Niedawno ponownie pojawiłam się na forum. Jak już pisałam wszystko układało mi się wspaniale (przeprowadziliśmy się, nowa praca, zdrowe dziecko). Ale niestety, w zeszłym tygodniu dowiedziałam się, że mój brat ma raka złośliwego. Czeka go teraz chemioterapia. Dla mnie jest to szok bo nikt nigdy w rodzinie raka nie miał a poza tym on ma tylko 20 lat. Zamartwiam się tym, myślę jak i co z nim będzie, płaczę i ciągle o tym myślę. W momentach kiedy jestem “roztrzęsiona” zamartwiam się dodatkowo tym, że to ma również wpływ na moje dziecko. Ono niestety cierpi razem ze mną. Przestaje się ruszać, jakby się bało. Poza tym brzuch mi twardnieje jak się stresuję. Jest mi tak strasznie ciężko…i zarazem tak się boję o mojego małego. Jedyną osobą, która wie o miom cierpieniu jest mój mąż. Na zewnątrz tego wogóle nie widać.
Do końca ciąży zostały mi jakieś 2 miesiące i niestety będzie to również okres chemioterapii.
Przepraszam, że piszę tutaj takie smutne historie… Bardzo bym chciała napisać coś wesołego/śmiesznego, ale niestety nie mogę.
Pozdrawiam Was serdecznie,
honey + pszczółka (płci męskiej) 03.09.2003
13 odpowiedzi na pytanie: tak mi ciężko na duszy…
Re: tak mi ciężko na duszy…
Wiem, że jest Ci ciężko, gdy spotyka nas choroba najbliższej osoby to przeżywamy to bardzo mocno. Ale musisz zrozumieć, że swoim zdenerwowaniem bratu nie pomożesz, a jedynie szkodzisz sobie i dziecku. Także jeśli jesteś wierząca to módl się za swego brata i bądż przy nim jesli nie obecnością to myślami.
Pozdrawiam i trzymam kciuki za Was.
Ela i Maluszek <03.08.2003>
Re: tak mi ciężko na duszy…
Wiem, ze zadne slowa nie pomoga, ani nie przyniosa ukojenia bolu. Wiem co to rak w rodzinie i wiem ze boli, tak jakbysmy sami go mieli. Strach, bol, obawa o jutro, samotnosc to uczucia ktore nas ogarniaja. Ale uwierz, ze wiele osob przechodzi ta trudna walke o zycie i wygrywa. Twoj brat jest silny i mlody. Pomysl, ze wlasnie on moze byc zwyciezca w tej walce. Zwyczajnie kochaj go i pomoz mu odnalezc sile. Placz nic nie pomoze, niszczy ciebie i twego maaluszka. Przed nim dopiero zycie i moze jeszcze ten maluszek pojdze ze swoim wujkiem na niejeden spacer w co goraco wierze.
Pozdrawiam
Dorota i Ola (21.11.2003)
Re: tak mi ciężko na duszy…
Bardzo mocno Ci wspólczuje, sama mam siostre i wiem jaki ból sprawiłaby mi jej choroba.Wiem że bardzo Ci cieżko,i nie mozna się nie martwic, ale musisz byc teraz silna dla twojego brata dla twojego dziecka i wierzyć w to że wszystko bedzie dobrze.Życzę twojej rodzinie wszystkiego dobrego,dużo, duzo zdrówka przede wszystkim dla twojego braciszka. Musisz wierzyc, miec nadzieje i zachowacspokój.
ja i moja córeczka ( 2.11.2003)
Re: tak mi ciężko na duszy…
Bardzo mi przykro, musisz myslec pozytywnie. Twoj brat jest mlody, wiec i jego organizm jest silny, a najwazniejsze lezy i tak w glowie. Napewno bedzie wszystko dobrze. Teraz musisz myslec o swoim malenstwie – niepozwol zeby choroba brata i na nim odcisela swoje pietna. Wiem, latwo sie mowi a trudno sie robi, ale glowa do gory, wszystko bedzie dobrze. Pozdrawiam i trzymam kciuki zeby wszystko sie udalo, ania
Re: tak mi ciężko na duszy…
Dobrze, ze napisalas do nas.. przeciez w koncu od tego jestesmy zeby nie tylko sluchac tych dobrych wiesci ale moc wesprzec w trudnych chwilach.. Badz dzielna skarbie, a przynajmniej staraja sie.. I wierz, ze jesli czlowiek mocno wierzy to portafi pokonac trudnosci nawet medycyny..
POzdrawiamy cie bardzo cieplo
Asia i wrześniowa Hanna
Re: tak mi ciężko na duszy…
to bardzo przykre.. Nawet nie wiem co napisac,moze pocieszy Cie fakt, ze mi tez czesto twardnieje brzuch mimo, ze nie mam zadnych stresow,i nie jest to nic zlego,nie martw sie. Staraj sie jak najbardziej wyluzowac pij herbatke z melisy, zeby malenstwo za bardzo nie odczowalo Twojego stresu,wiem, ze to latwo gadac jak sie w takiej sytuacji nie jest.Ogolnie chodzi mi o to, ze jestes bardzo dzielna. Pozdrawiam
Monia i chlopaczek (30.08.03)
Re: tak mi ciężko na duszy…
Oj, tak bardzo mi przykro….. Ale pamietaj ze dopoki czlowiek nie odszedl ZAWSZE jest nadzieja. Na swiecie zdarzylo sie wiele cudow. A o taki cud dla Twojego brata bede sie modlic. Mozesz na mnie liczyc. Trzymaj sie dzielnie – dla swojego szczescia w brzuszku. papa
Ciku
wykresik
Re: tak mi ciężko na duszy…
Trzymaj się Dziewczyno i pamietaj, że masz w sobie nowe życie, które nie wie dlaczego mama się martwi i chce, żeby mamusia była spokojna….
BARDZO DZIĘKUJĘ
Bardzo Wam dziewczyny dziękuję za wszystkie dobre i optymistyczne słowa. Dzisiaj już jestem mniej zestresowana, staram się o tym wszystkim nie myśleć. Urządzam dziaiaj pokój dla małego i z całych sił staram się na tym skoncentrować. Wiem jednak, że wiele trudnych momentów przede mną, więc muszę oszczędzać siły. Macie rację, że dla mojego dziecka życie dopiero się zaczyna i powinnam mu oszczędzać stresów – postaram się zminimalizować wpływ tej choroby na moje dziecko, choć to tak strasznie trudne.
Jeszcze raz z całego serca bardzo Wam dziękuję. Nawet nie wiecie jak bardzo tych słów potrzebowałam (sama nawet nie zdawałam sobie z tego sprawy).
DUUUUUŻO ZDROWIA dla Was wszystkich i Waszych najbliższych (to jest naprawdę najważniejsze).
Pozdrawiam,
honey + pszczółka (płci męskiej) 03.09.2003
Re: tak mi ciężko na duszy…
w 1994 r. mój 19-letni sąsiad również miał złośliwego raka kolana. w szpitalu leżał prawie 3 lata, ale udało się. chłopak pokomał chorobę, znalazł sobie wspaniałą dziewczynę i wszystko jest ok. oczywiście ciągle jest pod kontorlą lkerską, niedawno nawet coś zaczęło się dziać z płucem, ale On znowu dał sobie z tym radę. wielu osobom udaje się wyjść z tej strasznej choroby. nie mogę oczywiście napisać ci żebyś się nie denerwował, nie przejmowała bo to jest niemozliwe. człowiek zawsze się czymś takim stresuje, ale mogę życzyc Tojemu bratu aby dołączył do tej saemj dtruzyny co mój sąsiad – do tych którzy wygrali i mocno wierzę, że uda mu się to :-))) głowa do góry. pokona tą chorobę i bedzie wspaniałym wujkiem.
życzę Wam wszystkim dużo zdrowia i spokoju.
Paula i Borysek (16.07.2003)
Re: tak mi ciężko na duszy…
Bardzo mi przykro – nawet nie wiem jak cie pocieszyć. My zamartwiamy sie takimi bzdetami jak urodzenie w dzień terminu czy dwa dni po. Słonko na pewno wszystko będzie dobrze. Musisz byc silna dla siebie, swojego maleństwa a przedewszystkim dla brata. Na pewno bedzie mu łatwiej wiedzac, ze ma oparcie w rodzinie. Jestesmy z Tobą
niesial i Maciuś – 22.06
Re: tak mi ciężko na duszy…
Trzymaj się i bądź silna. Powiedz swojemu ginekologowi o tym, co cię gryzie. Może dostaniesz łagodne leki uspokajające. Moja przyjaciółka w zaawansowanej ciąży trafiłą na OIOM ze swoim 2 letnim synkiem – nie było wiadomo, czy przeżyje. Ona przeżyła okropny stres. Dostała środki uspokajające. Syn dał sobie radę z choróbskiem, a ona urodziła w terminie zdrową, śliczną córeczkę.
Życzę dużo zdrowia i sił twojemu bratu, i dużo spokoju tobie.
Agnieszka, Hubi (2l.), Córcia (29.11.)
Re: tak mi ciężko na duszy…
Strasznie mi przykro… to straszny cios wiadomośc o chorobie kogos bliskiego ale pamiętaj o swojej dzidzi nie zamartwiaj sie popros lekarza o jakies lekkie srodki uspokajajace
trzymaj sie mocno
Kicia1 i
Fasoleczka (03.01.2004)
Znasz odpowiedź na pytanie: tak mi ciężko na duszy…