Starania?

Nie wiem czy powinnam o tym pisać tutaj, ale cóż jestem zdesperowana Jak Wasi mężowie/partnerzy reagują na starania?
Mój mąż bardzo pragnie dziecka, ale nie ma ochoty na “starania”. Stwierdził, że przez te wszystkie moje badania i całe to zamieszanie, zaczął traktować współżycie “medycznie” i nie ma ochoty na seks. Pewnie nie jasno to opisałam, ale to są właśnie jego słowa. Czy też tak macie? A może ja mam tylko taki “wyjątek”

21 odpowiedzi na pytanie: Starania?

  1. Re: Starania?

    Chyba najzwyczajniej w świecie Twoj chłopina jest zmęczony. Pewnie chcialby móc przytulać się jak kazdy normalny czlowiek i nie przerabiac tego w aspektach medyczno-dzięciotkowych. A tu nie ma…..teraz wolno, teraz nie wolno; taka pozycja odpada, a taka najlepsza…itp problemy. Każdemu z nas wydaje się, ze jego dziecko przyjdzie na swiat wtedy, gdy zapadnie taka decyzja…do czasu…:((((
    Jesli Twoj mężczyzna pragnie maluszka to nie ma przeciez innej opcji jak starać sie, mimo, ze jemu to nie odpowiada.
    Moj mąż reaguje na nasze starania bardzo pozytywnie, choc widzę, że z kazdym miesiącem ma mniej cierpliwości i chyba coraz bardziej martwi sie o mój stan psychiczny. Nie ma dnia, zeby nie przypomnial mi o tym, że inne sprawy na swiecie tez istnieją i nie musze ciągle myslec o dziecku. A ja tak naprawde niczym innym nie żyję :(.
    Wczoraj moj męzulo usiadl biedaczyna i stwierdzil, ze to wsztstko jest bez sensu. Np. teraz mamy szlaban na przytulanie, bo trzeba wzmacniac plemniczki i czekac na pekniecie pecherzyka, a jak bez przytulanek zmajstrować maluszka??
    MI sie wydaje, ze mężczyzni tez chcą, tez czekają i tak samo jak my są zmęczeni. Rozni nas od nich jednak czesto to, ze my mamy wiecej cierpliwości. Mimo, ze to my biegamy po lekarzach (oni na ogol chodza jak my mowimy, ze muszą, bo tak powiedzial lekarz), nieustannie sie badamy, lykamy lekarstwa, poddajemy się zabiegom to i tak jesteśmy bardziej wytrwale.
    Tej wytrwalosci zycze Ci z calego serca, a jeslii masz jej za duzo to podaruj trochę mężowi:)
    Pozdrawiam i….. fasolkuj szybciutko:)

    karkoj

    • Re: Starania?

      Dzięki za podtrzymanie na duchu, ale te “staraniowe” kłopoty zaczęły się jeszcze przed tym jak myślimy o dziecku. Jego wogóle przestał interesować seks Według niego kochanie się raz w miesiącu jest wystarczające, a nawet to jest dużo Wiem, że to głupie co pisze, ale już sama nie wiem czy ja mam jakieś chore wymagania, czy może on się myli

      • Re: Starania?

        Nasze przytulanka przeważnie przypadały w weekendy, bo w ciągu tygodnia mój mąż był “wiecznie zmęczony”. A że owulacja nie szła z tym w parze, więc po kilku moich uwagach, że przegapiliśmy być może szansę, stwierdził, że teraz mam mu mówić kiedy owu się zbliża. Więc mówiłam. Tylko że wtedy nasze przytulanka mnie jakoś nie cieszyły i czułam, że się zmuszamy… Więc przestałam mówić o owu i sama zaczęłam kontrolować sytuację. Wystarczyło, że ja wiedziałam, kiedy nadchodzi. Wyluzowałam i jak było trzeba, przejmowałam inicjatywę. Udało mi się uwolnić od ciągłych myśli, ze teraz “powinniśmy”, “musimy” itd. W ostatnim cyklu miałam szczęście. Dwa przytulanka w odstępie ok. 36 godzin – jedno z jego, drugie z mojej inicjatywy. Kiedy powiedziałam mężowi, że jestem w ciąży musiałam mu dodatkowo wyjaśniać, kiedy to się stało,hyhy. Przepraszam za może zbyt obrazowy opis.
        Nie chciałam, żeby myśl o dziecku stała się moją obsesją. Myślałam o tym, ale nie chciałam stać się niewolnikiem tych myśli. Wiem, że przy niektórych problemach z zajściem w ciążę, regularne przytulanka są ważne, tylko czy człowiek nie popada w mechaniczność? Wiem, że starałam się dość krótko, biorąc pod uwagę starania innych forumowiczek, rozumiem jednak mężczyzn, że i oni mogą w pewnej chwili poczuć się zniechęceni i zrezygnowani. Przytulanka “na czas” to niezła poprzeczka dla faceta, on też chce dziecka, ale myśli o nim trochę inaczej, niż my, z większym dystansem. Może w którymś momencie poczuć się, jak maszynka do robienia dzieci, może te przytulanka “na czas” go stresują… A może kobietom trzeba by było trochę tego dystansu, wyluzowania się? Tylko natura nas tak dziwnie stworzyła, że jest to trudne do zrealizowania…
        Życzę powodzenia w starankach i szybkiego bezstresowego zafasolkowania. Żal każdego cyklu, ale może potrzeba Wam psychicznego odpoczynku?
        Pozdrawiam!
        Kamila

        • Re: Starania?

          mnie moj maz juz kilkakrotnie wykrzyczal, ze traktuje go jak maszynke do robienia dzieci.
          dlatego teraz staram sie to wszystko obrocic w zarty, albo w “randki z winkiem” o danej godzinie. (niestety musimy sie przytulac 36 godzin po zastrzyku). zauwazylam, ze maz wtedy co jakis czas patrzy na zegarek i sie niecierpliwi:) staram sie w nim podsycac te mysl przez caly dzien, zeby uwazal, ze to cos fajnego, na co czeka, a nie przymus.
          innym razem mowie mu, ze jest mi akurat w tej chwili potrzebny jego material genetyczny, wiec oprocz smiechu, on jest tez dumny, ze ma taka wazna role.
          mysle, ze im jest trudniej. jesli my nie mamy ochoty na seks, a nadchodzi “ten czas” – da sie jakos przezyc. a oni – nie tak latwo. on musi miec ochote i… skonczyc .
          u nas tez jest problem z czestotliwoscia, i dlatego, ze czesto sie mijamy i jestesmy zmeczeni, i dlatego, ze maz ma chyba mniejsze potrzeby niz ja .
          ale zauwazylam tez, ze to sie dzieje falami, raz lepiej raz gorzej (znaczy rzadziej;). moze u Was tez to przejdzie i bedzie w porzadku. jesli Twoj maz “nie zabiera sie do roboty”, to Ty to zrob. i rozmawiaj z nim, moze on sie boi zostac ojcem? nad facetami trzeba nieustannie pracowac, oni sa jak dzieci
          powodzenia

          • Re: Starania?

            Mój mężuś zarzucił mi, że kocham się z nim ostatnio tylko dlatego, że chcemy dzidziusia 🙂 a to nieprawda, oczywiście, podśwadomie o tym myśle, ale tylko w okolicy owu. Teraz staram się, aby dobrze sie czuł :)) i więcej tak nie myślał

            • Re: Starania?

              Bo to tak naprawde nie jest wcale prosta sprawa dobrać się w sprawach łóżkowych. Ludzie mają różne potrzeby jedni raz dziennie inni raz w miesiącu.
              Nie będzie łatwo jeśli ten model przytulanek istniał u was już długo, żeby teraz nic mu nie mówiąc akurat przypadalo w te dni. Ale kobiety są sprytne i wiem, ze napewno sobie poradzisz z tym.

              A zmęczenie staraniami… jak ja to dobrze znam. Po trzech latach chciałoby sie po prostu uprawiać seks a nie starać sie o dziecko.

              Weteranka wojny w Wietnamie. 3 lata już za mną ale się nie dam!

              • Re: Starania?

                co z tymi facetami???????!!!!!!!!!! Czytam Wasze komentarze i się przerażam coraz bardziej. Ja myslałam, że moj mąż i jest jedynym w swoim rodzaju, skoro nie jest mu potrzebny seks czesciej niz dwa razy w miesiącu…. jakze sie mylilam. A kiedyś (przynajmniej tak z ksiazek mozna wyczytac) to panowie zachecali kobiety, zdobywali rownież w łozku, to oni mieli wieksze potrzeby. Albo czasy sie zmienily, albo ksiażki kłamią!!!! Wielka szkoda!!!!!!
                Aniu…z tego, co piszą dziewczyny wynika, że ani Ty nie masz wygórowanych oczekiwań, ani Twoj chłop nie jest dziwolągiem. Tak sie dobraliście i już.
                U mnie było bardzo podobnie. Jestesmy po slubie lat 5,5, mieszkamy razem lat 7. Początkowo wszystko bylo w porządku, ale z czasem niestety okazalo się, ze temperament mojego męża jest mniejszy, niż sie zdawało. W pewnym momencie zaczęłam się zastanawiac jak to będzie, gdy zaczniemy sie starać o dziecko. I faktycznie….kiedy przyszedł ten czas zmarnowaliśmy kilka cykli tylko dlatego, że albo małżonka bolała głowa, albo był śpiący, albo zmęczony, albo cokolwiek innego. Mowił, że chce dzieciątko, ale nic nie robił w tym celu, zeby ono miało szanse się pojawić. Następnie mieliśmy dwuletnią przerwę spowodowaną lykaniem przeze mnie silnych lekow. I kiedy znowu przystapiliśmy do majstrowania maluszka okazało się, że mam torbiele, nieprawidlowo pracujące oba jajniki, wysoką prl. To był chyba punkt zwrotny. Ja co rusz w dołkach psychicznych. Dopiero wtedy mąż zaczął sie interesowac cyklem kobiety i szansami, jakie mamy na dziecko. Po naszej pierwszej wspolnej wizycie u ginekologa było jeszcze lepiej. Pan doktor dużo powiedzial, a moj mężulo chyba dużo zrozumial. Od tamtej pory kazdego miesiąca sam liczy, kiedy moze wystapic owulacja, dba o siebie, znacznie ograniczyl palenie (moze w koncu zdola rzucic), nie marudzi, kiedy trzeba zbadac nasienie. I przede wszystkim nagle okazalo sie, ze moze i lubi kochac sie znacznie czesciej niz raz na 2 tygodnie. Jest dzielny i teraz widze, ze nie jestem juz sama w staraniach o dziecko. Przy tym wszystkim staram sie z nim duzo rozmawiac, zawsze wysłuchuję jego racji, nie krytykuje za to, ze kiedyś było inaczej i byc moze zaprzepaścilismy niejedną szansę (choc najchętniej obilabym mu 4 literki).
                Z perspektywy czasu….wydaje mi się, ze zmienil się, bo najzwyczajniej w swiecie jest przerazony….
                Ma oczywiście gorsze momenty, ale tak samo mam je ja, mamy je wszyscy, ktorzy starają sie bezskutecznie; ktorzy patrza na ciężarne i wozki ze łzami w oczach.
                Oczywiście u Was może byc inaczej i oby było. Mam nadzieje, ze Twoj małżonek znacznie wczesniej sie zmieni. Może sprobuj z nim rozmawiac, tlumaczyć… Faceci sa jak dzieci, które trzeba uczyć wielu rzeczy, chyba czasami nawet seksu… A może zamiast rozmowy ciągnij go do łozka dniami i nocami. Cos musisz wymyśleć.
                Zycze szybkiego, owocnego myslenia, a potem juz tylko fasolkuj !!
                powodzenia

                karkoj

                • Re: Starania?

                  No cóż mam podobny broblem ale on też zaczyna dotyczyć mnie gdyż już przestaję myśleć o samym przytulanku a tylko o jego końcu mój mężuś się tym stresuje i wcale mu się nie dziwię a to tylko utrudnia sprawę i powiem wam szczerze że sama też już mam dość tego działania na zawołanie to strqsznie męczące i stresujące chciałabym móc o tym nie myśleć ale za bardzo chcę fasolki jeszcze trochę i chyba poszukam jakiegoś psycho bo to się staje jakąś obsesją a dotego dochodzi jescze jeszcze comiesięczny strach przed porażką już nawet boję się testować

                  • Re: Starania?

                    Wiecie dziewczyny ja wszystko rozumiem. Nie zmuszam go na zawołanie… Nawet dokładnie nie wiem kiedy mam owulację, bo mam nieregularne cykle i ogólnie różne problemy… Ale to jego libido na początku było bardzo duże a teraz jest prawie zerowe! I to nie chodzi o dziecko -wszystko zaczęło “spadać” długo przed staraniami… Jakoś przywykłam do tego, ale gin na każdej wizycie gada mi, żebyśmy starali się od któregoś tam dnia cyklu do… co 2dni, mówi że przez moje wyniki musimy się spieszyć (mimo, że mam niecałe 20lat!), bo niedługo zajście w ciąże może być niemożliwe! Wiecie pod jaką presją jestem?! Każdą jego “odmowę” przyjmuje już ze łzami w oczach i czuje się jakby wbijał mi nóż w serce! Naprawdę staram się “wyłączyć” myśli dotyczące starania o fasolkę i nie myśleć o tym co mówi gin, ale zaczynam wtedy dołować się tym, że po prostu ja już go nie interesuje! Jak rozmawiam z nim na ten temat, to najczęściej podaje takie powody:
                    1) jestem leniwy
                    2) jestem zmęczony
                    3) pierwsza “namiętność” minęła!
                    4) za bardzo Cie kocham, żeby “kochać się” z Tobą!!!
                    Doszło już do tego, że jak usłyszę takie “tłumaczenia” to z nerwów zaczynam się śmiać (to jest niezależne ode mnie), a on wtedy wkurza się jeszcze bardziej i mówi żebym znalazła sobie innego, który będzie mnie zaspokajał!!! i cała rozmowa kończy sie wielką awanturą. Jestem spokojną osobą, ale moje nerwy są w strzępach!
                    Proponowałam mu żeby poszedł ze mna na wizyte do gin, ale on nie chce-nawet do poczekalni nie chce wejść! Moja gin powiedziała, żeby zbadał nasienie-wiecie jaką mi awanture zrobił?! Powiedział, że to moja wina, że nie mamy jeszcze dziecka i on nie będzie się badać- w końcu zrobił, po kilku awanturach i wyszło, że ma słabe nasienie-jest zapisany do androloga, o co też była awantura!
                    Miałam dużo cierpliwości, marzę tylko o dziecku, ale już naprawdę nie mogę wytrzymać z nim-o wszytsko się kłócimy, nawet jak umówie się z koleżanką to czepia się! Czasami nie mam ochoty wracać do domu

                    • Re: Starania?

                      Aniu….bardzo to przykre co piszesz.
                      Z tego co przeczytałam wynika, ze Wy macie powazny problem malżeński, a sprawy seksu to tylko część tego zlego, co sie dzieje. Wydaje mi się, ze najpierw z tym ogolnym problemem powinniście sobie poradzić, inaczej także w sprawach łozkowych będzie wam ciężko dojść do porozumienia 🙁 Jak dlugo razem jesteście?? Moze jakis kryzys was dopadł.
                      Napisałaś, ze masz niespelna 20 lat. W jakim wieku jest Twoj partner?? Może po prostu nie dojrzał jeszcze do bycia ojcem (na co wskazują chociazby dziwaczne powody, ktore on podaje;niechęc do badania sie).

                      karkoj

                      • Re: Starania?

                        To, że nie dojrzał jest raczej niemożliwe- on ma prawie 29lat! Razem jesteśmy od 3lat, w tym 1,5roku po ślubie- przed ślubem też mieszkaliśmy razem. Z dnia na dzień czuje coraz bardziej czuje się jakbym mieszkała z obcą osobą Oczywiście do starania o dziecko nie zmuszałam go-razem doszliśmy do wniosku, że to już czas.
                        Chciałam znaleźć sobie jakąś prace, bo cały czas odkąd skończyłam szkołe siedze w domu. Ale niestety mój mąż nie zgadza się !!!!!!!!
                        Stwierdził, że skoro nie sypiamy ze sobą to na pewno go zdradze!!! O to też toczymy wojny… Wypomina mi, że on pracuje a ja nie, ale jak chce znaleźć jakąś prace to jest awantura. Za godzine wróci z pracy-nie wiem czy się cieszyć czy nie… Nie wiem co mnie czeka dzisiaj…
                        Zabawnie wygląda nawet to jak śpimy: mamy rozkładaną kanape-szer.150cm- on leży jak mu się podoba, a ja muszę spać jak najdalej od niego odsunięta, bo jak przypadkiem przytule sie to odpycha mnie, także wisze na brzegu, oczywiście mamy osobno kołdry! Kiedyś stwierdził, że szkoda że nie mamy większego mieszkania, bo on chciałby osobne sypialnie!!!!

                        • Re: Starania?

                          Aniu Słoneczko wy naprawdę macie problem….małżeński. Nie chcę tu oceniać Pawła bo go nie znam ale znam ciebie i wydaje mi się że potrzebujesz nie tylko jego miłości, okazywania zainteresowania itp, ale również swojej młodzieńczej wolności, przyjaciół-i nie mówie tu w sensie zdradzania męża…. Nie wiem jak ci pomóc czy doradzić…Jesteś młodą mężatką ale małżeństwo nie polega na tym o czym tu piszesz…. Tak samo miłość…sama miłość nie wystarczy trzeba się szanować, rozumieć trzeba całego mnóstwa dopełnień do miłości u was to chyba gdzieś po drodze zanikło 🙁
                          Ja biorę ślub w pzryszłym roku… Mój m. kiedyś przy sprzeczce powiedział że nigdy nie może być dobrze… A ja mu na to że może i nie tylko dobrze ale i cudownie…i oboje doskonale już o tym wiemy i oboje ze wszystkich sił dążymy do tego… A mieszkamy ponad rok razem więc mogę mieć jakieś porównanie…
                          Aniu mogę sobie prawić morały bo nie jestem w twojej sytuacji…pewnie też byłabym w kropce… Próbuj jak najwięcej rozmawiać z mężem i przede wszystkim odrzucić gdzieś na boczek kłótnie bo to oddala was od siebie….
                          A dzidzia…hmmmm może sprawić że wasz związak znów będzie kwitł… Ale może być też na odwrót…
                          Życzę ci szczęścia….

                          www2.fertilityfriend.com/home/dbf74

                          • Re: Starania?

                            hmmmm… to nie jest normalny uklad i przyklad prawdziwego malzenstwa…. nie powinnas pozwalac na takie traktowanie i pomyslec czy tak wlasnie chcesz spedzic swoje zycie. Szok…. po prostu szok…. tu bardzej nie wspolne wizyty u gina by pomogly a u psychologa… trzymam kciuki bo Twoja sytuacja wymaga wiele wysilku i pracy abys byla szczesliwa.. i on tez…. chyba to problem zazdrosci ktora jest w stanie wiele zepsuc…. szkoda, ze nie mozesz z punktu widzenia zdrowotnego poczekac z maciezynstwem, bo to obowiazek i odpowiedzialnosc na cale zycie i szkoda mieszac dzieci w taki uklad. TO mzoe smutne co pisze, ale ja bym w takim zwiazku nie trwala ani dnia dluzej. ale ja to ja, nie umialabym tak zyc i byc tak traktowana… kobieta musi byc kochana, przytulana a zarazem wolna ze swoim mezczyzna.. musisz miec mozliwosc pracy chyba ze stac Was na to abys nie pracowala albo Ty faktycznie nie chcesz pracowac… pomysl o swojej przyszlosci…. gdybys miala zostac kiedys sama to z czego bedziesz zyla, gdzie Cie zatrudnia bez CV… nie mozna sie tak uzalezniac…. jestes tak mlodziutka i moglabys sobie zupelnie inaczej ulozyc zycie. dziewczyno ratuj sie!!
                            Sorki, ale nie umialam tego przemyslec!! Jestem zdruzgotana ale dzieki temu jeszcze bardziej doceniam to co mam!!
                            Trzymam kciuki!!
                            Aga

                            • Re: Starania?

                              Jeśli chodzi o nasze finanse to z tego punktu widzenia nie muszę pracować, bo mąż pracuje i ja też mam inne dochody. Wiele razy próbowałam z nim rozmawiać-normalnie, spokojnie, ale po prostu nie da się. On zaczyna żartować podczas poważnej rozmowy, cały czas dopytuje sie czy chce go zostawić-odpowiadałam nie, ale ostatnio powiedziałam, że jeśli nie zmieni się to być może tak-stwierdził, że nie wyobraża sobie życia beze mnie i jak ja mogę w ogóle tak mówić-obraził się. Mówię mu, że tak jak jest teraz nie może być dłużej, ale on uważa, że wszystko jest w porządku, jego zachowanie, nasze relacje są dobre i niczego nie trzeba zmieniać. Nic do niego nie dociera. A ja już naprawdę nie wiem jak mam z nim rozmawiać, staram się zrozumieć to co on robi, ale nie mogę. Niedługo skończę chyba w wariatkowie…

                              • Re: Starania?

                                no nie….do wariatkowa to Ty siebie nie wysyłaj. Faceci to (co bylo juz wczesnije przez kilka z nas pisane) chlopcy, ktorych trzeba wychowywać. Potrzeba do nich duzo cierpliwości. Nie wspominając o tym. Jednak Twoj mąż moim zdaniem naprawde przesadza. Zachowuje sie jak terrorysta psychiczny. przeciez tak nie moze być!!!! Może faktycznie wybierz sie do psychologa i sprobuj się dowiedziec w jaki sposob mozesz do swojego pana dotrzeć. To, ze on nie widzi problemu, faktycznie nie oznacza, ze go nie ma. Żadna z nas nie da Ci recepty na to, jakich argumentów powinnaś uzywać w rozmowach, bo nie znamy Twojego męża.
                                Co do chorobliwej zazdrości: taki problem miala moja mama. Mowila mi, ze to jedna z najgorszych problemow, jakie moga si epojawic w związku. % lat zajęlo jej “wyleczenie ” mojego taty. Az do znudzenia powtarzala, ze idzie tylko do kolezaki, dawala mu numer telefonu, pod ktorym byla uchwytna lud adres pod ktory sie wybierala. Kosztowalo ją to duzo nerwow, ale udało sie. O tym także przeciez mozesz pogadac z psychologiem.
                                Zaś co sie tyczy maluszka: pewna jesteś ze za jakis czas mozesz juz nie móc miec dzieci? Może jest mozliwość “naprawienia” Cie.
                                Coś musisz dziewczyno zrobić z chlopem, bo faktycznie zwariujesz!!

                                karkoj

                                • Re: Starania?

                                  karolakoj ma wieelee racji. Moze mozesz poczekac ze staraniami (wiem, ze to sie tak latwo mowi), moze uda sie Ciebie “naprawic”. Moze niekoniecznie trzeba sie tak spieszyc. Nowa sytuacja, nowe obowiazki moga jeszcze bardziej destrukcyjnie wpynac na wasz zwiazek. Teraz piszesz, ze nie masz ju sil, ze (co oczywiscie traktuje jak metafore) zabiora Cie do wariatkowa. Pomysl, co bedzie jak sie uda, a sytuacja sie nie zmieni, jak wtedy moze sie pogorszyc o rozchwianychj hormonami emocji. Jak teraz nie mozesz wytrzymac, co bedzie, jak dojdzie strach o dziecko, obawa przed nieznanym, przed macierzynstwem. Wiele chyba musicie przemyslec… takze razem i kazde z osobna.
                                  TickerFactory.com/ezt/d/4;10711;87/st/20040731/e/naszego+slubu/k/8b86/event.png/images/obrazek.gif/images/obrazek.gif[/img]

                                  • Re: Starania?

                                    Dziewczyny to ja mam chyba faceta z NIEBA !!!O fasolke staramy sie od 2 lat,od niedawna dopiero na powaznie wzielismy sie za siebie,Okazuje sie, ze maz ma b.słabe nasiomka i nie wiem jak dluga droga przed nami. Przeszlam taki sam ciąg wizyt u gina jak Ania,ale moj mezczyzna[22 lata] byl ze mna wszedzie ^^ Duzo stresu kosztowaly nas próby z owu-tak tak,kochajcie sie co 2 dzien i te sprawy,tak mowil moj gin. Bylismy spieci, zli -bo co to za sex na klask?! Mój mis dzielnie to znosil. Bez problemu pobiegl wrecz na badania a po zlym wyniku powiedzial:Damy sobie rade!!Czy moj mis nie jest inny jakis?:P Aniu, ja mysle ze to sprawa dumy twojego meza bo dla faceta wynik negatywny jest jak wyrok. Ten typ tak ma 🙂 Ja mysle, ze tu nikt nikogo obwiniac nie powinien a on powinien dojrzec do bycia ojcem 🙂 Trzymam kciuki -jak cos to pisz smialo na priv,pogadamy 🙂

                                    Ewulek

                                    Edited by cooks on 2005/10/05 15:45.

                                    • Re: Starania?

                                      Aniu, ja popieram karolakoj. to nie moze tak byc. rozumiem, ze moze Twoj maz nie ma duzych potrzeb itd, ale zeby odpychac Cie gdy go dotkniesz? albo – chce miec dziecko ale nic z tym nie robi? tez Ci radze, pojdz do psychologa, do jakiejs poradni malzenskiej. spodziewam sie, ze Twoj maz nie wybierze sie z Toba, wiec idz sama. nie pozwol sie tak traktowac, kobieta potrzebuje czulosci, ciepla i dotyku. i nie moze byc zamknieta w klatce.
                                      pamietaj, ze pracujac – pod okiem psychologa – nad mezem, nad zwiazkiem, mozesz wszystko zmienic na lepsze.
                                      pozdrawiam Cie i mocno przytulam

                                      • Re: Starania?

                                        Wiecie co? Mam takiego pecha, że lepiej nie mówić:
                                        1) Miałam przeprowadzić dzisiaj rozmowe z nim, ale: jeździliśmy cały dzień po lekarzach, a teraz jak jest chwilka, żeby porozmawiać okazało się, że mąż ma problemy z bankiem-bankomat był popsuty nie wypłacił mu pieniędzy, ale odjął z konta-jutro czeka go przeprawa w banku… Chodzi wściekły (to było 3/4 jego pensji!!!) także z rozmowy d…
                                        2)Byłam dzisiaj u ginekologa (innego niż zwykle), bo mam torbiel. Powiedziała mi, że ona wyczuwa powiększenie jajnika prawego (usg tydzień temu stwierdziło torbiel w lewym jajniku średnicy 5cm!!!), a w lewym nic nie czuje. Stwierdziła też, żebym odstawiła wszystkie proszki (Clo, Luteina) i zobaczyła co się stanie!-dobra
                                        3)Byłam też u endokrynolog, powiedziała że biorąc Clo i Luteine nie uda mi się zajść w ciąże (stwierdzono że Luteina działa antykoncepcyjnie!!!!), a poza tym może być u mnie odpowiedzialna za to, że pęcherzyki nie pękają tylko przekształcają się w torbiel! I komu tu wierzyć?!
                                        Sama zastanawiałam się nad wizytą u psychologa, ale podejrzewam, że mój mąż “zabiłby” mnie gdyby się dowiedział, że poszłam… Zaproponuję najpierw mu wspólną wizyte… Robi małe postępy, bo zgodził się zrobić oznaczenia hormonów… Ale ten los jednak jest złośliwy
                                        Jeśli chodzi o dotykanie, to on uważa, że moge go dotykać tylko wtedy kiedy ON ma na to ochotę

                                        [Zobacz stronę]
                                        [img]/ticker/cdeec/ttc.png/images/obrazek.gif" />

                                        • Re: Starania?

                                          Torbielą sie nie martw. To oczywiście żadna przyjemność, ale kiedy wyeliminują powod, ktory sprawił, ze ona powstala to i sama torbiel zniknie. Prawdopodobnie nie pękł Ci w któryms cyklu pęcherzyk i dlatego ją masz.
                                          Co do Clo…. Nie jestem ekspertem w sprawach hormonow i lekow, ale wydaje mi się, ze ten środek jest podawany po to,żeby pomóc pęcherzykowi w powstaniu i rozwinięciu sie, zas luteinę (czyli progesteron) podaje sie, zeby jajeczko moglo się zagniezdzic w macicy, a w przypadku niepęknięcia pęcherzyka, żeby on się wchlonął. Jesli się nie wchlonie to może powstac torbiel. (takie przynajmniej informacje mam od dziewczyn z forum i od lekarza)
                                          Do psychologa idz. Najlepiej, zebyscie razem się tam udali, ale skoro Twoj mąż nie bardzo się do tego nadaje…idz sama. przecież nie musisz mu mowić, ze byłas. Tylko wykorzystasz wskazowki mądrzejszej od nas osoby.
                                          A co do męża…powiedz mu, ze jak się nie zmieni to Twoje kolezanki z forum kopną go w 4 literki. Ale to oczywiściejak sie wyjasni sprawa z pieniędzmi, bo pewnie teraz jest wsciekly, czemu dziwić sie nie nalezy.
                                          Przeciez tak nie można!!!!!!!!!!
                                          Zycze powodzenia we wszystkich klopotach, zarówno z meżem, jak i z hormonami (bo chyba je masz, skoro bierzesz leki i stalaś sie wlascicielką torbieli)

                                          karkoj

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: Starania?

                                          Dodaj komentarz

                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo