeśc i spać, a opieke nad nim moze tak na prawde sprawowac każdy. Dotyk, zapach, karmienie piersią, słuchanie bicia serca matki, tego nie da się niczym innym zastapić…
                                    Ja chyba jestem po srodku z moimi potrzebami bycia w domu i pracą. Z Julka siedziałam w domu 18 m-cy. Do roku czułam taka wielka potrzebę bycia z nią, ale po roku zaczełam mysleć o powrocie do pracy, a gdy okazało się to mozliwe, pofrunełam do niej jak na skrzydłach. Teraz z Antosiem byłam w domu 7 m-cy, troche sytuacja mnie zmusiłado powrotu do pracy, ale nie miałam z tym jakichś większych problemów. Moje dzieci świetnie zniosły nasze rozstanie, polubiły swoje nianie i nie było płaczów z żadnej ze stron. Nie wyobrazam sobie zycia bez pracy, tylko w domu, ale z drugiej strony nie mogłabym pracować więcej niz 8 godzin, być zajęta do wieczora. Wybija moja godzina końca dnia pracy, i ja szybko wracam do domu, do dzieci. Mój mąz prowadzi własną firme, wiem jaka to mordęga, jak rzadko jest w domu, jak niewiele czasu może poświęcić dzieciom. To nie dla mnie. Chyba mam szczęscie że mam mozliwośc wypośrodkowania sobie życia zawodowego i rodzinnego. A o domku na skraju lasu też marzę, narazie byłaby w nim dwójka dzieci, ale kto wie, kto wie czy bym wtedy nie pomyślała o trzecim…

                                    Monika + Julka 7 lat i Antoś 20 m-cy

                                    • Re: Skowyt pracującej matki – BARDZO DŁUGIE!

                                      Do licznych wypowiedzi dodam jeszcze moją opinię: To państwo powinno być nam wdzięczne za nowych obywateli!!! Może zabrzmiało z lekka “z dawnych lat”, ale wiecie o co mi chodzi – o stale utrzymujący się trend – niż demograficzny! Tymczasem nasza polityka prorodzinna jest całkowicie antyrodzinna. Ja taki kraj mam w wielkim poważaniu i jeśli miałabym taką sytuację, która zmusiłaby mnie do tego to nie miałabym żadnych skrupułów, żeby te państwo naciągnąć na koszty…

                                      Ania z Wiktusią i Maciusiem

                                      • Re: Skowyt pracującej matki – BARDZO DŁUGIE!

                                        Zgadzam sie z moją przedmówczynią. Oddałabym dowód osobisty bo nie czuję się bezpiecznie w takim kraju. Wstyd to pisać bo jestem Polką, ale taka jest prawda. To ciężka praca wychowywac NOWEGO OBYWATELA i Państwo powinno nam za tę pracę płacić – chociaż minimum socjalne, a jeżeli dla którejś kobiety ważniejsza byłaby kariera, lub większa kasa – to jej wolny wybór! (wtedy mogłaby pójść do pracy i zwolnić ten zasiłek) A Państwo co – jeszcze zabiera nam zasiłek porodowy!!!!, nie daje NIC! żadnej pomocy!!! A kościół co??? “Idźcie i rozmnażajcie się”!!! i radźcie sobie sami!!!

                                        Sorry jestem wściekła, zbulwersowana i chce mi sie płakać po lekturze tych wszystkich postów.
                                        Ja zaszłam w drugą ciążę trzy miesiące po zatrudnieniu się w nowej pracy. Był krzyk szefowej (ale miałam to gdzieś – ciąża była bardzo chciana i wytęskniaona). Ale cuż też p;racowałam prawie do końca a teraz okazało sie, że na trzyletni urlop wychowawczy jestem zmuszona pójść. (ona przez trzy lata nie płaci za mnie jakiegoś podatku. Jest to jednak dla mnie strata bo jest to okres nieskładkowy). Ale do pracy to ja MUSZĘ WRÓCIĆ JAK NAJSZYBCIEJ. Właściwie w pracy przebywałabym nielegalnie -gdyby przyszła jakaś kontrola z inspekcji pracy ja musiałabym chować się do szafy!!!. (kilka dziewczyn na fikcyjnych urlopach wychowawczych tak robi). Boże jakie to upokarzające, gdzie my żyjemy dziewczyny!!!
                                        Zaznaczam, że zarabiam 800 zł. (na nianie mnie nie stać – znaleść inną pracę – w moim mieście nierealne).
                                        Ze względu na stan zdrowia dziecka wrócę do pracy na początku przyszłego roku. Będe praktycznie pracować na czarno a w papierach będę na urlopie wychowawczym. I co wy na to moje drogie? O wyjściu godzinę wcześniej (na karmienie) nie ma mowy. Gdyby wydarzył się jakiś wypadek przy pracy (pracujemy przy maszynach), nie dostałabym żadnego odszkodowania bo oficjalnie nie było mnie w pracy.

                                        Dziewczyny nie miejcie żadnych skrupółw. Polska i pracodawcy mają nas gdzieś – jak czytam, jaka pomoc jest dla młodych matek np. w Szwecji to mi oczy wychodzą z orbit. Drogie moje wychowujecie Wasze dzieciaczki ale nie dla POlski bo one na pewno Tu nie będą żyły. Jak tylko dorosną napweno z tąd uciekną (przyzwyczajajcie się do tej myśli). Życie ma się tylko jedno trzeba je przeżyć godnie. Właśnie GODNIE a czy Polska daje nam godnie żyć skoro musimy dokonywać takich wyborów.
                                        Bądźmy Wszystkie silne i walczmy, ale pamiętajmy dziecko szybko rośnie i jest to proces nieodwracalny. Już nigdy nie będzie miało takich maleńkich łapek, już nigdy tak się nie będzie tulić jak teraz- zawsze nas będzie potrzebować ale nigdy tak jak w tym najwcześniejszym okresie. Pamiętajmy o tym i dokonujmy właściwych wyborów!!!!
                                        Rozgoryczona i smutna… Pozdrawiam.

                                        Gonia i Dareńka (17.12.2004)

                                        • Re: Skowyt pracującej matki – BARDZO DŁUGIE!

                                          No tak – znowu mi się ryczeć chce jak przeczytałam co piszesz.

                                          Trochę mi głupio ze narzekam a przecież wiele Mam ma gorzej niż ja i właściwie żadnego wyboru.
                                          Powinnam się cieszyć ze mam zdrowe dziecko, dobrego męża, mieszkanie i pracę… a nie jeszcze marudzę i niewiadomo czego chcę.
                                          Ale tak to już jest ze życie ma wiele płaszczyzn i co mi by po tym było gdybym miała dużo kasy gdybym dziecko mogła widywać np. tylko w weekendy? Bez sensu…

                                          Ja nawet zaczełam rozważać myśl o emigracji choć do niedawna wogóle nawet o tym nie było mowy, bo wiem że za granica źle bym się czuła (jakoś obco). Tylko czy gdzie indziej jest aż tak dużo lepiej? Nie wiem…

                                          masz rację – też mam dużo żalu do naszego kraju, do tych “u władzy” – ciągłe afery, złodzejstwo, korupcja – ci na górze smieją się nam w nos i niczego i nikogo się nie boją.
                                          A “szaraczki” siedzą cicho bo boją się o dzień następny….
                                          I jak widzę spoty wyborcze jak znowu kłamią i złote góry obiecują byle się do żłoba dopchać albo z niego nie wypaść to mi się niedobrze robi.
                                          Starałam się być “dobrą” obywatelką – na wybory nawet chodziłam – ale teraz powiedziałam – koniec – pójdę chyba tylko po to żeby napisać na karcie że wszyscy są kłamcami.
                                          Pozdrawiam 🙂

                                          Agata i Ania (7.09.2004)

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: Skowyt pracującej matki – BARDZO DŁUGIE!

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general