trzeba iść do przodu

Niedługo miną 3 tyg juk już nie jestem w ciąży… nadal boli, tak bardzo bym chciała aby to się nigdy nie wydarzyło, tak bardzo bym chciała obudzić się z tego cholernego snu… gdybym mogła cofnąć czas, gdybym mogła cokolwiek zrobić… czy tak naprawdę musiało być? tak bardzo pragnęłam tego dziecka, wyliczałam dni do przyjazdu męża abyśmy mogli wszystkim oficjalnie ogłosić tą dobrą nowinę. Tak się niestety nie stało. Miał przyjechać już za dwa tygodnie… przyjechał za tydzień, ale z innego powodu, zaczęłam krwawić i trafiłam do szpitala, to był7/8tc. Cieszę się że był przy mnie w tym najgorszym momencie… Przy nim łatwiej jest mi wrócić do siebie. Ale jest mi tak ciężko, to tak potwornie boli, to była nasza pierwsza ciąża… Cały czas krąży mi myśl po głowie- gdybym może trafiła do innego lekarza…
… Ale (jak to powtarzają wszyscy dookoła)widocznie tak miało być, tylko,że ja nie potrafię tego zrozumieć.
Wiem,że wiele dziewczyn przeżyło to co ja, te wszystkie przeczytane artykuły… to sprawia,że czuję,że nie jetem sama i jednoczę się bólem, ze wszytkimi cierpiącymi kobietami. Czasami tak się zastanawiam czy może to wydarzenie uchroniło mnie przed czymś gorszym,że może nie powinnam chodzić już do tej lekarki?(miała mi po porodzie zrobić wypalankę),
bo na pewno już nie pójdę. Wiem,że to jest trochę takie szukanie winnego, ale ona parę rzeczy sobie olała. Szkoda tylko,że dopiero teraz jestem “taka mądra”…
Chcę znowu spróbować, ale boję się kolejnej straty, mam nadzieję że moje wewnętrzne pragnienie pokona te wszystkie lęki. Spróbujemy w lato, może przynajmniej wtedy się nie przeziębię…

Strona 2 odpowiedzi na pytanie: trzeba iść do przodu

  1. Jeszcze będzie pięknie:) Dla mnie, dla Ciebie i dla wszystkich kobiet, które musiały przez to przechodzić….Wierzę w to:)

    • witajcie! dawno tu nie zaglądałam… minął już prawie rok… we wrześniu trzymałabym już moje maleństwo w rękach…
      Ach, cóż zrobić,życie toczy się dalej…
      Najpierw odczekałam te “regulaminowe” 3 miesiące,a potem… hmmm chyba się bałam. Tak naprawdę ciężko jest podjąć decyzję,chyba wolałabym żeby maleństwo samo się pojawiło. No dobra, raz spróbowaliśmy-w sierpniu- wyczekiwałam na “nie przyjście” @ jak na zbawienie, ale MUSIAŁA cholera jasna przyjść! No i po nieudanej próbie stwierdziliśmy,że postaramy się w przyszłym roku, wiecie, nowy rok, nowe “stare” marzenia, nowe plany, może będzie lepiej…

      • … Człowiek musi upaść pod swoim krzyżem po to – żeby się podnieść….

        Być może, ale czasem mam wrażenie, że ja już długo leżę i podnieść się nie mogę. Poroniłam dwa razy. Mówią, że czas leczy rany, ale dla mnie czas stoi w miejscu. Ból straty jest nie do opisania… Ostatnie poronienie było we wrześniu 2007. Mnóstwo badań i wszystko w porządku… Więc DLACZEGO?????????? Nigdy sie nie dowiem. O drugiej ciąży wiedziałam praktycznie od poczęcia, od trzeciego tygodnia na duphastonie, leżąc w łóżku. I tak samo jak w pierwszej ciąży nie doczekałam 8 tygodnia. Dzieciątko się nie rozwinęło 🙁
        O niczym innym nie marzę tylko o Dzieciątku. Tak bardzo….

        • Zamieszczone przez margi
          … Człowiek musi upaść pod swoim krzyżem po to – żeby się podnieść….

          Być może, ale czasem mam wrażenie, że ja już długo leżę i podnieść się nie mogę. Poroniłam dwa razy. Mówią, że czas leczy rany, ale dla mnie czas stoi w miejscu. Ból straty jest nie do opisania… Ostatnie poronienie było we wrześniu 2007. Mnóstwo badań i wszystko w porządku… Więc DLACZEGO?????????? Nigdy sie nie dowiem. O drugiej ciąży wiedziałam praktycznie od poczęcia, od trzeciego tygodnia na duphastonie, leżąc w łóżku. I tak samo jak w pierwszej ciąży nie doczekałam 8 tygodnia. Dzieciątko się nie rozwinęło 🙁
          O niczym innym nie marzę tylko o Dzieciątku. Tak bardzo….

          Wiem jak cierpisz, przeszłam to samo… ból straty pozostaje z nami na zawsze, z czasem tylko złagodnieje…, ale zawsze jest nadzieja, ja kiedyś też ją straciłam, a dziś mam dwoje cudwnych dzici…, nie mówię, że będzie łatwo, nie mówię też, że będzie szybko dobrze, ale kiedyś będzie, mocno w to wierzę i Tobie tej wiary życzę…
          Agnieszka, Antoś (2005) i Klara (2006)

          • Zamieszczone przez Vinga
            Wiem jak cierpisz, przeszłam to samo… ból straty pozostaje z nami na zawsze, z czasem tylko złagodnieje…, ale zawsze jest nadzieja, ja kiedyś też ją straciłam, a dziś mam dwoje cudwnych dzici…, nie mówię, że będzie łatwo, nie mówię też, że będzie szybko dobrze, ale kiedyś będzie, mocno w to wierzę i Tobie tej wiary życzę…
            Agnieszka, Antoś (2005) i Klara (2006)

            Dziękuję Ci za wsparcie.. Obym też mogła tak kiedyś napisać i kogoś podnieść na duchu…. Dzięki!

            • ja poroniłam 3 razy i tylko wtedy mniej bolało, kiedy byłam w kolenej ciąży. Ostatnie ludziki -trojaczki straciłam w 18 tyg ciąży. Minęło 3 tygodnie odkąd nie czuję ich ruchów. Bolało kiedyś, boli teraz. Mam żal do nie wiadomo kogo. Nic nie jest takie samo, życie nie bawi mnie jak kiedyś i nie potrafię docenić tego co mam. Myślę, że jestem już bardzo stara, choć mam 32 lata. I znów mąż wysyła mnie do specjalisty, telefon milczy, bo nikt nie ma odwagi ze mną rozmawiać a ja celebruję w sobie ten ból i samotność. Wiem tylko jedno. Bardzo się boję, ele będę próbować dalej dopóki nie będę trzymać maleństwa w ramionach. Życzę tego Tobie i każdej z forum

              • Zamieszczone przez oola32
                ja poroniłam 3 razy i tylko wtedy mniej bolało, kiedy byłam w kolenej ciąży. Ostatnie ludziki -trojaczki straciłam w 18 tyg ciąży. Minęło 3 tygodnie odkąd nie czuję ich ruchów. Bolało kiedyś, boli teraz. Mam żal do nie wiadomo kogo. Nic nie jest takie samo, życie nie bawi mnie jak kiedyś i nie potrafię docenić tego co mam. Myślę, że jestem już bardzo stara, choć mam 32 lata. I znów mąż wysyła mnie do specjalisty, telefon milczy, bo nikt nie ma odwagi ze mną rozmawiać a ja celebruję w sobie ten ból i samotność. Wiem tylko jedno. Bardzo się boję, ele będę próbować dalej dopóki nie będę trzymać maleństwa w ramionach. Życzę tego Tobie i każdej z forum

                Baardzo, bardzo Ci współczuję….. Ja straciłam maleństwa dużo wcześniej, bo już w 7 tyg, i jak to ujął lekarz “przynajmniej nie zdążyłam się przyzwyczaić”…. nie komentuję tego. Nie wiem kiedy my się znów zdecydujemy, pewnie w przyszłym roku, ale strasznie się boję. Prawdę mówiąc, wolałabym chyba już nie zajść w ciążę, niż znów poronić. Przeraża mnie to.

                • Boję się zrobić ten pierwszy krok, tak jakbym bała się być w ciąży,mimo,że bardzo tego pragnę. Czy wy też tak macie? W sumie to normalne po takich przeżyciach,ale myślałam,że czas leczy rany… Kiedy w lato spróbowaliśmy po raz drugi, zrobiłam test z nadzieją na 2 kreseczki,ale aż mi głupio mówić,że trochę mi ulżyło,kiedy okazało się,że nic z tego nie wyszło. Czy da się jakoś ten proces niepokoju ominąć, czy człowiek wreszcie może mieć pewność,że wszystko będzie dobrze? A raczej czy można spać spokojnie jeżeli człowiek wie,że zrobił wszystko co mógł? Tak jak np. z pójściem na egzamin, nauczyłam się to jestem pewna,że wszystko pójdzie dobrze. Głupie porównanie… Chodzi mi o to, czy jest recepta na udaną ciążę? Tak,żeby nie bać się w trakcie, tylko z radością wyczekiwać na maleństwo…

                  • Zamieszczone przez alienka99
                    Boję się zrobić ten pierwszy krok, tak jakbym bała się być w ciąży,mimo,że bardzo tego pragnę. Czy wy też tak macie? W sumie to normalne po takich przeżyciach,ale myślałam,że czas leczy rany… Kiedy w lato spróbowaliśmy po raz drugi, zrobiłam test z nadzieją na 2 kreseczki,ale aż mi głupio mówić,że trochę mi ulżyło,kiedy okazało się,że nic z tego nie wyszło. Czy da się jakoś ten proces niepokoju ominąć, czy człowiek wreszcie może mieć pewność,że wszystko będzie dobrze? A raczej czy można spać spokojnie jeżeli człowiek wie,że zrobił wszystko co mógł? Tak jak np. z pójściem na egzamin, nauczyłam się to jestem pewna,że wszystko pójdzie dobrze. Głupie porównanie… Chodzi mi o to, czy jest recepta na udaną ciążę? Tak,żeby nie bać się w trakcie, tylko z radością wyczekiwać na maleństwo…

                    Rozumiem Cię, ja poroniłam w 11 tyg i bałam sie zajść ponownie w ciąże że znowu poronie, dopiero troche sie uspokoiłam jak minęłam ten 11 tydz i dopiero wtedy znajomi i rodzina sie dowiedziała, niestety nie ma recepty na udaną ciążę poprostu nie możesz myśleć negatywnie że coś sie stanie, życzę powodzenie i trzymam kciuki będzie dobrze, tylko w to uwierz…

                    • Zamieszczone przez alienka99
                      Boję się zrobić ten pierwszy krok, tak jakbym bała się być w ciąży,mimo,że bardzo tego pragnę. Czy wy też tak macie? W sumie to normalne po takich przeżyciach,ale myślałam,że czas leczy rany… Kiedy w lato spróbowaliśmy po raz drugi, zrobiłam test z nadzieją na 2 kreseczki,ale aż mi głupio mówić,że trochę mi ulżyło,kiedy okazało się,że nic z tego nie wyszło. Czy da się jakoś ten proces niepokoju ominąć, czy człowiek wreszcie może mieć pewność,że wszystko będzie dobrze? A raczej czy można spać spokojnie jeżeli człowiek wie,że zrobił wszystko co mógł? Tak jak np. z pójściem na egzamin, nauczyłam się to jestem pewna,że wszystko pójdzie dobrze. Głupie porównanie… Chodzi mi o to, czy jest recepta na udaną ciążę? Tak,żeby nie bać się w trakcie, tylko z radością wyczekiwać na maleństwo…

                      Właśnie to jest najgorsze, że praktycznie nie można zrobić nic…. Tylko czekać… A ten ból, towarzyszy chyba do końca życia i o nim chyba nie da się zapomnieć. Mam różne fazy, czasem myślę, że jakoś się ułoży, ale częściej jak tylko pomyślę o dziecku to od razy ryczę. Robiliśmy mnóstwo badań i wszystko w porządku – i to jest dobijające… nie znaleziono żadnej przyczyny. Więc ciągle jestem w tym samym punkcie, a nawet chyba z mniejszymi szansami… Ehhhh 🙁 A Wy robiliście jakieś badania?

                      • do lekarzy w swojej miejscowości nie mam zaufania, więc poszukałam na forum i dojechaliśmy stówkę do wawy. Myślę,że tym razem trafiłam do dobrej lekarki, przeprowadziła dokładny wywiad, usg dop.,cytologia, i skoro uznała to za wystarczające, to nie naciskałam na jakieś dodatkowe badania. Bardzo wiele ciąż (co 4ta czy 5ta) tak się kończy i nie ma to nic wspólnego ze zdrowiem rodziców, po prostu taka jest natura. W sumie było to nasze 1wsze podejście, i szkoda,że nie udane
                        podobno strata pierwszego dziecka nie wpływa procentowo,na trudności z kolejną ciążą (kobieta ma takie same szanse na dziecko jak kobieta,która nigdy nie poroniła)

                        • Ja również odwiedziłam hordy lekarzy ze swojej miejscowości, byłam w Łodzi i Wa-wie. Nie znaleźono we mnie i mężu czegokolwiek co wymaga leczenia. Żaden z lekarzy nie znalazł przyczyny naszych strat. A co do strachu. Kochana, nie ma recepty na to, żeby się nie bać. Będąć teraz w ciąży często powtarzałam, że chcę zasnąć i obudzić się przy porodzie. Cieszyłam się bardzo -kupowałam ciążowe ubrania, oglądałam wózki dla trojaczków, znów pomalowałam z mężem pokój dla dzieci, ale zdawałam sobie sprawę, że mogę nie donosić ciąży, potem, że dzieciaczki mogą być malusieńkie i nie przeżyć, potem, że przeżyją, ale będą chore itp. 16 grudnia minie mniesiąc jak ich nie mam. Często płaczę, ale nie histeryzuję i nie zaniedbuję rodziny jak było poprzednio. Jestem smutna i nie wiem jak to nazwać- może nieobecna? Pomyśl Alienka co przeżywają kobiety, które słyszą ” nie może mieć pani dzieci” Czy taki wyrok usłyszałaś? Ja mam cel i się nie poddam. Chodzę na cmentarz palę świeczki dla mojej szóstki dzieci i płaczę, ale wiem, że będę próbować dalej.

                          • oola,jesteś bardzo dzielna, straciłaś tyle dzieciaczków… nie znam nawet słów żeby Cię pocieszyć, mimo,że doskonale Cię rozumiem…
                            musimy po prostu wziąć się w garść i iść dalej, dla wszystkich naszych dzieci- tych co dopiero będą i tych,których już nie ma…
                            … Nikt nie powiedział,że życie jest lekkie

                            • Zamieszczone przez alienka99
                              oola,jesteś bardzo dzielna, straciłaś tyle dzieciaczków… nie znam nawet słów żeby Cię pocieszyć, mimo,że doskonale Cię rozumiem…
                              musimy po prostu wziąć się w garść i iść dalej, dla wszystkich naszych dzieci- tych co dopiero będą i tych,których już nie ma…
                              … Nikt nie powiedział,że życie jest lekkie

                              Nie wiem czy dzielna, bo boję się strasznie, mam tylko nadzieję, że w końcu znajdę przyczynę strat moich dzieci. Tak bardzo za nimi tęsknię i tak samo jak Ty myślę jak każde z nich by teraz wyglądało. Jeszcze niedawno chwaliłam się każdemu, że będę miała trojaczki i wiele osób mi współczuło. Pytałam” dlaczego”. Dałabym wszystko, żeby mieć je wszystkie i móc zapłakać ze zmęczenia a nie z powodu tej pustki

                              • a jeśli nie znajdziesz przyczyny? i co wtedy? A jeśli znajdziesz to czy ból będzie mniejszy?
                                A jak wytłumaczyć te wszystkie wypadki,w których np. giną rodzice i zostawiają małe dzieci? Wokół nas dzieje się tyle różnych rzeczy,których po prostu nie da się wytłumaczyć. Bo im bardziej człowiek drąży i szuka przyczyny tym bardziej popada w paranoję.
                                Ja nie znalazłam przyczyny i nie ma sensu żebym dalej szukała dziury w całym… no bo co mi to da? Czas i tak nie wróci…
                                Wiem,że każdy tu na ziemi ma swój cel… ale nie chcę rozmyślać nad tym, czemu miało służyć krótkie życie mojej córeczki… odpowiedzi nie znajdę…
                                Wiem tylko,że chociaż była przez krótką chwilę, w sercu pozostanie na zawsze.

                                To wszystko, co teraz piszę… chciałabym podkreślić,że musiałam do tego dojrzeć i mam nadzieję, że komukolwiek te słowa dodadzą choć trochę otuchy…

                                p.s.chciałabym Ci obiecać,że już nie stracisz kolejnego dzidziusia, ale musisz sama w to wierzyć,że będzie lepiej, naprawdę musisz w to wierzyć, to pozwoli Ci przetrwać wszystkie trudne chwile…

                                Na pewno Twoje dzieciaczki nie chcą widzieć Twoich łez, nie rozpaczaj, że ich nie ma, bo one przecież są przy Tobie-to Twoje Aniołki. Uśmiechnij się dla nich- to będzie znak,że je kochasz

                                • Zamieszczone przez alienka99
                                  a jeśli nie znajdziesz przyczyny? i co wtedy? A jeśli znajdziesz to czy ból będzie mniejszy?
                                  A jak wytłumaczyć te wszystkie wypadki,w których np. giną rodzice i zostawiają małe dzieci? Wokół nas dzieje się tyle różnych rzeczy,których po prostu nie da się wytłumaczyć. Bo im bardziej człowiek drąży i szuka przyczyny tym bardziej popada w paranoję.
                                  Ja nie znalazłam przyczyny i nie ma sensu żebym dalej szukała dziury w całym… no bo co mi to da? Czas i tak nie wróci…
                                  Wiem,że każdy tu na ziemi ma swój cel… ale nie chcę rozmyślać nad tym, czemu miało służyć krótkie życie mojej córeczki… odpowiedzi nie znajdę…
                                  Wiem tylko,że chociaż była przez krótką chwilę, w sercu pozostanie na zawsze.

                                  To wszystko, co teraz piszę… chciałabym podkreślić,że musiałam do tego dojrzeć i mam nadzieję, że komukolwiek te słowa dodadzą choć trochę otuchy…

                                  p.s.chciałabym Ci obiecać,że już nie stracisz kolejnego dzidziusia, ale musisz sama w to wierzyć,że będzie lepiej, naprawdę musisz w to wierzyć, to pozwoli Ci przetrwać wszystkie trudne chwile…

                                  Na pewno Twoje dzieciaczki nie chcą widzieć Twoich łez, nie rozpaczaj, że ich nie ma, bo one przecież są przy Tobie-to Twoje Aniołki. Uśmiechnij się dla nich- to będzie znak,że je kochasz

                                  Alienka, a co mi pozostało jeśli nie nadzieja?
                                  Nie znam odpowiedzi na Twoje pytania, nie wiem dlaczego ludzie umierają. Mój ukochany tata też nie żyje od kilku lat. Chorował ponad dwa lata i umarł dokładnie miesiąc po moim ślubie, bo na niego czekał. To był cudowny człowiek, który bardzo chciał doczekać się wnucząt zwłaszcza pragnął mieć wnuczki. Mam dwóch braci a po śmierci taty zaszłam w ciążę tak samo jak i moje bratowe i wszystkie trzy urodziłyśmy dziewczynki.
                                  Chcę poznać przyczynę żeby móc się leczyć, ale ból po stratach moich Aniołków pozostanie ten sam. Wiem tylko, że jeśli urodzę dziecko ta tęsknota zmieni formę i będę w stanie spokojniej czekać na nasze wspólne spotkanie. Poza tym nie jestem pierwszej młodości, żeby czekać niewiadomo ile na kolejną próbę.
                                  Mam jedną córkę, która jest cudowna, mądra i wyjątkowo dojrzała i tylko ona sprawia, że jestem tutaj i się nie poddam, a przyczynę muszę w końcu poznać. Trzy razy – to nie przypadek; w tym dwa ostatnie razy skończyły się dokładnie tak samo. Chciałabym mieć wielką moc i przekonać swojego męża do adopcji, bo mnie jest wszystko jedno czy urodzę swoje dziecko, czy zrobi to inna kobieta. Niestety nie mam na wszystko i wszystkich wpływu. Nie wiem też dlaczego lekarze tak bardzo boją się wysyłać swoje pacjentki na kolejne badania, bo” jeśli mam już jedno to pewnie TO nie to…” Przecież nie badam się na ich koszt. Jestem umówiona na sobotę ze swoim gin. Mam nadzieję na poważną rozmowę.

                                  • czytając Twój post odnoszę wrażenie,że mimo tego wszystkiego co przeszłaś jest w Tobie wiele wiele wiary i ciepła. Naprawdę jesteś dzielna,mimo że nie zdajesz sobie z tego sprawy…
                                    wiesz, my wszystkie jesteśmy tu do siebie podobne-w mniejszym lub większym stopniu. Każda z nas ma za sobą przykre doświadczenia…
                                    oola masz córeczkę-cząstkę siebie i myślę,że o wiele spokojniej możesz ubiegać się o kolejne dzieciaczki niż osoby,które starają się dopiero o pierwszego dzidziusia. Oczywiście w Twoim wypadku przy 3cim poronieniu znalezienie przyczyny jest koniecznością, dzięki czemu można podjąć ewentualne leczenie, naciskaj na lekarzy, oni nie mogą tak po prostu odsyłać Cię z kwitkiem.
                                    Życzę Ci aby Twoje kolejne starania o dzidziusia okazały się owocne. Wszystko się ułoży, zobaczysz

                                    • Witajcie Kochane! Muszę się Wam wyżalić, bo chyba zaczynam popadać w jakąś paranoję. Usłyszałam wiadomość, która jest dla mnie druzgocąca, chociaż najnormalniej w świecie taka być nie powinna, otóż szwagierka jest w ciąży. Życzę jej,a raczej im wszystkiego najlepszego(naprawdę), niby nie planowali, ale to ostatni dzwonek, bo już są po 30tce, wszystko pięknie cacy,ale czemu ja w środku wyję z rozpaczy??? To jest ich 3cie dziecko, mają 2 synów, teraz chcieliby córkę i jakoś mam takie głupie przeczucie,że to właśnie będzie dziewczynka,no i chce ją nazwać imieniem swojej zmarłej matki, no i po prostu wiem,że wszystko będzie w porządku… dlaczego ja nawet nie pomyślałam o tym żeby nazwać swoją córkę imieniem swojej teściowej, może wszystko byłoby w porządku, miałaby przecież opiekę z góry. Boże, jaka ja jestem zgorzkniała!!! Jestem chyba jakaś nienormalna, przecież codziennie mnóstwo kobiet zachodzi w ciążę. Ciągle powtarzam sobie w myśli,że jej nie zazdroszczę, bo nie chcę komukolwiek zazdrościć dziecka, bo to byłoby jakieś nienormalne, przecież to nie samochód! Ale za każdym razem jak wracam z mężem z wizyty od nich, jestem jakaś taka przybita, na szczęście nie kłócimy się w wyniku rozładowania złych emocji,ale milczymy całą powrotną drogę. To jest jakieś chore! Zaczęłam unikać wizyt jak ognia… nie wyobrażam sobie swojej reakcji jak ją zobaczę z dużym brzuchem, chyba bym się rozryczała, ale raczej zrobiłabym to co zwykle-zachowała dobrą minę do złej gry, nie dała niczego po sobie poznać, a później ryczała do poduszki. Może nie miałabym takiego mętliku,albo byłby on w mniejszym stopniu odczuwalny przeze mnie gdyby nie pewne drobne zachowania innych ludzi, które działają na mnie jak płachta na byka, przytoczę tu jedną sytuację: Raz teść mnie wk… bo inaczej tego nie opiszę, gdy podczas krótkiej rozmowy o huśtawkach stwierdził,że nie miałby kto się u nas na niej bujać. Najchętniej uciekłabym daleko stąd na jakąś piękną wyspę i cieszyłabym się życiem i nie patrzyłabym na nikogo, oczywiście zabrałabym ze sobą swojego męża. Dlaczego ja nie oleję tego wszystkiego, dlaczego to tak na mnie działa… Przepraszam,że piszę te brednie, wszystko niby jest w normie, ale czemu ja duszę w sobie takie emocje? Nie chcę tak się czuć!
                                      Trochę mi lżej jak to z siebie wyrzuciłam…

                                      • Alienko, nie jesteś wcale inna niż reszta kobiet….dokładnie wiem co przezywasz…. to nie jest zazdrość, bo zazdrość jest zwykłym, prozaicznym uczuciem…. a to co czujesz, takie nie jest.
                                        To co czujesz jest miłością i instynktem… nie żadną zazdrością czy nienormalnością…. to twoją miłośc do dziecka, na które czekasz, to twój instynkt niespełnionego macierzyństwa….. i choć boli mocno…. daje siłę, której potrzebujesz.

                                        NIestety ludzie są tacy jacy są, szczególnie ci najbliżsi, teściowie, rodzice, rodzeństwo, szwagrowie… oni nie mają pojęcia… w ogóle nie wiedzą co plotą…
                                        I choć ich słowa czasem zostają do końca życia w pamięci…. trzeba im to po prostu wybaczyć, bo ich pojmowanie jest zbyt płytkie….
                                        Mój teść na wiadomość, ze będziemy mieli dzieci…. odpowiedział, co, z domu dziecka?? to boli i nie ma na to lekarstwa….

                                        Mocno Cię przytulam, jesteś dzielna i dasz radę.

                                        • dziękuję za te piękne słowa otuchy

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: trzeba iść do przodu

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general