cześć, krótko i na temat. do tej pory nie szczepiłam i nawet o tym nie myślałam, nie szczepiłam ani dziecka ani siebie ani mamy i owszem chorujemy ale to jak każdy, natomiast od jakiegoś czasu prawie wszystkie matki w przedszkolu małego mówią ciągle o szczepionkach, ze to juz najwyzsza pora ze wszystkie zaszczepiły że “nie ma co ryzykować” no i sama wpadłam w tę pętlę psychozy i zaczęłam sięzastanawiać czy by nie isc i w koncu nie zaszczepic. wojtek ma 5 lat i specjalnie chorowity nie jest, ale czuje sie jak wyrodna matka przy tamtych wszystkich 😉 i duzo z nich mowi o jakiejs metodzie “srodskornej” bo podobno nie boli i dzieciaki nawet nie pisna, sama nie wiem, moze zaszczepic raz, sprobowac? co myslicie? wlasnie gdzies czytalam na innym forum że szwagier jakiejś dziewczyny ma powikłania pogrypowe i zanik mięśni :O oczywiście się?*przestraszyłam i pogooglowałam i znalazłam film o powikłaniach właśnie, psychoza się?*nakręca 🙁 miało być krótko i na temat! pomocy. szczepic? nie szczepic?
Strona 3 odpowiedzi na pytanie: szczepionki na grypę
myślę, że wiedzą, tylko:
1. idą po najmniejszej linii oporu, bo przyjmują za dużo pacjentów i nie mają siły/ochoty/empatii wczuwać się i tlumaczyć, jak można po prostu zapisać antybiotyk;
2. bardzo wielu pacjentów wymusza na lekarzu antybiotyki przy zwykłych katarach, bo dla wielu nadal brak antybiotyku=brak leczenia (i lekarz do d…)
3. dorośli wymuszają antybiotyki także dlatego, że to w ich odczuciu daje podstawę do uzyskania L4; dla dzieci natomiast często chcą antybiotyk, by jak najszybciej uzyskać efekt, bo im choroba dziecka mocno utrudnia życie.
Nie twierdzę, że to dobrze, ale tak jest… Sama wyrzuciłam całą masę recept na antybiotyki dla dzieci; nigdy ich nie podaję bez dodatkowych badań, chyba że są ewidentne objawy, np. anginy.
Przeszłam z dziećmi taki sam hardcore, młodszy mi chorował non-stop przez pół roku gdy starsza poszła do żłobka, potem podobny epizod mieliśmy, gdy sam zaliczył pierwszą jesień w placówce – wtedy właśnie, po 3 ciężkich infekcjach jedna po drugiej, wzięłam 2 tygodnie zwolnienia z pracy i przesiedziałam z nim w domu karmiąc owocami, warzywami, dużą ilością mięsa (żelazo miał bardzo niskie po tych chorobach) i zapewniając maksimum spokoju i rekonwalescencję. Pomogło 🙂
Po kilku antybiotykach pod rząd poczekałabym co najmniej 2-3 tygodnie przed puszczeniem dziecka znów do placówki.
ale nie każdy ma taką możliwość:(
wiem, bardzo dobrze o tym wiem, bo często sama stawałam przed takimi dylematami, nigdy nie mając jakiejkolwiek pomocy z zewnątrz;
ale tak jak napisałam wyżej – po serii chorób mojego syna, dwóch antybiotykach i dużym wyczerpaniu jego organizmu, po prostu uznałam, że w tej chwili jego zdrowie jest priorytetem i poszłam na zwolnienie – ku pewnemu niezadowoleniu szefa (choć starałam się mu wyjaśnić sytuację, bo to był okres świąteczny i jego niezadowolenie było związane z ogólnymi brakami kadrowymi), ale nie widziałam innego sposobu przerwania tej serii. W takich przypadkach nie ma cudownej pigułki, która uzdrowi dziecko i nagle postawi jego odporność “na nogi” – po prostu trzeba dać organizmowi czas na regenerację. Cudów nie ma.
nie wiem, ale ja jestem całkowitą przeciwniczką szczepionek na grypę, szczególnie jak miałabym ją podać dziecku. wolę walczyć o jego odporność różnymi dobrymi suplementami a nie szczepionką. generalnie jakbym miała taką możliwość na nic bym ich nie szczepiła.
Ja też nigdy nie szczepiłam i nie mam zamiaru szczepić dzieci od grypy. Tez słyszałam na ten temat różne opinie ale również wolę stosować różne nawet domowe metody na wzmocnienie odporności.
… bo nie chce sie wdawac w dyskusje…
Jeśli dziecko ma wysoką odporność na choroby to nie ma sensu szczepienie. Z tym, że o tą odporność trzeba wcześniej zadbać.
A co to znaczy?
Tak pytam, bo grypę sobie spokojnie przechorowujemy od zawsze. Taką typowa, z wysoka gorączką, brakiem apetytu itp.
U Was jakas inną ta grypa?
Grypa atakuje znienacka i zaczyna się gorączką, niektórzy mylą grypę z przeziębieniem. Ja np. miałam gorączkę jak byłam małym dzieckiem, ale odkąd sięgam pamięcią nie gorączkowałam. Zgadzam się z tym, że o odporność trzeba dbać cały czas.
Ja też nie mam gorączki kiedy choruję, podobno to nie jest dobre, bo organizm nie broni się tak jak powinien.
Jeśli chodzi o dzieci, to moje rzadko chorują, ale jeśli coś się przytrafi to mają zazwyczaj niską temperaturę.
morena, dobrze zrobiłaś. Dziecko po antybiotykoterapii ma bardzo osłabiony organizm. Zarówno chorobą, jak i lekami, a do tego antybiotyki wplywają też na naturalną, pożyteczną florę bakteryjną (a gdy tej nie ma, to łatwiej o kolejną infekcję). I tak koło sie zamyka. Dlatego po chorobie okres rekonwalescencji powinien być wydłużony. I to też jest odpowiedni czas, aby wzmacniać odporność.
Znasz odpowiedź na pytanie: szczepionki na grypę