poradźcie coś, bo wymknęła mi się sytuacja spod kontroli 🙁
chodzi o usypianie chłopaków..
wygląda to u nas tak, że wieczorem – dzieciaki jedzą kolację, oglądają bajkę, potem jest kąpanie, ubieranie i mają czas jeszcze na spokojną zabawę. po jakimś czasie gasimy światło i mają być w łóżku.
przed zgaszeniem światła jest jeszcze pogaduszka, głaskanie, przytulanie itp.
jakiś czas to funkcjonowało fajnie, dzieciaki dosyć szybko po zgaszeniu światła zasypiały.
od jakiegoś, długiego czasu coś się skopało i dzieciaki mnie szantażują emocjonalnie 🙁 co chwila jest krzyk z pokoju “przykryj mnie” albo “przyyyytuuuul”
no i nie mam pomysłu na to, bo ja wiem, że tu nie chodzi o tą chęć przytulenia, tylko o to, żebym do nich latała, najlepiej siedziała u nich aż usną. wyjdę i za minutę znowu krzyk. z przykrywaniem sobie radzę, mówię “przykryj się sam, bo umiesz”, albo idę przykryć i mówię, że to ostatni raz i kto się teraz odkryje będzie się sam przykrywał. ale z tym przytulaniem nie, bo wychodzi jatka 🙁
ma ktoś pomysł, co zrobić?
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: usypianie – gdzie jest błąd?
też tak uważam, Sebo czasem wymyśla. pić, jeść, coś tam jeszcze, ale to juz było daje mu wodę. a on bierze łyczka malutkiego by za parę minut wołać pić. to mówię że było picie już i nie ma.
Aneta na pewno DASZ RADE
Jesuuuuu aleś mnie przestraszyła!
Przeczytałam tytuł i skojarzyłam z usypianiem do operacji.
Moja córka w przeciwieństwie do swojego młodszego o 3,5 roku brata jest oporna jeśli chodzi o usypianie. Długo nie chciała zasypiać samodzielnie – po przeczytaniu książeczek, włączeniu kołysanek trzeba było jeszcze siedzieć przy łóżku i czekać aż zaśnie. Czasami trwało to 15 minut a czasami godzinę. Nieraz zmęczona zasypiałam przy niej na podłodze w jej pokoju :D. Jeśli wcześniej opuściłam pokój (tj. przed zaśnięciem Alicji) to zaczynało się chodzenie po całym domu i marudzenie- a to siusiu, a to picie, a to zimno mi, a to nudzi mi się (!), a to nie chcę być sama – i tak trwało to min. godzinę. W końcu wpowadziłam system nagród i zbieranie gwiazdek za samodzielne zasypianie. Poskutkowało :). Choć początkowo zdarzało się jeszcze, że córka wolała zrezygonować z gwiazdki na rzecz mojego lub mężowego ślęczenia przy jej łóżku…
Gwiazdki i nagrody poszły dawno w odstawkę ale dziecię potrafi samo zanąć. Owszem, zdarzają się jeszcze “wieczorne wędrówki” ale i tak jest o niebo lepiej niż wcześniej. Zdarza się też, że naciągnie mnie na wysłuchanie 1 czy 2 kołysanek ale to wszystko. Dla mnie to sukces.
mama pracująca, pracująca w domu więc niby pod ręką, ale mama ma maniej czasu więc dzieci się domagają uwagi, widzę to po Dagnie, myślę że podobnieejst u Ciebie, ja nawet nizawracam uwagi na to Dagna potrafi przyjść jak pracuję przytulić się i zasnąć na rękach ;). Chwilę to pewnie musi potrwać ale minie i będzie ok.
Znasz odpowiedź na pytanie: usypianie – gdzie jest błąd?