z natury jestem spolegliwa i raczej nadstawiam drugi policzek niz oddaje, ale dzis dostalam cholerwicy. Mamy sasiadow bezp. nad nami, ktorzy w czerwcu (Piotrek mial wtedy cztery miesiace) rozpoczeli remont i przez bite trzy miesiace zwalali sciany, wiercili (sama nie wiem, co trzeba robic przez trzy miesiace, albo jak nieudolna ekipa byc) – znioslam to dzielnie, choc musialam wychodzic na spacery z Piotrem, zeby choc troche pospal.
Teraz remont skonczyli, ale raz na jakis czas panu (a wlasciwie jego zonie, bo on to pantoflarz) zechce sie po powrocie z pracy, tj. ok. 20, wywiercic te czy inna dziura. Na nic sie zdaly prosby mojego Jarka kiedys wystosowane, by oszczedzili sen dziecka. Dzis poszlam ja… spytalam, czy nie maja litosci dla dziecka, a ona mi na to: “mnie nie interesuje ile pani dziecko spi i kiedy. Cisza nocna jest od 22” i zatrzasnela mi drzwi przed nosem. Krew mnie zalala, moze mialam szczescie w zyciu, ale nigdy nikt mnie tak nie obrazil, a juz na pewno nie z tak bliskiego otoczenia.
Co zrobic z taka baba? juz nawet wgryzalam sie w statut spoldzielni, czy jej nie postraszyc wydrukiem fragmentu, gdzie jest mowa o wykluczeniu ze spoldzielni w przypadku powaznego naruszenia norm spolecznych… moze macie jakis pomysl jak sie babie “odwdzieczyc”, a jednoczesnie nei eskalowac – dla dobra Piotrka i jego snu – konfliktu…
dzieki za rady,
Gosia
Piotruś (12.02.2005)
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: stosunki (dobro)sąsiedzkie…
Re: stosunki (dobro)sąsiedzkie…
Współczuję, bo na pewno jest to uciążliwe ale z drugiej strony czasem tak jest że ludzie do późna pracują i tylko o tej porze coś mogą zrobić. Mój synek wstaje dość rano i niestety jest w takim wieku, że lubi wszystkim rzucać. Pochowałam najcięższe zabawki, ale wszystkich przecież mu nie schowam. Tak więc sąsiedzi pewnie też klną na nas nie raz. Pomimo moich starań Adaś jeszcze nie rozumie, że takie zabawy o rannej porze to nic przyjemnego a ja niewiele mogę na to poradzić.
,
Marta i Adaś 15.11.2004
pijaczki
Ja Cię doskonale rozumiem. Też niecierpię ludzi pod wpływem alkoholu i nie ma dla mnie znaczenia czy to tanie winko czy jakieś wysokogarunkowe trunki – jak pijany to równie groźny może być. Ale wiem też, że potrafię się postawić takiemu (jeśli oczywiście z łapami mi nie wyskakuje) jak wtedy w sklepie. Oni mże jakąś dodatkową, niealkoholową pamięć mają i ten akurat pamieta, że do mnie to lepiej nie
Pozdrawiam
Znasz odpowiedź na pytanie: stosunki (dobro)sąsiedzkie…