SŁOMIANE WDOWY

Czy sa tutaj takie jak sobie radzicie z rozstaniem

18 odpowiedzi na pytanie: SŁOMIANE WDOWY

  1. niezapominaja99 Dodane ponad rok temu,

    NIE MA TAKOWYCH AHHH

      • Zamieszczone przez ulcia.
        Czy sa tutaj takie jak sobie radzicie z rozstaniem

        ja jestem już rok, wcześniej też byłam. Jakoś tak mamy szczęście, że mąż ciągle pracuje gdzieś, ale nie na zawsze, więc o przenosinach nie ma mowy. Jak sobie radzę? nie znoszę Warszawy 😉

        • niezapominaja99 Dodane ponad rok temu,

          mój tez praqcowa ł w warszawie teraz sie wybiera na głebsza wode

          • OOOOOOOOOO dobry temat.

            Tez do nich należe, niestety. Mój mąż jezdzi tirem i siedze sama z dzieciakami w domku i wszystko na mojej głowie.
            Juz sie jakos przyzwyczaiłam ale nieraz jest mi źle bez niego. No i trzeba ogarnąć całą trójce!

            • Witam
              Mój mąż również tirem jeździ po Europie a ja sama z trójką dzieci ale kwestia przyzwyczajenia i da się wytrzymać;)

              • niezapominaja99 Dodane ponad rok temu,

                w sumie lepsze to jak,,klepanie biedy,, co nie
                ale nie myslicie ze zycie tak ucieknie na rozłace ahh temat rzeka

                • niezapominaja99 Dodane ponad rok temu,

                  kurcze wieczory takie długie beznadziejne w dzien jeszcze luz jak dzieci nie spia a wieczory masakra

                  • Zamieszczone przez ulcia.
                    kurcze wieczory takie długie beznadziejne w dzien jeszcze luz jak dzieci nie spia a wieczory masakra

                    ja nie narzekam na wieczory, dzieciaki idą spać, a ja jestem padnięta. Siadam przed telewizorem i zasypiam 😉

                    A gdzie Twój mąż wyjeżdża? Na dłuższą metę takie rozłąki to nic dobrego, ja modlę się, żeby znalazła się gdzieś blisko nas praca, bo przez tą holerna Warszawę to już raz prawie nam się małżeństwo nie rozleciało. Uwierz mi, nigdy nie było tak źle i tak blisko do końca. Nie chcę Cię tutaj dołować, ale dbajcien o Wasz związek bardziej niż kiedykolwiek, miej oczy i uszy otwarte, no i przede wszystkim, życzę żeby rozłąka nie trwała długo. Ja już wymiękam, szczerze nie lubię za to naszej stolicy i jak słyszę, że tam są inwestycje, a na Śląsku wszystko stoi to mnie szlag bierze, że o zarobkach nie wspomnę. Nie mogę zrozumieć dlaczego w stolicy zarabia się 2 razy tyle ile u nas na Śląsku. Dla mnie to nie pojęte, ponieważ nie widzę przyczyn dla których są takie różnice w wynagrodzeniach. Nie mam najmniejszej ochoty przenosić się do Wawy, ale przyznam, że nieraz o tym gadaliśmy. Ninka idzie teraz do szkoły więc nie tak łatwo podejmować teraz takie decyzje… Ach, szkoda słów…

                    • Dla mnie tez wieczory są spoko.Jak połoze małe spac o 20 to mam chwile dla siebie.
                      Mój M wraca raz w tyg do domku, nieraz jest częsciej ale tylko na chwile.
                      Nie jest źle:)

                      • mój mąz też często wyjeżdza
                        mam jednak ten komfort, ze na weekend zawsze wraca do domu
                        wiele musze tolerować, do wielu rzeczy się przyzwyczajać
                        ale warunek byl, ze w weekend musi byc dla dzieci

                        czasem jest cięzko
                        był okres, ze jak wracał to dom do góry nogami stawiał
                        bo jak w tydzień sobie wszystko poukładałam
                        dzieci miały swój rytm
                        to dobry tatuś wszystko psuł wracając
                        były nerwy, łzy
                        ale w koncu znależliśmy kompromis

                        jedyny minus- nie moge jeszcze wrócić do pracy
                        mam taki zawód, ze pracuję na zmiany
                        nie dałabym rady logistycznie

                        ale mam nadzieję, ze za rok i ja odżyję
                        brakuje mi pracy, tego co lubie robic ale jednocześnie wiem, że zdąrze sie napracować
                        a czasu z dziećmi nikt mi nie wróci
                        i skoro ojca nie ma czesto to ja musze robić wszystko aby było im dobrze

                        • Zamieszczone przez mama3xM
                          mój mąz też często wyjeżdza
                          mam jednak ten komfort, ze na weekend zawsze wraca do domu
                          wiele musze tolerować, do wielu rzeczy się przyzwyczajać
                          ale warunek byl, ze w weekend musi byc dla dzieci

                          czasem jest cięzko
                          był okres, ze jak wracał to dom do góry nogami stawiał
                          bo jak w tydzień sobie wszystko poukładałam
                          dzieci miały swój rytm
                          to dobry tatuś wszystko psuł wracając
                          były nerwy, łzy
                          ale w koncu znależliśmy kompromis

                          jedyny minus- nie moge jeszcze wrócić do pracy
                          mam taki zawód, ze pracuję na zmiany
                          nie dałabym rady logistycznie

                          ale mam nadzieję, ze za rok i ja odżyję
                          brakuje mi pracy, tego co lubie robic ale jednocześnie wiem, że zdąrze sie napracować
                          a czasu z dziećmi nikt mi nie wróci
                          i skoro ojca nie ma czesto to ja musze robić wszystko aby było im dobrze

                          Izka, jak mi kiedykolwiek przyjdzie jeszcze kiedyś rodzić, to wiesz 🙂
                          poród domowy zamawiam 😀

                          • ja tez naleze do slomianych.
                            maz w Wawie ma interes, musi tam byc.
                            bywa raz w tygodniu, czasem rzadziej…
                            tez nie lubie wieczorow i weekendow sama:(
                            mam jednego synka, daje rade ale nasze malzenstwo na tym cierpi…

                            • Ja też niestety słomiana wdowa. U nas juz tak 8 lat. Ale podpisze się pod dziewczynami ze lepsze to niz klepanie biedy, ale ciężko jest samej czasem.

                              • jateż jestem słomianą wdowa. momentai to bardziej sie przypominam samotną matke.. małż pracuje w Niemczech..przyjezdza do domu co jakieś dwa miesiące na tydzien a nawet krocej. ciezko jest momentami bo wszystko na mojej głowie ale mozna sie przyzwyczaic.

                                • Moze faktycznie idzie sie przyzwyczaic, ale dla mnie takie malzenstwo straciloby sens…co innego rok, dwa…da sie wytrzymac, ale tak cale zycie?Nie wyobrazam sobie tego i podziwiam Was słomiane wdowy, ze dajecie rade (psychicznie przede wszystkim).

                                  • Zamieszczone przez olaka
                                    ja nie narzekam na wieczory, dzieciaki idą spać, a ja jestem padnięta. Siadam przed telewizorem i zasypiam 😉

                                    A gdzie Twój mąż wyjeżdża? Na dłuższą metę takie rozłąki to nic dobrego, ja modlę się, żeby znalazła się gdzieś blisko nas praca, bo przez tą holerna Warszawę to już raz prawie nam się małżeństwo nie rozleciało. Uwierz mi, nigdy nie było tak źle i tak blisko do końca. Nie chcę Cię tutaj dołować, ale dbajcien o Wasz związek bardziej niż kiedykolwiek, miej oczy i uszy otwarte, no i przede wszystkim, życzę żeby rozłąka nie trwała długo. Ja już wymiękam, szczerze nie lubię za to naszej stolicy i jak słyszę, że tam są inwestycje, a na Śląsku wszystko stoi to mnie szlag bierze, że o zarobkach nie wspomnę. Nie mogę zrozumieć dlaczego w stolicy zarabia się 2 razy tyle ile u nas na Śląsku. Dla mnie to nie pojęte, ponieważ nie widzę przyczyn dla których są takie różnice w wynagrodzeniach. Nie mam najmniejszej ochoty przenosić się do Wawy, ale przyznam, że nieraz o tym gadaliśmy. Ninka idzie teraz do szkoły więc nie tak łatwo podejmować teraz takie decyzje… Ach, szkoda słów…

                                    Ja osobiśćie pochodzę ze Śląska a mój mąż z Warszawy. I powiem że mi bardziej się podoba w warszawie dlatego mieszkamy wa Warszawie. A właściwie z przyczyn właśnie ekonomicznych na śląsku płacą od 5 złoty i to w sumie jest takie średnie a w Warszawie od 10 i to jest takie średnie Jedyne co droższe to mieszkania to fakt ale na jedzenie wydaje sie to samo. Może warto jednak przeprowadzić się skoro Twój mąż ma tu pracę bo jak sama mówisz to nie jest dobre rozwiązanie na odległość bo niestety wiem co tu robą tacy wolni przyjezdni oczywiście nie chcę tu uogólniaćale… Albo może otworzyć coś swojego na Śląsku to też jakiś pomysł

                                    • Doskonale Was rozumiem. Ja razem z mezem pochodzimy ze Slaska. Slomiana wdowa bylam przez 4 lata, maz pracowal w Marynarce Wojennej. W domu bywal co 2-3 tyg na 4 dni Nie bylismy wtedy jeszcze malzenstwem i dobrze bo gdybysmy byli to napewno skonczyloby sie rozwodem. Wszystko zaczelo sie sypac, rozstalismy sie. Okazalo sie jednak ze razem zle osobno jeszcze gorzej i jakos zaczelismy ukladac wszystko od nowa. Maz mial wrocic na Slask ale jednak padlo ze ja z corka pojechalysmy na pomorze, balismy sie ryzykowac czy na slasku znajdzie dobrze platna prace tam mial pewna i nie chcielismy wegetowac w biedzie. Mieszkamy tu razem z dala od rodziny i przyjaciol od 4 lat. Pobralismy sie, dorobilismy kolejnego potomka i wszystko uklada sie po malu do przodu. Bywa ciezko bo musimy sobie radzic sami, brakuje pomocy babc bo nie mamy komu ‘podrzucic” dzieci, nie ma kto pomoc w odbieraniu ze szkoly itd. ale warto bylo. Maz teraz bedac na codzien przy mlodszym dziecku, widzac jak sie rozwija zaluje ze to wszystko stracil przy starszej. Nie wrocilabym do poprzedniego zycia. To bylo wegetowanie od jego jednego przyjazdu do drugiego. Zycze Wam odwagi do przewrocenia zycia do gory nogami i u ktorych to mozliwe ulozenia go wspolnie bo choc to czesto trudniejsze to napewno lepsze dla wszystkich 🙂

                                      Znasz odpowiedź na pytanie: SŁOMIANE WDOWY

                                      Dodaj komentarz

                                      Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                      Logo