Makary jest dzieckiem, ktore na ogol rzadko sie skarzy i o przykrych sprawach, ktore go spotykaja w przedszkolu, mowi niechetnie. jak do tej pory byly to na ogol historie blahe /przynajmniej dla mnie/ i ograniczalam sie tylko do tlumaczenia dziecku skad takie, a nie inne zachowania jego kolegow i kolezanek, co moglby zrobic, gdyby sie cos podobnego powtorzylo, etc. bardzo czesto jednak opowiadal rozne inne sytuacje, w ktorych dzieci zachowywaly sie niegrzecznie – i byly to na ogol te same dzieci: 3 chlopcow i jedna dziewczynka. wczoraj bylam swiadkiem, jak mama “jacka” /dziecka grzecznego/ poprosila na korytarz jednego z owych niegrzecznych chlopcow – damiana. niestety slyszalam cala rozmowe – stalam tuz obok. szlo o to, iz jej syn boi sie przychodzic do przedszkola, placze, jest posiniaczony, gdyz ow damian notorycznie “jacka” leje… makary tez slyszal te rozmowe i dopiero wtedy “pekl”. jak go zapytalam, co sie w grupie dzieje i czy damian sprawia tez jemu przykrosc, to niemal sie rozplakal i opowiedzial kilka niemilych rzeczy.
damian bije wszystkie dzieci, jest niegrzeczny, przeklina / o tym makary mowil mi wczesniej/, bije tez moje dziecko /”wiesz, bo on mnie tak dlugo bil autkiem i w koncu poleciala mi woda z oczek, i ja go prosilem, zeby przestal,ale on mnie dalej bil”/. przedszkolanka tego podobno nie widziala – w co jestem w stanie uwierzyc, gdyz jest jedna na 25 sztuk i mogla byc akurat chocby odwrocona albo zajeta innym dzieckiem.
dzis rano maz rozmawial z przedszkolanka. i co uslyszal? ze jestesmy nastymi rodzicami, ktorzy zglaszaja problem z damianem. wlasciwie, to jednymi z bardzo niewielu, ktorzy do tej pory tego nie zrobili. damian jest w rodzinei zastepczej, jest “bardzo trudnym dzieckiem”, ktorego najchetniej pani pozbylaby sie z grupy – nie ma jednak jak na razie podstaw ku temu. poprosila meza, by pomyslal o… napisaniu petycji do dyrekcji , aby damiana z grupy usunac…
nie chcialabym byc zle zrozumiana, ale patrzac na damiana pierwsze, o czym pomyslalam, to to, ze dziecko nie jest calkiem zdrowe. ma wyglad dziecka zaniedbanego, przypomina dziecko z rodziny patologicznej /wiem, ze nie ocenia sie po wygladzie, wiem, ze nie to swiadczy o poziomie intelektualnym, ale sa czesto dzieci i dorosli ze srodowisk patologicznych, ktorzy maja to niemal wypisane na twarzy – taki jest wlasnie damian/. z jednej strony jest mi ogromnie zal dzieciaka i jesli naprawde pochodzi z nieciekawej rodziny, to bardzo mu wspolczuje. mam jednak nadzieje, ze skoro teraz jest w rodzinie zastepczej, to moze wszystko sie ulozy, ALE – co teraz z naszymi dziecmi? z tymi dziecmi, ktore sa przez damiana bite? nie chcialabym zaczynac od petycji i wywalania dziecka z przedszkola, bo wydaje mi sie, ze nie tedy droga… nie wiem jednak co zrobic – nie moge pozwolic, by moje dziecko bylo bite przez kolege, a przedszkolanka sama przyznaje, ze sobie z nim nie mogze poradzic… dzis jeszcze raz porozmawiam z kobieta i poprosze o zorganizowanie moze zebrania z rodzicami damiana. podobno jednak rozmowy z nimi juz byly i nie przynosza zadnych efektow – co wtedy? czy moge gdzies problem zglosic? do osrodka adopcyjnego? gdzies, gdzie ktos sie zainteresuje samym dzieckiem – byc moze w tej rodzinie zastepczej tez nie dzieje sie dobrze, moze tam tez sa jakies problemy? jestem lekko skolowana, bo z jednej strony zal mi dzieciaka i swoje juz przez te 4 lata pewnie przeszedl, ale z drgiej strony jeszcze bardziej zal mi wlasnego dziecka i tych wszystkich innych, ktore sa przez damiana bite i nie chca przez to przychodzic do przedszkola…
wiecie, co mozna z tym zrobic? z kim rozmawiac? czy jest jakis psycholog “urzedwoy”, do ktorego mozna zglosic taki problem i ktory zajmie sie dzieciakiem?
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: "TRUDNE DZIECKO" w grupie przedszkolenj
Zależy co znaczy dla kogo najlepsze przedszkole?
Przecież chyba nie ma nic gorszego niż dzieci same na placu zabaw;
opisywana tu sytuacja też daje do myślenia.
Może dzieci mają dużo wiedzy szkolnej, ale zachowanie Pań pozostawia wieeele do życzenia.
W naszym miasteczku jest stosunkowo dużo przedszkoli – na 20tys mieszkańców – 7 oddziałów, ale nie słyszy się o takich przypadkach. Bywają podłe dzieci, wiadomo, ale nikt nie każe ich od razu zabierać z przedszkola, no i dzieciaki same……… zgroza.
no ale co? ciagła opieka nad grupą 4 latków to jakiś wymysł?
po co one tam siedzą?
chyba głównie o to chodzi w przedszkolu
Ewa nie rozumiem?
Ło matko! czyli co? “niemożliwe” jest, rozumiem, pracowanie? Spełnianie swych obowiązków? Co pani robiła wtedy, że niemożliwa była opieka nad dziecmi? Kawę piła???? Matko! Zadaj jej pytanie co by zrobiła gdyby coś się stało!
pytanie maz zadal pani od razu – nastepnego dnia PO 🙂 pani z niewinna mina odpowiedziala, ze “no ale przeciez sie nic nie stalo”.
a gdzie byla – do dzis nie wiadomo. dyrektorka stwierdzila, ze nie bedzie wnikac, gdyz przedszkolanka twierdzi, ze na placu zabaw byla, tylko “gdzies w dolku albo za krzaczkiem” /mhm… na placu zabaw jest spora gorka, na szczycie ktorej jest plot, ale dolkow tam nie zauwazylam /, my z kolei, z ejej nie bylo – slowo przeciwko slowu…
wczoraj bylismy po makarego razem i maz pokazal mi owa przedszkolanke. wczoraj widzialam ja z cala pewnoscia po raz pierwszy w zyciu 🙂
tamtej sprawy nie drazymy, widac, ze teraz zwracaja wieksza uwage na to, by z dziecmi zawsze ktos byl / z racji L4 i urlopu spedzam teraz w przedszkolu polowe mojego wolnego czasu /
Jak znam życie to pewnie z połowa rodziców odczuła ulgę słysząc to od przedszkolanki. Niestety niewiele ludzi ma podejście “pomóżmy”, wolą proste rozwiązania na pozbycie się problemu.
AniaOS, mam nadzieję, że uda wam się rozwiązać ten problem. Temat dla mnie na topie, bo moja nadal wraca pokiereszowana przez kolegę.
kiedyś Ania pisała o sytuacji, że dzieci bawiły się na placu zabaw bez nadzoru; mąż zabierał z przedszolnego podwórka Makarego nie informując o tym nikogo (bo nikogo nie było);
no zajebiście
o szok :Szok:
mogę poprosić o namiary na ten wątek
Pierwsze pytanie, jakie zadalabym rodzicom takiego dziecka (bedac opiekunką grupy lub dyrektorką przedszkola) to czy dziecko jest pod opieka psychologa – wiadomo cos o tym???
Bo takie dziecko po przejsciach powinno byc pod stala opieką specjalisty. A jeśli nie jest teraz, trzeba byloby porozmawiac z rodzicami i zachecic ich do szukania pomocy, aby wiedzieli, jak postepowac z chlopcem, zeby im ktos pomogl przejsc przez ten zapewne trudny dla niego okres.
Bo tez edukacja dzieci (Makarego i innych dzieci z grupy) nie powinna zaczynac sie od strachu – to grozi traumą na całe życie w szkole 🙁
Chyba co mozesz zrobic Ty jako rodzic, to naciskac na pracownikow przedszkola, zeby byli bardziej stanowczy wobec rodzicow Damiana, zeby podjeli jakies dzialania mogace ulatwic rodzicom radzenie sobie z chlopcem… Na pewno przed adopcją przechodzili jakis kurs, ale moze okazal sie on nie wystarczający dla nich?
I zeby podsumowac 😉 o co mi chodzi w tym poscie – trzebaby pomoc rodzicom chłopca, aby pomóc chłopcu…
Bardzo trudna sytuacja, ale tym bardziej trzeba cos robic, nie czekac
Pisz, jak sie będzie rozwijała…
To, ze rodzice chcą usuniecie chlopca z przedszkola jeszzcze jestem w stanie zrozumieć – bo wiadomo, rodzic najbardziej troszczy sie o swoje dziecko.
czego nie jestem w stanie zrozumiec, to dlaczego przedszkole tak mało robi, aby pomoc temu chlopcu i jego rodzicom.
Ania, bylas na takich rozmowach z rodzicami Damiana? Jak one przebiegaly?
To jest nie do końca tak. Nie wiem, czy to przedszkole państwowe, ale jeśli tak, to formalnie dziecka dyrekcja usunąć w łatwy sposób zwyczajnie nie może.
Podpisuję się obiema rękami!!!
to wiem
ale nie robi nic, żeby dziecku pomóc
wprost przeciwnie – namawia rodziców do składania skarg, żeby była podstawa do usunięcia/przeniesienia
imo nie tędy droga do pomocy chłopcu
a rzuca się w oczy fakt, że tym dyrekcja nie jest zainteresowana, bo wygodniej problem zwalić na innych
wiesz – w naszym przypadku kwestia damiana wyszla zupelnie przypadkiem: razem z makarym bylismy swiadkami, jak jedna z mam rozmawiala z nim na temat zlego zachowania. tlumaczyla /calkiem spokojnie i lagodnie/, ze przez niego jej syn boi sie przychodzic do przedszkola, ze ciagle placze i jest posiniaczony. damian stal ze spuszczonym lebkiem i wlasciwie sie nie odzywal. wtedy dopiero zapytalam makarego, czy jemu takze damian dokucza – powiedzial, ze tak – raz go zbil autkiem tak, ze makary plakal. dlatego wlasnie maz rozmawial z przedszkolanka, chcial ja uczulic i zapytac, jak wyglada sytuacja, czy takie problemy sa czeste. no i wtedy pani sie rozgadala – ze damian jest “bardzo trudnym dzieckiem”, ze same sobie z nim nie radza, ze skarzy sie na niego zdecydowana wiekszosc rodzicow / my podobno bylismy jednymi z bardzo niewielu, ktorzy jeszcze tego robili/; powiedziala, ze chlopiec jest w rodzinie zastepczej, ze one nie maja na niego sposobu i proponuje,aby moj maz pomyslal o napisaniu petycji do dyrekcji o usuniecie damiana z grupy, bo to ich zdaniem jest najlepsze wyjscie…
sama chcialam porozmawiac w piatek z przedszkolanka, ale byla jakas inna kobieta w zastepstwie, bo opiekunka grupy makarego miala dzien urlopu. moze uda mi sie z nia porozmawiac we wtorek lub srode…
ale – spotkalam w piatek mojego kolege, ktorego syn chodzi do tej samej grupy, co makary i damian. on nic o problemie nie wie, jego syn sie nie skarzy /w kazdym razie nie na damiana/. zarowno syn kolegi, jak i damian sa w tym przedszkolu / i tej samej grupie/ drugi rok. kolega powiedzial mi rowniez, ze nigdy na zadnym zebraniu problem damiana nie byl poruszany, nie slyszal od innych rodzicow, by ktokolwiek sie na chlopca skarzyl.
w tamtym roku byly 2 inne opiekunki grupy – te, ktore sa teraz, pracuja od wrzesnia.
ja sama nigdy oczywiscie przy rozmowach z rodzicami damiana nie bylam obecna – chcialabym jednak, by cos takiego mialo miejsce. wlasnie o tym chce porozmawiac z przedszkolanka – skoro jest tyle skarg na chlopca, skoro ma tak zla opinie, to wydaje mi sie, ze zanim ktokolwiek wysunie propozycje jakiejkolwiek petycji, powinien najpierw wspolnie porozmawiac z rodzicami damiana i rodzicami tych dzieci, ktore sa przez niego w jakikolwiek sposob krzywdzone…
sama tez nie czuje sie jakos specjalnie dotknieta ani nie uwazam, ze makary jest przez niego szykanowany, bo to byl jednorazowy incydent /w kazdym razie tylko o jednym makary mi opowiedzial/.
ale dam znac jak sie rozwinie sytuacja, gdy tylko spotkam sie z opiekunka grupy makarego.
Zuzanna w zeszłym roku chodziła do przedszkola (prywatnego) w ktorym był bardzo niegrzeczny i stwarzajacy niebezpieczenstwo chlopiec. Dyrekacja sama zauwazyla problem, poprosila rodzicow o pisemka z prosba o rozwiazanie problemu. Pani dyrektor poprosila rodzicow chlopca o konsultacje psychologiczna z ktora rodzicie bardzooo sie ociagali, w koncu dostarczyli notatke od psychologa, ze dziecko w kontaktach z doroslymi jest ok (napisalam to bardzoooo upraszczajac), ale powniewaz chlopiec nei radzil sobie z rowiesnikami, dyrekcja dala rodzciom jeszcze jeden termin na dostarczenie badan, rodzice sie nie wywiazali a dziecko zostalo usuniete z przedzkola.
Twoja sytuacja jest o wiele bardziej skomplikowana, ale moim zdaniem nalezey pisac raz do dyrekcji, dwa do kuratorium z prosba o pomoc.
Ps. W ‘starym” przedszkolu Zu pani dyrektor tlumaczyla sie ze nie ma odpowiedniej kadry do zajmowania sie takimi “ciezkimi” pzypadkami. Ale to prywatna firma i pani dyrektor moze chyba wszystko. Lacznie z przyjmowaniem do przedszkola np. tylko blondynek z niebieskimi oczami.
Wiem Ewa, napisałam to zanim wszystko przeczytałam więc wyszło dziwnie
A ja bym proponowała raczej, żebyście wybrali przedstawiciela spośród rodziców, który porozmawia z rodzicami Damiana, ale tylko w sytuacji, w której nauczycielki w grupie wyczerpią swoje możliwości, lub uznacie, że są niekompetentne. Nie wiecie dokładnie jaka jest sytuacja, czy rodzice zastępczy są na przykład dalszą rodziną chłopca, czy jego problemy wynikają z tylko “trudnego dzieciństwa” czy jeszcze z czegoś. Różne są sytuacje w życiu, może rodzice sami zostali tym zastępczym rodzicielstwem zaskoczeni. Takie zebranie wszyscy na jednego wprawdzie lepiej pokazuje wagę problemu, ale dla mnie ociera się o lincz (wiem, że używam mocnego słowa). Chyba lepiej byłoby, żeby porozmawiał z nimi przedstawiciel rodziców.
U Tymka w grupie też jest dziecko, które sprawia problemy. My jako rodzice zastanawialiśmy się nad rozwiązaniem problemu (szczególnie, że głosy o usunięciu dziecka z przedszkola podnoszone przez rodziców zaczęły się pojawiać). Po rozmowie z panią dyrektor wiemy, że problem jest znany i pracuje nad nim przedszkolny psycholog (to pierwsza grupa, więc na wszystko jeszcze się adaptacja nałożyła). – zobaczymy co będzie.
to co Figa pisala i to co nelly – o tym wlasciwie tez pomyslalam
Czy w Polsce nie ma psychologow dzieciecych, ktorzy zajmuja sie takimi przypadkami?? U nas w szkolach (Holandia) istnieje specjalny system anty-dokuczeniowy i raz na pol roku dzieci wypelniaja anonimowo ankiete, z ktorej wynika ktore dzieci sa niepopularne w grupach i dlaczego. Tymi dziecmi zajmuje sie osobno psycholog. Nie wiem jaka jest dokladnie procedura, ale na pewno nie zostawia sie tego bez reakcji i na pewno nie jest rozwiazaniem usuniecie takiego dziecka z danej grupy. Jesli mu cos dolega to trzeba zajac sie przyczyna a nie skutkiem. To bardzo wazny okres w rozwoju dziecka i nie mozna go odizolowac od reszty spoleczenstwa, bo to jeszcze bardziej utrudni mu funkcjonowanie w spoleczenstwie w pozniejszych latach.
Znasz odpowiedź na pytanie: "TRUDNE DZIECKO" w grupie przedszkolenj