GDZIE NIE RODZIĆ
Szpital na ul. Lutyckiej w Poznaniu - choć przyjęcie do szpitala nie należało do najprzyjemniejszych (od kilku pielęgniarek szły różne aluzje i złośliwe uwagi) to sam poród – od strony lekarskiej – dobrze prowadzony, dobrzy lekarze, fachowa obsługa, opieka położnych po zabiegu bardzo dobra, uczynne, miłe pomocne siostry położne, dbają o kobiety. Tyle z plusów.
Natomiast zanim przyszedł lekarz prowadzący zabieg, młodzi lekarze/lekarki może też studenci serwowali mało delikatne żarciki do siebie i rodzącej zestresowanej kobiety, anestezjolog też na luzie.
Co do reszty: wygląd szpitala w środku i na zewnątrz jest jak za komuny i obsługa częściowo też,
po przeniesieniu z porodówki na oddział położniczo-ginekologiczny bliżej oddziału noworodkowego zaczęły się problemy, pasmo dziwnych i nerwowych sytuacji.
Po rozmowach z różnymi rodzicami, którzy ostatnio tam rodzili można zauważyć kilka głównych problemów.
Większość sióstr jest na NIE, cokolwiek by nie spytać i poprosić to nie można, nie mają czasu, nie ma, nie wolno, my tu nie mamy takich rzeczy, radzić sobie samemu, we własnym zakresie itd. albo trzeba było iść do innego szpitala, co z Pani za matka, jak można tego nie potrafi. Przy każdej prośbie należy spodziewać się jakiegoś złośliwego komentarza, albo kanonady pouczeń i docinków.
W pewnym momencie przychodzi chęć zadzwonić na pogotowie i poprosić o pomoc, żeby przyjechali do szpitala na oddział gin-położn. pomóc wykończonej po ciężkim porodzie kobiecie.
Siostry nie przynoszą dzieci do karmienia, jeśli mama chce to może sama zabrać dziecko i sobie przewieźć przez caaaaały dłuuuugi korytarz, oczywiście jeśli po drodze nie zemdleje – dzień po porodzie, gdy niektóre panie ledwo mogą wstać, którym się ciemno robi przed oczyma wskutek utraty krwi czy po operacji tzw. cesarski. Może dziecko przenieść ktoś z rodziny np mąż może kilka razy na dzień zwalniać sie z pracy i jechać do szpitala żeby siostry w pokoju socjalnym mogły w spokoju obejrzeć ulubiony serial i wypić porządną kawę z ekspresu. One nie mają czasu nosić dzieci do karmienia – to taki zwyczaj w szpitalu nagradzanym przez miesięcznik Twój styl – szpital przyjazny kobiecie czy jakoś tak – a powinno być ‘Szpital przyjazny siostrom’. Warto tu zapytać czasopismo które uhonorowało ten oddział szpitalny dyplomem jakimi kryteriami się kierowało, czy podczas ich ew. wizyty sprawdzającej nie zobaczyli ustawionego przedstawienia i trawy pomalowanej na zielono.
Ordynator noworodkowego jak mówią sami pracownicy szpitala bardzo zachęca i poleca karmienie piersią, angażuje się, podobnie jak w wielu szpitalach nie tylko w Poznaniu zgodnie z modą na powrót do naturalnych form karmienia i opieki nad dzieckiem. Ale cóż z tego jak pielęgniarki dają dzieciom glukozę i większość z nich nie chce przynosić dziecka do matki bo nie mają czasu albo bo one nie mają takich zasad.
Mogą natomiast dać na stałe dziecko, ale wtedy i grożą poważnie – już nie pomogą, trzeba sobie radzić samemu jak Pani zasłabnie to nikt nie pomoże.
W porównaniu do innych poznańskich szpitali np. na Polnej i Raszei, Św. Rodziny szpital na Lutyckiej wypada jak ruski kołchoz i wizualnie i mentalnie. Odbiega od standardów o kilka poziomów.
Dzieci są w podartych ubrankach bez części guzików. Raczej są kiepsko myte i kremowane bo maja podrażnioną skórkę, (widać to kiedy się je wypożyczy na chwilkę -o ile się to uda), odparzenia i co również się zdarza można dostać malucha z oddziału noworodkowego z dużą kupą w pieluszce, a co tam niech sobie mam sama poprzewija jak chciała to ma.
Jak coś dolega mamie to ew. mogą coś doradzić ale nie pomóc czy wyleczyć, radźcie sobie same drogie mamy, idźcie do apteki i kupcie same podstawowe leki na niektóre przypadłości poporodowe to jest tylko szpital w mieście wojewódzkim i my nie mamy takich środków. Zamiast lekarstw/kosmetyków można odprawić sobie ewentulanie jakieś zabobony czy woodoo może pomoże.
Przy łóżku są takie guziki do wezwania pomocy, jak się wezwie do dziecka to siostra przychodzi i mówi że nie ich oddział one są z położniczego a dzieckiem opiekuje się oddział noworodkowy i niech mam tam sam pójdzie bo one nie mogą ich poinformować, to nie ich sprawa. Więc mam może iść przez ten caały długi koryyytarz i jak po drodze nie zemdleje to powie że z dzieckiem jest coś niepokojącego, oczywiście dziecko wtedy musi zastawić same bo siostry powiedzą że to nie ich sprawa.
Można zadzwonić oczywiści na pogotowie żeby przyjechało do szpitala i poinformowało oddział noworodkowy że mają podejść do dziecka, bo siostry z położniczego nie mają czasu.
Widać pewien problem komunikacyjny pomiędzy dwoma – byc może zwaśnionymi klanami Oddziałem Noworodkowym i Położniczym. Sugerowanych rozwiązaniem mogło by tu być sygnału świetlne np. alfabetem Morse’a SOS-przyjdźcie po noworodka, albo znaki dymne indiańskie ale tu włączyłby się alarm przeciwpożarowy o ile działa w tym budynku i nie wyświetla komunikatu OBYWATELU RADŹ SOBIE SAM I ALARMUJ SOBIE SAM TO NIE MOJA SPRAWA. Można też zainwestować w CB radio – takie samochodowe i sobie dawać cynk.
Czasem wieczorem nie są zmieniane podkłady na łóżkach, więc Panie leżą w poplamionych od krwi.
Papieru w łazienkach i mydła też trudno uświadczyć i aż strach się pytać sióstr bo można się domyśleć co mogą odpowiedzieć.
Pytanie i prośba o jakąś podstawą rzecz dla matki po porodzie kończy się odsyłaniem w próżnię – ‘Idź do oddziału noworodkowego’ a tam mówią ‘idź do położniczego’ i tak w kółko grają pacjentem w ping-ponga, kilka setów i pacjent pada ze zmęczenia i przestaje stwarzać wyimaginowane problemy.
Dziwi że w czasach gdy szpitale ścigają się w rankingach ‘przyjazności dla matek z dzieckiem’, walczą o laury ‘rodzić po ludzku’ są jeszcze samotne wyspy jak szpital w Poznaniu na ul. lutyckiej, gdzie mentalność obsługi zatrzymała się kilkadziesiąt lat temu. Wśród tego całego marazmu i tumiwisizmu jest kilka osób nie zepsutych przez panujący tu klimat, i które łamiąc przyjęte w szpitalu dogmaty potrafią zaryzykować i pomóc pacjentce i za to podwójne uznanie.
Smaczku dodaje wspomniany wcześniej dyplom na ścianie korytarza przyznany przez czasopismo ‘Twój Styl’ podpisany przez naczelną Jolantę Pieńkowską.
Można wybaczyć brak lekarstw i środków higieny bo nie każdy ma środki od Ministerstwa tzw. Zdrowia, które czaruje nas że wszystko jest OK, ale postawy antagonistycznej pielęgniarek i traktowania pacjentów jak intruzów wybaczyć nie można.
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: Szpitale w Poznaniu -GDZIE RODZIĆ
zapisałm się na forum, żeby zdementować wypowiedz jednej z Pań na temat szpitala na Lutyckiej, ale widzę, że nie do końca o to tu chodzi(wyrażanie opinii nt poznańskich porodówek).
krytykowanie wiedzy nt porodu tudzież używanych w związku z tym wyrażeń proponuję umieścić w innym wątku;a nie ma nic przerażającego w tym, że niektóre kobiety “czują”, że rodzą kilka dni…
wracając do faktycznego wątku:byłam zadowolona z opieki w szpitalu na Lutyckiej i mam zamiar rodzić tam po raz kolejny; jeśli popełniłam jakis bład stylistyczny w mojej wypowiedzi to z góry przepraszam i apeluję, żeby jednak wypowiadano się tutaj na poruszony temat!
pozdrawiam
agl
właśnie, ze to jest przerażające jak kobiety opowiadają później, ze rodziły kilka dni
co ma potem mysleć dziewczyna rodząca po raz pierwszy, która naczyta sie steku bzdur, że ktoś rodził kilkadziesiąt godzin a na koncu i tak zrobili jej cc?
ja byłabym przerażona czytając cos takiego
dlatego zapytałam- jak wpisane jest w ksiązeczce?
dlatego tez między innymi doczepiłam sie Twojej wypowiedzi o rodzeniu 25 godzin przez cc- znów informacja ( źle przekazana) która mogłaby zrobic wile krzywdy przyszłym mamom
dlatego nie obrażaj się za czepialstwo
jeśli czujesz sie urazona – przepraszam
chciałam tylko sprostowania
nie znoszę takich opisów i bezsensownego stresowania
można tak było od razu:)
a niestety zdarza sie czasem, ze dziewczyny rodza ponad 20 h a poród i tak kończy sie cc(tak jak u mnie-brak postepu porodu,ale stałe tetno płodu, wiec lekarzom nie spieszyło sie do cc), wiec moze lepiej, żeby przyszłe mamy wiedziały, iż może sie tak zdarzyć
Myślę, że autorce wcale nie chodziło o wyrażanie opinii na temat porodówek – mimo tego, jak zatytułowała post, a poskarżenie się na jedną konkretną i tyle;) napisała i zniknęła.
To tak w ramach czepialstwa😮
a ja sie w takim razie dziwię, że tyle godzin miałaś brak postępu porodu
i nie robiono nic
a pomimo tego jestes zadowolona z opieki?
to, ze tętno jest stałe nie oznacza, ze dziecku nic sie nie może stać
niewyobrażalne jest dla mnie czekanie aż tylu godzin przy braku postępu
problem polegał na tym, że przyjechałam na porodówkę o 14 w sobotę, do 21 nic sie nie wydarzyło(poza oczywiście bolesnym skurczami krzeżowymi), wiec cofneli mnie na sale obserwacyjną. A jak odeszły mi wody o 6tej rano w nd, to załozyli mi drugą karte…ok 15 podjęto decyzję o cc i wtedy uznano, że to jednak był całkowity czas porodu…było meczaco to fakt a baba, która podjęła decyzje o cc miała focha(mąż troche na nią nakrzyczał), ale operację przeprowadziła bezbłędnie
poza tym personel naprawde ok
najwazniejsze, ze Ty jestes zadowolona i maluch ok
🙂
tak kochana tak mam wpisane ja niemialam skurczy tylko poszły wody i dopiero dołaczyly skurze ale nie bylo rozwarcia wiec wiem o mowie piszac ze 3 dni bo skurcze skaczace doo 100 niec przyjemnego.
ja mam wpisany czas podoru od momentu odejścia wód płodowych (jeszcze w domu, podałam tylko godzinę ) ale jeśli liczyć od momentu wejścia na salę porodową, to u mnie byłoby 3 godz i 10 min. 😀
Też tak mam wpisane.
ja rowniez 🙂
ja slyszalam ze sw rodzinaa jest ok i podobno maja znieczulenie zzo dla kazdego a nie dla wybranych
no cóż, co szpital to obyczaj
prawda jest taka, ze poród zaczyna sie liczyć od momentu wystapienia regularnej czynności skurczowej co 5 minut, i skurczy trwajacych przynajmniej 30-40 sek
Polecam Lutycka
rodzilam w sierpniu tego roku na Lutyckiej
Znasz odpowiedź na pytanie: Szpitale w Poznaniu -GDZIE RODZIĆ