Dlaczego potem nikt z redaktorzyn po takim niusie nie podaje dalszych faktó[I]w?
[/I]Co było ostatecznym powodem śmierci? Niewydolność płuc, sepsa?
Czy był chory na cokolwiek ponadto i na co? Czy zdrowe dziecko? Czy robili jakieś badania, choćby crp, zanim dali te antybiotyki?
Kurcze, tak strasznie staram się być realistką trzymającą się twardo faktów.
Ale czuję te macki paniki ściskające gardło, powoli, ale coraz silniej.
Tym silniej im bardziej mam chore dzieci…
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: Te potworne macki paniki…
prosze artykul na zawolanie:
jzu sie zaczyna…. standardzik
no co Ty – przeciez Polacy sie znają na wszystkim 😉
A ja mysle ze czym bardziej ukrywana jest prawda tym wiecej bzdur w necie
Wszystcy probuja stworzyc wlasna teorie spiskowa.
JAk by prawda byla ogolnodostepna nie byloby powodow do paniki, kzdy sam moglby sie dowiedziec z czym ma do czynienia i jakie jest realne zagrozenie i jaka metode wybrac.
Wlasnie z powodow bzdur w necie, ukrywania prawdy itd ja osobiscie nie wiem czy zaszczepic swoje dziecko i jaka szczepionka. Jak bym miala wiadomosci z pewnych zrodel wiedzialabym jak realne jest zagrozenie
Sole, problem w tym, ze ilu naukowcow tyle niemal jest “prawd”. Zdajesz sobie z tego sprawe?
JA to bym swiat chciala zmieniac.
Ogladalam dzis 2012. NIkt tych biednych ludzi nie poinformowal ze swiat sie konczy.
A jak by poinformowali to rodziny mogly by spokojnie pozegnac sie ze soba, matki przytulily by swoje dzieci, ludzie by sie pogodzili…
Moze ja idealistka jestem
Zdaje sobie sprawe z tego ze naukowcy nie sa zgodni w teoriach ale w faktach i z faktami musza sie zgadzac. Jezeli wirus mutuje to nie moze jeden powiedziec ze TAk owszem a Drugi ze nie
Ja opieram się na opiniach lekarzy, nie na super newsach z sieci, z for, z dziwnych portali
Sole a gdzie większość z nas szuka informacji o chorobach?
W artykułach naukowych/medycznych czy na forach internetowych gdzie bez urazy jedna_mama_drugiej_mamie coś tam szepnie?
Czy ja podejmując decyzję o zaszczepieniu swojego dziecka powinnam brać pod uwagę ankietę np. z DI “czy szczepisz swoje dziecko na ” a może najbezpieczniej posłuchać opinii swojego lekarza. Nie jest to takie proste, na pewno będę miała choćby wewnętrzne opory szczepić nawet jak lekarz zaleci a Stefek znanej forumerki Gąskibalbinki tydzień wcześniej miał po tym szczepieniu powikłania- nawet jeśli statystycznie jest on 1 z 1000 osób z powikłaniami – ale ja go znam, jak ja go znam strach jest większy niż strach wynikający jedynie z suchych identycznych statystyk
Podobnie z lekami, czy muszę oczekiwać od mojego lekarza recepty na preparat X bo w tym samym czasie syn Kulegundy przy identycznych objawach go dostał – nie nie muszę – bo każdy pacjent jest inny, każdy ma swoją historię chorób, każdy ma swego lekarza który powinien pomóc ułatwić rodzicowi podjęcie decyzji udzielając rzetelnych informacji. Zaznaczam lekarz a nie ktoś co gdzieś kiedyś coś słyszał, nie wiadomo czy dobrze zrozumiał, nie wiadomo czy prawidłowo przekazał.
Otóż to, dokładnie tak jest! I każdy z nich ma rację.
Sole, nie martw sie, nie jestes sama… 🙂 Chociaz z drugiej strony – nudno by bylo, nie byloby nic do poznania. Dzieki temu ze tak sie roznimy mozna sie tyle nauczyc. To sens zycia wielu ludzi 🙂
Co do mutacji moze by i sie zgodzili, ale juz co do sposobu walki i czy w ogole walczyc – wątpię…
Fajny ten film? Moze bym sie z mężem do kina umowila znaczy na film
Tak, ale wczoraj z ministersta zdrowia w polsce wyszla dyrektywa ze wszystkim dzieciom do 2 roku zycia przy pierwszych objawach grypy ( nie wiedzac jeszcze czy bedzie lekko czy ciezko przechodzilo) trzeba podac przeciwwirusowy lek.
O tym pediatrzy jeszcze nie wiedza.
Dlaczego?
Bo dyrektywa ma do nich przyjsc listownie poczta
JA nie musze byc poinformowana o niczym
Ale niech moj lekarz bedzie.
Tyle ze lekarze wiedza mniej niz nic o tym nowym wirusie.
W tym problem
o ja slepa
Sole nie śledzę informacji dla lekarzy, nie wiem czy lekarzowi można z góry narzucić jak ma leczyć pacjenta. Wiem zaś, ze lekarzom można coś zalecić, zabronić.
Zaleceniach leków antywirusowych przez dzieci do lat dwóch pisałam już w zeszłym tygodniu – ja sama znalazłam linka nie jest to info z wczoraj, – nie sądzę by do takich informacji nie mieli dostępu jego odbiorcy.
W Polsce też mamy XXI wiek i mamy środki masowego przekazu, zapewniam, ze lekarze potrafią się zalogować na stronie gdzie dyrektywy są publikowane, potrafią czytać, zapewniam że w naszym kraju mamy faksy i telefony, kurierów i wcale na pocztę nie muszą czekać.
Ponadto i bez zarządzeń/przypomnień z góry lekarze naprawdę posiadają wiedzę jak leczyć choroby nawet te wirusowe, głośne w ostatnim czasie – nie pierwszy raz me dzieci brały leki z grupy antywirusowych.
EDIT: A, że lekarz przez całą swą karierę musi uzupełniać wiedzę o nowinki i chorobowe i lecznicze to chyba zrozumiałe
Sole – to, czego oczekujesz jest dla mnie jak najbardziej zrozumiałe, bo też bym tak chciała wiedzę mieć podawaną, ale to jest (chociażby w świetle ostatniego, cytowanego tu linka z onetu o korupcji) nierealne. Takie wyidealizowane wręcz, choć uzasadnione. Nigdy nie będziesz miała pewności, że np. lekarz do którego trafiłaś jest z Tobą w 100% szczery, że nie stoi mu za plecami jakiś przedstawiciel medyczny, który go ładnie poprosił o to, by rekomendował lek firmy X, a dotychczas wiarygodne źródło informacji nie jest finansowane przez firmę Y.
I tak dla rozluźnienia atmosfery – zaraz będziemy czytać informacje (już z resztą się pojawiają), że grypa słabnie, bo chwilowo wywiało ludzi z hipermarketów i innych równie ciągnących gospodarkę skupisk ludzki w panice przed grypą, ale święta za pasem więc trzeba wierne owieczki do sklepów zagnać, by kasę wydawali, a po świętach do tematu wrócimy
Teraz jest, ale w pierwotnej wersji nie było.
Albo miałam jakiś spanikowany mózg i przeoczyłam
W sprawie filmu – widziałam jedynie zwiastun na dużym ekranie i wiem na pewno, że za nic w świecie go nie obejrzę. Dla mnie nie do przejścia emocjonalnie.
Było od początku.
Ja to się bardzo, ale to bardzo cieszę,
że mnie panika póki co omija.
I oby tak do końca sezonu grypowego 😉
no mnie jakoś też na razie – mimo, że chłop na pierwszej linii frontu. Nawet specjalnie o tej grypie nie myślę, zasady higieny jak zawsze, dzieci chodzą do placówek, bywamy w sklepach – żyjemy bez zmian 😉
U Marty grypa stwierdzona i akcja w nocy tak, że…
do dziś mi słabo 🙁
Marta obudziła się wczoraj nad ranem z małym kaszelkiem.
Ale nie poszła do przedszkola, bo siedzę w domu z Matiśkiem, który juz kończy przeziębienie (zwykłe!). I Marta była cały dzień ok, szaleli, bawili się, w środku dnia lekki stan podgorączkowy i kaszelek, niewielki. Ale wieczorem ok. 19 przed spaniem dałam jej “na wszelki wypadek” nurofen i coś na kaszel, żeby w noc była spokojna. Była do 22 z minutami, gdy nagle Marta obudziła się z jakimś takim płaczem, jękiem. Mówiła, że boli ją brzuszek. Ale mówiła dziwnie, miała szczękościsk, była bladozielona, nie mogła ustać. Gorączka 36 stopni i dziecko lodowate. Trzęsła się, wręcz wyglądało mi to na drgawki, potem leżała zwinięta w kulkę, brzuch przy dotykaniu ja bolał i jęczała.
Zadzwoniłam natychmiast do lekarza. Myślałam, że to może wyrostek? Nie wiązałam tego kompletnie z tym mikrym przeziębionkiem w ciągu dnia!
Lekarz zbierający wywiad przez telefon pytał, czy może to być atak padaczki ? Karetkę wysłali natychmiast. Od obudzenia Marty w 20 min. mieliśmy pod domem karetkę na sygnale
I po tych 20 minutach od temp. 36 stopni w chwili gdy przyjechał lekarz Marta miała temp. 40,5 stopnia!!!! I bez kontaktu prawie 🙁
W życiu czegoś takiego nie widziałam.
Skarżyła się na ból głowy, bóle nóg, a zwłaszcza ten brzuch…
W nocy lekarz stwierdził “prawdopodobną grypę”, rano byliśmy u lekarza raz jeszcze no i grypa na 99%, bo nikt wymazu nie pobrał.
Moja panika, jeszcze w kontekście wczorajszych “niusów” – same rozumiecie…
Ale gdyby mi ktoś powiedział, że gorączka narasta w oczach, nie uwierzyłabym – ponad 4 stopnie
Znasz odpowiedź na pytanie: Te potworne macki paniki…