Juz po wszystkim i dzieki Bogu wszystko oki, ale nerwow sie najedlismy :-(( Odebralam Vicki z przedszkola, ta zaplakana, z pania w lazience. Okazuje sie, dzieci ubieraly sie w szatni do wyjscia, pzyszedl dziadek po wnuka z dzieckiem na reku, nie zauwazyl mojej Vicki- nie wiem dokladnie, czy sie o nia potkna, czy nie widzac jej, popchna ja, w kazdym razie mloda upadla, a rozschwiany dziadek ja przydeptal na karku :-(( Ma normalnie posiniaczony kark. Caly czas sie zastanawiam, jak to sie moglo stac, bo gdyby stana calym ciezarem, bylo by po niej- mam ciarki, jak sobie to wyobraze. Pani niby sie nia zajela, mala byla w takim szoku, ze nie mogli jej uspokoic- zrobila siusiu w majtki. Zastanawiam sie tylko, dlaczego do mnie nie zadzwonili- czy poprostu przyszlam szybko, ze nie zdarzyli, czy jezeli przyszlabym pozniej, czy by mnie poinformowali- musze to jeszcze wyjasnic!! Wiem, ze to niczyja wina, wypadek, ale jestem ogolnie zla- znow cos, co powoduje moje wahania zaufania co do jej grupy! Oczywiscie bylismy na ostrym sprawdzic, czy nic nie jest naruszone. Wszystko jest oki, tylko obrzek, sinaki i trzeba obserwowac. Przepraszam, musialam sie wyzalic.
Strona 3 odpowiedzi na pytanie: Staranowali mi dziecko w przedszkolu :-(((
Dowalcie mi, ale tak z grubej rury Coby sezon ogorkowy zamknac ;-))
tak kolezanka z nami rozmawia? proszę jaka cisza
Nie?? A tak sie klocic chcieli ;-)) Oki, uciekam spac, dobranoc Dziewczeta 🙂
Przecie mówiłam, że się nie umiem kłócić:)
Dokładnie o czymś takim mówię
Nie zawsze zatem trzeba szukać drugiego dna w moich wypowiedziach
jejku biedna mała
Ula, całkiem fajne macie to rozwiązanie z szatnią. U nas nie ma szans, bo szafki stoją na korytarzu, zaraz przed salą (fakt, że korytarz wielki, dużo miejsca, więc ciężko tłok zrobić 😉 ).
U nas jest tak, że dzieci do szatni ida tylko z pania lub rodzicem.
U nas “szatnia” jest dluga lawka z wieszaczkami stojaca w korytarzu pod sciana. Dodatkowo stoja komody z szufladami. Rozwiazanie w sumie praktyczne, do momentu scisku, kiedy przychodza rodzice na “hura”, a wiadomo, ze o 15 zwykle najtloczniej. Zawsze czlowiek jest “przygotowany”, ze cos sie moze w przedszkolu wydarzyc, wiadomo, dzieci sa rozne, a panie nie maja mozliwosci stac przy kazdym z osobna. Jednak nigdy bym nie przypuszczala, ze jakas “ciemiega”- dorosly, zrobi, nawet przypadkowo, dziecku krzywde! Dzieki Bogu, nic sie nie stalo, a panie maja lekcje, juz mysla, jak zrobic, zeby cos takiego sie nie powtorzylo. Dekoracje wiszace z sufitu zniknely na drugi dzien.
Znasz odpowiedź na pytanie: Staranowali mi dziecko w przedszkolu :-(((