witam
Ostatnio przeczytałam w ksiażce, że żadna mama nie powinna byc zwolniona z wychodzeniem z dzieckiem na spacer. Chodzi o to, że dziecko sie hartuje, wdycha świeże powietrze itp. Spacery sa ponoć nawet ważniejsze zima niz latem, ze wzgledu na róznice temperatur. Min spacer to 2 godz dziennie.
Jak juz kiedys pisałam, ze nie wychodze, bo nie lubie. Na szczescie odkąd od 3 miesiecy pracuje, Tymon ma nianie i ona z nim spaceruje po 2 przepisowe godz. Jednak na weekendy zostajemy w domu, ewentualnie jedziemy gdzies samochodem i spacerów brak.
Czy mamy, które nie wychodza, bo zakładam, ze sa takie, moga powiedziec, ze ich dzieci są słabsze, niedotlenione, czesciej choruja?
U mnie na razie nic sie nie działo. Tymon nigdy nie był poważniej chory. zastanawiam sie wiec czy taka teoria opisana w ksiażce jest prawdziwa.
pozdr
Aneta i Tymon ur 19.10.2003
Strona 3 odpowiedzi na pytanie: Spacery – wasze spostzreżenia?
Re: Spacery – wasze spostzreżenia?
hej 🙂
jak milo WAs tu widziec, no ja naleze do mam ktore uwielbiaja spacerki i wyciagam Marte wszedzie 🙂 moze ona nawet czasami nie ma ochoty a matka nie daje za wygrana 🙂
jednak nie sadze by nie wychodzenie na spacer powodowalo by dziecko bylo “slabsze, bardziej chorowite…”
wiec nie zamartwiaj sie swoja “slaboscia” tylko wysylaj nianie:) jak to robisz:)
ps. jak bedziesz miala nowe fotki Tymonka – chetnie ogladniemy 🙂
KaSieK i roczna MaRtuSia
Re: Spacery – wasze spostzreżenia?
sa juz zdjecia na forum, zerknij. Tymon chodzi.
pozdr
Aneta i Tymon ur 19.10.2003
Re: Spacery – wasze spostzreżenia?
Dla mnie dzień bez spaceru to dzień stracony….u nas problem jest odwrotny…..to Lolek nie chce wyhodzić na psacer, kiedy wieje i jest zimno….. Ale jak go już wyciądne, to potem nie chce wracać…..
Re: Spacery – wasze spostzreżenia?
Nie wychodzilam z moim malym prawie przez pierwsze 3 m., bo mial zmiany alergiczne na buzi i balam sie pogorszenia. Do tej pory nie chorowal, ale dzisiaj cos mu pokapuje z noska, bo sie zarazil ode mnie.
Aga i Michałek (17.10.03.)
Re: Spacery – wasze spostzreżenia?
ja jestem poza domem..sredno 4h dziennie..robie z mala wszystko.:.spacery, zakupy, zalatwiam sprawy..itp..itd….chociaz ostatnio trudniej..bo malal bardziej ruchliwa..i tzreba uwazac..
moja pediatra tez twierdzi..ze nie nalezy rezygnowac z wychodzenia nawet jesli dziecko chore…
a swoje droga..to nie nudzi ci sie tak caly dzien siedziec w domu?…tzn czy nie nudzilo ci sie..po teaz juz pracujesz..
ja to zle sie az czuje, jak przydarzy mi sie ze nie wyjde.. Ale to chyba kwestia charakteru:)
popzd
claudia.. 18 miechow;)))
Re: Spacery – wasze spostzreżenia?
cale dnie spedzamy na dworze prawie i Filip nie choruje, tfu tfu
Beata i Filip 19,07,2003
Re: Spacery – wasze spostzreżenia?
Jka nie pracowałam to podobnie jak ty robiłam z dzieckiem wszystko, am mama autoi wiec jezdzlismy razem na zakupy, załatwiac sprawy, tzn do urzedów, do fryzjera, lekarzy, nawet stomatologa, Tymon niczego sie dzieki temu nie boi, dzien mijał nam z reguły szybko. Nigdy nie teskniłam za normalnymi spacerami.
Jak był mały spał na balkonie a ja spokojnie miałam czas na internet. Teraz niestety jestem coraz rzadiej w sieci.
Ale tak jak piszesz to chyba kwestia charakteru i chyba troche osobistego podejscia do sprawy.
pozdr
Aneta i Tymon ur 19.10.2003
Re: Spacery – wasze spostzreżenia?
Ojej, mam taką sąsiadkę – nie mogę patrzeć jak jej dzieci kiszą się w domu :(( Moje dzieci są codziennie na spacerze, ba, Maksiu wręcz śpi po południu w wózku na dworze 2 h – zawsze, bez względu na pogodę. Faktycznie – nie chorują.
ps Dla Maksia spacer to poprostu również super rozrywka !!
Kubuś 98 i Maksiu (22.02.03)
Znasz odpowiedź na pytanie: Spacery – wasze spostzreżenia?