W końcu się zebrałam, żeby opisać mój poród

Właściwie to należałoby zacząć od soboty, tydzień wcześniej. Po podstawieniu fenoterolu w piątek zaczęły się skurcze po 24 godzinach. Po nieprzespanej nocy zdecydowałam się pójść w niedziele do szpitala – i to był mój pierwszy falstart J
Takich podejść miałam jeszcze 2, nawet zrobili mi KTG i okazało się, że piękne skurcze tylko co z tego jak rozwarcie tylko na 1 L. Na szczęście miałam umówioną swoją położną z którą byłam cały czas „pod telefonem” i zdecydował, że koniec tych tygodniowych męczarni i nieprzespanych nocy. Kazała mi przyjść do szpitala w piątek (5.09) około18-tej na izbę przyjęć. Załatwiła wcześniej z lekarką, że zostanę przyjęta i podłączamy kroplówkę.
No i poszłam.
Trochę miałam obawy, że to całe wywoływanie może zaszkodzić małej, ale z drugiej strony miałam dość ostatniego tygodnia. Tym bardziej, że zaczął się właśnie 39 tydzień, czyli 38 skończony i dziecko urodzone w terminie.
Wzięłam reklamówkę z podstawowymi rzeczami i poczłapałam na piechotkę (miałam nadzieje, że skurcze się nasilą). W tym czasie mój mąż był w trasie i miał do mnie dojechać do szpitala.
W trakcie badania na izbie przyjęć okazało się, że mam właściwie przesącz wód płodowych i dobrze się stało, że jednak przyszłam. Zaczęły się formalności, lewatywa i mierzenie.
Spędziłam na izbie przyjęć półtorej godziny, zastał mnie nawet tam mój mąż.
Około 19.30 przeszliśmy na porodówkę. Tam przechwyciła mnie moja położna i zaczęły się następne formalności. Cieszyłam się bardzo, że mam swoją położną, gdyż na porodówce było aż 7 rodzących i tylko dwie położne na dyżurze.
Około 19.45 dostałam kroplówkę i przeszłam do swojego pokoiku gdzie zostałam zbadana.
Okazało się, że rozwarcie jest na luźny palec, szyjka skrócona, no i nagle odeszły wody.
Poszłam się umyć i zaczęły się wtedy pierwsze PRAWDZIWE (teraz już wiem jak powinny wyglądać) skurcze. Nie będę udawać, że byłam dzielna, bolała jak diabli, a od razu skoczyły co 2 – 3 minuty. Zaczęliśmy z mężem wędrówkę po korytarzu. Przy każdym skurczu był biedny, bo się na nim wieszałam z całej siły. Po jakimś czasie dostałam dwa czopki rozkurczowe. No i się jeszcze bardziej nasiliło. Postanowiono, że mogę iść do wanny, ale trzeba ją było wymyć po poprzedniej rodzącej. No i nie zdążyłam do tej wanny buuu…
Po zbadaniu okazało się, że właściwie mam pełne rozwarcie i zaczynają się bóle parte.
Była chyba 22 gdy położyłam się na łóżku. Miałam na razie nie przeć. Dostałam piłkę pod brzuch, jakieś śmieszne krzesełko, kombinowałam różne pozycje ale i tak bolało jak diabli i się darłam w niebogłosy. Gdzieś przepadły wszystkie wyuczone metody oddychania ze szkoły rodzenia, wszystko działo się tak szybko, że tylko czułam jeden wielki ból. Około 23.20 zaczął się ostatni etap. Przyszła lekarka i razem z położną kazały mi przeć. I tu zaczął się problem, była już tak osłabiona i zmęczona, że nie miałam siły na przyciągnięcie głowy do brzucha. I tu nieodzowny okazał się mój mąż, który po prostu mnie pchał od tyłu, a lekarka złapała mnie za koszule i ciągnęła do przodu. W pewnym momencie, pamiętam, że poprosiłam przez łzy, żeby mnie rozcięły i wyjęły małą same. Teraz wydaje mi się to śmieszne, ale do śmiechu mi nie było. Oczywiście nie obeszło się bez nacinania krocza, nie było to przyjemne uczucie. Na szczęście trwało to krótko (teraz to wiem) i o 23.57 Agatka została położona na moim brzuchu.
Pamiętam dokładnie dwie rzeczy: – Agatka nie krzyczała i cały czas się dopytywała dlaczego nie krzyczy, gdzieś miałam zakodowane, że noworodek powinien krzyczeć, a tu tylko miłe gaworzenie, – straszne wrażenie zrobił na mnie widok mojego łona, którego nie widziała dobre 7 miesięcy.
Zabrali mi małą (mąż poszedł z nią) na pomiary i ważenie, a ja miałam kończyć dzieło, czyli rodzić łożysko. I tu nastąpiło coś na co nikt mnie nie przygotował; dostałam strasznych dreszczy o drgawek, zaczęłam się rzucać jak w padaczce. Okropne uczucie. Łożysko wyszło bez problemów i zaczęło się szycie, wrócił mi nawet humor i zaczęłam żartować z lekarką.
Następnie przebrali mnie i przenieśli na normalne łóżko, zawieźli do osobnego pokoiku, gdzie czekała na mnie mała i mąż. Zaczęłam karmić. Długo to nie trwało, bo okazało się, że Agatka mimo, że ważyła 3450 g to dali jej tylko 8 punktów za cechy wcześniacze. Zbadali jej cukier i okazało się, że jest za niski. Natychmiast przewieźli nas na oddział, gdzie zabrali mi moją Agatkę i podłączyli do jakiejś pompy cukrowej. Czułam się potwornie, leżałam na sali z dziewczyną, która urodziła 3 godziny wcześniej, ona miała swojego synka przy sobie, a ja byłam sama. Ryczeć mi się chciało, nie przespała tej nocy mimo zmęczenia, cały czas słyszałam płacz jakiegoś dziecka i tylko się zastanawiałam czy to moja Agatka. Maleństwo dostałam dopiero na następny dzień około 14 – tej.

Ale się rozpisałam J, mam nadzieję, że znajdzie się Ktoś kto dobrnie do końca.

P. S.
Okazało się, że ten niski cukier to z mojej winy, gdyż w ostatnich 2 tygodniach ciąży spadł mi cukier. Tylko, że kto robi w tym czasie krzywą cukrową? Teraz będę miała nauczkę na przyszłość.

Madzia (Aja) + Agatka (05.09.2003)

6 odpowiedzi na pytanie: W końcu się zebrałam, żeby opisać mój poród

  1. Re: W końcu się zebrałam, żeby opisać mój poród

    Gratulacje!

    • Re: W końcu się zebrałam, żeby opisać mój poród

      Ja też niełam izy do 14 następnego dnia (a urodziłam o 16) – straszne uczucie kiedy w nocy maluch gdzieśpłacze a ty nie wiesz czy to twój.

      Gratuluję córeczki 🙂

      Ania i Izunia (co w nocy spać nie daje)

      • Re: W końcu się zebrałam, żeby opisać mój poród

        Ach, miło sobie przypomnieć te piękne chwile….

        Ola i mala Ninka ur. 30 maja 2003

        • Re: W końcu się zebrałam, żeby opisać mój poród

          Ale to wcale tak dawno nie było 🙂
          A co do tych pięknych chwil to bym polemizowała

          Madzia (Aja) + Agatka (05.09.2003)

          • Re: W końcu się zebrałam, żeby opisać mój poród

            ja dobrnęlam do końca.
            Mam nadzieję ze juz zapomniałaś o bólu.
            Z tym cukrem to faktycznie niespodzianka. Też nie miałam o tym pojęcia.
            pozdrawiam
            papa

            Ania i cudna Asieńka co zrobiła niespodziankę i nie czekała na tatusia (07.08.03)

            • Re: W końcu się zebrałam, żeby opisać mój poród

              Byłas dzielna i zazdroszczę szybkiego porodu! Bardzo Ci współczuję pierwszej nocy bez utesknionego dzieciaczka – to musiało być straszne. Ale najważniesze, że córeczka juz zdrowa!

              ,

              Znasz odpowiedź na pytanie: W końcu się zebrałam, żeby opisać mój poród

              Dodaj komentarz

              Angina u dwulatka

              Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

              Czytaj dalej →

              Mozarella w ciąży

              Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

              Czytaj dalej →

              Ile kosztuje żłobek?

              Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

              Czytaj dalej →

              Dziewczyny po cc – dreny

              Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

              Czytaj dalej →

              Meskie imie miedzynarodowe.

              Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

              Czytaj dalej →

              Wielotorbielowatość nerek

              W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

              Czytaj dalej →

              Ruchome kolano

              Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

              Czytaj dalej →
              Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
              Logo
              Enable registration in settings - general