Wasze historie (długie)

Byłam wczoraj u kolejnego lekarza, siedziałam u niego 40 minut, a dzisiaj w nocy śniły mi się koszmary.
Byłam już u tylu lekarzy, tylu wysłuchało moją historię, więc znam różne reakcje. Tak więc jestem zadowolona. Dr powiedział mi wszystko bez owijania w bawełnę. Na razie jestem trochę podłamana ale mi przejdzie.
Myślę, że znalazłam lekarza, który mi pomoże. Nie muszę robić więcej wyników hormonów, te które mam wystarczą w zupełności – niestety mam niedomogę hormonów. Dr pocieszył mnie, że leki które brałam przez 3 ostatnie lata mają pozytywny wpływ obecnie na moje starania. Od wczoraj biorę Clo (5 dc), w piątek idę na usg. 1 max 2 cykle na Clo. Jak nie będzie rezultatu (pół roku temu nie było) to mój małżonek będzie musiał się przebadać i jak z nim będzie wszystko ok, to ruszamy z gonadotropinami. Będę też musiała zrobić FSH (chyba nie pomyliłam). Pod uwagę wziął też ewentualnie laparoskopię, a gdyby wszystkie próby zawiodły – in vitro. Brr. Długa droga mnie czeka…
Przy ostatnim leczeniu Clo, miałam pęcherzyk wielkości 16 mm. Dr pytał co się działo dalej z tym pęcherzykiem – a ja nie wiem. Poprzednia lekarka mówiła, że ten cykl jest stracony, bo nie ma wiodącego i zaczynało się od nowa. Natomiast ten dr twierdzi, że ma sposób na to i jak już są pęcherzyki takiej wielkości, to jest b.dobrze. Mój mąż już kolejny miesiąc dojrzewa do badania plemniczków… Ale się rozpisałam. Dziewczynki, a do Was mam prośbę. Żebyście po krótce opisały swoją historię, czy droga do zajścia w ciążę była u Was podobna? Wiem, że już niejednokrotnie pisałyście o tym na forum. Ale jest wiele osób nowych, którym trudno odnaleźć jakieś konkretne informacje wśród tylu postów. Na pewno od Was dowiemy się więcej. A to o wiele raźniej widzieć, że ktoś radzi sobie z takim samym problemem jak mój.
Pozdrawiam.

Dorota M.

28 odpowiedzi na pytanie: Wasze historie (długie)

  1. Re: Wasze historie (długie)

    Dorotko moja historia tak w zasadzie dopiero się zaczyna. Rok temu miałam zaabieg, potem 2 cykle na tabletkach anty, potem 2 kolejne oserwująąc cykl, potem wykryto torbiel na janiku i znów 5 m-cy na taabletkaach anty. W sierpniu tego toku laparoskopia, usunięcie torbieli endometrycznej. Obecnie jestem w 2 cyklu po lapaaroskopii i na duphastonie od 16 do 25 dc. Ponoć ma pomóc w zaagnieżdżeniu się zarodka, jest też przydatny przy niewydolności ciałka żółtego. Acha cykle mam monitorowne i pęcherzyk urósł. To tyle. Jeśli CIę interesuje moje dalsze leczenie to będę tu dopisywać.
    Cieszę się, że znalazłaś dobrego lekarza ale do in vitro to baaaardzo daleka droga i maam nadzieję, że nie będzie Ci to potrzebne.

    pozdrawiam

    Ninka
    [Zobacz stronę]

    • Re: Wasze historie (długie)

      Dorota to bardzo dobrze że masz lekarza któremu wreszcie możesz zaufać:) Życzę Ci szybkiego uporania się z problemami i aby dwie kreseczki przyszły już niedługo:))0

      Mygdu i trzy aniołki

      • Re: Wasze historie (długie)

        Moja historie czesc z Was zapewne zna. A teraz podsumowanie:

        1. z tabletek anty zeszlam w styczniu, ale zabezpieczalam sie do przelomu marca/kwietnia
        2. okazalo sie, ze nie dostaje okresu. Cykle mialy 50, 60 kilka dni. Zaczelam przyjmowac regularnie Duphaston na wyregulowanie cykli i w ogole wywolanie miesiaczki
        3. okazalo sie, ze mam zapalenie szyjki macicy. Cykl stracony. Mialam robione wymrazanie. Od teraz mialo byc latwiej, bo ponoc opuchnieta szyjka mogla hamowac droge chlopakom
        4. mialam infekcje grzybicza – cykl stracony
        5. nadal nie bylam w ciazy, wiec pan doktor mnie “podstymulowal” Clo w dawce 1 tabletka od 3 do 7dc. Zero reakcji, brak pecherzyka wiodacego
        6. nowa stymulacja – 2 tabletki Clo. Zero reakcji, patrz j.w.
        7. Pan doktor wyjechal na urlop, ale ja cwaniara uznalam, ze za jego plecami i bez monitoringu moge spokojnie sie leczyc. Nie udalo sie.
        8. Pan doktor sie wkurzyl. Dal Bromergon w dawce 3 razy dziennie po 1/2 tabletki, do tego 3 razy dziennie Clo w wiadomych dniach. PODZIALALO:) Pierwsza owulacja od stycznia, wreszcie realne szanse
        9. CZEAKAM…29dc, 14 dni po owu. Czy cos z tego wyjdzie???!!!

        Dodam, ze wyniki prolaktyny i tarczycy mialam w normie…..

        [Zobacz stronę]

        • Re: Wasze historie (długie)

          O pierwsza ciaze staralismy sie 9 m-cy.
          W grudniu 2001r. poronilam w 5-6 tyg ciazy.
          luty 2002r wymrazanie nadzerki,
          maj 2002r. HSG-wynik macica jednorozna. przerazenie, bo 5 m-cy wczesniej mialam dwa jajowody i macica podobno byla normalna (?)
          sierpien 2002r. laparo i histero, zeby sprawdzic co sie dzieje w srodku i potwierdzic lub wykluczyc wynik HSG. okazalo sie, ze macica byla z przegroda, ktora usunieto. usunieto tez zrosty, przez ktore mialam strasznie bolesne miesiaczki (wymioty, omdlenia). tyle lat sie musialam meczyc z bolesnymi miesiaczkami,
          listopad 2002r. zaszlam w ciaze, pozytywny test 2 grudnia
          kwiecien 2003r. w 22 tyg ciazy przyszedl na swiat nasz synus Miłoszek,
          od maja 2003 jezdze do Łodzi do prof Malinowskiego. zrobilam mnostwo badan immunologicznych, zaszczepilam sie limfocytami.
          Pojotrze, tj 16 pazdziernika jade znow do Łodzi dowiedziec sie co mam dalej robic, jakie leki przyjmowac w ew. ciazy.
          Popojutrze, tj 17 pazdziernika ide do szpitala na laparo i histero sprawdzic czy po porodzie znow cos sie nie zagmatwalo w mojej macicy.

          Mam nadzieje, ze w koncu dostaniemy pozwolenie na starania sie o dzidziusia. Jak dotad to nie moge sie dolaczyc do zadnego podforum, ani sie nie staram, anie nie jestem w ciazy, ani nie mam dzieci.

          Jak narazie to “tylko” tyle przeszlam.

          Pozdrawiam.IwonaN

          • Re: Wasze historie (długie)

            Iwonko! Bardzo dużo przeszłaś i jeszcze pewnie wiele cię czeka. Miejmy nadzieję, że teraz to już będzie z górki. Przede mną jeszcze daleka droga. Aż się boję, że bardzo daleka…

            Dorota M.

            • Re: Wasze historie (długie)

              Witam
              Oto moja historia…
              Staramy sie o dziecko od około 3 lat. Na poczatku starań poszłam zrobić wszystkie niezbedne badania. Okazało sie, ze mam cytomegalowirusa. Czekalismy przez 9 miesiecy aby wszystko sie unormowało. Przez tem czas (9mies) brałam środki antykoncepcyjne. Po odstawieniu zaszłam w ciąże bardzo szybko, bo po 3 miesiącach. Poroniłam w 12tyg. Miałam zabieg. Kolejne starania rozpoczeliśmy po 6 mies. Po wykonaniu badań okazała się, ze mam za wysoka prolaktyne i za niski progesteron. Od stycznia łykam Bromergon i Duphaston. Po pół roku starań zaczełam robic monitoring ovu który wykazał, ze ovu nie ma!. W miedzyczasie zmieniłam lekarza. Nowy pan doktor zapisał mi CLO. Zaszłam w ciaże od razu w 1 cyklu z CLO. Poroniłam w 4tyg pomimo usilnych starań mojego lekarza. Nie miałam zabiegu. Teraz biore CLO po raz 2. Mam nadzieje, ze tym razem bedzie wszystko ok.
              Pozdrawiam serdecznie

              Edek

              • Re: Wasze historie (długie)

                A u mnie jest tak. W kwietniu zaczęliśmy starania. W między czasie moja druga połowa miała zabiegi, ponieważ zaczęto podejrzewać u niego bialaczkę, ale do końca nie wiedzieli co to jest. Zabiegi miały niewielkie ilości substancji stosowanych przy chemioterapii. W tamtym miesiącu okazało się że one spowodowały uszkodzenie chemiczne plemników. Teraz dokładnie od 6 października zaczęliśmy leczyć nasionka. Pod koniec października będą nowe badanka i na pewno Was powiadomię czy jest poprawa, czy też nie.

                [Zobacz stronę]

                • Re: Wasze historie (długie)

                  Moja historia zaczyna sie jakies 7 lat temu. Nie wiem dokladnie. Planujemy ciaze. Po wielu miesiacach porazek dajemy sobie spokoj.Ide do pracy i robie kariere. Spontanicznie jakies 4 lata temu zachodze z ciaze. Wszystko jest dobrze. Rodzi sie nasz synek Alexander. Po porodzie przez jakis 1,5 roku nawet nie chce slyszec o kolejnej ciazy. Wszystko mnie przeraza. Nie moge nawet myslec o dwoch bobasach biegajacych po domu.(Glupia bylam idiotka!!!!!). I boje sie czy kiedykolwiek jeszcze poczuje potrzebe ponownego macierzynstwa. Yes, ten moment nadchodzi. Bardzo gwaltownie i odrazu juz chce byc w ciazy. Ale tu nic. Ciazy jak nie bylo tak nie ma. Po wiecej niz 1,5 roku staran trafiamy do lekarza. Na razie wszystko dobrze. Chlopaczki zbadane (moglobyc lepiej, ale nie jest zle), owulacja jest, hormankow jeszcze nie wiem, jajowody przeplywowe (to bylo straszne badanie brrrr.). Nie znamy przyczyny, czekamy, czekamy…
                  Dziecko rosnie, codziennie jest mowa o braciszku… Mi sie serce kraje. Co mam zrobic???Jakby nam sie nie udalo to moj maz sie NIE zdecyduje na adopcje…(mamy duzo znajomych ktorzy zaadoptowali i ich podziwiamy, ale to jest bardzo trudna droga).
                  Czasami mam straszne doly, ale sie podnosze, bo musze.
                  Dziewczyny alpeluje do Was jak juz bedziecie mialy dzieci to od razu starajcie o rodzenstwo dla nich. Wiem to z doswiadczenia, tak jest lepiej.
                  Pozdrawiam Was serdecznie,

                  Majka z Alexandrem (3 latka), ktory czeka na braciszka

                  • Re: Wasze historie (długie)

                    teraz juz wiem, ze nic z tego nie wyszlo….pora na kolejny krok: badanie chlopaczkow, moze PCT? Oba badania dosc krepujace, ale moze cos dodatkowo wyjasnia? Szczerze mowiac, rece mi opadly…..

                    [Zobacz stronę]

                    • Re: Wasze historie (długie)

                      Ponad dwa lata temu okazało sie ze jestem uczulona na talbetki i nie mogę ich brać. Uważaliśmy i w taki sposób po 8 miesiącach zaszłam w ciążę. Niestety stracilismy maleństwo na początku czerwca ub roku. Straszna rozpacz, leczenie i następne uczulenie…. Staramy się od końca października, wielu nowych lekarzy poniewaz każdy miał jakiś feler. W sierpniu tego roku znalazłam lekarza! Niestety tak długo się nie udaje, badania super, męża nie chce badań ponieważ juz raz w ciąży z nim byłam, tak więc szukamy przyczym we mnie. Narazie nie wiadomo, może blokada psychiczna, za bardzo się staramy?
                      Zrobiłam USG w 15 dniu pęcherzyk pięknine rośnie 24mm, jestem z niego dumna! Było przytulanko, teraz czekam na dwie upragnione kreseczki.
                      Twu, twu jakby się nie udało przepisała mi clo i duphaston, na następne dwa cykle, kazała zrobić testy ovu i przyjść w ciąży! Jestem grzeczna i chcę zrobić wszystko, aby się udało. Uda się!!!!
                      W planach przyszłościowych /ponownie pluję przez ramię/ jest badanie niedrożności jajników. Wierzę że nie dojdzie do tego, ponieważ będę już nosić kruszynkę pod sercem, mój aniołek mi pomoże.
                      Życzę każdej z nas tego, aby się udało.
                      Pozdrawiam

                      Proszę o kciuki, aby w tym cyklu się udało!
                      Betsi

                      • Re: Wasze historie (długie)

                        Nie chcę oczywiście żadnej z Was straszyć,ale..znam osobiście przypadek,że mężczyzna ma zdrowe dzieci, a po kilku latach słabe nasionka… Po poronieniach lekarze często polecają zrobienie badania nasienia i często,niestety okazuje się,że nie są rewelacyjne..wręcz słabe.
                        Bardzo polecam zrobienie badań swoim mężom…

                        • Re: Wasze historie (długie)

                          Staramy sie z męzem od grudnia 2000 roku, na poczatku nie mialam owulacji, podejzenie gruczolaka przysadki mozgowej, badanie wykluczylo podejzenie, branie bromergonu, owulacja powrocila, maz przez 9 miesiecy zwlekal z badaniami nasienia, wykonane 2 testy na wrogosc, potwierdzajce ze mam uczulenie na wlasnego meza, teraz ide na badanie przeciwcial i czeka mnie inseminacja. Owulacje mam prawidlowa, mam wyniki takie ze lekarz byl zaskoczony dlaczego ja nie mam jeszcze dzieci. Wyniki meza wyszly bardzo dobrze, i tylko sie bede modlic, aby inseminacja nam sie udala za 1 razem, bo sa ku temu duze szanse.

                          joa

                          • Re: Wasze historie (długie)

                            moje plany byly oczywiste i jasno sprecyzowane od kiedy tylko pamietam:
                            1 – szkola
                            2 – maz
                            3 – dobra praca + min. 3 lata doswiadczenia
                            4 – dzidzia.
                            Jak mozna sie domyslic – wszstko sie udalo oprocz dzidzi – na razie;-)

                            Moje starania to nastepujace ‘wydarzenia’:
                            1 – czerwiec 2003 – podjecie decyzji o dziecku i sromotna porazka po pierwszym cyklu – czemu sie nie udalo? jestem bezplodna!, nie bede miala dzieci! itp itd;-) Maz podszedl do sprawy bardzeij realnie – ” nie histeryzuj,. nie rob scen – to przeciez pierwszy cykl’;-) Boze!, dzieki ci za takiego meza;-)
                            2 – drugi cykl – przed owulacja – tony lektur, temperatury, badania prolaktyny, testosteronu, toxo, monitoring, testy ovu, piekny pecherzyk, przytulanko wg zalecen gina, pecherzyk peka… Na pewno sie udalo!!! – no i niestety – znowu pudlo!, znowu maz podnoszacy mnie na duchu… W tym czasie jedna kumpela urodzila, jedna poronila, dwie zaszly w ciaze.. A ja zakorkowana ukladam plan na nastepny cykl;-)
                            3 – badanie meza – poszedl na badanie jak na pobranie krwi – bez stresu. Wyniki takie sobie – jeden lekarz “sa OK”, drugi lekarz -inseminacja, normy -…spermia. Mam to gdzies! Wycieczka do apteki po dopalacze…
                            3 -kolejny, trzeci cykl – sierpien – znowu tempka, monitoring – tylko ze co z tego, jak przez 21 dni pecherzyk bez zmian – wyrok -‘cykl bez ovu’ ale nadzieja sie tli. Nagle bol jajnika, sluz, lekki skok tempki – tylko jakos nie bylo okazji na przytulanko i po 46 dniach malpa!
                            4 – kolejny cykl – pazdziernik – badanie prolaktyny, LH, FSH. PRL lekko podwyzszona, LH, FSH – ok, wiec nie ma PCO! ( jeden problem z glowy 😉 ale za to Bromergon – 2 tabl/dzien. Umieram! – w pracy usypiam, na spotkaniach usypiam, wchodze do domu – usypiam – ale bylo minelo. Teraz jest juz lepiej;-) W piatek wizyta u gina – zobaczymy, czy pecherzyk zyje. Jesli tak, to znowu ten sam scenariusz – oby tylko zakonczenie bylo z ‘happy endem’;-) Znowu czekanie – ale nie robie testow – wg mnie bez sensu. Jesli temp bedzie wyzsza przez 16 dni – mam odpowiedz;-) Jesli nie – patrz punkt 5. 😉
                            5. cdn…;-)))

                            Moje odczucia – co ma byc, to bedzie. Juz sie nie stresuje, nie szaleje, dyscyplina w mierzeniu tempki pozostawia wiele do zyczenia, testy ovu leza na polce – moze je kiedys wykorzystam. Czekam do konca roku – a potem bede sie martwic;-)))
                            I kazdej z Was zycze takiego samego podejscia – naprawde – po co sie stresowac, skoro UDOWODNIONO, ze stres ujemnie wplywa na plodnosc. Ja juz to wiem;-)) – tylko czy do konca to prawda? Ach, zycie!….

                            pozdrawiam;-)
                            sylwia

                            • Re: Wasze historie (długie)

                              Zazdroszczę ci takiego podejścia do sprawy. Ale chyba każda z nas powinna podejść do tego lżej. Może o to właśnie chodzi? Jak się czegoś tak bardzo chce, to nigdy nie wychodzi.
                              Pozdrawiam i życzę małej fasolki :))

                              Dorota

                              • Re: Wasze historie (długie)

                                Teraz już na pewno niedługa droga przed Tobą. Szkoda tylko, że my tyle możemy wytrzymać, a nasi panowie drżą przed jednym badaniem plemniczków. Mój mąż na razie nie chce o tym słyszeć. Obraca to w żart i tyle…

                                Dorota

                                • Re: Wasze historie (długie)

                                  A ja uwazam, ze to nisprawiedliwe ze strony niektorych panow, ze godza sie zaczynac starania o dziecko, pozwalaja zonie (partnerce) chdzic na bolesne badaniai przwie comiesieczne upokarzania, a sami nie potrafia sie zdecydowac na chwilke przyjemnosci dla dobra sprawy.
                                  Nie chce tu nikogo obrazac, bo moj mezus tez byl tego zdania, ale moj ginekolog nawet nie chcial zaczynac badan bez zgody mojego meza na badania. A dodam, ze juz mamy jedno dziecko (spontanicznie).

                                  Nie rozumiem niektorych panow. To wszystko!
                                  Pozdrawima Was wszystkie i trzymajcie sie.

                                  Majka z Alexandrem (3 latka), ktory czeka na braciszka

                                  • Re: Wasze historie (długie)

                                    u mnie nie bylo powodu do badan meza – ginekolog powiedzial mi, ze chwilowo znamy przyczyne niepowodzen i lezy ona po mojej stronie – brak owulacji. Ustalilam wiec z nim i z Mezem, rzecz jasna, ze jesli w cyklu owulacyjnym (czyli w tym ostatnim) nic z tego nie wyjdzie, to wtedy moj malzonek wybierze sie na badania. I wybiera sie jutro – nie wykreca sie, nie wyglupia, nie protestuje, chociaz mowi, ze mu niezrecznie i musi sie psychicznie nastawic. Koniecznie chce jechac sam 😉 Dzis stwierdzil, ze przemyci sloiczek z “substancja” z pokoiku do recepcjonistki i zwieje co sil w nogach szczelnie zakrywajac twarz przed ludzmi;))))

                                    Niesprawiedliwe mowisz….hmmm…bo ja wiem? Mnie sie nikt nie karze masturbowac za zamknietymi drzwiami gabinetu lekarskiego….. Chyba nie czulabym sie z tym za dobrze i dlatego rozumiem mojego meza, ktory nie jest chetny i choc sam zaproponowal, ze sie zbada, nie polecial do przychodni nastepnego dnia, oj nie, zdecydowanie az takiej nadgorliwosci nie obserwuje;) Ja tam wole comiesieczne USG.

                                    [Zobacz stronę]

                                    • Re: Wasze historie (długie)

                                      Tak samo jest ze mną. Brak owu. Na razie więc nie naciskam. Jeśli jednak lekarz zdecyduje o laparo albo coś podobnego, myślę, że mój sam pójdzie na badanko.

                                      Dorota

                                      • Re: Wasze historie (długie)

                                        Wiesz co Sylvie Znam przypadki osobiscie, ze po wstepnych badaniach lekarz stwierdzal, ze “wina” lezy po stronie kobiety. Mza nie chodzil na badania utrzymywany w przekonaniu, ze u niego wszystko ok. Dpoiero po badaniu, po kilku miesiacach przyjmowania homonow itp. odkryto, ze on nie mial przwie zadnego zywego plemnika. Wyjciem bylo tylko ICSI. To tez zrobili i maja teraz coreczke. Ale te miesiace poszly na marne i mogliby duzo bolu i pieniedzy zaoszczedzic gdyby to wiedzieli odrazu.
                                        Dletego takie wlasnie mam zdanie. Ale kazdy przypadek jest inny i nie mozna ich do siebie porownywac. Znam tez przypadek, ze wyniki nasienia sa super i inne wyniki hormonow tez super. Niczego nie brakuje, lata staran i nic. Zadnego dziecka, zadnej diagnozy, nic. To bardzo smutne.
                                        Ale miejmy nadzieje, ze my wszystkie sie doczekamy naszego potomstwa. I tego Wam wszystkim zycze.
                                        Pozdrowienia,

                                        Majka z Alexandrem (3 latka), ktory czeka na braciszka

                                        • Re: Wasze historie (długie)

                                          Podpisuję sie pod postem Majki..mój lekarz też nie chciał nawet zaczynać mojej diagnostyki bez badań męża…i słusznie!

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: Wasze historie (długie)

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general