Dzisiejszy dzien zaczal sie bardzo smutno!!!
Dostalam smsa od bardzo bliskiej kolezanki ze jest w szpitalu bo M. (jej syn) ma bialaczke!!!
Nie wiedzialam jak zareagowac, wyslalam jakiegos beznadziejnego smsa, pozniej probowalam cos jeszcze napisac ale do tej pory nie wiem co…
Pierwszy raz znajduej sie w takiej sytuacji, nie wiem jak sie zachowac, zeby jej pomoc…
Do tej pory malo wiedzialam o tej chorobie, zawsze byla dla mnie jak wyrok.
Na szczescie okazuje sie ze rokowania sa dobre, ale to tez zalezy od jej typu.
Ja nic nie wiem, poki co nie mam dzwonic (ona tego nie chce)…
Jak mam pomoc, bardzo mi na tym zalezy, ta kobieta to baaardzo dobry czlowiek i glownie stad moje pytanie dlaczego wlasnei jej to sie przydarzylo?????? Jeszcze wczoraj rano nic nie wiedziala o tym, po poludniu badania, skierowanie do szpitala i….diagnoza!!!!!
Prosze jesli ktoras z Was jest w tym temacie zorientowana, byc moze przechodizla to sama niech poradzi mi co mam robic, jak pomoc???
Bede baaaardzo wdzieczna!!!!
15 odpowiedzi na pytanie: Smutny sms z rana…:(((((((((((((
Przed nimi ciężkie chwile, długie i trudne leczenie, niepewna przyszłość. Koleżanka będzie potrzebowała przede wszystkim wsparcia psychicznego… rozmowy – to na początek wystarczy.
Z tego co wiem, to u dzieci bardzo znaczny procent białaczek jest uleczalny zatem głowa do góry!
Koleżanka spędzi pewnie wiele miesięcy z dzieckiem w szpitalu, jak dla mnie spytaj o to w jaki sposób możesz jej pomóc, bo pewnie zwykła pomoc w codziennej organizacji życia może jej się najbardziej przydać.
Trzymam kciuki
Ponad pół roku temu też dowiedzieliśmy się, że synek kuzynki mojego męża ma białaczkę. Wiem jak się czujesz, bo dla mnie też to był cios, chciało mi się płakać, bo co 4 letnie dziecko zawiniło…. Na szczęście jest to pospolita białaczka i dziecko po ok. 2 latach wyzdrowieje.
Na początku oni muszą trochę ochłonąć, bo dla nich, dla całej ich rodziny to jest szok….
My przeznaczyliśmy pewną kwotę pieniędzy, mąż oddał krew dla Kamila bo ma taką samą grupę…
Dzieki za odpowiedzi.
Wczoraj wieczorem dowiedzieli sie ze to bialaczka limfatyczna, czyli ta ktora ma dobre rokowania:)…jakas dobra wiadomosc w tym zlym dniu.
Ale nie zmienia to faktu, ze przez ok.3 lata beda z ta choroba walczyc!
Pewnie potrzebne beda pieniadze, wiec juz zastanawiam sie jak je zdobyc.
Pewnie wiekszosc lekow nie jest refundowana przez NFZ(?)
Wiecie cos na ten temat???
Obeznanych w temacie baaardzo prosze o odp!
Nie wiem jak jest z lekami, czy są refundowane. Pieniądze na pewno się przydadzą, bo podczas pobytu w szpitalu szybko się rozchodzą, ciągle jest coś potrzebne…..dziecko po lekach ma ogromny apetyt, a przecież nie odmawia się choremu dziecku.
Poza tym po powrocie do domu obowiązują surowe zasady co do higieny: codzienna zmiana pościeli, pidżamy, ręcznika, częsta zmiana szczoteczki do zębów itp. To wszystko kosztuje….
To juz rok od tego pamietnego dnia! Dzisiaj juz to nieco inaczej wyglada… Boze ile oni musieli przejsc! We wrzesniu 2009 mial byc juz koniec leczenia szpitalnego, ale okazalo sie ze teraz dla bezpieczenstwa ( aby nie nastapil nawrot choroby) robi sie profilaktycznie przeszcze szpiku. Teraz czekaja na dawce, a w miedzy czasie jeszcze jakies badania w szpitalu:( Baaardzo bym chciala aby juz byli po wszystkim, a M. moglby normalnie jak kazdy 7 -latek chodzic do szkoly.
trzymam kciuki!
domowy obiad, domowe ciasto – ja wiem, ze to drobnostki, ale przy długim pobycie w szpitalu na pewno mieliby na to ochotę;
Powiem tylko że to nie musi być wyrok- znam osobę która zwyciężyła z choroba i ma się świetnie- mam nadzieję że u i synka Twojej koleżanki tak będzie!
Trzymam Kciuki
Musi byc dobrze!
1,5roku temu rozchorował nam się synuś,(zespół nerczycowy), po infekcji zapalenia gardła. Leżeliśmy z małym (3,5roku) w Klinice w Warszawie. Spędziliśmy tam ciężkie chwile, nie wiedząc, skąd, po co, na co i dlaczego? Tysiące pytań chodziło nam (rodzicom)po głowie, ból serca i ściskanie w żołądku.
Skończyło się wszystko dobrze, mały przeszedł 6-miesięczną kurację sterydową, jest cały i zdrowy, chodzi do przedszkola, ale w każdej chwili choroba może powrócic. Martwimy się o niego, ale zyjemy normalnie, staramy się nie ignorować żadnych nawet najmniejszych infekcji(począwszy od plamki na zębie) do temperatury.
Teraz do tematu: leżąc z małym w Klinice, dzwonili najbliżsi, rodzina i przyjaciele, pytali o szczegóły, bardzo Nas wspierali i to było dla mnie bardzo dużo i bardzo ważne. Myślę, że Ty tez powinnaś zadzwonić i wspierać matkę dziecka, przekazać miłe słowa dla malucha, to naprawdę dodaje sił w tych bardzo ciężkich chwilach…
Trzymam kciuki za tego dzieciaczka….
oprócz okazywania zainteresowania i troski (telefony, wizyty), myślę że pomysł Ewki jest fajny, taki ciepły, domowy.
A może trzeba im pomóc jakoś w domu albo załatwić coś urzędowego, no nie wiem, są takie sprawy czasem.
mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze.
Ponad 2,5 roku pracowałam z dziećmi hematologiczno-onkologicznymi jako wolontariusz. Znakomitej większości z nich udało się wyzdrowieć.
Pamiętam, że rodzice cieszyli się z okazanego po prostu zainteresowania, z tego, że mogli chwilę odpocząć, bo ktoś zajął się ich dzieckiem. A dzieci cieszyły się, że miały nowego kompana do gier i że ktoś bawił się z nimi w to co ono chciało i ono wybrało. Drobne upominki też mile widziane.
Podpisuje się, wizyta kogoś bliskiego mile widziana, a szczególnie, gdy moga na chwilę pozostać z dzieckiem i wyskoczyć na chwilę na miasto.
Trzeba złapać oddech, bo można się za bardzo pogrążyć i zamiast wspierać, dziecko widzi zapłakaną, smutną twarz mamy.
Trzeba mimo wszystko schować smutek za siebie i dużo sie śmiać, dobrze to zrobi dla obu stron…
Znasz odpowiedź na pytanie: Smutny sms z rana…:(((((((((((((