Witam!
Jestem w 10tc i od połowy 9tc zniknęły mi wszystkie objawy ciążowe łącznie z bólem piersi i sutków, bo nie mówię tutaj tylko o mdłościach. Poszłam zapytać lekarza czy to normalne. Odpowiedział,że nie powinno znikać wszystkie na raz i kazał mi zrobić beta HCG we wtorek a następnie powtórzyć w piątek. Wtorkowa beta to 119043, ale dzisiejszy (sobotnia) to 98280mIU/ml. Dodam, że w środę robiłam USG i wszystko było ok. Lekarz powiedział mi,że jeśli beta spadnie to oznacz,że ciąża obumiera. Natomiast ja znalazłam taką informację: “Poziom hCG osiąga swój szczyt w 8-10 tygodniu ciąży, następnie jego poziom obniża się i taki pozostaje już do końca ciąży.” Tylko nie wiem o ile może obniżać się ten poziom żeby był prawidłowy. Nie wiem przez jaki czas ma się obniżać. Nie wiem też czy można coś zrobić jeśli faktycznie HCG spada a dziecko żyje… Może jest ktoś kto miał podobny przypadek. Proszę o pomoc.
67 odpowiedzi na pytanie: Spadająca beta HCG w 10tc
Informacje, które znalazłaś są prawdziwe. Poziom hCG nie rośnie do końca ciąży, po szczycie wydzielania właśnie w okolicach 10 tyg., stopniowo się obniża(gdzieś tak do 20 tyg.) i od tego momentu utrzymuje względnie stałą wartość aż do porodu. Co do wartości, znalazłam taką tabelkę:
hCG służy głównie podtrzymaniu wydzielania progesteronu przez ciałko żółte, co jest bardzo istotne na początku ciąży. Później, kiedy progesteron jest wytwarzany przez łożysko, a ciałko żółte stopniowo zanika, bhCG nie jest już tak potrzebna i jest jej wydzielane coraz mniej.
Naprawdę zdumiewa mnie jak lekarz mógł Ci coś takiego powiedzieć.
Ja bym poszła co prędzej do innego ginekologa.
Zniknięcie ‘objawów ciąży’ nie musi świadczyć o tym, że coś jest z dzieckiem nie tak. Tak samo jak obniżenie bHCG na tym etapie ciąży.
A takie normy bhCG są podane w jednym z przyklejonych wątków:
Mógł tak powiedzieć, bo jest lekarzem i musi uprzedzać o wszystkich możliwościach niż słodzić. Lekarz ma racje,że jeśli spada, tz,że ciąża obumiera,ale ma na myśli duże spadki, a nie te z granic normy, więc nie ma co czym prędzej zmieniać lekarza. Źle się prowadzi pacjentki skaczące od jednego lekarza do drugiego.
Ja osobiście polecam słuchania zaleceń obecnego lekarza.
Pozdrawiam serdecznie i dopóki jest nadzieja, dopóty trzeba się jej trzymać. A ja czekam na dalszy bieg wydarzeń i trzymam kciuki.
Dziękuję za odpowiedź,ale po nasuwa mi się w takim wypadku pytanie: dlaczego nie powiedziano mi,że naturalne jest,że na tym etapie ciąży HCG spada… A po drugie nie poinformowano mnie jaki spadek jest dopuszczalny. Rozumie,że lekarz musi uprzedzić o każdej ewentualności…i to się chwali, ale powinien też udzielić pełnych informacji. Bez doinformowania, tak jak w tym przypadku, zostaję sama z myślami i niedopowiedzeniami na weekend, a to nie jest przyjemne.
Rozumiem,że mój spadek jest niegroźny? Kiedy można mówić o spadku zagrażającym ciąży? Czy jeśli powtórzę badanie we wtorek to czy wynik powinien w dalszym ciągu spadać czy pozostać w takiej formie?
Jasne, ale mimo wszystko jest różnica między dokładnym informowaniem pacjenta a straszeniem go informacjami niekompletnymi.
To co Laurana napisała w pierwszym poście raczej nie świadczy o tym, że została powiadomiona “o wszystkich możliwościach”. Sama powinna zgadywać jaki spadki bety lekarz miał na myśli?
Uważam, że lekarz przekazując jakąś informację, powinien to zrobić w miarę szczegółowo. I delikatnie. Odrobina empatii nie oznacza “słodzenia”. Stan psychiczny kobiety w ciąży jest przecież bardzo istotny.
Nie rozumiem siania niepokoju bez udzielenia wyjaśnień, dlatego dla mnie wypowiedź ginekologa Laurany w takiej formie jest niedopuszczalna.
Wydaje mi się, że nie, ale najlepiej byłoby gdybyś skonsultowała swoje wyniki ze specjalistą. I wtedy ewentualnie powtórzyła betę/ USG, bo ono jest chyba najbardziej miarodajne.
We wtorek poziom hCG będzie najpewniej nieco niższy od piątkowego.
Trzymam kciuki, by wszystko było ok.
A w kwestii znikających objawów:
Laurana – wydaje mi się, że interpretowanie sobie wyników na własną rękę nie jest najlepszym pomysłem. Idź czym prędzej z tymi wynikami do lekarza, bo jeśli dzieje się cokolwiek zagrażającego życiu maluszka to on będzie wiedział co z tym zrobić. Bez względu na to, co Ci tu nie poradzimy, żadna z nas nie jest lekarzem. Co prawda ci ostatni często przesadzają w interpretacji zagrożenia dla płodu, ale to chyba dobrze, bo oznacza, że zależy im na utrzymaniu ciąży…
Życzę Ci, by okazało się, że to fałszywy alarm a Dzidziuś rośnie zdrowo! Dbaj o siebie!
eilish, zgadzam się z Tobą.
Lekarze nie “bawią się” w opowiadanie nam o dokładnych liczbach. To czasami zbędne. Tak, jak u Ciebie. Zobacz,że gdy robisz morfologię, to też nie wdajesz się w szczególy każdego wyniku i nie “rozbierasz go na części pierwsze”. Dla lekarza było oczywiste o jaki spadek chodzi, dla mnie też, że o ten spoza granic norm. Lekarz poinformował Cię o wszystkim, od interpretacji wyników jest on:) Uważam,że lekarz zachował się dobrze i nie ma mu, co zarzucać, jak dotąd. Czy na Twoim wyniku nie ma tych norm??Ja robię badania w dwóch miejscach,ale zawsze normy są i dzięki temu ogólnie widzę, czy moje wyniki mieszczą się w normach.
Ja bym w poniedziałek zrobiła jeszcze bete. A jak progesteron? Może warto też go zrobić, to będziesz widziała, czy zarodek się w ogóle zagnieździł.
Zabrakło lekarzowi empatii.
Nie wyobrażam sobie wyjśc z gabinetu z taką NIERZETELNĄ informacją.
Pacjent nie musi wykazywać się wiedzą medyczną – pełny obraz sytuacji
powinien uzyskać od lekarza. Zarówno + jak -.
Ja u takiego ginekologa nie czułabym się już bezpiecznie, nie wiem czy bym mu ufala.
Na pewno bym go zmieniła skoro w tak lekceważący sposób podchodzi do pacjenta.
Nie od dziś wiadomo, że sres przede wszystkim we wczesnej ciąży nie jest wskazany, dlatego lekarz 2x powinien się zastanowić zanim chlapnie coś takiego!
A jak Twoim zdaniem “delikantnie” można powiedzieć: “ciąża obumieraz”, “zarodek się nie zagnieździł” i wiele,wiele innych?? Nie da się zastąpić słowa “obumarcie”, “śmierć”. Mam w tej kwestii (niestety) większe doświadczenie niż Ty, dlatego może inaczej podchodzę do tych słów. Nie są dla mnie tak starszne (wiem,że to trochę przerażające) Przez wiele miesięcy na korytarzach je słyszałam. Sama usłyszałam “ogłaszam zgon”, “zarodek się nie zagnieździł, poroniła pani”. Nie ma dobrego sposobu przekazywania złych wiadomości,więc nie zarzucaj lekarzowi,że jet za mało sympatyczny dla pacjentki. Jak się chce mieć fachowca, a nie konowała, to czasami trzeba przymknąć oko na pewne inne aspekty. A Twój zarzut,że lekarz zachował się lekceważąco jest kompletnie absurdalny i nie rozumiem na jakiej podstawie go wysnułaś. Poznałam wielu, wielu lekarzy i tych cudownych, którzy potrafili poklepać po ramieniu i takich, którzy sucho przedstawiają fakty i co dalej i takich, co mieli wszystko w d..e, czekając na łapówki. Jednak nie upoważnia mnie to do wydawania sądów na temat lekarza, o którym nie mam pojęcia, którego nie znam. Należy ważyć słowa, bo to mocna bron. Ty Bruni też czasem zastanów się 2x zanim chlapniesz coś takiego, bo komuś możesz zrobić krzywdę słowem.
Pełny obraz sytuacji pacjnt może uzyskać od lekarza po badaniach. lekarz to nie jasnowidz, więc ten zarzut też jest nie adekwatny z Tojej strony. Gdyby lekarz powiedział,że zarodek obumarł, bądź że wszystko ok.,to by świadczyło o jego niekompetencji. A tak jak Laurana pisze, została wysłana na badania, będzie miała usg na zapewne lepszym sprzęcie, więc nie została potraktowana lekceważąco, a wręcz przeciwnie. Diagnoza zostanie postawiona, z odpowiednimi wynikami.
A Lauranie,jeśli ma wątpilwości, co do sposobu prowadzenia jej ciąży, radzę popytać o tego lekarza. wówczas zorientuje się,czy nadal warto być jego pacjnentką, jakie są opinie o nim, czy zdarzały mu się pomyłki (lekarz też człowiek i może mu się coś zdarzyć), opinie w stylu “jest miły/niemiły” nie są warte uwagi, raczej warto zwracać uwagę na aspekty medyczne.
Ach Bruni, nie można wszędzie doszukiwać się sensacji i negować wszystkiego. Czasami trzeba się zastanowić zanim wyda się osąd na podstawie jednego zdania. Weź to pod uwagę.
Spodziewam się,że zaraz “wyskoczysz” na mnie, bo to takie w Twoim stylu, ale trudno:) Uniosę to jakoś. Chciałam przybliżyć, jakby, że o pewnych sprawach nie da się delikatnie.
pozdrawiam.
powiem krótko – nie masz racji.
na doświadczenia nie będę sie z Tobą licytować, bo już Twoje założenie, że masz wieksze, etc uważam za niegrzeczne i nie sklaniające specjalnie do dialogu.
na podstawie informacji, niesprawdzonej, którą przekazał lekarz.
sama piszesz:
ważne moim zdaniem w takiej sytuacji jest przedstawienie pacjentce dwóch stron medalu – czyli, że może być to oznaką obumarcia zarodka i zapropoponować by się nie denerwowawała bo:
to jest dla mnie rzetelne i prawidłowe podejscie w tego typu sytuacjach.
piszesz o chlapnieciu bez zastanowienia – w przypadku lekarza bardzo mi to pasuje.
tak jak piszesz – przed dziewczyną jeszcze sa badania i do otrzymania ich wyników lekarz powinien sie powstrzymac z terminami typu “obumarcie ciązy”, albo tak jak pisałam – przedstawic wszystkie mozliwości.
zresztą sama napisałaś:
tym czasem Ty mówisz tu już o sytuacjach gdzie lekarz potwierdza diagnozę i ją przekazuje:
i bynajmniej zgadzam się z Tobą, ze jakkolwiek uprzejmie lekarz by tego nie przekazał, to sam fakt pozostaje faktem. jednak zawsze lepiej dowiedziec się w tzw. “ludzki sposób”.
w świetle tego:
pozostaje mi powiedzieć “i vice versa”- zastanów się zanim coś “chlapniesz”.
A ja powiem tylko tyle: wolałabym się leczyć u takiego chama jak serialowy dr House, niż u super sympatycznego, ale niekompetentnego… Na szczęście z opisu nie wynika, żeby lekarz był niemiły – po prostu użył medycznego terminu na określenie zagrożenia, które – być może – ma miejsce. I tyle w tym temacie.
Louve;) u dr. H to się chyba 80% żenskiej populacji chciałoby leczyć, gdyby mogło;)
czy mam rozumieć, że też wolalabyś wyjść z gabinetu z niepelną informacją odnośnie spadającej bHCG i zadreczać sie przez weekend myslami, że masz w sobie być może martwe dziecko (zarodek) niż zostać poinformowaną, ze to tylko jedna z ewentulaności (poznac pozostałe) i być spokojniejszą – mieć nadzieje??
po prostu nie chciałabyś mieć za sobą śmierci 9,5 miesięcznej córeczki ciężko chorującej i poronienia i takiego doświadczenia nie życzę nikomu….brak słów….
oczywiście, że bym nie chciała i nikomu tego nie życzę
i z całego serca Ci współczuje.
jednak nie uważam byś mogła w świetle tego co Cię spotkało móc umniejszać
tragedie i doświadczenia innych ludzi, w dodatku nie mając o nich pojęcia.
Nie było mnie przy rozmowie pomiędzy lekarzem a pacjentem, więc daleka jestem od osądzania, zwłaszcza, że być może były inne objawy, które lekarz zauważył a spadek bHCG ma być jedynie potwierdzeniem sytuacji… Poza tym spadek spadkowi nierówny a zanik objawów faktycznie może być niepokojący… choć równie dobrze może nie znaczyć nic. Cóż. Osobiście po odebraniu wyników leciałabym z powrotem do lekarza albo bym do niego zadzwoniła, żeby nie siedzieć przez weekend jak na bombie. Poza tym nie sądzę, że w sytuacji, gdyby lekarz mi powiedział, że być może to obumierający płód, a być może co innego to czułabym się spokojniejsza. Dopiero by mi wyobraźnia ruszyła…
Osobiście – współczuję przeżyć i nerwówki, też miałam ciągle jakieś problemy z ciążą w I trymestrze, zatem rozumiem doskonale co oznacza strach o dziecko…
Współczuję… z całego serca…
Bruni, nie wiem o co Ci chodzi. Totalnie Cię nie rozumiem. Wszędzie, gdzie napiszę Ty się czepiasz. A teraz to w ogóle Cię nie rozumiem. Nie wiem, o co Ci chodzi z umniejszaniem tragedii, tu się miejmy nadzieję tragedia nie stanie. Siejez dziewcznie niepokój i zamieszanie robisz. Nie wiem,czym Ci podpadłaam, ale wszelkie dyskusje z Tobą uważam za zbędne. Wyluzuj. Bo robisz się męcząca. Wiem,że zaraz znów nam się oberwie od moderatora, trudno. Nie znam Cię i dczep się, proszę Ciebie bardzo. Ja jestem spokojną osobą, a Ty doszukujesz się zaczepek. Zrozum,że nie każdy lubi się kłócić.
ewasilek, odniosłam inne wrażenie.
ja się odniosłam do sytuacji, postu Laurany, podczas gdy od osobistych wycieczek wyszłaś Ty pisząc, że na Ciebie naskoczę, stwierdzając co jest w moim stylu, a co nie.
Jednoczesnie teraz twierdzisz, że mnie nie znasz i to ja Cię atakuje.
No zmiłuj się.
no najwidoczniej…
bynajmniej się Ciebie nie czepiam.
jednak jak to bywa zazwyczaj na forum wyrażam tu swoje zdanie.
Ty się z nim nie zgadzasz, wyrażasz swoje i ja się z nim nie zgadzam – tak bywa na forum…
nie wiem po co robisz z tego tytułu osobiste wycieczki i wmawiasz mi, że się czegoś doszukuje, że nie jestem wyluzowana, że sie czepiam, sieje niepokój i zamieszanie, kłócę się… chętnie przyjmę do wiadomosci cytaty potwierdzające Twoje słowa.
Nie znasz mnie, nie wiesz co ja przeżylam, jednoczesnie kierujesz do mnie słowa:
co moim zdaniem wlasnie powoduje, że umniejszasz przeżycia i tragedie innych.
bez wzgledu na to co przeżyłaś ( a przeżyłaś ogromną tragedie – zgadzam się z Tobą) nie masz do tego prawa. nikt nie ma.
Jeśli nadal totalnie nie rozumiesz co piszę, to ja już niestety jasniej nie potrafię.
Uważam, ze lekarz poprostu przygotował pacjentkę na ewentualne obumarcie, myślę że gdyby powiedział ‘nie martwi się Pani spadek bhcg się zdarza’ to byłoby dla niej równoznaczne z tym że ciąża jednak sie rozwija. W takich słowach zawsze pacjentki doszukują się nadziejii. Ja poroniłam 2 razy
i we wszystkim widziałam nadzieje, kazałam robić sobie usg z 10 razy u 3 innych lekarzy, bo niemogłam w to uwieżyć, i też przestałam mieć jakiekolwiek objawy ciąży. Niechce denerwować dziewczyny która założyła ten wątek, ale lekarz miał prawo tak powiedzieć i napewno niebyło to nieprofesjonalne skoro pacjentka zgłasza się do niego z mijającymi objawami na tym etapie ciąży a później wynik bhcg spada, on napewno widział niejeden taki przypadek i napewno wie co mówi.
Znasz odpowiedź na pytanie: Spadająca beta HCG w 10tc