Już się gubię…
Nie wiem czy wypowiedziane niby w żarcie b. pogardliwe słowa to nietrafiony żart czy celowa zniewaga… Ale o ile jeden się może wymsknąć to ileś tam już nie.
Daję tu upust swej frustracji, bo trafiłam na wampirów energetycznych, ludzi super wykształconych, dobrze zarabiających, wydawałoby się subtelnych i kulturalnych.
A tu-niespodzianka:(
Wróciłam wczoraj do domu z takiej wizyty- i mąż się przeraził, bo wyglądałam, jakbym 3 dni nie spała! a ja się tak właśnie czułam. Wystarczyła godzinka u tych ludzi i moja energia spadła do zerowego poziomu.
Wampiry? karmią się innymi? pasą swe ego kosztem innych?
Po raz pierwszy doświadczyłam tak wyraźnego spadku sił-jakby ktoś wtyczkę mi wyciągnął!:eek:
Co mam zrobić? powiedzieć prosto z mostu? olać i przestać się widywać?
Widywać się nadal, ale bardzo na dystans? ja ich na serio b. lubiłam…
ale już jestem za stara na ciągnięcie wampirycznych znajomości.
Dziś się zbieram psych. do kupy ( to dziwne, bo ja raczej mam twardą d…)
i leczę kacora, bo poszłam się “leczyć” do dobrej kumpelki i jakoś tak wyszło;)
Ale pozostał cholerny niesmak z tej historii…można się aż tak pomylić?
Strona 5 odpowiedzi na pytanie: Toksyczni znajomi
Ajax, fajnie piszesz 🙂
I masz przecudne zdjecie w podpisie!!!
Dziękuję…:o
O Twojej córci mogę napisać to samo!
Metody luster chyba nie znam… ale kuli? Masz na myśli “otoczenie” się szklaną bańką? Ja nie czytałam prawie nic na ten temat, wszystko mi przekazano, a w zasadzie pozwolono, bym większości doświadczała, a dopiero potem nazywała.
No właśnie tu zignorowałam swój wewnętrzny głos… Bo pierwsze ulotne wrażenie było na NIE.
Chyba nie udało Ci się 😉 Tzn. mam na myśli, że ogólnie rozwoju duchowego nie da się zatrzymać, to się po prostu dzieje, tylko może nie tak spektakularnie jeśli chodzi o pewne doświadczenia/odczucia…
I chyba słuszną decyzję podjęłaś, jeśli chodzi o ‘porzucenie mistrza’, tyle Ci powiem 🙂
To właśnie miałam na myśli, zatrzymała się lawina doświadczeń, mnie to wystarczy. Poza tym czuję, że się od tego odcięłam :), a może masz rację, że chodzi o mojego nauczyciela… muszę to przemyśleć…
A może… jeśli już znasz ich metody wysysania energi, spróbujesz zrobić im to samo?
😉
Taki inteligentny i nie wiedzial????
moj ex boyfriend… moze i nieswiadomie – ale radze Ci kochana uciekaj gdzie pieprz rosnie poki nie jest za pozno i nie baw sie w tlumaczenie, w bajki, w nic, odetnij sie bez slowa… Tak najlepiej – ten moj zwiazek to byla najwieksza pomylka mojego zycia. Bylam naiwna myslamam ze cos zmienie(o dziwo tez swietny prawnik, zreszta ja tez – ale on twierdzil ze nie jestem dobra tylko ladna:) – bo dobry w zawodzie to TYLKO on byl). Ja nie moge cofnac czasu -ale tobie z serca radze – nie baw sie w tlumaczenia i poprostu przejdz do codziennego zycia bez nich… Moj chlopak zanim nim byl – tez wygladal calkiem normalnie…
Po tym zwazku juz nigdy ie bede taka sama:)
A weź babie powiedz komplement. Nie dogodzisz….:D 😉
Zresztą ja tam wolę być sympatyczna 😉
Nie umiem;)
I nie chcę.
Bo wszystko, co nie jest NIM albo związane z nim nie jest godne uwagi:)
Przeczytałam cały wątek, przyznam, że bardzo mnie zainteresował. Ja w to wierzę. Będę Ci naprawdę wdzięczna, jeśli i mi napiszesz o ochronie. Bardzo mi jest potrzebna.
Nie wiem jaki tam on jest stary ale zycie jeszcze moze mu POKAZAC – co i jak!!!!
…bo on takie przewrotne czasami…
Napisałam, ale wysłać nie mogę, bo masz przepełnioną skrzynkę z privami. Daj znać, jak opróżnisz :).
Wydaje mi się, że skoro tak się czułaś po powrocie od znajomych to nie warto tego ciągnąć. Jak cos zaczniesz tłumaczyć lub udawadniać to może zrozumieją, a może nie? tak, czy inaczej będzie to Twoim kosztem.
Miałam koleżankę jeszcze od czasu podstawówki, ona zawsze mnie uważała za swoją przyjaciółkę. Kiedy straciłam Amelkę i miałam depresję (ogólnie mówiąc) to z racji tego, że jest psychologiem i dobrą koleżanką od wielu, wielu lat liczyłam na jej wsparcie i pomoc. Niestety przeliczyłam się. Trochę czasu minęło zanim się zorientowałam, bo długo wydawało mi się, że to ja źle odbieram otoczenie. Przychodziła do mnie od czasu do czasu, a po jej wyjściu ja byłam jak przerzuta i wypluta. Byłam wtedy w takim stanie, że nawet reagować nie bardzo bym umiała, poza tym wydawało mi się, że to moja wina (bo ona przecież miła…)
W końcu kiedyś podczas rozmowy na gg nie wytrzymałam i napisałam: “co Ty do mnie za bzdury wypisujesz, zastanów się”. I ona się już nie odezwała, od tego momentu minęło prawie 1,5 roku.
Teraz tylko żałuję, że jej tyle czasu pozwalałam na takie traktowanie. Jedno w sumie krótkie zdanie załatwiło sprawę, nic wprawdzie nie zostało wyjaśnione, ale wcale za tym nie tęsknię.
czyli zapedzilas sie w kozi rog….piszesz..ze nadal mozesz o nich powiedziec wiele dobrego…./??/… A po spotkaniach z nimi przychodzisz calkowicie zdolowana i wycieczona!!!…
to jak to w koncu jest?…woz albo przewoz
Asiu i ja i ja 🙂
Wiesz co? Bo to jest tak, że za coś ich polubiłam…dobrze myślę o tych ludziach ( staram się) a RAZ mi się zdarzyło wrócić w tak strasznym stanie od nich…i dlatego zaczęłam myśleć.
I widzę już wcześniejsze sytuacje gdzie subtelnie ale jednak nie halo…
Po prostu obawiam się, że to będzie brnęło w jakąś toksyczną stronę.
A ja już nie mam ochoty na toksyczne znajomości. Zastanawiam się w jaką str. to pójdzie?
35lat, ona rok młodsza.
Poznaliśmy się na patologii ciąży, gdzie obie leżałyśmy.
Ona leżała 4 mies.! plackiem. Udało się i mają mies. młodszego chłopczyka od mojego jeremia. Bardzo im kibicowałam… Potem wydawało się, że to ultra altruiści. Do rany przyłóż! a tu- nie!
Znasz odpowiedź na pytanie: Toksyczni znajomi