tak ostatnio wygladaja nasze spacery;
wychodzimy w poludnie, ok.12.30-13 (po zupce); krzys nie spi, ale w klatce jest jeszcze spokuj… i przez piersze trzy minuty spaceru; potem zaczyna sie wycie i szlochanie :((
matka szuka jakiejs lawki, wyciaga dziecko, przytula… nic… chodze, tule, spiewam… jak dobrze pojdzie to po 10 min dziecko usypia;
dzis spal niecala godzine… obudzila go kupa (na szczescie mialam gdzie go przewinac); maly usmiechniety, wesoly… przez 10 min; i znowu ryk… nie podoba mu sie lezenie w wozku, plecy bola; postawilam troche oparcie… jest lepiej przez… 5 min… i znowu ryk, szukanie lawki itd. spi 30 min, znowu sie budzi… ryk; lawka w poblizu, wiec wyjmuje krzysia z wozka, siadam, okrywam kocem (wiart jak cholera)… 20 min jest spokuj, potem zaczyna sie wycie i wielki szloch; biore na rece, wracamy do domu, pcham ten cholerny wozek; dziecko szlocha, dzwoni komorka, smok upadl na ziemie…
nie radze sobie… nawet nie potrafie uspokoic wlasnego synka :((
a jeszcze strasznie bola spojrzenia ludzi… tak jakbym celowo dziecu krzywde robila
dlaczego? dlaczego nie moge sie cieszyc spacerami? dlaczego nie moge pokazywac krzysiowi zieleni, drzew, zwierzat, bawiacych sie dzieci?
juz nie mam sily…
Ewa i Krzyś (4 i 1/4 mies.)
[Zobacz stronę]
Edited by EwkaM on 2003/04/16 21:57.
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: spacer = horror
re:spacer=horror
Droga Ewo!
Ja mam dokładnie tak samo…spacery to dla mnie koszmar bo Joasia ma takie napady wycia ze az momentami tchu jej brakuje…jak wyjme z wozka to wszystko jest dobrze, a jak tylko wsadze to placz straszliwy, tez jestem zrozpaczona zdezorientowana i czasem placze razem z nia..po prostu nie wie co robic, przeciez nie moge ja nosic na rekach podczas specery
A najgorsze sa wlasnie to spojrzenia innych jakbym wielka krzywde robila dziecku a wiesz co mi ostatnio powiedziala jedna kobieta ze dziecko tak płacze bo ma za mało miłości ze za mało ja przytulam rozmawiam znia i ona czuje sie samotnie… Tak mi było smutno i cieżko ze nie miałm siły nic odpowiedziec,..tylko sie potem poryczałam bo przeciez całe dnie z nia spedzam, ciagle jest przy mnie….takze nie rozumiem jak moze jej brakowac miłości…
Mysłałm ze jak zmienie gondolke na spacerowke to bedzei troche lepiej bo bedzie wiecej widziec… Ale nie do konca czasem na chwilke zainteresuje sie drzewami ale…i tak placz zwycieza…
tak bardzo mecze mi taka sytyacji i stresuje ze przest sama robie sie strasznie nerwowa…
Mam nadzieje ze wkoncu to minie
Czego i tobie zycze
Trzymaj sie cieplo
Re: re:spacer=horror
Kasienko, bedzie dobrze 🙂
musimy tylko przeczekac… jak maluchy podrosna to zacznie je wiecej interesowac (mam nadzieje) i spacery beda bez wycia
a obcymi babami sie nie przejmuj… ja wczoraj wyszlam z taka mina, ze nikt nie odwazylby sie do mnie podejsc 🙂
pamietam, jak kiedys smoki odpowiadala takim babsztylom ze dziecko placze, bo ma alergie na dobre rady 🙂 trzeba odpowiadac tak samo
pozdrawiam
Ewa i Krzyś (4 i 1/4 mies.)
[Zobacz stronę]
Re: spacer = horror
no taki post to Helga jak za starych, dobrych, ciazowych czasow!!!!!!!!
Dorotka i Szymon ryczacy non stop
Re: spacer = horror
I to jest dobra rada !
Anka i Basiulec (DZIŚ 4 MIECHY!)
Re: spacer – odslona druga
dobrze, że moja Natalka chociaż na spacerkach nie płacze, bo u nas ten numer z karmieniem pod korek 😉 by nie przeszedł – Nati za bardzo wymiotuje
Maja z Natalką (prawie 6m)
Znasz odpowiedź na pytanie: spacer = horror