Mam problem nie wiem gdzie uderzyć, bo Sanepid mówiąć z lekka mnie zbył.
W piątek, z racji, ze wolne, ładna pogoda, nie ma co siedzieć w chacie to pojechaliśmy z dziećmi na wieś zrobić ognisko, podrodze w jakimś sklepiku kupiliśmy kiełbachę i to był błąd, ze nie kupiliśmy jej dzień wcześniej tylko po drodze, no ale niestety wszystkiego w życiu nie da się przewidzieć.
Niestety Tymon pierwszy ją zjadł i powiedział, że mu smakowała(zalał keczupem to nie poczuł), gdy ja ją wzięłam do gęby odrzuciło mnie natychmiast i kiełbasa wyladowała u psa. Wg mnie nie nadawała się do jedzenia. No i na wieczór jazda: biegunka ból brzucha, wymioty. Dzieciak marny i nienadający się do życia, dlugi weekend więc jeżdzenie po lekarzach odpada. Dostał smektę, orsalit, dieta lekko strawna. Dziś w dalszym ciągu jeszcze biegunka i mówi, że brzuch dalej boli. wkurzyłam się, bo trzy dni wyjęte z życiorysu i postanowiłam zadzwonić do Sanepidu. Mówię co i jak gdzie kupiłam podaję wszystkie wg. mnie istotne szczegóły itd. Pytam panią, czy telefonicznie to wystarczy, czy może powinnam złożyć pisemny wniosek i takie tam. A pani jakby miala mnie zupełnie w du.pie mówi, że teraz to oni nie mają samochodu i nie mogą pojechać, ale za kilka dni to może pojadą i coś tam sprawdzą, mi kazala zadzwonić za dwa tyg. i zapytać na jkim etapie jest sprawa.
Pani nawet mnie nie zapytała o dokładny adres tego sklepu. Po tej rozmowie z nią odechciało mi się wszystkiego.
Noż kurna gość sprzedaje starą kiełbachę i nikomu się nie chce reagować, bo po co? Bo nie ma samochodu bo nikomu się nie chce zająć sprawą, bo mają pewnie dużo innej roboty.
Postanowiłam, że nie odpuszczę, więc moje pytanie co powinnam jeszcze zrobić?
Iść jutro do Sanepidu i złożyć pisemny wniosek?
Co byście zrobiły?
41 odpowiedzi na pytanie: Stara kiełbasa
nie dziwię się, że nie chcesz odpuścić – pisemny wniosek to dobry pomysł – będzie ślad Twojego zgłoszenia – weź jeszcze potwierdzenie złożenia wniosku od nich. Telefonicznie to mogą się przejąć zgłoszeniem ale jak pani nie była ochoczo nastawiona to może być różnie.
szkoda ze kielbasy nie masz
też o tym pomyślałam ale pierwsza myśl to ją wyrzucić
a poza tym od piątku nie wiem, czy byłaby “wiarygodna”
złożyć wniosek na piśmie
No już wiem tak zrobię, ale dokładnie co w nim napisać? czego oczekiwać,
czy żądać?
poradźcie
Bania, a ja nie wiem, czy to ma sens.
Czy ta kiełbasa była zapakowana? Czy luzem? Jeśli zapakowana, to jaka data była?
Jeśli zapakowana szczelnie z datą- to i tak nic nie zrobisz, sprzedawca powie, że wina producenta, bo źle zapakowane, musiałabyś udowodnić, że źle przechowywali.
Jeśli luzem- to też nic nie zrobisz, bo mogą Ci powiedzieć, że wg. nich zapach był ok, że trzeba bylo sprawdzić przed kupieniem. Smród jest pojeciam względnym. Dokładnie tak było z perfumami Kelly Caleche Kelly- pisałam kiedyś- w opisie było, że zapach mchu i wilgotnego lasu jesienią, a moja sista powiedziała, że na mnie trupem walą
Ja kilka razy usłyszałam w sklepie, w kilku sklepach, że trzeba sprawdzać- wąchać- jak sie kupuje, bo dla kogoś śmierdzi a dla drugiego jest super 😀 W rybnym też.
może mały donosik? w skarbówce to muszą każdy zweryfikować, może w sanepidzie też?
to żeś pomogła Madox
trupem powiadasz??? ja tam trupa od Ciebie nie czułam ale prawdziwy namiętny seks
a tak serio to była luzem sprzedawana
masz rację pojęcie względne i zgodziłabym się, gdyby to nie był mój dzieciak
bo jeśli po tej kiełbasię mam w domu taką atrakcję, to za cholerę im nie podaruję, nie to, żem mściwa (bo to tyż) ale niech ci ludzie jakiejś uczciwości zaczną się uczyć. Co z tego, że on mi ją sprzedał, zarobił na mnie albo i nie, ale może zastanowi się kolejny raz wykładając na ładę starą kiełbasę do cholery!!!
racja
moze się zastanowi, chyba, że jest typem takim jak moja teściowa, która uważa, że w lodówce jedzenie się nie psuje. Nigdy. Nawet jak juz szynka się zwinie samoistnie w sztywny rulon- jest dobra
ja tych perfum nie kupiłam dziękuję bardzo, to już wole pachnieć jak zwykle starą babą, czyli różami 😀
Miałam tak z wołowiną umytą..Domestosem!
Ewidentnie śmierdziała!!! pojechałam od razu zwrócic ją do sklepu- owszem, zwrócono mi kase- ale wystosowałam PISMO do Sanepidu- i sklep miał kontrolę- o czym mnie również zawiadomiono pisemnie.
Insza inszość- że “nie stwierdzono nieprawidłości”- jasne- bo pewnie mięcho zaraz zutylizowano ( mam nadzieję!!!)
właśnie wysmarowałam piękne pismo
jutro im wrzucę
kiedys fajny filmik ogladalam o tym jak odswiezaja. pokazywali jak z zielonych wlasciwie wedlin mozna wyczarowac piekne cuda, ktore kazdy bez mrugniecia oka by kupil…
teraz tylko takie cos znalazlam, ale fajnie tu gosc mowi o tym ze nie dla kazdego to co smierdzi, smierdzi faktycznie.
Ale tego zapachu nie dało sie nie zauważyć…i TAK wołowina na bank nie pachnie
No waliło jak z WC
Bania mi się wydaje, że w piśmie wystarczy, jak opiszesz dokładnie sytuację, łącznie ze swoimi wrażeniami węchowymi i wyeksponujesz problemy żołądkowe dziecka a na koniec, że prosisz o interwencję. Masz do tego przecież prawo jako oszukany konsument, narażony na konsekwencje zdrowotne !!!!!!!
mówicie, wołowina myta domestosem
Baniu na drugi raz jak dzwonisz gdzieś do urzędu do zapytaj o Imię i Nazwisko osoby przyjmującej zgłodzenie a potem powołuj się na tą osobę – całkiem inny odbiór.
Nie zgadzam się że jak kupuję kiełbasę luzem to sobie ją wącham i jak śmierdzi nie biorę. Towar ma być świeży. Kiełbasę też bym zostawiła, a poza tym Tymka do szpitala by dostać kartkę żę zatrucie
o matko
mój kolega kiedyś, sto lat temu, dorabiał na studiach w marcpolu- był panem w białym fartuchu, który na zapleczu myje obślizgłe kurczaki w nadmanganianie potasu
jak dobry roztwór zrobił to różowiutkie po tym myciu były
a swoją drogą
opisać dokładnie sytuację – tzn. kiedy, o której godzinie, gdzie i co kupiłaś, co było z tą żywnością nie tak, ewentualnie czy zauważyłaś, że była niewłaściwie przechowywana. Zażądaj zajęcia się sprawą i poinformowania Cię o ustaleniach.
Zazwyczaj szybko dostaje się odpowiedź.
no, jak świeżo zarżnięte 😀
swoją drogą- ten markpol- czasami tam zaglądam, ale wędlina i mięso
oraz ryby kilka razy pani mi chciała wepchnąć dorsza sprzed potopu świata, ale, że mam zwyczaj wąchania wszystkiego, co luzem kupuję (czasem aż się dziwnie patrzy obsługa) to się nie nabrałam. Wkurzyło mnie tylko to, że ja go pkazałam palcem, pani zapakowała w folie, zważyła, nakleiła metkę z ceną, ja go wzięłam do ręki i do nosa… powiedziałam, że go nie chcę, bo śmierdzi. A pani na to : no tak, wie pani, one to już trochę starawe są…. jakbym nie powąchała to by mi sprzedała 😡
w tym samym sklepie pani od krojenia sera (taki tam mają francuski kozi, no pycha) nożem, którym miała mi ser pokroić zaczęła zeskrobywać ze ściany stary, brudny plakat promocyjny. Zacisnęłam zęby i patrzę- umyje czy nie- a ta już przykłada do sera…Jak jej zwróciłam uwagę, to oczami przewracała jakby mi sie nie powiem gdzie poprzewracało
zwyczaj bardzo praktyczny – zwłaszcza jak się trzeba pilnować na każdym kroku bo czasami sprzedaliby padlinę
A czasem sie jeszcze zdarza, że gołymi łapami chcą to mięso kroić nakładac itd.
To wtedy nie kupuję- jak widzę coś takiego!
ps. kiedyś w bardzo eleganckich delikatesach dostałam białą kiełbase zapakowaną w folijkę razem z dorodną muchą! bleee…..oddałam zaraz przy kasie.
Znasz odpowiedź na pytanie: Stara kiełbasa