tak daleko a tak blisko – sztuka umierania

Witam

Tak błądzę po internecie w poszukiwaniu czegoś czego sama nazwać nie umiem…

mam od 6 lat chorego tatę – mając 54 lata tato przeszedł 2 udary mózgu jeden po drugim – leżał w ciężkim stanie pond 3 miesiące na neurologii – lekarze nie dawali nam żadnych szans – a tata walczył… po 6 miesiącach powoli zaczął kontaktować – z leżącej kłody robiącej pod siebie zaczął wracać do świata żywych… – przez te 6 lat wielokrotnie był hospitalizowany… wielokrotnie też miał udary.. zawsze jakoś z sytuacji podbramkowej wychodził obronną ręką… do 22 października 2009 roku
tego dnia mama znalazła tatę z sinicą twarzy… nie mógł oddychać… zaraz szybko przyjechało pogotowie – trafił na oiom kardiologii inwazyjnej – przygotowywany do koronografii praktycznie umierał im tam… powód – nie możliwość wkłucia się… wszystkie żyły pękały i trzaskały – ciągle bezskutecznie – wreszcie udało się – jakiś mądry lekarz kazał się wkuć bezpośrednio w tętnice udową… – i już czekam z mężem w holu kiedy lekarz mówi – stan pacjenta bardzo ciężki – ostra niewydolność oddechowo krążeniowa po przebytym zawale… do tego o dziwo bakteryjne zapalenie płuc – jedno płuco nie pracuje… o szok – zabiegu nie będzie – jeszcze kilka dni regulują stan sercowy – straszną arytmię – normuje się ta niewydolność oddechowo krążeniowa… stan taty ciężki – ale stabilny… antybiotyk trafiony – przekazują tatę do innego szpitala na kardiologię zachowawczą – (cel: obserwacja serca i podleczenie płuc – a w konsekwencji koronografia na oddziale wyjściowym) – tam podejmują decyzję że zabiegu nie będzie – ze względu na wielkie ryzyko… pewnie chodzi o te słabe żyły…

z każdym dniem tata nabiera sił – walczy o swoje życie i ponownie jak 6 lat wcześniej wydziera się z rąk śmierci…

piątek – rokowania ordynatora – stan stabilny – płuca nadają się do kontynuacji leczenia ambulatoryjnego więc z zaleceniami wypis mniej więcej na wtorek środa…
z tatą coraz lepiej – bardzo się cieszy że wróci do domu – słaby to słaby ale jakoś stanie na nogi –

jeszcze w poniedziałek wieczorem przy odwiedzinach mamy podejmuje próbę samodzielnego golenia – sam robi sobie kanapkę i po rozmowie żegna się stojąc z mamą – czekają oboje jutra…

wtorek godzina 10:00 – obie z mama jesteśmy w pracy – po wcześniejszych uzgodnieniach zaraz ma dzwonić do ordynatora i ustalić konkretnie godzinę wypisu… i znowu szok

tata w stanie “warzywa” jest przewieziony na oddział neurologii o godzinie 7:18 rano – pomimo tego iż w karcie pacjenta zostały wpisane nr telefonów do rodziny (mamy mnie i siostry) nikt nas nie powiadomił o tym że z tatą dzieje się coś złego…

mama zwalnia się z pracy i biegnie na oddział i co widzi – mężczyznę który jest przytomny – wogóle nie kontaktuje – leży w pampersie i cewniku…

co się stało Co?Co?Co?Co???

odpowiedź – pacjent został przewieziony na tut oddział z rozpoznaniem padaczki po udarowej…
atak drgawkowy był dwukrotny… do tego stan przed zawałowy
stan ogólny ciężki proszę spodziewać się wszystkiego… Złość

jak zaszłam wczoraj do szpitala nie byłam w stanie uwierzyć w to co widzę –
łzy leja mi się po policzkach – patrzę – widzę – leżącą kłodę bez oznak kontaktu… zrozumienia… bez odpowiedzi… tylko rozlatane mydlane oczy… nie poznające nas -ani sytuacji w jakiej się znajduje…

wszystkie potrzeby fizjologiczne załatwia pod siebie – nie mówi…

do tego doszła gorączka mózgowa…

no i nadeszła chwila w której muszę napisać, że mam umierającego tatę… nie wiem z jednej strony godzę się z tym bo widząc jego obecny stan wiem że bardzo cierpi… my również razem z nim
ale gdzieś w głębi duszy krzyczę -walcz tato… – dasz radę – nie możesz przecież sie poddać – nie TY – nieeeeeeee

i widzę że mój krzyk jest tłumiony przez dziwne uczucie nadchodzącej śmierci

kiedy patrzę na tatę wiem że nie będzie już nigdy dobrze – że nie usiądzie ze mną – nie weźmie wnuków na kolano – że nie pogłaszcze…

i te moje natrętne myśli – co się takiego wydarzyło w szpitalu w nocy aby tak gwałtownie zmienił się stan pacjenta – dlaczego nikt nas nie informował na bieżąco…

sama nie wiem co mam teraz zrobić – uspakajam swoje siostry mamę – ale sama płaczę po kątach – cała noc płaczę – ale muszę dać mu odejść w spkoju – godności… tylko jak mam to zrobić… kiedy warunki szpitalne są upadlające… kiedy leżysz cały dzień i nikt nie poda Ci picia – gdyby nie rodzina to raz dziennie byłby przwinięty…

wiem że umrze
wiedziałam to już 22 października – wiedziałam że nie będzie dobrze

i właśnie to przeczucie jest ze mną od tamtego wydarzenia… wiem że już nie wróci do mnie…
wiem że to tylko kwestia kilku dni może tygodni…
czuję tę niezwykłą wręcznie nie doopisania atmosferę tej sali – ten nadwyraz dziwny spokój…

jest mi tak przykro że nikt nie liczy się z nami – rodzinami – z tym co czujemy – że dla oddziału (ordynatora/lekarzy/pielęgniarek) jest to kolejny pacjent z 13-stki…

a właśnie ten bezosobowy przypadek – ten ciężko chory pacjent z 13-stki… ten umierający człowiek jest moim ukochanym tatą…

pozdr tusia

Umierający chcą, aby ci, którzy są przy nich w tym trudnym dla nich czasie, chcieli towarzyszyć im w ostatniej pielgrzymce w nieznane. Czymś najwspanialszym, co możemy dla nich zrobić, to wyruszyć razem w tę drogę i nie zagubić się na niej; być z umierającym nawet wtedy, kiedy nie do końca rozumiemy wszystko, co chcą nam powiedzieć; umieć patrzeć prosto w oczy śmierci, a nie odwracać się od niej.
E. Kennedy, S. C. Charles

Strona 2 odpowiedzi na pytanie: tak daleko a tak blisko – sztuka umierania

  1. przykro mi bardzo…

    • Tusiu bardzo mi przykro. Czasami stan chorego poprawia sie przed śmiercia, wydaje sie że wszytko jest na dobrej drodze a tu….szok.
      My dyżurowaliśmy przy mamie na zmiane 24 h na dobe. Zmarła przy siostrze.
      Niestety nic nie mozna poradzic, dużo siły wam życze

      • Z całego serca współczuję, tylko tyle mogę ;-(

        • Tusia, strasznie mi przykro 🙁 🙁 🙁

          pieknie to opisalas…., lzy same cisna sie do oczu…

          • Tusiu
            Bardzo mi przykro
            Wiem co przeżywasz 4 lata temu straciłam mamę – stan beznadziejny bez możliwości leczenia miała 54 lata.
            Widząc jakie są warunki i opieka w szpitalu ( pomimo jeszcze ogromnej wiary że jednak może uda sie “coś” zrobić) tydzień przed śmiercią zabraliśmy mamę do domu. Do dziś pamietam słowa Pani odrdynator “jesteście Państwo cudowną rodziną -wszyscy tu jesteśmy w szoku ( na zmianę zostawaliśmy z mamą tak by nie była sama szpital użyczał nam chirurgicznego łóżka tak byśmy mogli przy niej nocować) ale najlepsze co możecie Państwo zrobić to zabrać mamę do domu. Wyniki krwi sugerowały już że wysiadają kolejne narządy. Zabraliśmy mamę do domu i już przestaliśmy walczyć i bardzo już wymęczoną tarmosić do kolejnych lekarzy. Na swój sposób pożegnała sie z Nami – ostatni tydzień jej życia pamiętam ze szczegółami

            Bardzo bardzo Ci współczuję tych dni które teraz na Was czekają
            ściskam i życzę dużo siły

            • Bardzo mi przykro.

              Ostatnio jakoś często myślę o tym, że każdego z nas czeka taka strata 🙁

              Trzymaj się

              • Współczuję….

                Po udarach i urazach mózgu tak może być- jeden dzień super a na drugi…tak było właśnie z moją babcią.

                Tak się po prostu dzieje….

                Przechodziliśmy takie rzeczy z mężem- jego brat zmarł po 5 mies. od pękniętego tętniaka w głowie- miał 33lata!!! I 5mies. umierał. Na koniec ważył ok 20kg. Sam szkielet i skóra.

                Moja druga babka po dwóch udarach….ech w sumie już nie będę opowiadać… Ale te wszystkie stany są nam b. dbrze znane.

                • przytulam, trzymaj sie

                  • Zamieszczone przez Figa
                    Bardzo mi przykro.

                    Ostatnio jakoś często myślę o tym, że każdego z nas czeka taka strata 🙁

                    Trzymaj się

                    Ja też…..:( Rodzicom już bliżej niż dalej…. 🙁

                    Tusiu, trzymaj się jakoś

                    • trzymaj się

                      cóż więcej można powiedzieć…

                      • Bardzo mi przykro.

                        Dużo sił dla ciebie, mamy i siostry, a tata oby nie cierpiał.

                        • Tusia… przytulam mocno… czytając, co napisałaś ożyły moje wspomnienia z marca, gdy umierała moja babcia… 🙁

                          Znasz odpowiedź na pytanie: tak daleko a tak blisko – sztuka umierania

                          Dodaj komentarz

                          Angina u dwulatka

                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                          Czytaj dalej →

                          Mozarella w ciąży

                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                          Czytaj dalej →

                          Ile kosztuje żłobek?

                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                          Czytaj dalej →

                          Dziewczyny po cc – dreny

                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                          Czytaj dalej →

                          Meskie imie miedzynarodowe.

                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                          Czytaj dalej →

                          Wielotorbielowatość nerek

                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                          Czytaj dalej →

                          Ruchome kolano

                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                          Czytaj dalej →
                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                          Logo
                          Enable registration in settings - general