Byłam wczoraj u lekarza po recepty i skierowania dla maluchów. Dostałam karty dzieci do rąk i powędrowałam do gabinetu, a że pani doktor była zajęta, z ciekawości te katry zaczęłam przeglądac….
Są tam takie karty patronażowe, oceniające rozwój dziecka, warunki mieszkaniowe itp…..
Owszem po porodzie była położna z lekarzem 2-3 razy….i tak zdziwiłam się widząc, że 06.02 (czyli kilka dni temu…) był u mnie patronaż…..
Żadnej wizyty nie było… a w karcie zaznazone co dziecko umie (np. przewracac się z pleców na brzuch i odwrotnie itp. na marginesie – nie umie…)
Widzę że wpis zrobiony jak skończyła 3 i 5 miesięcy. A nikogo u mnie nie było….
I w sumie przysżło mi do głowy jedno….. ciekawe czy w podobny sposób odbywają się,,wizyty” kuratorów, opieki społecznej…..potem przy jakiś tragediach słyszy się, że przecież,,tu nic nie wskazywało na to że coś złego się dzieje”
Ech…..:(
w sumie powinnam dym zrobic, ale nie mam siły…..
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: wizyty patronażowe …..ciekawostka
a skąd wie, że nie było potrzeby skoro nie dotarła, a dodatkowo zfałszowala dokumentacje?
To, ze dziecko jest z pozoru zadbane, ma ładny pokoik, matkę wygladającą na tzw. normalna, to o niczym nie swiadczy po 1-2 wizytach…
Uważam, że takie wizyty się powinny dłuzej odbywac, a nie tylko 6…
wiem – nam – dobrym mamom, które nie robimy naszym dzieciom piekła na ziemi to tez moze przeszkadzać, ale jakże by przeszkadzalo w rodzinach nie funkcjonujacych prawidłowo.
Ja ze swą położną patronażową nawet obiad zjadłam potem;)))))
Przychodziła bebeczka i solennie się nami opiekowała! na serio się przejmowała, sama mi przynosiła ze szpitala zwędzone leki;) ( dostałam od niej oktinosept i lidokainę) i starała się, jak mogła…
Wywaliła mnie 3 razy do gina ( bo źle się bardzo goiłam) i pomstowała na lekarzy, którzy mnie odsyłali…i kazała iść do innego.
I dobrze…bo sama bym pewnie nie poszła;)
Teraz jak to czytam to jestem jej jeszcze bardziej wdzięczna.
U nas nie było czegoś takiego jak wymiana telefonu…..
Akurat 06.02. wtedy gdy pani wpisywała w kartę rzekomą wizytę i oglądała moje zdrowe dziecko, my byliśmy w Poznaniu na potwierdzeniu diagnozy o wadzie serca.
Gosik- chamstwo!:(
Nie wierzę, że jedna położna MOZE się zatroszczyć a inna już nie.
czyli nikt nie zarabia na tym, że dopisuje się takie wizyty? ani położna? ani przychodnia?
no to po co to?
co za bzdura?
we wszystkich przychodniach jest tak samo, że położne nie sa na kontraktach czy jest to indywidualna sprawa?
wizytę patronażową miałam dwa razy po adamie.
lepiej by było, żeby nie było:/ polozna sie dopatrzyla tysiaca domniemanych schorzeń (z czego galopująca żółtaczka to najlagodniejsze), stracilam mnostwo nerwow, zdrowia, sily i czasu.
po majce nikt nie przyszedl. na szczescie.
ale fakt, niektorzy kuratorzy lubią działać ‘na odleglosc”. temat znam bardzo dobrze.
no właśnie…i to chyba jest w tym wszystkim najsmutniejsze….
masz na pewno jakis wypis z tej wizyty w poznaniu?
popros o dołączenie ksera do dokumentacji w przychodni.
ciekawe czy sie ktos zorientuje
ja bym to zglosila
bo w sumie mozna chronic polozna
ale
jezeli sie cos trafi jakiemus dziecku tak dogladanemu jak Amelka to mnie by zabily wyrzuty sumienia, ze nic nie zrobilam wiedzac o procederze.
Nikt się pewnie nie zorientuje, bo będąc u lekarki zostawiałam 1 kopię wyników z Poznania. W tamtą kartę zajrzałam z ciekawości, bo pamiętam jakie głupoty przy Filipie wypisywali, referat a 2 strony wywiadu z matką, którego nigdy nie było….
tu się z Tobą zgadzam, ale mam na mysli oczywiści sytuacje kiedy to brak takiej wizyty może kosztować np. zdrowie lub życie dziecka.
Jak urodziłam Klarę, to we Wrocławiu strajkowała, poczta… Przychodnia nie wiedziała, że moja córcia się urodziła… sama chodziłam ją zgłosić, jak po miesiącu od urodzenia nie miałam żadnej informacji z przychodni o szczepieniach. Po zgłoszeniu przyszła od razu do mnie położna, a później jeszcze mi do domu zapukała pielęgniarka środowiskowa…
czytam i nadal uważam że karygodne jest fałszować dokumentację, że jeśli ma obowiązek przyjść to ma przyjść a nie głupoty wypisywać
ja jak się w robocie nie wyrabiałam to siedziałam po godzinach albo brałam do domu
sorry nie lubię bylejakości
O proszę.
U mnie wizyta jakiejś pani (chyba położnej) miała miejsce 3 razy.
Raz jakos niedługo po urodzeniu P.,
potem jakoś w okolicach 4 miesiąca, ale spotkałyśmy sie w drzwiach,
trzeci raz pani dorwała nas, kiedy wpinałam fotelik do samochodu, P. miała jakieś 8-9 miesięcy. Więc wizyta wygladała tak, że pani zajrzała do samochodu, zerknęła na P. i poszła 😉
I to tyle patronażu.
Ciekawa jestem ile jest nominalnie takich wizyt.
to ciekawy ten patronaż, bo generalnie wizyty patronażowe odbywają się do 6 tygodni po porodzie- i wtedy położna ma obowiazek przychodzić jak jest taka potrzeba, no chyba, że matka sobie tego nie życzy lub nie potrzebuje…
zastanawiam się więc co robiła u Ciebie ok 8-9 miesiaca? może to tylko ciekawość lub udawała, że się interesuje- bo nie wiem co innego mogłoby to być!
Serio?
Ups.
Ale niestety nie znam odpowiedzi 🙂
Aż przy okazji zapytam w przychodni jak to jest. Może nawet o wpisach cos wspomnę 😉
PS. Jak się cieszę, że Cie widzę 🙂
dzięki
Osobiście niewiele mnie interesuje ile kto zarabia. Uważam, że jeśli ktoś się podjął wykonywania danego zawodu, to świadom był tego ile się zarabia. Jeśli ktoś fałszuje dokumentację medyczną to według mnie jest zwykłym przestępcą-oszustem i jego miejsce jest gdzie indziej.
Znasz odpowiedź na pytanie: wizyty patronażowe …..ciekawostka