Z naszej dzidzi w tym cyklu nic prawdopodobnie nie będzie. Dzisiaj mam 25dc, od wczoraj pobolewa mnie brzuch, jak przed miesiączką, piersi mam już wrażliwe jak nie wiem co, więc za jakieś 3 dni, pewnie się spotkamy niechciana konieczności (@). JUŻ NIE MAM SIŁY, MAM TEGO DOSYĆ, ILE STARAŃ TRZEBA WŁOŻYĆ, ŻEBY MIEĆ TO UPRAGNIONE DZIECIĄTKO !!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Lekarz nam powiedział, że raczej nie mamy szans na naturalne zajście. W tym cyklu miałam 1 inseminację. Nie jestem pewna, czy następne coś dadzą. Czy któraś z Was wie, czy jest coś pośredniego między inseminacją, a in vitro? Używacie czasami jakiś zaszyfrowanych skrótów, to objaśnijcie mi please, co one znaczą.
Zrozpaczona śmieszka
4 odpowiedzi na pytanie: wcale mi nie do śmiechu
Re: wcale mi nie do śmiechu
Śmieszko, nie przekreślaj jeszcze wszystkiego. Wiem, że jest Ci ciężko – tak jak nam tu wszystkim. Nie trać jednak nadziei. Staram od kilku lat, więc wiem jakie to okrutne. Myślę, że i dla nas kiedyś zaświeci słoneczko, nie poddawaj się.
Pozdrawiam
NUŚKA + dwa Aniołki
Re: wcale mi nie do śmiechu
Nie mam co prawda wielkiego pojęcia o inseminacji i in vitro ale i tak napiszę, bo trzeba wierzyć, że się uda a i cuda się zdarzają – jak w moim przypadku chyba :):):)
Otóż ja, po kilkunastu miesiącach nieudanych prób zajścia w ciążę zaczęłam chodzić do lekarza w celu oświecenia mnie w czym problem. No i po leczeniu jakimiś prochami hormonalnymi po których czułam się fatalnie i kilku badaniach usłyszałam wyrok – pani nie może mieć dzieci. Beż żadnych zbędnych wyjaśnień. O tym, że byłam załamana nie muszę chyba wspominać. A diagnoza mnie tak zaskoczyła, że nawet się nie spytałam o szczegóły. Tym bardziej, że moja sytuacja życiowa wówaczas zmieniła mi się na tyle, że o dziecku mowy nie było (krótko mowiąc facet okazał się draniem).
No i żyłam w tym przekonaniu do czasu kiedy kilka lat (!)później zobaczyłam na teście dwie kreseczki – po miesiącu od oczekiwanej @ i notorycznych mdłościach. A i wtedy testu bym pewnie nie zrobiła gdyby nie fakt, że dostałam bardzo atrakcyjną propozycję pracy w innym mieście i chcąc podejść do sprawy “profesjonalnie” chciałam najpierw wykluczyć wszystkie przeciw – nawet te najmniej pradopodobne. I nawet gdy zobaczyłam te dwie kreski – byłam na 100 % przekonana, że to jakaś pomyłka i wmawiałam mężowi, że przecież bezpłodna jestem….
Kubi ma dziś 10 m-cy, a ja czekam na następnego Kurczaczka, który mam nadzieje przywita nas w kwietniu przyszłego roku.
Dla ciekawości dodam, że dyżur przy moim porodzie miała pani G., według której byłam bezpłodna – miałam niezły ubaw.
Tak więc nie poddawaj się proszę. Uwierz, że będzie tak jak jest dla Ciebie i dzieciątka najlepiej – a pojawi się ono we właściwym momencie. Z perspektywy czasu widzę, że moja “chwilowa niepłodność” była wtedy najlepszym rozwiązaniem.
Gorąco pozdrawiam i życzę dużo wiary i maleństwa już niedługo
cass, Kubi (8.12.2003) i Kurczaczek (kwiecień 2005)
Re: wcale mi nie do śmiechu
Śmieszka dziewczyny mają rację – nie możesz się poddawać
Ja sama czekam już długo i jak na moją psychikę to już wystarczająco za długo
Poza tym bóle brzucha nie zawsze muszą oznaczać @ – często na początku ciąży też są bóle brzucha
Trzymam kciuki i życzę powodzenia
Re: wcale mi nie do śmiechu
Napisałaś:
ILE STARAŃ TRZEBA WŁOŻYĆ, ŻEBY MIEĆ TO UPRAGNIONE DZIECIĄTKO !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Ja odpowiadam:
Tyle ile będzie trzeba.
Trzymaj się ciepło
Adenomioza, Endometrioza, PCO,Bromergon- to już ponad 2 lata
Znasz odpowiedź na pytanie: wcale mi nie do śmiechu