Coś jak “niedzielny kierowca”?
Jak się z tym czujecie, pracujące mamy? Bo ja średnio. Moje refleksje:
– rodzice w domu to święto, zwykle wprowadzają szczególną, trochę nerwową atmosferę (np. wyjazd do sklepu, albo gdzieś dalej na spacer, porządki w domu, odwiedziny znajomych). dobrze, że w poniedziałek przychodzi babcia i znowu jest spokój.
– ile więzi można nawiązać przez 2 dni + 1,5h wieczorem w dni powszednie?
– z jednej strony mam mało czasu dla dziecka, wieczorami jestem zmęczona. z drugiej Łucja dostaje bardzo dużo uwagi – babcia, mama, tata – ciągłe zmiany powodują, że każda z tych osób jest bardziej wypoczęta niż matka na wychowawczym przestająca z dzieckiem non-stop. A przez to na Ł. ciągle koncetruje się uwaga (co uważam za wadę) – mama wychowująca dziecko nie jest w stanie się tak ciągle koncentrować i może maluch więcej bawi się sam ze sobą (uczy się samodzielności)?
Wiem, że temat oklepany, ale ostatnio właśnie mnie dopadło 😉
Myślę, że każdą pracującą mamę czasem dopada….
Kinga i Łucja
1 ROK!!!
Edited by kulki on 2005/02/23 10:24.
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: Weekendowy rodzic
Re: Weekendowy rodzic
Ja pod pierwszym punktem podpisuję się wszystkimi kończynami
My mamy o tyle gorszą sytuację, że obydwoje pracujemy do 17:00-18:00. I niestety, ale musimy jechać przez całą Warszawę do teściów po Tomka i wracać znów przez całe miasto do domu. Koniec końców w ciągu tygodnia wracamy do domu o 19:30 (o ile niczego nie załatwiamy po pracy, nie robimy zakupów itd.). Dlatego weekendy dla Tomka wygladają zupełnie inaczej niż zwykły dzień u babci. Chociażby dlatego, że u babci Tomek śpi dwa razy po 1,5 – 2h. A w soboty i niedziele mimo, że wstaje o tej samej porze – śpi tylko raz po południu (więcej nie chce). Od ok. miesiąca w każdą sobotę byli u nas jacyś goście, w tę sobotę mamy już zaplanowany wyjazd do Łodzi do rodziny a w niedzielę będzie dzień zakupów – kończymy jeszcze mieszkanie i brakuje nam paru rzeczy. Dlatego Tomek ma dużo więcej urozmaicenia, ale czy on tego potrzebuje? mam wątpliwości…
Czasami nachodzą mnie też wątpliwości czy dobrze zrobiłam zostawiając 4 m-czne dziecko i wracając do pracy. Ostatnio coraz częściej się zdarza, że mój syn nie chce zostać u dziadków, płacze i wyciąga rączki żeby go zabrać z powrotem. Oczywiście biorę go na ręce, tulę, ale jest jeszcze gorzej. A mnie się serce rozdziera, bo jeśli zaraz nie wyjdę to się spóźnię do pracy.
Cieszę się, że pracuję, praca daje mi satysfakcję zwłaszcza, że ostatnio dostałam dużą podwyżkę i awans, ale z drugiej strony zdaję sobie sprawę ile cudnych chwil z dzieckiem mnie ominęło.
Wiem jedno, że na drugie dziecko zdecyduję się dopiero wtedy gdy będę mogła mu poświęcić więcej czasu niż Tomkowi (przynajmniej 1,5-2 lata na wychowawczym).
Wioletta i Tomek (15 m-cy)
Znasz odpowiedź na pytanie: Weekendowy rodzic