witam
Ostatnio przeczytałam w ksiażce, że żadna mama nie powinna byc zwolniona z wychodzeniem z dzieckiem na spacer. Chodzi o to, że dziecko sie hartuje, wdycha świeże powietrze itp. Spacery sa ponoć nawet ważniejsze zima niz latem, ze wzgledu na róznice temperatur. Min spacer to 2 godz dziennie.
Jak juz kiedys pisałam, ze nie wychodze, bo nie lubie. Na szczescie odkąd od 3 miesiecy pracuje, Tymon ma nianie i ona z nim spaceruje po 2 przepisowe godz. Jednak na weekendy zostajemy w domu, ewentualnie jedziemy gdzies samochodem i spacerów brak.
Czy mamy, które nie wychodza, bo zakładam, ze sa takie, moga powiedziec, ze ich dzieci są słabsze, niedotlenione, czesciej choruja?
U mnie na razie nic sie nie działo. Tymon nigdy nie był poważniej chory. zastanawiam sie wiec czy taka teoria opisana w ksiażce jest prawdziwa.
pozdr
Aneta i Tymon ur 19.10.2003
48 odpowiedzi na pytanie: Spacery – wasze spostzreżenia?
Re: Spacery – wasze spostzreżenia?
Jestem w szoku po tym co napisalas!!!!!!!!!!
Nie wyobrazam sobie by mi sie nie chcialo chodzic z Hubim na spacery,dla mnie jest to bynajmniej dziwne!!!!!!!!!
Odkad skonczyl poltora tygodnia wychodze z nim na spacery,wyjatkiem jest tylko deszcz i baaardzo silny wiatr.
Latem Hubi byl na dworze calymi dniami do domu przychodzil tylko na jedzenie i spanie. Teraz tez chodzimy na spacer min godzinne,najczesciej teraz na nozkach.
Moim zdaniem swierze powietrze jest bardzo wazne w rozwoju dziecka, i faktycznie dziecko sie hartuje.
Nie wyobrazam sobie siedziec caly dzien z nim w domu,jakos to dla mnie nie jest normalne. Poza tym chyba bym w leb dostala.
Nelly i Hubert 23.02.03
Re: Spacery – wasze spostzreżenia?
wiec, jednak jestes lepsza maatka. No cuż, dobrze, że Tymon ma opiekunke.
pozdr
Aneta i Tymon ur 19.10.2003
Re: Spacery – wasze spostzreżenia?
Oj, ja tez, podobnie jak Nelly dostalabym “kota” siedzac z Malgosia caly czas w domu. Bardzo lubimy razem wychodzic, choc sa momenty, ze mi sie nie chce, ale ona sie domaga. Bardzo dobrze, bo przy okazji ja tez sie dotleniam 🙂 Jak jest brzydko za oknem i musimy siedziec w domu to czas nam sie dluzy o wiele bardziej. A latem tez prawie caly dzien spedzalysmy w parku.
Jane, Małgosia 18m i
Re: Spacery – wasze spostzreżenia?
Zgadzam się z tym co piszą w książce.
Ja osobiście nawet jeżeli mi się nie chce bo są takie dni, wychodzą z dzieciakami na dwór choćby na godzinkę. Przed południem wychodzą na dwór z nianią.
Dla nich jest to frajda, sposób na poznawanie świata adla mnie sposób na dotlenienie.
Sabka z Szymkiem (24.10.2002) i Olą (4.02.2004)
Re: Spacery – wasze spostzreżenia?
Nie sadze by tak bylo.Jestesmy po prostu inne.ja uwielbiam spacery z Hubim,ale tez mam momenty ze mi sie nie chce.Ale wiem, ze jak wyjde to juz poczuje sie lepiej i nabiore checi.
Nelly i Hubert 23.02.03
Re: Spacery – wasze spostzreżenia?
a ja Cię rozumiem – też miewam takie dni, że nie chce mi się nosa wyściubić z domu (ale zazwyczaj wychodzę na spacer – choćby króciutki); na szczęście już niedługo problemu nie będzie – bo Nati będzie całe dni mogła spędzać na świeżym powietrzu :))
Kaśka z Natusią 2,5 roku 🙂
Re: Spacery – wasze spostzreżenia?
Jesienia, zima tez nie wychodzilam na spacery regularnie, a wrecz sporadycznie. Wiosna juz czesciej, a lato Gabrysia prawie cale spedzila na ogrodzie przed domem, u dziadkow, nad jeziorem i nad morzem. Ale nie byly to typowe spacery w wozeczku. Gabrysia wytrzymuje w wozku 20 min, nie dluzej. I nie uwazam by byla mniej dotleniona czy bardziej chorowita od innych dzieci.
A tak w ogole nagonka na codzienne dlugie spacery kojarzy mi sie z presja karmienia piersia…
Dana&Gabi 23.09.03
Re: Spacery – wasze spostzreżenia?
.. A ja 2 godziny temu wróciłam ze spaceru zła…bo to jedyny dzień kiedy mogę wyjść z MIkula…w tu smród w powietrzu…bo każdy w swoim domu pali czym się da i z kominów wydobywają się straszne smrody…
I gdzie te czyste powietrze..?
W Niemczech jest zakaz spalania śmieci…liści i tpd… Nawet badaja…jaki kolor ma dym z Twojego komina…
A tu….
A tak wracając – jak jescze nie pracowałam to też mi się nie chciało…bo to zima była… A latem na szczęście Mikula ma swój ogród..w którym spędza całe dnie…bo ja z kolei mam fobię..bakteriii – i jak pomyśle kto mógł załatwiać się na publicznym trawniku to mi żle sie robi – aMikula nie nalezy do grzecznych i siedzących w wózeczku…tylko do tych biegających i wszystko badających…
Pozdrawiam
Mikołaj 16.08.2003
Re: Spacery – wasze spostzreżenia?
Jak nie wyjdę na chwilę nawet z dzieckiem z domu to wariuję, Kamil zresztą też. Czasem są to chwilowe wyjścia nawet do sklepu. Myślę, że przede wszystkim dla dziecka to wielka frajda pobiegać sobie po podwórku, spotkać się z innymi dziećmi. Z pewnością jest to też zdrowe dla dziecka, oczywiście gdy spacery nie są wzdłuż bardzo ruchliwej ulicy 🙂 Jak tylko jest pogoda to staram się troszkę z dzieckiem pochodzić, Kamil uwielbia spacery więc nawet jak mi się nie chce to często staram się zmobilizować.
Agus i Kamilek (24.03.2003)
Re: Spacery – wasze spostzreżenia?
Nie wyobrażam sobie siedzenia z Adą w domu, zresztą widzę jak bardzo ona uwielbia spacery, że nawet jak czasem mi się nie chce to wychodzę dla niej na powietrze. Chodzimy nawet w deszczu, choćby do sklepu żeby trochę urozmaicić sobie dzień… Tydzień, w którym z powodu choroby musiałyśmy zostać w domu dłużył sie nieskończoność… Przyznam, że gdyby nie wychodzenie z domu, obmyślanie codziennie nowych tras i atrakcji dla Ady, chyba zdecydowałabym się wrócić do pracy z powodu codziennej monotonii…
Ada 17m.
ps.friko.pl
Re: Spacery – wasze spostzreżenia?
Nie wychodzę codziennie – szczególnie jesli pogoda mnie odstrasza. Przy czym do odstraszenia mnie nie potrzeba mrozu – 20 stopni. Wystarczy np. silny wiatr (mam nawracające problemy z uszami) albo po prostu inne plany.
Mateusz nigdy nie byl powaznie chory – nie licze rota wirusa i malego przeziebienia, ktore zlapal ode mnie, przy czym przechodzil je lekko, bez antybiotyku, w zasadzie podkurowal sie wapnem i witaminą C, bo syropu i tak nie zaakceptował. Nie gorączkował przy tym silnie, w ogole był dzielny.
Wnioski zostawiam innym 😉
Spacery to super sprawa, ale nie popieram straszenia matek wizjami chorych dzieci etc. Znam mame, ktora zle sie czuje, a wyjdzie codziennie, nie odpusci ani raz na miesiac i widze, ze traktuje to jak przymus, obowiazek, kierat.
Re: Spacery – wasze spostzreżenia?
gdy siedziałam na macierzyńskim obowiązkowo codziennie, poza tym umawiałam sie z drugą mamusią :)) i to była dla mnie taka odskocznia od przebywania sam na sam z dzieckiem 10 godz. A gdy wróciłam do pracy i trzeba wszystko pogodzić, to jeżeli wyjście do sklepu po drobne zakupy można nazwać spacerem to spacerujemy. hihi zreszta Zuzanka jest już w takim wieku że jak zarządzi spacer to nie ma mocnych.
Re: Spacery – wasze spostzreżenia?
Podobnie myslę i robię – jak Nelly oczywiscie 🙂
Iwona i 19,5 m Sebanek
Re: Spacery – wasze spostzreżenia?
odkąd Borys skończył półtora tygodnia codziennie jest na dworze. na spacery nie zdarza nam się nie chodzić tylko w czasie silnego wiatru lub deszczu. obydwoje to uwielbiamy i ok. godziny 10-tej rano Borys sam zaczyna już kręcić sie przy drzwiach.
nie uważam jednak siebie za lepszą matkę tylko dlatego, że lubię spacery z dzieckiem. ja po prostu zawsze uwilbiałm spacerowanie i nie przepadam za siedzeniem w domu
Re: Spacery – wasze spostzreżenia?
Maksio chodzil przewaznie codziennie na spacerki (przerwa jak bylo paskudnie) a chorowal i to sporo.
Chodzimy do poludnia (1-1,5) i popoludniu.(1,5)I.
Musze tez i wdomu cos zrobic, zazdroszcze tym co maja wlasne ogrodki bo moga w lecie dzieciatko wypuscic na podworko i sprawa zalatwiona. Dziecko jest bezpieczne.
Nie znosze mieszkac w bloku ale nie mam wyjscia, place zabaw uwazam ze mam tu doniczego (nic dla takich maluchow nie ma oprocz piaskownicy)wiec zazwyczaj spacerujemy.
I nie dziwie sie bo ja tez czasami nie mam ochoty na spacer, no ale wowczas ide chocby przed blok na pol godzinki
Anna i Maksiu 12.01.2003
Re: Spacery – wasze spostzreżenia?
Ja też nie przepadam za spacerami ale wychodzę bo jak zostaję w domu to zżerają mnie wyrzuty sumienia że robię krzywdę mojemu dziecku!
Monika i Iza 17 miesięcy
Re: Spacery – wasze spostzreżenia?
Dla mnie to temat – rzeka!!!
Ujmując sprawę z różnych stron:
1. Moja mama – codziennie dzwoni i mówi, że piękna pogoda na dworze, może bym wyszła z dzieckiem na spacer… nie cierpię tego !!! Ona jest wielką zwolenniczką spacerów, “bo ja z tobą codziennie i po kilka godzin, nawet przy -30 stopniach…” itp.
2. Moje sumienie – po trochu i przez moją mamę, mam jakieś małe wyrzuty sumienia gdy nie idziemy na spacer np drugi dzień z rzędu, ale staram sobie je zagłuszać hasłami typu “beznadziejna pogoda”, “zaraz lunie deszcz” itp 🙂
3. Moje lenistwo – nie lubie łazić bez celu, w ogole nie lubię chodzić na spacery 🙂 Ale jak już musze to ide, bo zakupy trzeba zrobic, albo nowy sklep otwarli na osiedlu, albo na poczte, albo gdzieś tam.
4. Moj syn – do tej pory nie zachecal specjalnie do spacerowania, jemu bylo fajnie, zasypial zaraz w wozku i tyle, a mama niech sobie nogi zdziera i podeszwy, bo o siedzeniu na lawce nie ma mowy!!! Zaraz sie budzi.
Ale… parę dni temu byliśmy pierwszy raz na placu zabaw, bo pomyślałam sobie, że skoro mały już w miare pewnie chodzi sam, to może jakieś huśtawki albo co… i było fajnie. Takie “spacerowanie” mi odpowiada 🙂 Szkoda tylko że zima idzie, ale myśle ze od wiosny ruszymy ostro na podbój placów zabaw 🙂
A teraz mała retrospekcja: Piotrek urodził się na koniec pazdziernika, przez całą jego pierwszą zime był moze z 5 razy na spacerze i to nawet nie ze mna, tylko z moja mama, bo ja mrozow nie cierpie !!! Od wiosny do teraz chodzimy na spacery co 2-3 dni, zalezy od pogody, czasem codziennie, ale to rzadko.
Piotrek miesiac temu mial pierwszy katar w zyciu, wczesniej na nic nie chorowal. Nie uwazam, ze spacerowanie co kilka dni to robienie krzywdy dziecku. W domu moze byc rownie ciekawie, wystarczy wietrzenie co jakis czas, aby sie nie kisić albo spanie popoludniu przy otwartym oknie 🙂
Moglabym jeszcze pisac i pisac, ale mnie reka rozbolala 🙂
Pozdrawiam, Jagaa i Piotruś 31.10.2003
Re: Spacery – wasze spostzreżenia?
Ja nie wychodzę codziennie i nie zauważyłam żadnego związku między brakiem spacerów a wzmożonym chorowaniem małego. Przez 1,5 roku, jakie przeżył na tym świecie, miał tylko 3-dniówkę.
Re: Spacery – wasze spostzreżenia?
Staś chodzi na spacerki 2x dziennie po godzinie. Codziennie z wyjątkiem silnego wiatru i deszczu. No i z wyjątkiem kiedy jest chory, a choruje często 🙁 więc teoria książkowa u nas się nie sprawdza.
W weekendy, kiedy jesteśmy razem nie wyobrażam sobie siedzenia cały dzień w domu bo bym kota dostała.
Wychodzimy, dziecko się wybiega, zmęczy i potem grzecznie się bawi w domu.
Pozdrawiam Justyna i Staś już prawie roczniak
Re: Spacery – wasze spostzreżenia?
Przeczytałam Wasze odpowiedzi i jestem w szoku! Jak wiele mamuś nie wychodzi codziennie!
Całe życie uwielbiałam spacery! Mogłam zrobić i naście km bez celu! Teraz też wszędzie chodze piechotą, no chyba, że nie mam wyjścia – to autobus…
Kiedy zostałam mamą to poczułam się bardzo ograniczona w spacerowaniu!
Powody:
1) nie można odejść bardzo daleko od domu, bo z dzieckiem nic nie wiadomo (a to kupa, a to ryk, a to co innego)
2) trzeba znieść i wnieść wózek… 4 piętro…
3) Michał od kiedy nie sypia na spacerach, to nie lubi w wózku zbyt długo siedzieć, a chodzić jeszcze nie umie… ja pieprzę! nieść go i pchać wózek…
Wybawieniem stał się moment gdy przesiedliśmy się do parasolki – większa mobilność…
Reasumując… Nie wyobrażam sobie aby przesiedzić cały dzień w domu! Sama nie mam ochoty tak gnuśnieć, to i dziecka tak nie wychowam…
Zaznaczam, że nie uważam, ze matki które nie lubią spacerować krzywdzą swoje dzieci. Byle umiały znaleźć zloty środek między tym ile w domu, a tym ile na spacerze…
Znasz odpowiedź na pytanie: Spacery – wasze spostzreżenia?