To znowu ja…

Mam czarny pomysł. Załóżmy klub długodystansowców. Będziemy do niego przyjmować tylko tych którzy mają juz po dziurki w nosie cholernych testów, widoku @, złych wiadomości u lekarza, łez, kobiet w ciąży w supermarketach, wózków z małymi dziećmi, rozmów z koleżankami z podstawówki -ej a wy kiedy będziecie mieli w końcu dziecko, chorych objawów po jakichś pieprzonych lekach, huśtawek nastrojów po hormonach, seksu na zawołanie, tych wszystkich pojęć lekarskich, i tak dalej i tak dalej.
Ja mam już po dziurki w nosie całego tego starania o dziecko. Chciałabym sie zacząć starać o coś innego a dziecko po prostu mieć.
Od tego całego fiksowania mogę zostać jakąś szaloną szamanką od niepłodności. Tego nie bierz, to bierz, zrób takie badania, takich nie rób. Nawet koleżanki do mnie dzwonią, czy ja nie wiem co im dolega, bo nie mają dzieci. Obłęd.
A łudzić się to każdy potrafi, gdy widzi jakąś babkę w ciąży, że mnie to też czeka. A rzeczywistość odpowiada-TAK CZEKA CIE ALE KOLEJNA WIZYTA W KLINICE NIEPŁODNOŚCI. Może jakiś szpitalik mały, jakiś zabieg, badanko, zastrzyk, może jakaś nowa choróbka do kolekcji, a może jakaś nowa piguła do łykania przed snem.
I powiedzcie mi że nie czujecie tego samego
I powiedzcie mi, że nie czekacie dalej z miesiąca na miesiąc
I powiedzcie mi, że nadal nie wierzycie że będziecie rodzicami
I powiedzcie mi, że nie ma w WAS siły żeby to wciąż znosić.
BO SIŁA JEST I BĘDZIE.
…..mimo wszystko.

Strona 3 odpowiedzi na pytanie: To znowu ja…

  1. Re: To znowu ja…

    Nusia, i to jest najważniejsze w staraniach, malutkie kroczki do przodu, fajki w notesie, badanie fajka, wynik fajka, operacja -zaliczone, następne badanie-fajka, itd itd.
    Bo to popycha do przodu, daje nadzieję, człowiek wie że coś się dzieje że bliżej niż dalej.

    I NIECH SIE TEN KLUB W CHOLERĘ ROZPADNIE.

    Ale zapisy zbieram nadal

    • Re: A ja nie wierzę…

      staralam sie dwa lata i tez mowilamz e odpuszczenei ejst nei mozliwe!!!!
      po wiesciach lekarzy podpartych badaniami wiem ze nam sie nei uda i teraz moge powiedziec ze odpuscilam tak naprawde odpuscilam bo wiem jak jest, nie mam nadziei na dziecko z ciazy naturalnej a metody wspomagania rozrodu nei sa dla nas akurat z kilu powodow
      mozliwe ze oni tez nie mieli zadnych szans i nie mieli nadzieii i odpuscili a natura hmmmm czasami jak nei wiadomo dlaczego cos “popsula” tak nie wiadomo jak ale sama “naprawia” tak poprostu jest i juz:)
      pozdrawiam i troche optymizmu bo bez tego to tylko mozna zwariowac:)

      23 cykl starań

      • Re: To znowu ja…

        Eee, nie bardzo kumam. To lepiej, żeby dziecko nie było dzieckiem biologicznym żadnego z rodziców (tzn. było adoptowane), niż żeby “przynajmniej” było dzieckiem biologicznym matki?
        A tak na marginesie, to uważamy, że to nie jest “dziecko z banku nasienia” tylko dziecko moje oraz mojego męża.
        Ale faktycznie, jeżeli ktoś ma opory i nie akceptuje takiego rozwiązania i uważa to za “branie do domu dziecka swojej żony” to lepiej żeby takich kroków nie podejmował.
        Pewnie dla niektórych facetów bezpłodność to straszny cios dla ich poczucia męskości, ale na szczęście dla mnie, mój mąż (mimo że mógł próbować się jeszcze leczyć latami, robić biopsje itp.) zdecydował, że skorzystamy z banku i jestem mu bardzo wdzięczna, że nie potraktował tego problemu ambicjonalnie.
        Każde dziecko to w naszym odczuciu dar od Boga i tak widocznie miało być z poczęciem naszego…
        Uznaliśmy, że wystarczy już tego wszystkiego, tych klinik, oczekiwania, nerwów, że zrobiliśmy już wszystko co mogliśmy sami zrobić. Tyle razy już zaufaliśmy Opatrzności i zawsze wychodzimy na tym najlepiej :)) Tak bedzie i tym razem :))
        Pozdrawiam wszystkie starające się 🙂

        • Re: To znowu ja…

          napisalas ze ” na szczescie moj maz nie podszedl do problemu ambicjonalnie”
          to nie o to zupelnei chodzi!!!!!!
          dziwne…. ze tak to widzisz ale oczywiscie szanuje to i nie dyskutuje bo w tak delikatnych kwestiach nei nalezy sie spierac

          23 cykl starań

          • Re: To znowu ja…

            Bardzo Cię przepraszam Megan, że cię uraziłam, nie miałam takiego zamiaru. Naprawdę bardzo przepraszam.
            mi chodziło bardziej o to jak sprawy się mogą (potencjalnie) potoczyć, bo w życiu bywa naprawdę różnie, myślę tylko że jest to trochę niesprawiedliwe z punktu widzenia ojca. Nie bierz tego do siebie, to tylko czysta teoria.
            Bo tak naprawdę czy ojciec może na 100 procent przewidzieć, że żona w przyszłości w ogromnej kłótni nie wygarnie mu tego, że to nie jego dziecko? Tak się zastanawiam…
            Ochrzańcie mnie dziewczyny, jeżeli myślę źle.
            Ja nie traktuję metod wspomaganego rozrodu elementarnie, to nie w moim stylu, ale zastanawiam się dlaczego mężczyźni tak bardzo się ich boją. Co im stoi na przeszkodzie, presja społeczeństwa? Że “nie potrafią nawet dziecka zrobić”?
            Mój mąż przeciąga moment IUI, traktuje go chyba jak coś co robi dla mnie. To nie tak, że mój mąż chce mniej dziecko niż ja, ale on chciałby je spłodzić, jak miliony innych facetów. Obecność w IUI lekarza, który jeszcze ze śmiechem stwierdza “to jesteśmy umówieni na trójkącik” działa na niego przygnębiająco. Czy to jest ich męskośc która w tej chwili dostaje kopniaka?

            Mój mąż powiedział, że nigdy nie zgodzi sie na nierówną adopcję, więc Megan, twój mąż ma bardzo silny charakter.
            Pozdrawiam i jeszcze raz przepraszam jeżeli uraziłam kogokolwiek.

            • Re: To znowu ja…

              Gablysiu, nie przejmuj sie, ja nie poczułam sie urażona, tylko nie bardzo zrozumiałam to, co napisałaś. Teraz juz wiem o co Ci tak naprawdę chodziło:)
              A jeżeli chodzi o “uznanie ojcostwa” – tak naprawdę to mi to do głowy nie przyszło, ale np. moja mama po oswojeniu się z myślą o tym, ze skorzystaliśmy z banku nasienia, pewnego dnia spytała mnie, czy nie boje się, że mój mąż w razie czego, kiedyś tam, hipotetycznie, będzie mógł zaprzeczyć ojcowstwu (badania DNA by to przecież potwierdziły).
              W tym momencie musiałam się nad tym zastanowić i przyznać jej rację, ale w sumie stwierdziłam, że jeżeli będzie chciał mnie kiedyś opuścić, to i tak może to zrobić przecież, bez wciągania w to dziecka… Nevermind.
              A co do facetów – moja znajoma wcoraj właśnie mi powiedziała, że jej kuzynka z mężem mają ten sam problem jak my. Tyle, że gość się tak załamał, że w 3 miesiące schudł prawie 20kg i jego matka prawie go nie poznała:( Generalnie wszyscy są załamani, ale tereaz bardziej sie boją o niego, jest na skraju wyczerpania nerwowego, mimo wsparcia żony i reszty rodziny. Dam sobie głowę uciąć, że proponowano im bank nasienia, ale on pewnie nie chce o tym słyszeć. Podejrzewam, że chodzi tu właśnie o tzw. “męską dumę” i potrzebę spłodzenia “własnego” dziecka. Mam tylko nadzieję, że nie przyczyni sie to np. do rozpadu ich małżeństwa…:((
              Mój mąż oczywisćie bardzo chciałby być biologicznym ojcem naszego dziecka, ale ufamy bardzo, że to wszystko ma jakiś sens. Być może uchroni nas to przed przeniesieniem na nasze dziecko stwardnienia rozsianego, na które choruje mama mojego męża… (dawcy z banku są badani pod kątem przenoszenia chorób genetycznych). Tak to sobie tłumaczymy między innymi…
              A następne dziecko może faktycznie “po prostu” adoptujemy? Zaspokoiłam chyba już swoją ogromną potrzebę bycia matką (w sensie biologiczną), bycia w ciąży, poczucia pierwszych kopniaczków :)) Może w przyszłości damy szansę na lepsze życie jakiejś samotnej, czekającej na nas istotce, zamiast znowu rozkręcać tą całą machinę inseminacyjną. Chociaż decyzja o adopcji jeszcze we mnie nie dojrzała, ale myślę o tym, i już wiem, że jest to o wiele trudniejsze niż “adoptowanie” nasienia.
              Mając na względzie decyzję Twojego męża (że nigdy sie nie zgodzi na bank) Życzę Wam po prostu sukcesu (oczywisćie jak najszybszego:)) w Waszej walce, choć równie nierównej…
              Całuski :))

              • Re: To znowu ja…

                Wierzę że można się załamać, szczególnie wtedy, gdy nie ma się nawet z kim pogadać. Bo człowiek myśli sobie że jest po prostu jedyny na świecie z tym problemem a wszyscy wokół są zdrowi. Ja się bardzo cieszę że istnieją takie miejsca jak to i np. bocian. Ale ludzie o tym nie wiedza, zbyt rzadko się o tym mówi. Jak juz są gdzieś programy na temat niepłodności to pokazują USA, Anglię, tak jakby w Polsce nie istniał ten problem. Mój mąz jak się dowiedział o swoich wynikach nie mógł uwierzyć. Teraz juz wiemy że nie są najgorsze, że wśród nas są ludzie, którzy mieli gorsze wyniki a dziś dzięki medycynie mają dzieci.
                Zbyt wiele by oczekiwać żeby niepłodność przeszła do historii, ale chciałabym, żeby zostało to pokazane, wyjaśnione, by w szpitalach (takich jak Bytom) ciężarne nie patrzyły na sale z niepłodności jak na pokoje Frankesteina gdzie się klonuje dzieci. Tylko żeby każdy człowiek wiedział, że to nie jest kalectwo, niedowład, lenistwo, czy jakiś inny ciort, ale CHOROBA, która może dotknąć każdego.
                Bo zauważyłam, że niektórzy traktują niepłodność jak jakąś chorobę weneryczną, bo pewnie dużo facetów miała i to dlatego teraz Bóg ją pokarał. BRRRRRRRRRRRRR.

                Pozdrawiam,

                Znasz odpowiedź na pytanie: To znowu ja…

                Dodaj komentarz

                Angina u dwulatka

                Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                Czytaj dalej →

                Mozarella w ciąży

                Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                Czytaj dalej →

                Ile kosztuje żłobek?

                Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                Czytaj dalej →

                Dziewczyny po cc – dreny

                Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                Czytaj dalej →

                Meskie imie miedzynarodowe.

                Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                Czytaj dalej →

                Wielotorbielowatość nerek

                W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                Czytaj dalej →

                Ruchome kolano

                Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                Czytaj dalej →
                Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                Logo
                Enable registration in settings - general